Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 1862.15 km (w terenie 394.50 km; 21.19%) |
Czas w ruchu: | 88:55 |
Średnia prędkość: | 20.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.71 km/h |
Suma podjazdów: | 18993 m |
Suma kalorii: | 18410 kcal |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 60.07 km i 2h 52m |
Więcej statystyk |
Start Tour de Pologne w Tarnowie
-
DST
54.94km
-
Czas
02:36
-
VAVG
21.13km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Saxo :D
© labudu
Mój jeden z ulubionych Teamów :D
O 9 wyjazd z Zawady. Z Marcinem, bo przecież kolarstwo szosowe to jest to co go kręci. Dojeżdżamy do Narutowicza na górę do Krakowskiej i trasą odwrotną jak jedzie Tour. Na Rynku jakaś gimbaza robi wrzawę jak jedziemy. Dojeżdżamy na miejsce, trochę ludzi, autobusy się zjeżdżają. Co chwile trzeba ustępować miejsca bo nie mają gdzie zaparkować, w końcu to Kapłanówka, nie lotnisko. Autobus
© labudu
A to drugi :D
Oglądam sobie rowerki, kolarze jeszcze siedzą w autobusach. Biorę jakieś koło do ręki z Cannondale, ale to lekkie :D Podchodzi jakaś kobieta i wylatuje do mnie z tekstem "Sei italiano?" Nie no ja polak, nie makaron jestem. Pyta o mechanika czy też polak- a skąd ja mam to wiedzieć, nie mogłem się z kobietą dogadać. Czemu gościa od razu nie spytała to ja nie wiem, ale jakby nie było niejako moja porażka z włoskiego. Inna sprawa mniemanie o sobie mają dosyć wysokie. Podejść do obcego człowieka w innym kraju i gadać po innemu niż po angielsku, dobre. Polacy to tak mogą chyba tylko w Londynie bo tam co 2 to polak :P Obok Ivan Basso
© labudu
Powoli kolarze wyjeżdżają, udaje się złapać Ivana Basso do wspólnej fotki. Ustawiliśmy się rowerkami obok siebie, Marcin nie może zrobić fotki, podbiegają dzieci po autografy, podpisuje szybko i ucieka. No i fajnej fotki nie ma, bo jest taka którą Marcinowi udaje się później zrobić gdy podpisuje dzieciom kartki :( No i lipa, ciężko się połapać kto jest kto, ale mam ściąge. Zbliża się start, nagrałem filmik, ale lipa trochę wyszła, na kompie nie ma dźwięku, trzeba by konwertować aby był, do tego jakość średnia. Zostawię sobie dla siebie, ale widok prawie jak z helikoptera. Start
© labudu
Peleton wyruszył, z Izą i Marcinem jedziemy na Klikowską. Trochę szutru, szosówka wymięka i jesteśmy pewnie z 200 metrów od skrzyżowania gdy peleton przemyka. Złapaliśmy się tylko na samochody i Olka :) Trochę zawiedzeni wracamy do domów. Później jeszcze z Marcinem przez Skrzyszów do BikeBrothers. W końcu chłopak ma bidon, mnie naszło i kupiłem linki do przerzutek. Wracamy już ostatecznie do Zawady. Jakoś dziś mi się nie chciało jeździć, zmęczenie po wczoraj dało się we znaki. Wracam do domu, na twarzoksiążce brat wysyła mi zdjęcie z tarnowska.tv ze mną :) Ale trochę z d**y strony.Ale d**y
© labudu
Tour de Pologne + Podwieczorek
-
DST
170.45km
-
Czas
07:00
-
VAVG
24.35km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
600m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś rano Tarnów samochodem, a wtorek w dodatku Tour de Pologne więc trzeba gdzieś jechać. Wyjeżdżam, chłodnawo, rano coś popadało ale 11:03 jestem pod kościółkiem. Ale pusto, telefon w dłoń, jadę jeszcze na Marcinkę sobie podjechać i pokręciłem sobie jeszcze trochę po Tarnowcu/Tarnowie. Na Krakowskiej zaczyna trochę padać. Dojeżdżam do Zgłobic, Iza już czeka. Jedziemy na Tour de Pologne, ale dziś tylko oglądać. Do Zakliczyna asfaltem, średnim tempem, mijamy jakiś szosowców. Zjazd do Zakliczyna, jakoś nie czuję się pewny na tych oponach na mokrym asfalcie. Przerwa pod sklepem na ratowanie telefonów. W Zakliczynie jeszcze dużo czasu więc kawałek w kierunku na Czchów. W Zakliczynie z tych domów woda z dachów ma przedłużenie rynien i kapie na drogę... Powrót do Zakliczyna i oczekiwanie na peleton.
Strażacy i policja już dawno są, droga zablokowana. Przyjeżdżają auta sponsorskie, rozdają jakieś drobiazgi, fajnie :D nie wiedziałem ze takie coś ma miejsce :) W całym wyścigu jedzie masa samochodów i motocykli. Niektóre pewnie nie wiadomo po co. Jedzie auto z Astany, myślę zaraz będzie ucieczka- przyglądam się lepiej a ucieczka 4 osobowa przed autem Astany. W ucieczce ktoś z Vacansoleil, Astany, Euskaltel-Euskadi i Bartłomiej Matysiak z CCC Polsat :) Jest polak, jest dobrze. Czekamy dalej, czekamy pusto, dobre 10 minut przewagi i jedzie peleton. Przejechali dosyć powoli i nikt się nie wywrócił na rondzie. Gdyby zrobili objazd tak jak mówią przepisy ruchu drogowego byłoby bardziej niebezpiecznie. Szukałem Majki, ale dokładnie nie ujrzałem, była grupka z Saxo i musiał być wśród nich. Cwaniak sobie czarną kurtke ubrał jak wszyscy cobym go nie rozpoznał. Pewnie z 40 min czekania, kawałek drogi jazdy po to aby przez kilka sekund zobaczyć przejeżdżające rowery- też fajnie :D Za peletonem masę samochodzików z fajnymi rowerkami na dachach. Niestety żadnego nie udało się zwinąć. Czas w drogę powrotną, z początku masakra, później jest nieco lepiej. Jakby się wypogadzało a później zaczęło mocniej padać. Rozdzielamy się w Mościcach, ja jadę do domu ale nie zamierzam się przebierać.
Coś jem, dzwoni Krzysiek z przekonaniem że nie ma Podwieczorku MTB. Jak nie ma jak jest :) Krzysiek dzwoni do Krysi i okazuje się że jednak jest. No to trzeba się zebrać, dojeżdżam do Tarnowa i pięknie się wypogadza. Mówiłem że trzeba jechać, pod Biedronką okazuje się że jadą jeszcze Marcin i Adam. Jeszcze wstąpienie do BB, pada pomysł że powinniśmy się spotykać przed rowerowym zamiast obok Biedronki. Jedziemy w kierunku Lubinki, asfaltem. Ostatecznie jedziemy przez Zakliczyn w kierunku Czchowa. Jazda jak to w większej grupie, ale przynajmniej teraz nie pada. Jakieś skutery przed nami, widzę że jeden ma manual więc będzie ciężko, próbuję ruszyć, Krzysiek rusza. Ja po kilkunastu metrach pasuje, już grubo ponad 100km w nogach i jakoś czułem ten deszcz w kościach więc nie było sensu się szarpać. Krzysiek trzyma się dłużej ale nie udaje mu się wyprzedzić czy nawet całkowicie siąść na koło, zabrakło kilku metrów.
Nawrót dokładnie w tym samym miejscu co w południe, mam Deja Vu, teraz też czas gonił. Powrót do Tarnowa i do Zawady jak zwykle już po zmroku.
Poniedziałek
-
DST
18.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:53
-
VAVG
20.38km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmęczenie zmęczeniem, upał upałem- rozjazd musi być. Delikatnie i krótko popołudniem, ale od razu z nogami lepiej :D bo przed to byłem chodzącym-trupem. Do Tarnowca, później przez Tarnów i las na Marcince, zjazd szutrem i jeszcze raz do góry szutrem i do domciu.
Jamna, czyli zimno jak diabli
-
DST
114.99km
-
Teren
35.00km
-
Czas
06:21
-
VAVG
18.11km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
35.0°C
-
Podjazdy
1900m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do kościoła- rowerem. Później chcieliśmy wstąpić do Biedronki albo do Leadera po jakąś wodę i batony. Ale jakby nie było w Tarnowie wszystko przed 9 jeszcze zamknięte. Dojeżdżamy na Okulickiego i zaraz się wracamy do Leadera. Wracamy, ostatecznie wyjeżdżamy w 10 osobowym składzie. Najpierw do Rzuchowej i na Lubinkę. Już tam czuć że dziś jest bardzo gorąco. Dlatego staram się nie szarpać żeby dotrwać do końca. Dalej w kierunku Wału i zjazd do Siemiechowa. Tam zaczyna się ciekawsza droga, sporo fajnych podjazdów, w końcu na Jamną można tylko podjechać, zjechać się nie da. Na którymś postoju wyciągam Marsa, a w zasadzie żel z Marsa bo baton to już nie jest. Wnerwiają mnie trochę klocki z przodu, założyłem jakiś nawet nie wiem jakiej firmy. Jeśli chodzi o hamowanie są całkiem dobre, ale lubią sobie czasem popiszczeć. Czuć że Jamna coraz bliżej, kojarzę niektóre fragmenty z poprzedniego wyjazdu.
Dojeżdżamy i obowiązkowo przerwa. Jeszcze zrobiliśmy pętelkę na Bukowiec, 40 min + 20 minut sklepu. W sklepie nawet klima jest :) Fajnie się siedzi, ale trzeba jechać. Dojeżdżamy do Bacówki, tam kolejna przerwa. Nawet Dychtoniowie są, ale tym razem przyjechali na szosówkach. Wyruszamy w drogę powrotną, po chwili fajny zjazd w dół. Tam troszkę niebezpieczna sytuacja, wymyty rów na środku drogi, zjazd pewnie z 30km/h, koło mi się uślizgnęło i już myślami byłem w rowie. Ale trochę bokiem, trochę balansowania i udało się nie wpaść, nawet bez zbytniego zwalniania. Czuję że rower by tego rowu nie wytrzymał w sprawności. Ogólnie dziś pojechałem w kombinacji Ron przód/Ralph tył, ron jest węższy i pierwszy raz na nim jechałem. Do tego sucho bardzo i opony nie bardzo miały się czego łapać, także minimalne uślizgi były. Ogólnie dziś sporo osób na przyczepność narzekało. Mi jeszcze później na zjeździe z Zakliczyna o mało drogi nie zabrakło na zakręcie przez to. Były kamienie, ale na szczęście na poboczu trochę trawy się znalazło.
Na dole rozłączamy się i z 10 osobowego peletonu w górę szutrem pojechało 5. Reszta wcześniej lub później zdecydowała się w przytomności powrócić do domu. Podjazd szutrem długi, ze 2 km i 120m w górę, ale chociaż było trochę cienia. Kilka momentów kojarzę z Wtorku MTB, no i z dzisiejszej trasy na Jamną rzecz jasna. Zjazd do Zakliczyna, gdzie nie ma Transita, krótki postój pod sklepem i do Tarnowa. Im bliżej domu coraz ciężej, widać chmurę na wschodzie ale niestety nie padało. W Tarnowie koniec wycieczki, ja wracam wzdłuż obwodnicy. Godzina 17:20 dojeżdżam do domu, a o 18:30 żużel. Do tego 15 min wcześniej przecież prezentacja. Ale szybkie mycie, obiad i w drogę, ale niestety już stanie na szczycie łuku zostało(no albo kurz na dole). Ogólnie dziś mega wysiłek, hektolitry potu i wypitej wody, no i 3 kg na wadze mniej zaraz po przyjeździe do domu.
Dzięki wszystkim za wspólną jazdę i towarzystwo :D
Radłów asfaltem
-
DST
57.67km
-
Czas
02:09
-
VAVG
26.82km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Stoją same :)
© labudu
Marcin chciał dziś pojeździć, chcieliśmy zwerbować większą ekipę ale ostatecznie pojechaliśmy w trójkę, czyli dołączył jeszcze Krzysiek. Założyłem Pythona i w drogę. Przez Tarnowiec, Świebodzin i Koszyce. Dalej przez Mościce, tam chwilę pokręciliśmy się po stadionie. Będzie trening wieczorem więc wrócimy w drodze powrotnej. Mostem w Ostrowie i główną na Radłów. Tam zjeżdżamy nad jakieś jeziorko i siedzimy tam jakiś czas. Droga powrotna bardziej spokojnie, popatrzyliśmy na trening, ale byli tylko Artiom i Drabik, przyjechał też Leon. Powrót do Zawady podobną drogą, tyle że od Nowodworza przez pętlę autobusową do Zawady. Ogólnie ciężko, wczoraj się chyba przeziębiłem bo myjąc się woda była za zimna, ale może do jutra przejdzie. Specialized
© labudu
Dziś w ciągu dnia oglądałem Puchar Świata w MTB, byłem zdumiony postawą Majki na pierwszym okrążeniu, ale później sen prysnął. Nie jest to co było ;/ Z początku wnerwił mnie jej nowy strój, bo dawniej bez problemu można było ją rozpoznać a teraz jakby ginie w tłumie. Występu Marka nie oglądałem niestety, pojechaliśmy na rower :) Ale z tego co wyczytałem też się nie powiodło, kapeć a chwilę później zerwany łańcuch ;/Przy kredzie
© labudu
Po powrocie z roweru finisz Tour de Pologne, a później Mistrzostwa Europy na Żużlu. A na sam koniec dłubanie przy rowerze, mycie, zmiana klocków z przodu, regulacja z tyłu, zmiana opon, czyszczenie i smarowanie łańcucha, smarowanie suportu. Najbardziej wnerwiło mnie to że pedała nie chciały się odkręcić oraz korba nie chciała wyjść z ramy. Ale WD-40, gumowy młotek i wszystko gra :) Roboty zakończone o 23:55.Trening żużlowy
© labudu
Piątek
-
DST
51.26km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:27
-
VAVG
20.92km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś taki krzywy dzień ;/ Po południu do Tarnowa spotkać się z Krzyśkiem. Skończyło się na tym że jadąc od Świtu do Oskara zobaczyłem Marcina za szybą więc wstąpiłem na 2 minuty. Fajnie tam mają bo klima działa :D Później pod Oskar, chwile czekałem i jest Krzysiek. Oglądnąłem ten nowy sklep, nie powiem fajnie tam mają :D Dalej kierunek Wojnicz. Krakowską i dalej DK94. Kupiłem Rocket Rona :) Teraz mam problem czy zakładać go na tył czy na przód. Przy okazji karnąłem się na Lucjana karbonie. Jak dla mnie bajka :) Krzysiek włożył oponkę do koszyka i cel Zawada. Wzdłuż obwodnicy, spotkaliśmy jeszcze Łukasza i później kawałek przejechaliśmy z Sebastianem. Jeszcze chwile rozmawiamy na wyjeździe i z dołu jedzie Sokół Tarnów. Antoni na treningu :) Krzysiek od razu przypomina dekorację z ostatniego Pucharu. Tarnowiec
© labudu
Po obiadku jeszcze z Krzyśkiem wybraliśmy się na chwile kręcenia. Czerwonym do Poręby i na Słoną. Masakrycznie dużo bąków, zjazdem Kolosa w dół. Tam fajnie sobie dokręciłem zjeżdżając, dojechaliśmy do asfaltu i ni to jechać dalej, ni to od razu do domu. Więc koło rozdzielni w Radlnej i wzdłuż torów do Tarnowca. Zastanawiam się nad drogą, bo nie pamiętałem dokładnie czy w lewo czy w prawo, Krzysiek przyjeżdża i się kładzie na trawę. Myślę co on robi, bo nie mogę kojarzyć z czego by się w ten sposób naśmiewał. Dopiero za chwilę załapałem że to magiczne SPD. Dalej jedziemy wzdłuż torów, jedzie Krzyśka kolega, chyba WSK-ą, chwile rozmawiają, ja czekam obok boiska. Za chwilę Krzysiek przyjeżdża na ubłoconym rowerze :O Gdzie on tam błoto znalazł, nie leżał ale jakaś porcja błota wyleciała spod kół. Dalej wzdłuż obwodnicy i na myjkę, ale jest kolejka więc odpuszczamy. Szutrem pod kościółek i zawijamy do bazy.Skąd to błoto?
© labudu
Podwieczorek MTB
-
DST
58.70km
-
Teren
16.00km
-
Czas
03:15
-
VAVG
18.06km/h
-
VMAX
54.96km/h
-
Podjazdy
850m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z opony wyjąłem około 2,5cm kolca, chyba od śliwki, co ciekawe powietrza w oponie było jeszcze około 1,5atm, a rower stał tak od wczoraj po południu. Załatałem przód, z tyłu dziury nie znalazłem i założyłem bulwiastego Ralpha. Wyjeżdżamy z Krzyśkiem tak aby być na czas, o dziwo się wyrobiłem z chęciami, mimo że ok 40 min przed wyjazdem myłem rower. Jesteśmy już niedaleko zamku, Krzysiek zawraca by zmienić klocki.
Ja czekam pod zamkiem, słychać dźwięk rowerów więc jest dobrze. Standardowo Iza, Krysia i Marcin. Ruszamy w górę, jeszcze na drodze rowerowej dołącza Krzysiek z nowiutkimi klockami ;P Gdzie jedziemy? nie wiadomo, wiec Marcin prowadzi tam gdzie chce. Zapowiadało się że dotrzemy na Brzankę ale jednak nie. Podjechaliśmy lasem za Łękawką i dalej przez Karwodrżę. Przed wjazdem do singielka taksówkarz dowozi miejscowym wódkę. A mówił że przyjechał po klienta, ciekawe ile za taki kurs bierze.
Zjechaliśmy w dół, w lewo, przez strumyk i w górę. Nie było tragedii dziś, w sumie jechało się nie najgorzej :) Czyli jutro też będzie trzeba gdzieś pojeździć. Zjechaliśmy w dół szutrem i jednak Brzanki dziś nie będzie. Wracamy w kierunku stawów w Lesie Tuchowskim. Przy wyjeździe z lasu jakaś większa impreza. Krzysztofa czy co? przy objeżdżaniu drugiego szlabanu Krzysiek zalicza glebe. Czekałem na to od początku wyjazdu :P Zjazd szutrem w dół, przez szlaban i w lewo na Karwodrżę.
Podjazd obok ośrodka i do Piotrkowic. Ze Słonej góry zjazdem Kolosa, tam mi się nieco odjechało do przodu. Na moście w Kłokowej widzimy chyba ekipa Burii pojechała w kierunku Świebodzina, natomiast Świebo Team jedzie na Rzuchową. Gonię ich bo Michał kupił sobie nową szosę :) Jadą dosyć wolno więc wszyscy nas doganiają i jedziemy całą ekipą aż do Mościc. Później się rozjeżdżamy i wracamy z Krzyśkiem wzdłuż obwodnicy do domu gdzie czekają naleśniki :D
A zdjęcia jak zwykle ukradnę bo mi się nie chciało :P
Środa
-
DST
16.14km
-
Czas
00:50
-
VAVG
19.37km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ubrałem się na rower, schodzę do piwnicy, siadam na rower- na przodzie i tyle niemalże flak. Więc z racji tego że od rana nic mi sie nie chciało a było już po 17 dopompowałem koła i pojechałem tylko do BikeBrothersów bo podejrzewałem że tam będzie Krzysiek. Nie myliłem się, był tam też Marcin i Cube Staszka. Wróciliśmy do domu i jeszcze trochę po podwórku się pokręciłem.
Czarna+Podwieczorek
-
DST
105.85km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:46
-
VAVG
22.21km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Podjazdy
1100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wyjściu z domu spadło powietrze z koła, niedługo wcześniej chciałem poprawić ułożenie na rancie, ale okazało się że Python ma już bicie sam w sobie, nie z powodu złego ułożenia na rancie. Swoje on już przeszedł, tysiące przejechanych kilometrów, zjechany jest już do końca ale jeszcze na tyranie się nada :P Także musiałem dopompować, dokręciłem wentyl mimo że wydawał się być dokręcony i z lekkim strachem wyjechałem. Trochę się spóźniłem, ze 3 min ale Marcin poczekał. Czyli jedziemy szosą najpierw do Skrzyszowa, później Czwórką. Tam strasznie wieje, tego nie lubię w ruchliwych ulicach, na szczęście pobocza szerokie więc w miarę bezpiecznie. Poza tym już nie robią na mnie wrażenia tak ruchliwa ulica, przyzwyczaiłem się jeżdżąc na trasie do Krakowa. Skręcamy na Czarną i sobie jedziemy. Wjechaliśmy do lasu, widać wyjazd z szutrówki i zaraz Centrum Czarnej. Średnia wyszła jakoś koło 31 km/h Kilka minut i wracamy, cały czas mam na uwadze Podwieczorek, bo z domu wyjechałem jakoś po 15:30. W drodze powrotnej nieco inaczej, odbijamy bardziej na Pogórską Wolę aby ominąć główną drogę. Tam budują kościół- dawno już nie widziałem budowy kościoła :) Powrót sprawnie, korek na światłach omijam poboczem. Z Marcinem rozstaje się na rondzie przy Okrężnej, bo jeszcze na Mościce leci, ja już czasu nie mam, mam góra 15 min aby dojechać pod ruiny. Okrężna, Lotnicza, Aleje jedzie drugi Marcin. Doganiam go i lajtowo do góry. Na miejscu jesteśmy 15:32. Czekamy chwilę na Krysie i Krzyśka. Są wszyscy możemy jechać.
Ja z deka ostrożnie bo zostało mi pół bidonu Vivata z Biedronki a ja już po rozgrzewce do Czarnej. Najpierw zjazd do Poręby, później podjazd na Słoną. Tam Paweł łapie kapcia, a w zasadzie dwa razy rozbieranie tego samego koła. Dziura w zasadzie niezauważalna. Na tym podjeździe mam kryzys psychiczno-techniczny, dwa razy wpadam w dziurę i gleba była blisko. A wystarczyło się skupić i do tego jechać minimalnie dalej od Tomka. Ze Słonej zjazd Kolosa i czarnym do Łowczowa. Fajna ta ścieżka, będę jeździł :) Zjazd żółtym do Pleśnej i znów podjazd na Lubinkę. Zjazd do Błonia i wzdłuż Dunajca, jeszcze Buczyna. Tam ciepło ale ciemno. Jeszcze na Krakowskiej spotkanie z Marcinem Be,i po ciemku powrót do domu. Wzdłuż obwodnicy żeby się misiaczkom nie narażać. W sumie wyszła kolejna setka, z nogami nie najgorzej ale mogłoby być lepiej :)
5xMarcinka
-
DST
23.23km
-
Czas
01:15
-
VAVG
18.58km/h
-
VMAX
60.18km/h
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jakoś nie było chęci i czasu na jazdę. Wyjechałem jakoś około 18:30 i nie oddalałem się od domu. Spokojnym tempem podjeżdżałem sobie na Marcinkę spod Kręgielni. Czasy około 10 minut, plus minus 30 sekund, nie spinałem się. Jeździł też ktoś na jakimś crossie ktoś bo minąłem chyba 2 razy ale jakoś inaczej, nie wiem lasem jeździł czy gdzieś indziej bo spotkałem go tylko 2 razy. Podjechałem 5 razy, zbliżała się 20 więc zawinąłem do domu. Nogi się nieco lepsze zrobiły ale dalej nie jest to