Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 1950.94 km (w terenie 144.30 km; 7.40%) |
Czas w ruchu: | 84:10 |
Średnia prędkość: | 23.18 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.00 km/h |
Suma podjazdów: | 19692 m |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 60.97 km i 2h 37m |
Więcej statystyk |
Regeneracja
-
DST
72.44km
-
Teren
0.40km
-
Czas
03:03
-
VAVG
23.75km/h
-
VMAX
70.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Podjazdy
720m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
JAK KTOŚ NIE JEST ZAINTERESOWANY MOJĄ OPINIĄ NA TEMAT BIENIASZ BIKE MOŻE POMINĄĆ TEN AKAPIT
Najpierw z bratem do serwisu na Słoneczną, bo źle zrobili mu support, oczywiście nic nie dało się załatwić, takiego supportu nie maja, wcześniej niż za tydzień rower nie będzie gotowy. Jazda na Rydza Śmigłego do większego salonu tej samej firmy, niewiele brakowało a musiałbym zrobić tzw siwy dym, dziś się nauczyłem że trzeba być stanowczym, bo inaczej zrobią z człowieka debila na 100 różnych sposobów. Coś udało się zyskać, support będzie na Słonecznej dziś po południu, ale płacić za support i usługę trzeba od nowa, mimo iż przy oddawaniu roweru za 1 razem była wpisana wymiana supportu a wymienione zostały same łożyska bo niby support dobry a rozleciał się już po kilku kilometrach. Ciekawe, ja trasę z Słonecznej na Rydza i powrót zrobiłem chyba w mniej niż 20 minut, a serwisant potrzebował tygodnia bo inaczej się nie opłaci. Wielki minus dla bieniasz bike, ktoś chyba odpowiada za wybór osób do pracy w swojej firmie. Zero uznania jakichkolwiek reklamacji, ale cóż ważniejsze żeby właściciele mogli wozić się wypasionymi furami, a klienta najlepiej zrównać z gównem byle zysk był. BB Słoneczna to wielka porażka, pozostaje odbiór roweru z bratem i więcej moja noga tam nie postanie, będę jeździł na Rydza Śmigłego. Ciekawe na kiedy będzie rower gotowy, gdyż serwisant po telefonie z Rydza Śmigłego nie był skory do rozmowy, powiedziałbym wręcz że był nieco niekulturalny ale cóż, są ludzie i parapety, ale miało być o jeździe.
KONIEC WYWODÓW O BB
Teraz o samej jeździe, w południe gorąco, czuć zmęczenie ostatnimi, a szczególnie wczorajszym :) Miasto jak to miasto, nie ma o czym pisać. Dziś nastawiony byłem na regeneracje, ale znów "peleton" był skory do jazdy. Peleton w osłabionej obsadzie bo brat nie ma roweru. Wyjazd w iście rannych godzinach... 17:40. 15 minut wcześniej pojechałem z bratem na rundkę czyli zjazd do Tarnowca i podjazd Szutrem na Marcinke. Czas 16 minut, bo podjazdy nie są najsilniejszą stroną brata, także spóźniliśmy się o minutę a i tak byliśmy pierwsi na miejscu zbiórki. Miała być Brzanka lub Rychwałd, ale wyszło inaczej. Pojechaliśmy w kierunku na Skrzyszów. W Łękawicy wyścig pod kościół w Skrzyszowie. Złapałem się na koło kolegi na szosie i jechaliśmy tak ponad 40km/h, bo inaczej jakie sa moje szanse na płaskim. Raz urwałem go na 50 metrów, ale poczekałem bo w takim tempie mógłbym nie dojechać do mety. Ostatni atak jakieś 300 metrów przed metą, miałem dobre 50 metrów przewagi, dojazd do skrzyżowania i samochody. Przepuszczam, patrzę a tu zonk, kolega przez stacje benzynową ciśnie pod kościół. Wolna droga to ja zanim, ale miałem dobre 30 metrów straty gdy ruszałem więc nie dałem rady. Myślałem że meta była już na skrzyżowaniu ale nie, i co jak co ale przegrałem.
Później jazda przez Szynwałd Zalasową, równym tempem... 3 postoje bo 2 razy kolega ma za mało wiatru w kołach i raz za mało wody i jedzenia w sobie. Zjazd do Ryglic. Na równym w Ryglicach hasło żeby pokonać 50 km/h na płaskim. Mi się udało, kolega jechał na moim kole więc też.
W Ryglicach a rynku oczywiście kolejny.... postój. Haha Marcin chce jechać na Brzankę koło Stalbomatu. Że co? godzina 19:20, ten na szosie i chce jechać na brzankę pozdro, aha oświetlenia u niego też brak. No way, nawet na Rychwałd nie da rady bo za późno. Jeszcze podjechaliśmy z bratem pod Klasztor w Tuchowie, koledzy pojechali płaskim i powrót 977. Z bratem oświetlaliśmy po 1 koledze. Na zjeździe w Porębie licznik pokazał 70km/h, hoho za to chyba 200zł mandatu jest. Powietrze przyjemne, powrót oczywiście po zmroku.
Teraz problem jakie dane wpisać, endomondo swoje, licznik swoje a navime swoje, czasy różne. Jakoś uśrednię i będzie, średnia z tego wyjazdu wyszła podobno ponad 25, koledze nawet 27 ale w to nie wierzę, licząc postoje chyba 18 km/h, porażka, tyle siedziec. Miała być regeneracja, a wyszedł fajny trening bo prawie całą trasę pokonałem na przełożeniu 3-7 :)
Jeszcze zdjęcie peletonu zrobione przeze mnie w Szynwałdzie.Nasz Peleton
© labudu
Wtorek MTB + dokręcenie z bratem i kolegami
-
DST
117.40km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:49
-
VAVG
17.22km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Podjazdy
1850m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda od rana straszyła, grzmoty po 6 rano? WTF? Plan był aby wybrać się w teren z tarnowskimi znawcami tras, celem miała być Brzanka.
Najpierw 14 km dojazdu(zajęło mi to jakieś 40 min patrząc na oko, wiadome że na oko to...), trochę deszczyku, ekipa się wykruszyła, razem ze mną było w sumie 2 osoby, ale nic jedziemy. Z początku ciężko się przyzwyczaić do ciśnienia w oponach, zazwyczaj jeżdżę na wyższym, spoglądałem czy nie mam flaka. Pierwsze podjazdy, myślę sobie będzie rower walking jak nic. Było wiele uślizgów, ale podpórki na całej trasie można by policzyć na palcach jednej ręki(tak myślę bo nie liczyłem:P). Z czasem coraz pewniej do czasu gdy nie ujrzałem ostatniego podjazdu na Brzankę, ale spiąłem się i wyjechałem :) Jestem zaskoczony przyczepnością opon, duża ich zasługa że tam dojechałem, bo o technice w terenie w moim wykonaniu nie ma co mówić.
Na szczycie chwila przerwy i zjazd. Dużo szybciej niż moja normalna prędkość na zjazdach, ale rower wytrzymał więc chyba można jeździć szybciej :) Raz była by gleba, za mało odciążone przednie koło, ale obyło się bez. Następnie powrót w kierunku Tarnowa, po części ścieżkami i drogami o których istnieniu nie miałem wcześniej pojęcia. Później w kierunku na Trzemesną i Skrzyszów, znowu jakieś nieznane dla mnie szlaki. Później zawitaliśmy do Zawady :O jeszcze zjazd do Tarnowa, pojechałem nie tam gdzie miałem pojechać ale jak to mówią wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Na zjazdach już widzę że V-ki są nieco niewystarczające. Rozjazd na Orlenie na Tuchowskiej.
Wtorku MTB wyszło w sumie dla mnie 61 km, 1153m przewyższenia, duża część w terenie, ale nie wiem ile, co zmęczyło mnie bardziej niż trasy ponad 100 km na płaskim po asfalcie. Podziękowania dla Mirka za towarzystwo i pokazanie wielu nieznanych mi ścieżek. Średnia z całego wyjazdu ok 14km/h, ale ja będę cwany i odliczę sobie 10 min postoju na Brzance coby nie zaniżać średniej :P reszty postojów nie chce mi się odliczać. Także dla mnie czas Wtorku MTB wynosi 4:08 :)
Powrót do domu ok 3,5 km, czas wyszedł bodaj 13 min, już czułem km w nogach, ale to dobrze :)
Mapki nie rysuję, za dużo bawienia by z tym było, zainteresowanych odsyłam na forum rowerum tarnów, jest tam mapka z odczytu GPS.
Po umyciu i jakimś obiedzie, bracia chcieli jechać na rower, jeszcze kolegę na szosie udało się wkręcić do peletonu. Kolega na szosie, więc duże podjazdy czy szuter odpada. Standardowo podjazd pod Oberżę pod Grzybem, później na Pleśną przez Słoną Górę, podjazd na Rychwałd. W Rychwałdzie tuż przed tą długą prostą kolega bardzo chciał abym się spróbował na podjeździe na przełożeniach szosowych bo jest ciężej(ta na pewno, widać chciał się na Specu przejechać :P ), ale co za problem. Na najlżejszym przełożeniu tuż za zakrętem na liczniku pojawiło się 30km/h. Na Krzyżówce krótki bufet, zjazd przez Lubinkę i Rychwałd. Powrót do domu głównymi drogami. Dystans jakoś 39 km, czas 1:48 więc średnia prędkość bodaj 21,3. Dało by szybciej ale cóż:) Przewyższenia 570 metrów
Dzień zaliczony na duży plus, jutro pucowanie rowerku i jeździmy dalej :) teraz jeszcze muszę podliczyć wszystkie wyjazdy w jedną statystykę, nie mam pojęcia ile było terenu w km, hmm wpiszę 30 :P
Mapka z jazdy z braćmi
20.08.2012
-
DST
7.00km
-
Teren
2.60km
-
Czas
00:23
-
VAVG
18.26km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trzeszczenie zlokalizowane, kilka ziarenek piasku na sztycy a strachu nie mało. Wieczorem, spokojny pojechałem na chwilę pojeździć po Marcince, muszę ogarnąć ostatnią trasę Pucharu Tarnowa żeby wiedzieć jak jeździć i porównywać czasy :), czasu dokładnie nie zmierzyłem, tylko tak z grubsza.
objazdówka po szrotach
-
DST
119.80km
-
Czas
04:40
-
VAVG
25.67km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Podjazdy
360m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Musiałem sobie urządzić objazdówkę po szrotach w poszukiwaniu zderzaka, niestety nie znalazłem, ale traska wyszła fajna. Miałem jechać sam, ale brat poczuł nagłą chęć sprawdzenia swoich umiejętności, mi tam wszystko jedno, najwyżej pojadę trochę wolniej i pod koniec będę na niego czekał. Nabicie opon do 4,5 bar żeby było lżej :) Wyjechaliśmy późno bo już po 10, bo brat był zajęty. Najpierw przebicie przez miasto i w kierunku na Żabno. Tam zauważyłem że oprócz wysokiej temperatury na równinach jeszcze dość mocno wieje(pogoda podaje 18,5 km/h). W Żabnie w kierunku na Niecieczę i na Gorzyce. Krótkie poszukiwanie, zapytanie miejscowych i trafiliśmy na szrot. Powrót przez Otfinów, spojrzeliśmy jeszcze na prom na Dunajcu.
Powrót, krótki bufet w Biedronce koło ronda w Żabnie i kierunek Szczurowa. Tiry, masę kurzu, ale daliśmy radę. W Szczurowej kolejny kamping w Delikatesach, brat już nie dawał rady. Droga ze Szczurowej do Brzeska jednym słowem masakra, można by tam wyścigi MTB rozgrywać, trochę narzekania pod nosem, ale dotrwałem. W Mokrzyskach brat zaczął zostawać za peletonem więc zwolniłem, wtedy zastanawiałem się jak on do domu dojedzie, zawsze zostaje PKP. W Brzesku wizyta w dwóch szrotach, z marnym efektem i następnie elementy jazdy ekstremalnej, mianowicie powrót czwórką w kierunku na Tarnów. Było nawet spokojnie, szerokie pobocza, raz tylko blisko tira więc spodziewałem się gorszej przeprawy. W Wojniczu wizyta w Biedronce i dalej obwodnicą, a jak lecimy przecież trasą :)
Za Dunajcem zjazd na chodnik i powrót przez Zgłobice, Koszyce, Rzuchową itd do domu. Zawada w wykonaniu brata była już niewiele lepsza niż iście pieszo. Ja już czułem że trochę jest w nogach ale dzielnie na średniej zębatce z przodu jechałem, z tyłu tak 3-5 było. Średnia ponad 25 km, przed podjazdem na Zawadą była chyba 26,8.
Z odczytu GPS widać że średnia prędkość na trasie była jakoś 28-30km/h, ba na czwórce jechało się całkiem fajnie bo tiry robiły strumień więc nawet 35-40 było przez dłuższy czas. Większość trasy na przelotowych przełożeniach, czytaj 3-7 czasem 3-6. Najmniejszych zębatek w ogóle nie użyłem, ale czego chcieć na płaskim :) Wg danych 74 km po płaskim, 43 podjazdów i 45 zjazdów, wiec chyba coś się nie zgadza :P . O i jest nawet 1000km w sierpniu :) Musze się dokładnie rowerowi przyjrzeć bo coś jakby w ramie zaczęło skrzypieć :/
niedzielnie
-
DST
45.30km
-
Teren
0.30km
-
Czas
02:06
-
VAVG
21.57km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Podjazdy
440m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Żużlowa niedziela z zasady nie zapowiada nic rowerowego, w dodatku w takim upale. Najpierw pojechałem obejrzeć na chwilę Puchar Tarnowa w MTB, chłopaki cisnęli ładnie, może kiedyś też tak będę jeździł.
Później z bratem pojechaliśmy po bilety na żużel i chwilę na dożynki. Jeszcze chwilę obejrzeliśmy dekoracje Pucharu Tarnowa i pojechaliśmy w miasto. Wolno bo gorąco i jak to w mieście. Powrót do domu i teraz czekam na mecz :)
4 tysie w sezonie
-
DST
54.60km
-
Czas
01:51
-
VAVG
29.51km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Podjazdy
620m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czułem że w dzisiejszej formie to mogę co najwyżej po bułki do sklepu pojechać, wychodzi zmęczenie dniem plus poprzednimi jazdami. Do tego prawe kolano nie domaga, ale mimo wszystko pojechałem aby dokręcić do 4000km w sezonie. Wyjechałem późno, plan był prosty Zakliczyn objazd wokół ronda i powrót do domu. W Nowodworzu spotkany rowerzysta, przejechał już dziś sporo, jechał do Rzuchowej, chwila rozmowy i jedziem dalej. Na podjeździe w Szczepanowicach wyminąłem morskiego Jazza, kobieta bała się wyprzedzić rowerzystę który jechał kawałek z przodu. Na szczycie w Lubince jestem w 32 minuty, zjazd w dół. Na rondzie w Zakliczynie melduję się w czasie 54 minut, średnia ok 30km/h.
Droga powrotna, wiedziałem że nie będzie już tak wesoło bo nie ma tak dużo zjazdów. Na podjeździe doganiam rowerzystę, siwy pan, na oko daję 60 lat. Wyprzedziłem go na samym szczycie, powitanie i ciśniem dalej. Ku mojemu zdziwieniu pan całkiem żwawo pedałował, zgubiłem go dopiero pod koniec zjazdu. Wstyd mi było że ja taki "młody" a pewnie jakby chciał to by mnie wyprzedził. Powietrze jakoś dziwnie szybkie do jazdy, gdy zegar wskazuje 54 minuty jestem już niedaleko domu, jakiś kilometr. Szybki podjazd i pod bramą melduję się z wynikiem 57 minut :)
4000km w sezonie zrobione, teraz czas na odpoczynek :) W porównaniu do poprzednich jazd do Zakliczyna czas do około 10 minut lepszy, jest postęp :)
rekreacja
-
DST
67.80km
-
Teren
0.30km
-
Czas
02:42
-
VAVG
25.11km/h
-
VMAX
62.44km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
770m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw na szrot do Brzozówki, przy dojeździe do nowego ronda jak na razie lekki chaos w oznakowaniu. Najpierw centrum na wprost, później w prawo? Dobrze że jestem stąd i znam trase :)Oznakowanie Ronda
© labudu
powrót przez osiedle, zawsze moją uwagę zwracała wieża ciśnień, dziś zrobiłem fotke Wieża ciśnień w Tarnowie
© labudu
Powrót standardowo brukiem. Złapało się troche brudu do łańcucha więc czyszczenie w ciągu dnia i po południu rekreacyjnie z bratem, któremu chyba będzie potrzebny będzie dzień przerwy. Ja na dziś kończę gdyż nie chcę forsować kolana. Dziś znów całkiem ładnie siłowo i o dziwo spokojnie na 977 ze strony kierowców. Na drodze do Lisiej Góry za to elementy jazdy ekstremalnej na gazetę z tirami
16.08.2012
-
DST
80.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
03:36
-
VAVG
22.22km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
1010m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do miasta z bratem, zakupy itp, oczywiście nie zanotowałem czasu, wpisuje 50 min, bo szybko do domu wróciłem(brat wrócił autobusem a rower zostawił w serwisie)
Później zmiana brata :P i jedziemy na Brzankę. Na 977 liczba kierowców chcących się popisać przed pasażerkami równa 2. Mnie lekko kolano doskwiera, dziś prawe? z lewym już w porządku. Od zjazdu w Lubaszowej spokojnie, przyjemnie w dolinie :) Ostatnie 2,6 km pod Bacówke brat nieco bez sił, zrobił sobie chyba 3-4 przerwy. Ja cały podjazd na 2-3, chwilami bałem się ze pedały się urwią ale przynajmniej wiem że jest moc w nogach :) względna oczywiście. Wyjście na wieżę widokową, zrobiona fotka, trochę ciemna bo brat nie mógł ogarnąć światła... ale ten na fotce to ja :)Ja na wieży widokowej
© labudu
Jeszcze zdjęcie na drogęDroga w Brzance
© labudu
Podczas gdy my lansowaliśmy się na wieży, rowery odpoczywały na poziomie 0 Rowery pod wieżą
© labudu
Później zjazd przez las w kierunku Stalbomatu, wolno bo szkoda kół, prędkość w granicach 10-15 km/h. Następnie na Ryglice Zalasową, przez Trzemesną do Zawady. Brat wrócił do domu. Czas jazdy 2:32 min, średnia słaba.
Ja jeszcze postanowiłem poświęcić kwadrans i trochę popedałować. Zjazd do Tarnowca, podjazd Szutrowym na Marcinkę i zjazd do domu, Czas 14 minut więc jeszcze minutka nadprogramowo została :)
Dziś 80 km, kilometr przewyższenia, było towarzystwo, było trochę bardziej terenowo, bardziej sucho niż się spodziewałem. W końcu ładna pogoda :)
Wielki błąd
-
DST
67.30km
-
Teren
1.30km
-
Czas
02:52
-
VAVG
23.48km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
760m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda była niepewna ale nie wyglądało żeby miało padać, plany były inne, w efekcie wyszło inaczej. Pojechałem z kolegami i bratem, tempo mozolne ale towarzystwo było.
Najpierw rozgrzewka wokół Marcinki, później kręcenie się po wsi, bo koledze w nawala support i zmienił sprzęt na fulla. Następnie przez Trzemesną i tam zaczęło lekko kropić. Cały podjazd w Trzemesnej w kierunku Karwodrzy na 1-1 tj 22-32, taka podpucha kolegów :P Później przez Zalasową do Ryglic, w Ryglicach rozkręcały się dożynki. Mają być Golcowie, później na Tuchów. Przed Tuchowem dostrzegłem że łańcuch zaczyna pracować coraz głośniej, wyczyszczony i nasmarowany teflexem. Aha musiało go wymyć, dojechałem do stacji benzynowej w Dąbrówce Tuchowskiej kupując coś do łańcucha. Po nasmarowaniu ucichło, bez tego chyba nie dojechałbym z zębami i łańcuchem do domu. Później przez Siedliska na Rychwałd. W Siedliskach i Lichwinie znów dożynki. Na drodze do Pleśnej kobieta w Yarisie ucząca się jeździć, strach niemal nie przejechała kolegi. W Radlnej podjazd na najwyższym przełożeniu :) W Nowodworzu zmiana rowerów na 100 metrów z kolegą, jego rower to dla mnie mini bike :) Pożegnanie pod bramami i powrót do domu.
Teraz mam jakiś mecz w grze a później czyszczenie roweru z błota, na szczęście nie ma tego dużo :) Jutro jak pogoda pozwoli może też wypad podobnej długości tylko bardziej do jednego celu, tylko rano muszę z bratem do miasta rowerkiem pojechać :)
Gdy dzieci oglądały Dobranockę
-
DST
62.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
23.25km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Podjazdy
1040m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdy małe dzieci oglądały Dobranockę, a dorośli z niecierpliwością oczekiwali na wieczorny "dziennik" ja wybrałem się na rower, ale wcześniej też jeździłem więc po kolei. Dziś po raz pierwszy od długiego czasu wyjechałem na rower w bluzie :O zdrowie przede wszystkim.
Rano pojechałem z bratem zawieźć rower do serwisu, zaczęło lekko kropić, wróciłem trochę tempem brata który szedł pieszo, później on poszedł do autobusu, a ja szybciej do domu w lekkim deszczyku. Rower miał być do odbioru po południu.
Po południu brat i tak miał jechać do Tarnowa więc pojechał autobusem i miał wrócić rowerem. Miał w planach odbierać rower ok 14, ale nie mogłem dopuścić by odebrał go sam. Spotkałem go kilkaset metrów od sklepu pieszo? Rower nie gotowy, serwisantowi nie udało się odkręcić supportu, popsikał jakimiś środkami i się nasącza. No nic zaczęło kropić to wróciłem do domu, jemu udało się wrócić samochodem z tatą. Pojechałem Alejami, później koło basenu i pod Kościół w Zawadzie. Czasu podjazdu nie mierzyłem, ale wydawał się być dobry :) Muszę się znów przejechać zmierzyć na czas z tym podjazdem :) Teraz też kropiło ;/
Przy okazji dwóch wypadów do Tarnowa zaopatrzyłem w kilka rzeczy Speca, nie chciałem przekładać z GTI, a wożenie plecaka też mi się nie widzi już dłużej.
Zakupiłem oświetlenie za 26zł komplet, w pudełku 5 baterii, przód 5 ledów z soczewkami, ładnie świeci. Tył też ładnie daje po oczach, 5 ledów z czego 3 centralnie i 2 na boki. Do tego jeszcze mini dzwonek za 5zł, osłonę na rame za 10, pompke mocowaną pod koszyk bidonu za 18zł i frytki do tego, nie no żartuję, smar do łańcucha za bodaj 19, jakiś teflonowy syf. No to się pochwaliłem :)
Później przeżywałem mecz Jaskółek, wygrany jak przystało na lidera :) i punkt 19 z racji, że nie padało wyjechałem na rower. Zrobiłem ok 36 km w niecałej półtorej godziny :) nie jest źle. Najpierw pod pętlę w Porębie, podjazd do Piotrkowic, zjadz przez Piotrkowice na Zabłędze, znów powrót główną drogą Tuchów-Tarnów. W Porębie do góry na Zawadę, tutaj zrobiona fotka.
Później zjazd do Nowodworza, przejazd przez Centrum Nowodworza. Dalej w kierunku na Tarnów, podjazd szutrem na Marcinkę, zjazd brukiem na Aleje, później przejazd wzdłuż lotniska i powrót przez szczyt Marcinki, jeszcze szybko na pętlę autobusową i do domu. Przyjemne, szybkie powietrze. Pojechałem bez bidonu, ale nawet nie był potrzebny, test oświetlenia zaliczony pozytywnie. Pogoda mogłaby być nieco lepsza, ale nie ma co narzekać. A i jeszcze dobiłem sobie nieco oponki, i tak są niewiele powyżej dolnego zakresu, widać różnicę w jeździe, chyba na asfalt i tak będe dobijał do 5 barów, to jeszcze nie jest max :)
Czas pierwszej części dnia strzelany, gdyż było to tempo piesze, dużo świateł i dokładnie go nie zarejestrowałem, przybliżyłem nieco do średniej, drugiej części jakoś niewiele ponad 24 km/h,
Na 62 km ponad km przewyższenia czyli to co tygryski lubią najbardziej :)