labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:1383.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:50:40
Średnia prędkość:27.31 km/h
Maksymalna prędkość:84.60 km/h
Suma podjazdów:15508 m
Suma kalorii:52778 kcal
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:40.70 km i 1h 29m
Więcej statystyk

Zima a tutaj plus 20 :D

  • DST 55.45km
  • Czas 02:05
  • VAVG 26.62km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Kalorie 2243kcal
  • Podjazdy 732m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 listopada 2014 | dodano: 30.11.2014

w pokoju, na zewnątrz różne źródła róznie podają ale na pewno jest poniżej zera. U Olka na Garminie -2*C, mimo wszechobecnych zaproszeń jechaliśmy tylko we dwóch. Start w kierunku Skrzyszowa, tam trochę walki bo początki na zimnie do lekkich nie należą. Później obok kościoła skręt w lewo. Sam podjazd taki jak na Trzemesną, ale jak Olek pocisnął to widziałem tylko jak robi się coraz mniejszy, kiedy zacząłem widzieć coraz więcej czarnego to odpuściłem. Dogoniłem go w Tarnowie, a w zasadzie kawałek wcześniej, zjazd do Karwodrzy i tym razem do Tuchowa i podjazd w kierunku Rychwałdu. Tam już raczej jechaliśmy równo, w Mesznej odbicie w Prawo i niemal identycznie jak ostatnio tam jechaliśmy. Kawałek w górę, zjazd do Łowczowa i podjazd na Piotrkowice. Na sam koniec Pleśna i powrót do domu, z taką różnicą że już nie jechałem do Tarnowa bo jasno było :)



Sobota

  • DST 56.41km
  • Czas 02:04
  • VAVG 27.30km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 2304kcal
  • Podjazdy 587m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 listopada 2014 | dodano: 29.11.2014

Wyjazd jakoś 14:25, szybko bo trochę spóźniony na spotkanie z Olkiem. Zajechałem pod sąd ale Olek też się lekko spóźni więc chwilę poczekałem i ruszyliśmy razem w kierunku Skrzyszowa. Tempo umiarkowane bo kurde zimno jest :P Do Skrzyszowa poza klaksonami spokojnie, tak około 30km/h. Skręt na Łękawicę a dalej na Trzemesną, tam holowanie malucha, nie nie my, Vectrą holowali Fiata. Wyjechalismy do góry równym tempem i wolny zjazd do Karwodrzy. Kiedy zaczyna się zima? gdy trzeba hamować na podjeździe bo jest zimno :) Dalej do Piotrkowic i od kościoła w górę. Podjazd taki jak zwykle i odbicie na Pleśną. Zjazd serpentynami w dół, wyprzedzanie traktora i na zakręcie trochę lodu po wewnętrznej stronie. Przejazd przez Woźniczną i Tarnowiec. Zrobiło się ciemno wiec jeszcze pojechałem do Tarnowa i wróciłem z powrotem do domu. W Zawadzie nieprzyjemna sytuacja, poboczem chodził sporych rozmiarów pies, taki duży wilczur, gdy przejechałem obok niego zaczął mnie gonić. Wolałem nie sprawdzać czy tylko by szczekał czy by mnie ugryzł więc od razu dałem do pieca. Uciekałem jakieś 200-300 metrów ale  końcu odpuścił. Plusem mogę nazwać to że delikatnie mu odjeżdżałem czyli byle pies mnie nie wyprzedzi, a było minimalnie pod górkę. Dalej do domu już spokojnie



Piątek

  • DST 29.13km
  • Czas 01:03
  • VAVG 27.74km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 1193kcal
  • Podjazdy 309m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 listopada 2014 | dodano: 29.11.2014

Pojechałem tak naprawdę tylko dlatego że Olek mnie podpuszczał Komem w Pleśnej. Ale nie dało rady, za szybko chłopak jeździ i zabrakło 6 sekund. Ale kiedys się uda :D Po  takim wysiłku myślałem tylko o tym by dotrzeć do domu :)



Zagnij się a nie daj się

  • DST 37.28km
  • Czas 01:08
  • VAVG 32.89km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Kalorie 1687kcal
  • Podjazdy 218m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 listopada 2014 | dodano: 27.11.2014

Czwartek do najprzyjemniejszych dni nie należy, już od rana było jakoś dziwnie, odpuściłem jazdę rowerem na dworzec bo nie czułem się na siłach. Po powrocie też długo nie mogłem się zebrać na jazdę, wyjechałem jakoś o 22. Rzadko mi się zdarza ale do prawego ucha włożyłem słuchawkę z muzyką. Wyjazd z domu, zjazd w dół i wielkie zdziwienie, spodziewałem się mrozu a tutaj dosyć przyjemnie jest. Zjechałem w dół i szybko znalazłem się na obwodnicy. Na moście standardowo oblodzenie, wgl dziś na mostach można było pomielić sobie tylnym kołem w miejscu :D Jeszcze nie do końca się rozgrzałem więc w stronę Merkurego dosyć ciężko. Do tego nie jest było dziś całkowicie bezwietrznie a to zawsze trochę przeszkadza. Nawracam na węźle, już mam opracowany taki swój patent nie do końca legalny, sam podjazd na wiadukt dosyć mocno, taki mały sprint. Nawróciłem i sobie pomyślałem- a może by się tak zagiąć i pojechać to na poważnie? Odebrać KOMa Filipowi. Jak pomyślałem tak zrobiłem, w połowie prostej chwila zwątpienia, ale nie odpuściłem bo znowu wyszedłby bezsensowny trening a raczej przejażdżka. Dociągnąłem więc do węzła Tuchowska a dalej to już jakoś poszło. Kawałek w dół i spina na podjeździe aby tam nie zamulić. Zrzuciłem chyba jednego czy dwa zęby i wyjechałem do góry niczym diesel, końcówka do węzła i teraz można zdychać. Oj zmachałem się troszkę, nie ma co ukrywać, musiałem dłuższą chwilę pokręcić tempem od tak żeby się nie wywrócić. Skręciłem wiec w kierunku na Koszyce, sam wiadukt nad obwodnicą to nie wiem jak się wytoczyłem ale później kawałek z górki to było już lepiej i wróciłem do tego tempa 30km/h. Aha obwodnice przejechałem w 11:34 czyli o 1:59 szybciej od Filipa, średnia prędkość 47,7km/h na 9.2 km, KOMa odzyskałem i to się liczy :D Już prawie dojechałem do Rzuchowej ale impuls zdecydował że skręciłem w prawo i pojechałem do Zgłobic. Tam już główną drogą w kierunku domu. Na obwodnicy podjechała do mnie Jetta, okazało się że jacyś goście wracali z imprezy chyba i po raz pierwszy rower widzieli czy co. W każdym razie ciekawiło ich czy nie zimno, ile kilometrów dziś i tym podobne, czyli chcieli pogadać a nie bardzo wiedzieli o czym :P Zjechałem z obwodnicy i końcówka do domu tak żeby się nie zajechać.



Z Olkiem

  • DST 43.18km
  • Czas 01:38
  • VAVG 26.44km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Kalorie 1779kcal
  • Podjazdy 615m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 listopada 2014 | dodano: 27.11.2014

Wyjazd o 14:21, byłem umówiony z Olkiem, już jechał do góry na Zawadę jak zjeżdżałem więc pojechaliśmy już całą drogą do góry. Tak dojechaliśmy spokojnie do Łękawki i podjazd na Słoną. Ruch dosyć sporo, ale jedziemy obok siebie rozmawiając. Dosyć miło się w takim tempie jeździć, zacząłem się zastanawiać po co zazwyczaj się tak zaginamy :D Dalej górą Słonej Góry i zjazd do Pleśnej. Jak już jesteśmy w Pleśnej to było niemal pewne że skończy się pod kościołem :D Jedziemy, zredukowałem jak zawsze i podjazd z młynka. Coś tak w połowie tego ostrego zauważyłem ze z Olkiem coś chyba nie tak, za bardzo sapie, pewnie jakieś przeziębienie go wzięło czy co. Na górze jeszcze jakby chciał się ścigać ale cały czas trzymałem go koło za sobą. I niech mi ktoś powie że taka jazda na szosie jest nudna :) Raz jeden jest z przodu, raz drugi i zawsze jest cel do poprawy siebie. Dalej na Lubinkę i w prawo, myślałem że zjeżdżamy do Janowic ale nie, jedziemy bardziej na Dąbrówkę Szczepanowską, trochę mnie to zmyliło i o mało co nie wjechałem w rower Olka na skrzyżowaniu. Zjazd w dół i dalej już kierunek jakby na BikeBrothers bo to cel naszej wycieczki dziś. Ze Szczepanowic trasą powrotną znaną z wycieczek z Frakcja Tarnowską GTA, nawet z fragmentem szutrowym. Dłuższą chwilę w BikeBrothers, organizują zawody triatlonowe w lecie, biegać pobiegne, na rowerze jeździć mogę ale kto za mnie przeplynie :P A na koniec już samotny powrót obwodnicą do domu.



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 listopada 2014 | dodano: 27.11.2014

Rano na dworzec, w drodze powrotnej dosyć szybko starałem się wrócić bo w autobusie skontaktowałem się z Olkiem



Wieczorem na zimnie

  • DST 44.77km
  • Czas 01:27
  • VAVG 30.88km/h
  • VMAX 58.70km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1997kcal
  • Podjazdy 473m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 listopada 2014 | dodano: 25.11.2014

Wyjazd jakoś po 18, w każdym razie ciemno już było, a jak wiadomo jak się jeździ po zmroku to czy 19 czy 23 to wielkiej różnicy nie robi. Temperatura nie rozpieszcza więc ubrałem dwie skarpetki, można powiedzieć że było ok, ale jeszcze muszę patent z folia przetestować. Na początek standardowy cel czyli obwodnica, najpierw w stronę Merkury Marketu, ale jechało się na tyle dobrze że stwierdziłem że jakoś dziś nie mam humoru żeby kolejny raz męczyć obwodnicę tam i z powrotem. Pojechałem więc do świateł i skręciłem na Skrzyszów(czerwone było), przy tej hali śmierdziało jakby woskiem. Nie wiem pewnie im zniczy po Wszystkich Świętych zostało. W Skrzyszowie dalej na Łękawice i do Łękawki. Tam kawałek podjazdu i autobus na długich- dlaczego- bo nie działa prawe mijania. Dojechałem do głównej drogi i nie widać żadnego. Aż trudno uwierzyć że o tej porze nic nie jedzie, błoga cisza, skręciłem więc do góry i się toczę, za chwilę przyjechały już samochody i zrobiło się jaśniej. Ale pod górę mega ciężko bo wiało z południa. Po skręcie w kierunku Pleśnej już było dobrze bo trochę między drzewami. Zjazd w dół dosyć powoli, na dole pies idzie środkiem drogi w dół, nie reaguje że jadę a jak jestem blisko to skręca prawie pod koła. Z Pleśnej do Rzuchowej i dalej przez Koszyce do Tarnowa. Tam bardzo fajnie się jechało bo z wiatrem w plecy. Sama końcówka to druga część obwodnicy i do domciu.

Aha, założony już 3 łańcuch do Scotta, a bateria po ładowaniu jeszcze cały czas trzyma



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 listopada 2014 | dodano: 25.11.2014

Dzień wcześniej spojrzenie na pogodę, we wtorek ma padać więc w poniedziałek pasuje rowerem jechać żeby nie gonić codziennie samochodu. Ale rano zimno trochę było, po południu już lepiej i nie było problemu z parkingiem



Niedziela

  • DST 14.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 16.80km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 listopada 2014 | dodano: 25.11.2014

Tak dla odmiany pojechałem do pracy rowerem, do Tuchowską, powrót przez Marcinkę



Niedzielna szosa

  • DST 55.20km
  • Czas 02:09
  • VAVG 25.67km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 2288kcal
  • Podjazdy 904m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 listopada 2014 | dodano: 23.11.2014

Wczoraj się nie udało bo była lipna pogoda, dziś wyjazd o 13:45. Wyjeżdżam jakoś o czasie, ubrałem się cieniej niż ostatnio, bo zapomniałem ubrać spodni brubecka a już mi się nie chciało znowu przebierać więc pojechałem na chłodno :P W Tarnowcu już czekał Olek, jeszcze czekamy na Krzyśka i jedziemy. Zacząłem prowadzić i jak to zawsze w ciemno z prędkością, licznika nie ma :P Także jechaliśmy równym tempem aż do Woźnicznej gdzie zaczęły się przejazdy kolejowe, a dalej to już taki odpoczynek przed podjazdem na Rychwałd. Przejechaliśmy Pleśna i sobie myślę - może by tak dziś kawałeczek mocniej bo zawsze tu odpuszczałem. Trzymałem cały czas równe tempo i Krrzysiek został lekko z tyłu. Ale zsapałem się lekko więc na wypłaszczeniu odpoczynek i długa prosta. Ją już delikatniej, ale pod koniec już na granicy zakwaszenia. W 3/4 nawet lekko odpuściłem bo nie dociągnął bym tym tempem na góre, przynajmniej nie dziś. Na ostatnim zakręcie oglądam się- Olka też nie ma, znaczy jest, ale z 20 metrów za mną. Wyjechałem więc na górę i czekam na resztę, teraz zjazd- oj zimno troszkę, czekam gdzie skręcimy bo Olek obiecał że pojedziemy na Rychwałd na asfalty których nie znamy. Słowa dotrzymał bo tego nie znałem, w Siedliskach obok szkoły w lewo, redukcja i kawałek w górę. Widać krótką ściankę więc delikatnie na młynku- skończyło się sprintem do góry :) początkowo trzymałem tempo Olka ale byłem o długość roweru z tyłu, wiedziałem że trzeba odrobić ale odrobiłem może z 20cm, zrzuciłem więc zęba w dół z tyłu ale nic z tego, straciłem żeby korbe rozkręcić a już nie było czym tego odrobić. Dojechaliśmy do bardziej znajomych terenów i tak jakby znów na Rychwałd. Ale po jakimś czasie znów na nieznane tereny w lewo i dojechaliśmy znów do Siedlisk :P Kawałek tą samą drogą co tutaj przyjechaliśmy i obok sklepu w Lichwinie w prawo znów na Meszną Opacką, tam zjazd zakrętami do Buchcic gdzie znów do góry w kierunku Rychwałdu :D na wprost byłoby bliżej- ostatecznie do Rychwałdu nie dojechaliśmy bo odbicie obok cmentarza i do Łowczowa. Na koniec podjazd w Piotrkowicach gdzie Pani z Peugeota wykazała się świetnym manewrem skrętu w prawo, wyprzedziła nas tuż przed skrzyżowaniem, patrzę na auto gdy jest na naszej wysokości i widzę prawy kierunkowskaz. Mówię Olkowi że chyba w prawo jedzie, tak też było, Olek musiał zwolnić, są talenty :) Do góry dalej równo i na sam koniec standardowo do Łękawicy i podjazd od kiosku. W Zawadzie zaczęło się robić zimno i ciemno także się rozstaliśmy.