Niedzielna szosa
-
DST
55.20km
-
Czas
02:09
-
VAVG
25.67km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Kalorie 2288kcal
-
Podjazdy
904m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj się nie udało bo była lipna pogoda, dziś wyjazd o 13:45. Wyjeżdżam jakoś o czasie, ubrałem się cieniej niż ostatnio, bo zapomniałem ubrać spodni brubecka a już mi się nie chciało znowu przebierać więc pojechałem na chłodno :P W Tarnowcu już czekał Olek, jeszcze czekamy na Krzyśka i jedziemy. Zacząłem prowadzić i jak to zawsze w ciemno z prędkością, licznika nie ma :P Także jechaliśmy równym tempem aż do Woźnicznej gdzie zaczęły się przejazdy kolejowe, a dalej to już taki odpoczynek przed podjazdem na Rychwałd. Przejechaliśmy Pleśna i sobie myślę - może by tak dziś kawałeczek mocniej bo zawsze tu odpuszczałem. Trzymałem cały czas równe tempo i Krrzysiek został lekko z tyłu. Ale zsapałem się lekko więc na wypłaszczeniu odpoczynek i długa prosta. Ją już delikatniej, ale pod koniec już na granicy zakwaszenia. W 3/4 nawet lekko odpuściłem bo nie dociągnął bym tym tempem na góre, przynajmniej nie dziś. Na ostatnim zakręcie oglądam się- Olka też nie ma, znaczy jest, ale z 20 metrów za mną. Wyjechałem więc na górę i czekam na resztę, teraz zjazd- oj zimno troszkę, czekam gdzie skręcimy bo Olek obiecał że pojedziemy na Rychwałd na asfalty których nie znamy. Słowa dotrzymał bo tego nie znałem, w Siedliskach obok szkoły w lewo, redukcja i kawałek w górę. Widać krótką ściankę więc delikatnie na młynku- skończyło się sprintem do góry :) początkowo trzymałem tempo Olka ale byłem o długość roweru z tyłu, wiedziałem że trzeba odrobić ale odrobiłem może z 20cm, zrzuciłem więc zęba w dół z tyłu ale nic z tego, straciłem żeby korbe rozkręcić a już nie było czym tego odrobić. Dojechaliśmy do bardziej znajomych terenów i tak jakby znów na Rychwałd. Ale po jakimś czasie znów na nieznane tereny w lewo i dojechaliśmy znów do Siedlisk :P Kawałek tą samą drogą co tutaj przyjechaliśmy i obok sklepu w Lichwinie w prawo znów na Meszną Opacką, tam zjazd zakrętami do Buchcic gdzie znów do góry w kierunku Rychwałdu :D na wprost byłoby bliżej- ostatecznie do Rychwałdu nie dojechaliśmy bo odbicie obok cmentarza i do Łowczowa. Na koniec podjazd w Piotrkowicach gdzie Pani z Peugeota wykazała się świetnym manewrem skrętu w prawo, wyprzedziła nas tuż przed skrzyżowaniem, patrzę na auto gdy jest na naszej wysokości i widzę prawy kierunkowskaz. Mówię Olkowi że chyba w prawo jedzie, tak też było, Olek musiał zwolnić, są talenty :) Do góry dalej równo i na sam koniec standardowo do Łękawicy i podjazd od kiosku. W Zawadzie zaczęło się robić zimno i ciemno także się rozstaliśmy.