labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:975.13 km (w terenie 79.00 km; 8.10%)
Czas w ruchu:47:05
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:13183 m
Suma kalorii:21429 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:36.12 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Koniec przygody

  • DST 17.79km
  • Czas 00:47
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Kalorie 695kcal
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 września 2014 | dodano: 30.09.2014

Krótka runda z wieczora, na krótko bo zrobiło się jakoś cieplej :D Do góry na Marcinkę, później zjazd w dół i najprostszą droga na Skrzyszów i dalej na Łękawice. Jechało się całkiem przyjemnie. Szybko wróciłem do domu, jeszcze trasa mi się przedłużyła bo miałem telefon z pracy- o godzinie 21 z hakiem :P
Wpis z wczoraj, dziś już mogę oficjalnie napisać- to była moja ostatnia jazda Specem. 2 lata, 25 tys km, to na nim tak naprawdę zacząłem swoją przygodę z rowerem. Ze względu na moją sytuację, studia i kilka innych rzeczy oraz to że zagrałem tzw vabank czy jak tam sie to pisze podjąłem decyzję o sprzedaży roweru, rama jeszcze jest ale części szpejów już nie ma. Także wpisów obecnie może być nieco mniej, jutro zaczynają się studia, a o gotowaniu pisać nie zamierzam- bo nie umiem gotować :P 
Pozdrower i piosenka nastrojowa
http://youtu.be/FwaX0ELYheQ



Skrzyszów

  • DST 28.77km
  • Czas 01:02
  • VAVG 27.84km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Kalorie 1196kcal
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 września 2014 | dodano: 28.09.2014

Jakoś mi się jeździć dziś nie chciało, ale pogoda była taka słoneczna, kto wie może juz ostatni taki dzień w roku więc po prostu musiałem. Plan był na rundke 16 km, bo za godzinkę był w tv mecz o 3 miejsce. A wyszło jak zwykle :) Wyjechałem na Marcinkę i zjazd w dół na lotniczą, ogólnie dziś w okolicach Marcinki tłumy ludzi. Skręciłem na Skrzyszów i jadąc główna drogą mijam się z Maksem. LWG i jadę dalej, pod kościołem chwila zawahania- prosto czy w lewo- wybrałem w lewo i dodałem trochę kilometrów po asfalcie pętlą którą kiedyś jechaliśmy z Olkiem. Wracam na główną droge do Tarnowa i myślę o zaporze co budują w Skrzyszowie. Pojechałem więc zobaczyć, niby zakaz ruchu a ludzi tłumy więc też jadę :P Tama się buduje a ja wracam do domu, 16:27 się melduję na podwórku a o 16:30 meczyk- idealnie :D



Coś pięknego- Marcinka

  • DST 12.75km
  • Czas 01:05
  • VAVG 11.77km/h
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 września 2014 | dodano: 27.09.2014

Sobota, pogoda nie była zachęcająca ale wybraliśmy się coś pokręcić. Z racji tego że wieczorem speedway a było już dosyć późno mój plan był jasny- maksymalnie 3 kółka po Marcince, do żadnego Lipia się nie ruszam. Tak więc spotkanie o 16 na Marcince, spotkanie z Marcinem, przyjechaliśmy z Krzyśkiem przez las i okazało się że w lesie błota nie ma. Chcieliśmy jeszcze namówić wtorkowiczów, ale widać przestraszyli się błota którego nie było. Zaoszczędziłem z tego powodu klocki bo nie musiałem tyle czekać i pokręciliśmy 2 okrążenia po lesie. Jechało się przyzwoicie, na pewno dużo lepiej jak tydzień temu :D W międzyczasie poprawiła się pogoda i wyszło słońce :D Kto nie był może tylko żałować, na sam koniec zjazd po schodach i w chatę.



Do Tuchowa

  • DST 42.95km
  • Czas 01:35
  • VAVG 27.13km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Kalorie 1616kcal
  • Podjazdy 325m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 września 2014 | dodano: 26.09.2014

Po pracy pogoda się popsuła więc średnio na rower uśmiechało się jechać. Ale później się przejaśniło a Krzysiek mówi że jedzie na szose z Marcinem to się dołaczyłem. Zbiórka na moście w Kłokowej. Przyjezdżamy, po minucie dołacza Marcin, gadamy z godzinę i jedziemy. Gdzie? Na Tuchów wzdłuż Białej. Powoli kręcimy ta pętelke i wracamy do domu. Kiedy te mrozy miną...



Krótko

  • DST 15.09km
  • Czas 00:33
  • VAVG 27.44km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Kalorie 628kcal
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 września 2014 | dodano: 25.09.2014

Tylko kawałek po obwodnicy bo dziwnie zmęczony dziś.  Jak zwykle po zmroku



Z Kolosem

  • DST 39.65km
  • Czas 01:59
  • VAVG 19.99km/h
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 września 2014 | dodano: 24.09.2014

Najpierw na Rychwałd, tam spotkanie z Krzyśkiem i z kolosem aby razem powrócić lekko okrężną drogą do domu. Trasa na endo



Rozjazd na obwodnicy

  • DST 30.80km
  • Czas 01:03
  • VAVG 29.33km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 1299kcal
  • Podjazdy 218m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 września 2014 | dodano: 24.09.2014

Rower ogarnięty po zawodach więc można jeździć :) Umyty 2 razy, godzine wyciągania trawy z każdej części, sprawdzenie klocków, czyszczenie napędu, smarowanie suportu, kółeczek przerzutki, przedniej piasty było co robić :) Najwięcej problemów stworzyła piasta bo nie wiedziałem z czym się je xtr, ale ostatecznie się udało i można jeździć całą zimę :D Wyrobiłem się dopiero po południu więc odpocząłem sobie chwilę i jakoś 21:30 postanowiłem zrobić rozjazd. Zimno jak 105 więc trzeba się grubiej ubrać, co wcale nie oznacza grubo :) Zjazd w dół i uświadomiłem sobie że mam ciśnienia z niedzielnego pucharu- no trochę za mało jak na asfalt. Wjeżdżam na obwodnice i czuję że tylna opona chce wyjechać z obręczy. Na obwodnicy rzadko spotykane uczucie- wiatr w plecy :D Więc nadrobiłem trochę czasu :) Ponad 40km/h bez większego wysiłku, ale zaczął się podjazd i dobre się skończyło ;/ Na węźle postanawiam wjechać trochę w kierunku centrum. Tam oczywiście koleiny i sfrezowany asfalt- było ciekawie :) Nawracam na rondzie koło Opla i powrót na Obwodnice. W druga stronę już pod wiatr więc zdecydowanie wolniej, ale jechało mi się dosyć dobrze więc pojechałem jeszcze w kierunku Zgłobic. Tam nawracam na węźle i do domciu :)



Setny Puchar Tarnowa MTB

  • DST 23.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 11.50km/h
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 września 2014 | dodano: 23.09.2014

Dziś odbywała się setna edycja Pucharu Tarnowa MTB. Z racji tego że to PT, a do tego jubileuszowy więc nie mogło mnie tam zabraknąć. Bałem się że nie zdążę ale udało się zdążyć całkiem przyzwoicie. Przed startem chwila rozgrzewki, wielu nie chce się ścigać na taką pogodę. Kręcę troche z Karolem, nie za długo bo nie ma na tyle czasu. 12:05 i pasuję więc rozgrzewki nie było więcej niż 10 minut. Niby czułem się przyzwoicie ale szału nie było. Do ustawienia na starcie można mieć zastrzeżenia, wyczytywali nas po kolejności zapisów a do tego najpierw Orlików, później Elitę. Nie był to najlepszy pomysł bo było trochę szybszych osób z przodu i stworzyło się niepotrzebne wyprzedzanie. Powinna być kolejność po klasyfikacji generalnej i by było bezpieczniej. Ale chyba nic nikomu się nie stało tym razem. 

Po starcie
Po starcie © labudu

Startujemy, po około 20 metrach zawodnikowi z Bieniasz Teamu uślizguje się koło i składa się do ziemi- muszę hamować. Ponowne rozpędzanie ale jak to na Pucharze, ciężko cokolwiek ugrać na kostce. W zakręt wchodzę chyba 5 od końca, niewiele za Olkiem, z kostki zjeżdżamy również dosyć z tyłu. Kawałek po płytkach i tam nieco nadrabiam, Olek też- się ćwiczyło kiedyś przejazd na wprost obok pomnika. Ale była też chwila stresu, na błoto zszedłem z ciśnieniem do 2.0 i wydawało mi się że tył dobił, na szczęście jak sie później okazało snejka nie było więc tylko przeć do przodu. Podjazd po betonie i w dół po głównej ścieżce, gość przede mną dosyć hamuje ale nie bardzo jest go gdzie wyprzedzić. Zjeżdżamy z szutrówki, tam to się dopiero zacznie :D Pewnie nie wszyscy wiedzą ale przed zakrętem jest tam koleinka :D Z przodu było widać chaos, ale samo wejście w zakręt sprawiło mi niemiłą niespodziankę, zwyczajny brak przyczepności z tyłu. To pewnie przez tego łysego Ralpha. To jeszcze nic, w porównaniu do tego że po płaskim cięzko jechać bo tył odjeżdża, ale jak zauważyłem nie tylko ja miałem takie problemy. Kawałek podjazdu i gość mi się wykłada przed kołami, tracimy dosyć sporo i czołówka dosyć nam odjeżdża. Zjazd do transformatora, zastanawiam się co tam ciekawego na mnie czeka, z moich przedstartowych obserwacji wiem że jest tam ślisko. Dodatkową motywacją było to że na pewno tam ludzie będą stać i głupio byłoby się wyłożyć :D Plan jest taki aby płynnie przejechać koleinkę przed zakrętem a dalej to się zobaczy.



Można powiedzieć zakręt poszedł zgodnie z planem, co prawda na wyjściu tylne koło chciało wyprzedzić przednie ale się nie dałem. Jak się później okazało była to dla mnie najszybsza metoda pokonywania zakrętów- bo przód trzymał, a tyłem można było wybalansować. Generalnie można powiedzieć że było trochę hujanogowania. Po zakręcie musiał być kawałek podejścia, ale to też była lepsza taktyka. Gdy w pewnym momencie Michał walczył z rowerem a ja spokojnie szedłem obok niego żal mi było jego sił. Naprawdę w takich przypadkach lepiej podejść kawałek niż się męczyć. Kawałek zjazdu, kawałek po łące, w oddali widzę Olka, chyba nie jest ze mną dziś tak źle jak miesiąc temu. Kawałek podejścia pod wiatę i zacząłem jechać, Olek nie chodzi tak szybko jak ja więc myślę że wkrótce go dogonię :) Nie ujechałem długo, na podjeździe poniżej szutrówki zaciągło łańcuch na średniej tarczy więc szybko zeskoczyłem z roweru. Kawałek bardziej płaskiego, wsiadam na rower a ten nie chce jechać ;/ Patrzę na napęd no zarypany ale żeby ze średniej spadł łańcuch z korby? Patrzę i już wiadomo, urwany łańcuch. Kurde znowu koniec wyścigu przed czasem. No to rower w krzoki, nie będę przecież tyle biegł, ba i tak bym nie biegł tylko szedł sobie na spokojnie, ale skutecznośc ukończenia wyścigu w PT 2014 jest 50%... Chwila spojrzenia na łańcuch, widzę poszedł na spince. Zaraz zaraz, może mam spinke w kieszeni :)

Na kostce
Na kostce © labudu

Wyjmuję całe pudełeczko z łatkami, łyżkami itp- jest spinka :) Hura, jadę dalej, ale jeszcze to trzeba spiąć. W tym błocie nie było to tak łatwym zadaniem jak w piwnicy. Nerw się lekki zrobił, wylewam na łańcuch połowę wody z bidonu, po długich próbach, trwało to pewnie z 3-4 minuty ze wszystkim udaje się spiąć, dobre sprawdzenie czy wszystko jest ok żeby się nie rozpięło od razu bo drugiej spinki już nie mam. Wygląda że jest ok więc próbuję jechać dalej, polewam łańcuch wodą z bidonu, trochę pomaga ale wiem że muszę jechać ostrożnie na podjazdach. Po spięciu łańcucha czuję się jakbym jechał 2 godziny za resztą. Na łące mega ślisko, trzeba się pilnować żeby nie wydzwonić. Na górce kogoś tam wyprzedzam, ludzie zastanawiają się co tutaj dziś robią, ktoś tam pierwszy raz przyjechał do Tarnowa, raczej miło wspominać tego miejsca nie będzie. A ja nadrabiam, bo jak nigdy dziś mam czym :) Zjazd łąką i wjazd na kostke. Podjeżdżam, szukam Krzyśka, stoi tuż za zakrętem. Krótki postój, obowiązkowo sporo wody wylanej na napęd, przygotowałem się- 5 litrowa bańka wody po płynie Borygo :) Ruszam dalej, teraz to można jechać, łańcuch nie zaciąga itp. Teraz na trasie pusto więc można wykorzystać pełen potencjał znajomości trasy. Zaraz zaraz, ja znam trasę na sucho, teraz w paru momentach przeszarżowałem i rower nieco sobie polatał poza linią trasy, ale i tak uważam szło mi całkiem dobrze. Co jakiś czas woda na łańcuch, cały czas ciągnę ze średniej tarczy a i tak dosyć często zaciąga. I tak sobie jedziemy cały czas po tym błocie, dyskutując z rowerem nad torem jazdy. Zakręt obok transformatora ciągle bokiem, podjazdy głownie podchodząc ale cały czas bliżej mety. Widzę doganiają mnie Paweł Chochołek i Michał Topór, dosyć szybko mnie doszli. Michał długo nie wytrzymuje tempa Pawła i później jedziemy cały czas blisko na trasie, zmieniając się kto z przodu co jakiś czas. Chyba na 3 obok restauracji słyszę spikera że Krzesiński zerwał hak i prowadzi Brich. Ale jak to? wcześniej Olek jechał z przodu ale myślałem że koło 5-6 miejsca a tu taka niespodzianka. Niestety niedługo później okazało się że to była pomyłka bo zauważam Olka na łące. Spotykam go w lesie, niestety tak mu zawaliło rower błotem że koła się nie chcą kręcić. Uroki 29 z krótkim trójkątem plus Reba. Później jakoś bardziej dbam o to by mieć rower "czysty" pod tym względem. Na zjeździe od wiaty, chyba to 3 kółko było pociągło mnie jedną koleiną, tylne koło było w koleinie, przednie poza i to w kierunku nie bardzo zgadzającym się z moim kierunkiem jazdy. Chciałem wyprowadzić, niby sie udało ale za bardzo w drugą stronę. Skończyło się na tym że rower bez możliwości kontroli bokiem podążał na drzewo, starałem się go jakoś położyć, ominąć, shamować. Skończyło sie na tym że przy bardzo malej prędkości uderzyłem przednim kołem o drzewo. 

Na mecie
Na mecie © labudu

Na kostke wjeżdżam i łańcuch zaczyna zaciągać- kij przebiegnę te 30 metrów. Polewamy napęd wodą, bidony już się skończyły, cały wyścig przejechałem chyba na 4 łykach wody, ja bez wody ujadę, rower dziś nie bardzo chciał, zazwyczaj było odwrotnie. Czwarte okrążenie to było dla mnie wielkie zdziwienie, po przygodzie z łańcuchem i w tym błocie przygotowałem się na 3. Ale jak już wjechałem to trzeba jechać na maxa :) Tak też robię, chyba pierwszy raz mam tyle sil na 4 kółku :D Jadę jadę, już blisko końca, już prawie się cieszę ze będzie i 5 okrążenie :) ale na łące odjeżdza tylne koło i delikatnie stykam się z ziemią, szybko wstaję i dalej, podjazd na łące, widzę numer 90. No i jest super, dubel, nie muszę jechać jeszcze jednego. Trochę mocniej żeby utrzymać to co mam, ale napęd nie do końca pozwala, już nie polewam napedu bo nie ma sensu, dojazd do mety, jeszcze widzę pierwszego, koniec. Przyjeżdża Krzysiek- pytam która godzina bo przecież dziś żużel: czternasta. Masakra jechałem 4 okrążenia około godziny i 45 minut :O Trzeba się spieszyć, na myjkę już nawet nie idę, rower do bagażnika, z numerek odda mama, ja sie nie myje- wykąpie się w domu. Szybko się ogarnałem i jeszcze zdążyłem na dekoracje. Po ponownym przybyciu na Marcinkę miła niespodzianka, okazało się że dojechałem na metę czwarty. Do tego szybko policzyłem sobie w głowie ze chyba uda się wskoczyć na 6 miejsce w generalce- tak też było. Szkoda tylko tego haka w lipiu.

To na szczęście nie mój rower :D




Generalnie to wyszedł super jubileuszowy Puchar. Trasa o jakiej można było poradzić, szkoda że podjazdy były w zasadzie nieprzejezdne ale to co się działo na zjazdach było super :D Najlepszy wynik w Pucharze Tarnowa mimo defektu, opona tez zostawiała wiele do życzenia, ale cieszę się że pojechałem dziś wszystko na co było mnie dziś technicznie stać i jak się okazało nie muszę po błocie prowadzić roweru :)  Podziękowania i gratulacje dla organizatorów za już setną edycję :) Pozdrawiam, mam nadzieję widzimy się wiosną ;) Bądź uparty, jedź Cross Country :)



Generalka
Generalka © labudu



Marcinka

  • DST 15.45km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 7.99km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Kalorie 623kcal
  • Podjazdy 703m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 września 2014 | dodano: 19.09.2014

W niedziele Puchar Tarnowa więc warto znać trasę :) Dziś wiec z Krzyśkiem i z Olkiem po południu warto coś pokręcić. Wcześniej zmieniłem tylną opone na Ralpha bo myślałem że będzie sucho, dziś niby sucho ale jutro ma padać i może być różnie bo ta opona łysa jest :) Tak więc o 17:15 pod basen, po chwili przyjeżdza Olek więc toczymy się do góry. Na zakręcie na kostce spotykamy amatorów zielarstwa, okazuje się że to Iza, Krysia i Tomek co ważne bez kasku. Chwila rozmowy i jedziemy dalej po chwili zjeżdżając z kostki i udajemy się do lasu, Pierwsze 200 metrów nieco niepewnie za Olkiem, później już było miło :) W dolnej części lasu spotykamy osoby znakujące trase na PT, kilka zamienionych zdan i w dalszą drogę. Trasa bardzo przeschła, można delektować się zakrętami i dosyć mocno jechać pod górkę. Spotykamy jakieś harcerki, pytają o drogę pod wiatę, później jeszcze sporo harcerstwa tam szło i też nie znało drogi. Gdy dojeżdżamy do łąki nie zjeżdzamy w dół tylko od razu do lasu bo łąka jest nudna :) Za każdym podejściem zakręt pokonany nieco lepiej więc jest progres :) Na łące bardziej mokre fragmenty, poza pierwszym razem Krzysiek miał problemy by przejechać kawałek błota, niby przez opony- usiadłem na 29er i mu pokazałem że jeszcze się da to przejechać na tych oponach. Już na swoim rowerze raz przednie koło odjechało na szybkim zakręcie, na szczęście był to tylko uskok na koleinie i po wyprostowaniu koła uchroniłem się od gleby- nie chciało mi się dziś brudzić :) Po iluś tam km pokonanych w lesie powrót do domu i teraz można siedzieć przed TV :)



Wieczorne kręcenie

  • DST 32.67km
  • Czas 01:05
  • VAVG 30.16km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Kalorie 1412kcal
  • Podjazdy 212m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2014 | dodano: 18.09.2014

Dziś wieczorem, tj zaraz po tym jak gość kręcił godzinę w kółko na rowerze- a mówią że to żużel jest nudny :P  Mi niestety nie poszło aż tak dobrze więc zrobiłem w godzinkę o jakieś 20 kilometrów mniej ale myślę rożnica jest pomijalna :) Tak więc do Łękawicy, później przez Skrzyszów, Okrężną, Obwodnice i do domu. Jechało sie całkiem przyjemnie.