Luty, 2014
Dystans całkowity: | 1118.87 km (w terenie 29.30 km; 2.62%) |
Czas w ruchu: | 46:23 |
Średnia prędkość: | 24.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.00 km/h |
Suma podjazdów: | 7430 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 137 (68 %) |
Suma kalorii: | 17344 kcal |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 43.03 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
Piątek :D
-
DST
93.78km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:41
-
VAVG
25.46km/h
-
HRmax
175( 87%)
-
HRavg
126( 62%)
-
Kalorie 2075kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji tego że demokracyjnie piątek został wybrany dniem rowerowym, wtorek niestety sie nie załapał a sroda połowicznie wybrałem się na krótkie kręcenie z rana :P Ba z rana, o 9, wcześniej nie chciałem jechać bo zimno. Kierunek na północ, musiałem jakoś przeżyć przejechanie przez miasto. Niby pojechałem obwodnicą ale tamte chodniki.... lepiej by było się przez miasto przebijać bo auta jadą wolniej więc bez obawy można asfaltem jechać. W sumie nowe dla mnie tereny, minąłem Zielonki i zaczęły się zmarszczki :D Fajnie tam, ruch w sumie nie duży, a podjazdy takie przyjemne są :D Chyba w Przybysławicach taki dosyć długi podjeździk, na górze to już nawet coś dookoła było widać. Jakiś drogowskaz Korzkiew- Zamek, tam jakiś zamek jest? będę musiał kiedyś sprawdzić. Dojechałem do Skały i objechałem rynek w identyczny sposób jak w Tuchowie, jadąc od Gromnika chcąc skręcić na Łowczów. I zaczął się fajny zjeździk wzdłuż lasu. Asfalt jakby wilgotny w końcu skończył się zjazd i kawałek po płaskim pięknym asaltem pomiędzy lasem i skałami. Ruch praktycznie zerowy, powietrze czystsze niż w Krakowie. Fajnie się jedzie, nie zauważyłem nawet kiedy dojechałem do Zamku w Pieskowej Skale. Zrobiłem kilka fotek, co ciekawe jakiś staw czy bagno obok zamku pokryte lodem- czyli przy gruncie jest zimno. A temperatura odczuwalna prawie jak w lecie. Czas się zbierać w drogę powrotną, minęła bardzo szybko. W mig dojechałem do Skały i dalej już prosto na Kraków. Ale warunki w tą strone nieco gorsze, ruch większy i słońce bije po oczach. Ale też jakoś zleciało, wjazd do Krakowa, tym razem bardziej przez centrum, na czuja trochę, mogłem wcześniej w prawo skręcić ale nie chciałem całkiem na Azory jechać. Po powrocie pasowało iść na zajęcia :P Po powrocie jeszcze niecała godzinka, najpierw wzdłuż Rudawy a dalej już asfaltem na Balice. Powrót też asfaltem tyle ze przez Mydlniki, a na samym końcu, 500 metrów od mieszkania przeszkolenie dwóch kobitek rozmawiających przez telefon, jechałem 30cm od krawędzi asfaltu a i tak musiałem uciekać na pobocze jak jechały z naprzeciwka. U mnie to nie przejdzie, nawrót i ogień :P o ile pierwsza przestała rozmawiać i przeprosiła to drugiej to nic nie zrobiło, najpierw zablokowałem by nie pojechała dalej, a później gdy podjeżdałem pod szybe to ruszyła i pojechała. Teraz już wiem że zrobiłem zły ruch ręką, zamiast równolegle do kierunku jazdy powinienem ruszyć prostopadle do płaszczyzny jezdni, lusterko do BMW X5 chyba trochę kosztuje a tak się tylko złożyło :P a na koniec powrót Voyagerem do domu, ale już cięzko sie jechało podjazd do Zawady, zmęczenie jakieś jest a na dodatek 1,5h na stojąco w autobusie :D
Maczuga © labudu
Zamek w Pieskowej Skale © labudu
Kraków
-
DST
20.50km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.50km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na zajęcia i wieczorem na AZS
Lajtowo
-
DST
32.23km
-
Teren
0.30km
-
Czas
01:08
-
VAVG
28.44km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z założenia lajtowy dzień, zajęcia do późna więc i jazda po zmroku. Najpierw na Orlen dobić tlenu i dalej w kierunku Balic. Z początku zimno, ale jak to już tutaj bywa raz cieplej raz zimniej. W Morawicy w lewo i cały czas prosto na Liszki. Za Cholerzynem mega mgła, prawie nic nie widać, ale taki klimat. Wzdłuż autostrady jechało się całkiem ok i szybko jestem w domu i jest 1000km w lutym, ale i tak słabo ;/
PK
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa razy na PK
Kraków
-
DST
16.00km
-
Czas
00:45
-
VAVG
21.33km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coby miało być, rano na PK, wieczorem jeszcze oszołom na Bronowicach
Zalas- Czernichów
-
DST
70.17km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:37
-
VAVG
26.82km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
HRmax
158( 78%)
-
HRavg
133( 66%)
-
Kalorie 1964kcal
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
A dziś zgodnie z planem wyszło trochę po płaskim. Dzień zaczął się nie najlepiej- wstałem o 6, 7:30 na uczelni, 4 min do zajęc a są tylko 3 osoby- okazało się że są tylko w tygodnie parzyste- a teraz jest przeciez nieparzysty- Dawid ogarnij :P Ale później okazało się ze ostatnich zajęc nie ma z powodu jakiegoś szkolenia BHP więc było więcej czasu po południu :) Jakoś koło 14 wyjechałem :) Standardowo w kierunku Balic, bo tak najszybciej mogę wybic sie poza miejskie ulice. Przed Balicami mija mnie szosowiec, w sumie jedziemy razem aż do Morawicy. Dalej ja sobie pojechałem prosto, kolega skręcił w prawo. W Cholerzynie w prawo, tak jak wczoraj jechałem. Przy świetle słonecznym jakos przyjemniej się jechało. Dalej z taką róznicą że w Sankach( czy jak to się pisze, w miejscowości Sanka :P) nie skręciłem prosto ale pojechałem prosto na autostrade. Za autostradą wróciłem znów na południe i gniotłem się chwilę za jakimś dostawczakiem bo czegoś szukał. Skręciłem w lewo do pięknego lasu, Rezerwat potoku Rudno czy coś w tym stylu. Droga trochę dziurawa ale przyroda dookoła jakby nienaruszona. W końcu dojechałem do 780 i na Kraków. Na skrzyżowaniu gdzie byłem wczoraj skręciłem na Czernichów i ku mojemu zadowoleniu pojawil sie podjazd. Nie jakiś ogromny ale zawsze. Dojechałem do Czernichowa i dalej już tylko na Kraków, trochę prostej było, trochę wiatr dał w kość także trochę sie zmęczyłem. A na koniec powrót z Mydlnik wzdłuż strumyka by nie było nudno :D No i myslę że po weekendzie łancuch się ułoży, szkoda ze weekend będzie raczej mało rowerowy. A dzis na uczelni była ciekawa rozmowa, po której jeden z kolegów stwierdził że to że jeżdze tyle na rowerze to nie jest nic dziwnego, ale najdziwniejsze jest że tyle jeżdżąc wciąż jestem na czysto z ECTS :D :O i jest nawet 2000km w 2014 :D
http://www.endomondo.com/workouts/301532704/106593...
Zamek Tenczyn w oddali © labudu
Podjazd przed Czernichowem © labudu
Wieczorem
-
DST
52.89km
-
Czas
01:56
-
VAVG
27.36km/h
-
VMAX
55.98km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
153( 76%)
-
HRavg
128( 63%)
-
Kalorie 1343kcal
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyjechałem jakoś tuż po godz 20. Nie ma co ukrywać, dosyć chłodno, to że ciemno to chyba jasne :P Najpierw standardowo Balice i Morawica. Takim srednim tempem bo łańcuch się jeszcze dociera. Przy Balicach było jeszcze względnie ciepło ale gdy odbiłem na Cholerzyn to z metra na metr coraz chłodniej. W Cholerzynie odbilem na w zasadzie nieznane mi tereny, jechałem tam kiedy chyba raz z grupą, na Mników, Czułów i Sanki. Ogólnie za Czułowem niezły bajer, troche pagórków, w zasadzie zero domów, Krakowa nie widać, do domu kawałek a jest ciemno :) W Sankach odbiłem na południe, do Rybnej czy jakoś tak. W końcu dojechałem do wojewódzkiej 780 i nią kierowałem się na Kraków. W Liszkach wjeżdżam na znajomą trasę i dalej na Balice i już w domu.
Kraków
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powtórka z rozrywki czyli na zajęcia i z powrotem
Wieczorem
-
DST
46.83km
-
Czas
01:51
-
VAVG
25.31km/h
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chyba lepiej odpuszczać jazde gdy wydaje się że pora już nie ta albo gdy się nie chce. Kolejny raz się to potwierdza. Rano na dworzec i na mieszkanie a wieczorem wyjechałem o 21:30 i znów to zadymione Krakowskie powietrze. Plan był by Balice-Liszki czyli tak jak zwykle. Ale w okolicach autostrady spadło powietrze z przedniego koła, wcześniej najechałem na coś chyba bo odstrzeliło i zrobiła się dziura na boku opony, niby przechylając sie uszczelniło ale było już mało, a za krótko by całkowicie się uszczelnic. Myśle sobie- tu zaraz jest stacja, podejdę dopompuję. Szedłem pewnie z kilometr, a na stacji- awaria kompresora- standard. Założyłem dętke i mimo wszystko pojechałem dalej. Do domu zajechałem jakoś o 23:50