labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:975.13 km (w terenie 79.00 km; 8.10%)
Czas w ruchu:47:05
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:13183 m
Suma kalorii:21429 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:36.12 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Obwodnica

  • DST 26.72km
  • Czas 00:55
  • VAVG 29.15km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Kalorie 1136kcal
  • Podjazdy 185m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 września 2014 | dodano: 17.09.2014

Nie ma co dużo pisać, przed chwilą wróciłem z przejażdżki po obwodnicy



Obwodnica

  • DST 31.24km
  • Czas 01:00
  • VAVG 31.24km/h
  • Kalorie 1380kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 września 2014 | dodano: 16.09.2014


Wróciłem do domu, patrze na Endomondo - ooo, Wtorek MTB wraca przez Zawadę. Wziąłem Speca i po cywilnemu udałem się naprzeciw grupie. Patrze Olek, Krzysiek, Mirek i Leszek, zwyzywali mnie od amatorów, nie bardzo chcieli uwierzyć że moje buty to najwyższe Shimano XC90, ale nie znają się to pewnie przez to. Podjechaliśmy razem pod kościół i wróciłem do domu. Wieczorem jeszcze krótka obwodnica po całej długości, stwierdzam że dziur nie ma : )



Kręcić trzeba

  • DST 53.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.50km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Kalorie 1545kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 września 2014 | dodano: 16.09.2014

Już nie wytrzymałem- czas na serwis bo przerzutka chodziła gorzej niż stary SIS, tak więc po pracy do BikeBrothers po nowe pancerze. Żeby nie zabierać czasu chłopakom naprawiłem sobie rower na parkingu przed sklepem :) Gdy już odjeżdżałem zjawia się Marcin- aaaa faktycznie, leżała tam z tona węgla w rogu- to pewnie jego. Ja obwodnicą do domu, w Tarnowcu widzę policję na sygnałach jadącą z Zawady, ogarnąłem się, podregulowałem tylną przerzutkę tak aby było git, a przednią zostawiłem tak aby była. W sumie to działała dobrze tylko na blacie więc jechałem na blacie :) W Radlnej widzę po prawej światła i kilku ludzi, myslałem że to jakas maszyna rolnicza, bo w Zawadzie u sąsiada jak wyjeżdżałem jeszcze działał traktor- okazało się że w Radlnej doszło do tragedii, a to światła policyjne, nie żyją dwie osoby. Człowiek przejeżdża obok i nawet nie wie, dowiedziałem się jakieś pół godziny po powrocie do domu. W sumie lepiej bo głowa spokojniejsza do jazdy. Więc kręciłem do góry Rychwałd z blatu, na szczycie zmiana baterii bo na zjazd pasuje mieć jasność przed sobą. Zjeżdżam do Pleśnej i dalej na Koszyce, Obwodnica i dotaczam się do domu. Czuć że po wczorajszej jeździe noga podaje dużo lepiej, to było do przewidzenia, sezon na jazdę w zasadzie się zakończył to zaczęło się lepiej jeździć...



Puściło :) Na 90km :)

  • DST 169.00km
  • Czas 06:22
  • VAVG 26.54km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Podjazdy 1842m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 września 2014 | dodano: 15.09.2014

Po powrocie z pracy szybkie ogarnianie. Jest 12:15 a o 12:30 z Olkiem umówiliśmy się w Tarnowcu :P A u mnie łańcuch niezałożony, linka przerzutki ma ze 2 metry itp itd :P 12:42 wyjeżdżamy z domu, zjeżdżamy w dół - Olek już czeka. I powtórzyła się sytuacja gdzie Olek kazał mi znów jechać pod górę... Tym razem jedziemy po imbusy, ale schodzi sprawnie i ruszamy w dół. Standardowo przez Rzuchową i Lubinkę. Masakra, na płaskim nie jest to co powinno być, a pod górę to już wgl tragedia. Zjeżdżamy do Janowic, tam z naprzeciwka wyjeżdża Leszek, czyli jest nas czterech, można kręcić- byle nie za szybko. Dojeżdzamy do Zakliczyna i dalej na Czchów. Jak Krzysiek wyszedł na zmianę to brakowało sił, w takim tempie to ja tych kilometrów nie zrobię. Na zmiany nawet nie próbuję wychodzić bo to by mnie dobiło. Ale później trochę odpuszczają i da się jechać. Dojeżdżamy do zapory i dalej główną drogą. Pytam Olka dokąd tą drogą- do Łososiny, no to jedziemy, wyszedłem na przód, jakoś starałem się nie zamulać. Przed Łososiną jednak zjeżdżam na tył grupy. Zaczęła się męczarnia, nie mogę usiedziec na siodełku do tego w butach mega ból i trzeba sobie radzić tak aby nie stwarzać zagrożenia. Odbijamy z głównej drogi i kierujemy się na Laskową.

Śmietnik
Śmietnik © labudu

Zaczęło się lekkie czarowanie, każdy chce chwilę odpocząć bo wiadomo co nas czeka :) W sumie objechaliśmy sporą część pasma tego z Jaworzem. Dojeżdżamy do Laskowej i z przodu ukazują się nam domy na skarpie. Krzysiek oznajmia że tam jedziemy- no chyba Cię p... Na dole obok przystanku dłuższy postój. Trzeba się przygotować mentalnie, bo na zrobienie nogi już za późno. W końcu próbujemy podjechać. Ja mam dodatkowy przywilej :P przełożenie 22/32 :) Się gra się ma, muszę mieć lepiej, w końcu przyjechałem tutaj na rowerze MTB z oponami 26x2.1 więc miałem nieco ciężej niż inni, teraz sobie odbije :) Zaczyna się coś ostrego, ale to tylko 18% a ścianka jak nie wiem co. Powoli ustawia się kolejność, Olek odjeżdża, dalej ja, z tyłu Krzysiek z Leszkiem. Zaczęło się robić coraz ostrzej, w najgorszym momencie chyba 27%, ja jechałem na młynku, mocniej można było i to sporo ale po co ;) Wolałem się skupić na właściwej pozycji na rowerze. Powoli swoim tempem sobie podjeżdżam, z tyłu widzę już tylko Leszka, Krzysiek najwidoczniej odpuścił. A z przodu- kolana bolą na sam widok Olka przepychającego korbę w takim tempie. 

WielkaWoda
WielkaWoda © labudu

Podjazd jak szybko się zaczął tak też się skończył, docieram na górę a Olek z rozczarowaniem stwierdza że go oszukali, bo nie było 30% a sam podjazd szybko się skończył. No ja tam nie wiem, dobrze że się już skończył bo niewiele brakowało i to ja bym się skończył. Dojeżdża Leszek, po chwili też Krzysiek. Leszek podjechał całość, z dwiema przerwami, Krzysiek podprowadził najgorsze fragmenty bo łańcuch jęczał jak podjeżdżał i żal było urwać. Zjeżdżamy powoli w dół tak by Garmin zapisał całość podjazdu. Tarcze mi się zgrzały a chłopakom te obręcze to nie wiem czy jeszcze do jazdy się będą nadawać. Zjeżdżamy w dół i poszukiwanie Lewiatana który był tuż tuż Laskowej. To tuż tuż się trochę ciągło i czekając na Leszka zrobiliśmy sobie bufet. Dojeżdżamy do Łososiny i chwila spojrzenia na deszczowe chmury i narada co do powrotu. Ostatecznie wracamy przez Wielogłowy. Tam ten długi dosyć płaski podjazd, czuję jakby jechało się lepiej, w końcówce nawet już dosyć mocno przykręciłem. No dobrze, zjeżdżamy serpentynami w dół i lecimy do skrzyżowania. Dostrzegam kamieniołom o którym mówił Leszek- nigdy wcześniej go nie widziałem :) Skręcamy na Wojnicz, nie ma jeszcze Leszka ale widać jakąś sylwetkę przed zakrętem. Jedziemy z Olkiem, Krzysiek czeka na Leszka, ten podobno nie skręcił i pojechał na Sącz więc Krzysiek pojechał go gonić. Z Olkiem czekamy na serpentynkach i po chwili przyjeżdża....- Leszek, a Krzyśka nie ma. Okazało się że Leszek to nie Leszek, a Krzysiek jest taki zajechany że nie poznaje nie Leszka że to nie jest Leszek. Ostatecznie znów w czwórkę jedziemy do góry, teraz już bardzo miło, w butach nieco wygodniej, tyłek już się przyzwyczaił. 
Przerwa
Przerwa © labudu

Powoli widać wilgotny asfalt, ale chmura już przeszła więc może tym razem nie zmokniemy. Na przerwie na szczycie dostrzegam butelkę Oshee w worku na śmieci, może jest poprawa, ale my jedziemy dalej na Gródek. Tam zamknięta droga z powodu remontu, ale nie ma takiego zakazu coby rowerem nie przejechał :) Chwilę później robię zdjęcie, Leszkowi należy się 200zł i 5pkt za linie ciągłą, w dodatku wcześniej zakaz ruchu więc teraz musi się pilnować. W okolicach Paleśnicy czuję się już świetnie, wygląda na to że wróciło samopoczucie z tamtego lata gdy rozgrzewałem się 20km, a fajnie jechać się zaczynało na 50. Fajnie idą podjazdy, po płaskim też nie zostaje. Zrobiło się już ciemno, dojeżdżamy do Zakliczyna i znów czekamy na Leszka. Tam decyzja że trzeba się lekko pośpieszyć tak też jedziemy kolejne kilometry. W Janowicach Leszek jedzie wzdłuż Dunajca, my sie wspinamy. Sama wspinaczka przebiegła bardzo miło, nie było widać ile jeszcze górki człowiek ma to można było jechać. Zjeżdżamy do Rzuchowej, tam powoli czuję że zaczyna brakować paliwa ale jedziemy dalej, dopiero kilka minut po 20 :P  Na koniec jeszcze z Olkiem do Tarnowa, mały bufet i wracamy przez Marcinkę do domu.

Słońce
Słońce © labudu

W końcu jakieś sensowne kilometry, jechało się całkiem fajnie, od setnego kilometra :) Szkoda że dzień coraz krótszy i czasu coraz mniej. Dzięki za wspólna jazdę



Komfort

  • DST 11.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 16.50km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 września 2014 | dodano: 14.09.2014

Rano do pracy, wydawało się chłodno ale wybrałem rower. W południe gdy wracałem chyba ktoś chciał skoczyć z bloku, ale nie wiem czy skoczył czy nie bo mi się spieszyło do domu



Komfort

  • DST 11.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 16.50km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2014 | dodano: 13.09.2014

Rano do pracy, tym razem nie było Maksa z alkomatem, po pracy wracając przez Aleje dostrzegam rower wyjeżdżający z ul. Lotniczej, okazało się że to Kasia Pasula więc w miłym towarzystwie wyjeżdżam na Marcinkę. Niestety trochę zaczęło kropić deszczem ale jeszcze bez tragedii.



Technicznie

  • DST 15.74km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 5.62km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Kalorie 741kcal
  • Podjazdy 727m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2014 | dodano: 13.09.2014

Dziś trening techniczny. O 16 wyjazd pod Basen na Marcinkę. Tam zdziwienie bo tłum ludzi, z grona Tarnowskich Bikerów to chyba nie było tylko tych co po Piwnicznej się szwędali. Ruszamy na objazd trasy Pucharu Tarnowa, szybko się okazało że w czubie jechał Orlik z Elitą, taki też jest plan na 21 września :)  Co chwila więc musieliśmy czekać na resztę, szybko dało się zauważyć że trasa minimalnie bardziej wilgotna niż ostatnio ale to jeszcze wyschnie :) Przy przecięciu głównej ścieżki dostrzegam Mirka Bieniasza, dalej kawałek jedziemy razem. Znaczy kto jechał to jechał, w sumie zostaliśmy w trójkę, kto można się domyśleć :) Technicznie wymiatają, zostawili mnie niestety na podjeździe kostką i dalej walczyłem sam. Obok transformatora było ostro, mały błąd i poszedłem jak na żużlu. Chłopaków dostrzegłem dopiero na pętli obok wiaty, tam też na mnie poczekali. Po jakimś czasie zjechała się reszta ekipy i jedziemy dalej, ale już na pierwszym zjeździe została nas już znówu trójka. Kończymy jazdę obok basenu, po chwili dojeżdża Leszek. Po długim czasie reszta ekipy, Mirek zalicza wejście smoka, a raczej zejście do poziomu zero, na suchym asfalcie :) Chłop nie ma wprawy w jeździe po błocie i nie wie żę zabłocone opony nie trzymają na asfalcie :) Ale było przynajmniej śmiesznie. Mirek wraca do Tarnowa bo jutro ma zawody a my dalej w kierunku na las. Miał prowadzić Kolos ale wyszło jak wyszło i pojechaliśmy na Uphill a później zjazd tą samą drogą. Zjeżdżamy pod kostkę i na dziś tyle, chwila pogawędki i wracamy do domu, w deszczyku. 

Takiej ekipy na jeździe z Kolosem nie było już dawno :)



Wieczorem

  • DST 43.30km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 26.78km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Kalorie 1791kcal
  • Podjazdy 436m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 września 2014 | dodano: 12.09.2014

Jakoś wieczorem się zebrałem, po 19 już było. Krzysiek już wcześniej pojechał, ja dziś chciałem lajtowo. Zjechalem do Tarnowca i w kierunku Pleśnej. W Radlnej małe odbicie w kierunku rozdzielni, tak aby coś terenu było :P Wróciłem na Świeboasfalt i widzę Krzyśka który już wraca. Ja z kolei powoli dotoczyłem sie do Plesnej by rozpocząc podjazd na Rychwałd. Jechało się miło, szkoda że wolno :)  Wyjechałem do góry i zjechałem w dół, dalej do Rzuchowej i kawałek podjazdu na Lubinkę ale nie jechałem na szczyt bo późno się robiło tylko odbiłem na Błonie. Dalej na Tarnów i powrót obwodnicą do domu :)



Znów z Olkiem :)

  • DST 26.67km
  • Czas 01:03
  • VAVG 25.40km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 września 2014 | dodano: 11.09.2014

O 18:30 miałem jechac z Olkiem ale nie wyrobiłem się, wysłałem smsa że 18:40 żeby sobie Marcinke podjechał, 18:40 wyjeżdżam, jadę w dół, telefon- czeka pod szkołą, ale nie tą co ja jadę... I tym sposobem zafundował mi rozgrzewkę pod górę, gdy dojechałem pod szkołe był też już Krzysiek. No to jedziemy, dzis bardziej lajtowo. Wyjechaliśmy na Trzemesną, ja w zasadzie to już się wytoczyłem bo masakra dziś, Olka wgl nie widziałem. Dalej zjeżdżamy do Karwodrzy, tam próba złapania się tira, nie udało się. Udało sie za to złapać koło Olkowi i tak jedziemy sobie do góry, końcówka dużo mocniej i Krzysiek minimalnie zostaje. Już jest ciemno więc zjazd w dół i do Łękawicy. Tam na podjeździe Olek nudząc się naszym tempem liczy żaby, było ich pięć. 

A dziś jeszcze mały test, wszedłem w posiadanie takiej oto kanapy 
Trafiło się okazyjnie więc jakieś wady muszą być- ta sztuka na przykład nie ma żadnej gabki czy poszycia, ale zasadniczo mi to nie przeszkadza :) Przynajmniej waga roweru znów wróciła do akceptowalnego poziomu. Chińczyk podobno nie płakał jak sprzedawał więc mogę jeździć bez obaw, najwyżej skończę z frytkami z tyłka, wygląd mi się podoba, po dzisiejszej przejażdżce stwierdzam że jeszcze minimalne poprawki w ustawieniu kąta i się polubimy :)



Szosą

  • DST 49.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 28.00km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Kalorie 2002kcal
  • Podjazdy 526m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 września 2014 | dodano: 11.09.2014

O 18:30 wyjazd, wcześniej zdążyłem jeszcze umyć błoto i nasmarować łańcuch :) Najlepsze-niemal wychodzę z domu a mama przychodzi żeby coś koleżance do Tarnowca zawieźć. Zawiozłem, gdy wróciłem na główną drogę do Tarnowca widzę Olka skręcającego na Zawadę. Na szczęście mnie zauważył i poczekał :) Tak więc już razem w kierunku Nowodworza. Dalej do Pleśnej, jedzie się dziwnie ciężko ale tam płasko to można wytrzymać :) Dojeżdżamy do przejazdu kolejowego obok boiska i skręcamy na Piotrkowice. Tam dotaczamy się do podjazdu, a tam kawałek po sklep na maxa. Olek zostawił mnie na dobre 5 metrów, może więcej, nie wiem, zajechany już byłem. Dalej po płaskim w kierunku Karwodrzy, tam powoli dochodzę do siebie i w Tuchowie kawałek nawet wyszedłem na zmianę. Ale później na Sobieskiego zaczęły się hopki więc mogłem tylko pomarzyć. Dojeżdzamy do torów i decyzja- teraz serpentynki. Tam podjechało się nawet przyjemnie, szkoda że powoli i już ciemno się zrobiło. Na koniec standardowo przez Łękawicę.