labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:1433.76 km (w terenie 124.00 km; 8.65%)
Czas w ruchu:60:20
Średnia prędkość:23.76 km/h
Maksymalna prędkość:95.80 km/h
Suma podjazdów:18451 m
Suma kalorii:40630 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:44.80 km i 1h 53m
Więcej statystyk

AMP 2015 # wyścig główny

  • DST 36.49km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 11.65km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Kalorie 1433kcal
  • Podjazdy 603m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 maja 2015 | dodano: 06.06.2015


Lece bo chce
Lece bo chce © labudu
A zdjęcie jest zajedwabiste :D

Dziewczyny startują
Dziewczyny startują © labudu

Pobudka podobnie jak dzień wcześniej. Jakoś tak dziwnie z rana się czuje czyli normalny stres przedstartowy. W sumie to chyba największy stres jest o sprzęt. Śniadanie o 9 i zaraz po śniadaniu biegiem na start dziewczyn. Trzeba podopingować, zawsze mi było głupio bo padało i jakoś nie wychodziliśmy patrzeć na trasę, Jeszcze jak Justyna startowała w tym wyścigu dodatkowym 2 lata temu to my siedzieliśmy w hotelu, a gdy my się ścigaliśmy ona stała w deszczu przy trasie. W tym roku Justyny nie ma na AMPach ale my możemy iść na trasę, tym bardziej że słońce grzeje dosyć porządnie :) Na start dobiegam ja wiem, ze dwie minuty przed startem. Całe szczęście Gwardia jest blisko :P Dziewczyny wystartowały, tyły to tak jakoś mało żwawo. Dalej stoimy na skrzyżowaniu, niezłe zamieszanie żeby te barierki poskładać po samochodzie, stawka się konkretnie rozciągnęła, później znowu zmiana barierek bo znowu jadą, dalej oczywiście pod dropa, czołówka przejechała, reszta raczej asekuracyjnie prawicą. Ja oczywiście z telefonem jakby ktoś glebe zaliczył, wiem to chamskie. Nagrałem filmików trochę, skleiłem w jedna całość jakby ktoś jeszcze nie widział: https://youtu.be/ESX3D1vHtms

Zdjęcie z drona nr1
Zdjęcie z drona nr1 © labudu

Zdjęcie z drona nr 2
Zdjęcie z drona nr 2 © labudu



Dziewczyny przejechały a ja zobaczyłem że w końcu dotarli chłopaki z PK więc dalej poszliśmy już w 5 całą ekipą. Wzdłuż końcówki trasy, trochę krzakami tak żeby nie przeszkadzać zbytnio i docieramy do pierwszego trudniejszego fragmentu. Tam bez kamerki i dopingu się obyć nie mogło. Czołówka przejechała, jeszcze poczekaliśmy z 20 miejsc i poszliśmy dalej. Gleb w sumie nie było, część sprowadzała, Karolina z AGH poleciała w krzaki, jeden uślizg był a tak to bez większych historii. Teraz chcieliśmy się przedostać do zjazdu z objazdem, jednak nie było to aż takie proste bo tam trasa zawijała a dziewczyny jechały cały czas, a wzdłuż trasy jakieś gałęzie. Jedną koleżankę nagrałem z konkretnego kamuflażu gdzieś tam zza gałęzi. W końcu udało się dotrzeć na miejsce, sporo osób objeżdżało zjazd, ale było nas na tylu że mogliśmy się komunikować żeby ci na dole wiedzieli że trzeba włączyć kamere. Czołówka przejechała jak po asfalcie, ten zjazd raczej nudny, ten kto nie czuł się na siłe po prostu nie jechał. Jak ktoś umiał schodzić to zdecydowanie lepiej było sprowadzić, a jak ktoś nie umie schodzić szybko i zjeżdżać też nie to najlepiej objechać bokiem. Na dole na korzeniach była jakaś gleba, niestety zauważyłem dopiero po fakcie i nie wiem co tam się działo.

Zjazd przed podjazdem
Zjazd przed podjazdem © labudu


Czas gonił więc już w kierunku mety raczej, stanęliśmy wzdłuż trasy przy końcowych korzeniach i poszliśmy pokazać Kamilowi jak się dawniej jechało i wtedy zobaczyliśmy dziewczyny jadące na dole pod skałą. Nie mogło się obyć bez zdjęc, filmów i dopingu, wyszło prawie jak z drona. Ten doping jednak dosyć szybko odpuściliśmy bo dziewczyny zamiast skupić się na jeździe patrzyły w górę. Trochę jeszcze dopingu na korzeniach i zostało już niewiele czasu wiec zbieramy się do Gwardii. I zauważyliśmy jedną rzecz- nie ściągają z dubli, czyli AMPy w końcu nie skończą się na 3 czy 4 okrążeniach ale będzie ich planowo 7, no ja tak licze 5-6, wgl niezbyt zadowolony jestem bo 1:40 nie można pojechać cały czas na maxa, znaczy można ale końcówka będzie słaba. 

Drugi filmik ze zjazdów też powstał: https://youtu.be/8WaITvtTFzM


Tu zjeżdzamy
Tu zjeżdzamy © labudu




Kreska
Kreska © labudu

Przerwa, ogarnięcie się - godzinę i 4 minuty przed startem wychodzę na rozgrzewkę. Jak zawsze w Jeleniej rozgrzewka to kręcenie góra dół po jednym odcinku. Ale jakby komuś się znudziło to zawsze znajdzie się ktoś do ścigania. Start coraz bliżej, noga nie ta, ale takie wrażenie to ja mam zawsze przed startem czyli jest dobrze :P Myślałem że pół godziny przed startem zaczną ustawiać do sektora, ale tutaj było miłe zaskoczenie. Podzielili wszystkich na kilka grupek, ja wiem z 20 osobowych więc wszystko zajęło raptem kilka minut. Stoję obok Michała z AGH więc jest miło i wesoło :D 30 sekund do startu, zastanawiam się co się dzieje, dobra trzeba się skupić, ruszamy jak to mówią na pełnej.

To jak ścigamy się ?
To jak ścigamy się ? © labudu



Kilka metrów po starcie jakiś hałas i po prawej widzę latający rower a tuż obok niego Jezior schyla się po pisiont groszy. Wychodzi na to że srebro już ma. Część osób na pewno zostało, ja w sumie objechałem lewą ale wtedy też wyprzedził mnie Staszek. Na płaskim asfalcie znowu jakiś rower w powietrzu. Tym razem znów byłem po lewej i mi się upiekło :D Na podjeździe lekkie zamieszanie, Staszek się ryje, zajeżdża drogę i zaraz spuchł, to znowu ze dwóch jeszcze jakiś przyjechało i sie ryją, pierdziele wole odpuścić i tak później dokręce swoje :P Zjazd w dół, zakręt w lewo szybko przy krzakach z lewej, dalej po prostym ludzie jakoś zamulają kilka szosowych obrotów korbą Staszek wyprzedzony i kilku innych. Jeszcze nie ma korku na wjeździe na łake wiec bez kompromisów wjeżdżam swoim torem jazdy, inni niech hamują jak się nie podoba. Kilka metrów po wjeździe na trawe znowu ktoś lata, tym razem zablokował całą prawą stronę trasy. Ja szybko omijam lewą a tył się zakotłował, wiec za mną było trochę wolnego. Dokręcam w dół na łace. i kawałek bardziej lub mniej techniczny w lesie. Tam trochę jakby brakowało, więc minimalnie odpuszczam, ale widzę cały czas AGH nie jest źle.

O pisiont groszy
O pisiont groszy © labudu

Gonimy
Gonimy © labudu

Swoją drogą Ficek fajnego ma tego Scotta :D

Rozjazdówke kończę na 15 miejscu i dalej rura. Chociaż juz nie bardzo jest czym, oczywiście przejazd przez hopkę- niby jest objazd ale hopka już opanowana a może jakieś fotki będą :P Chociaż pierwszy przejazd dziś z lekkim stresem bo dziś nie bardzo było kiedy potrenować. Na samym dojeździe po kamieniach mnie chyba ze 2 osoby wyprzedziły. Hopka poszła sprawnie, mimo że nie jestem do końca zadowolony z techniki jej pokonania, ciągle za wolno na dojeździe i nie mogę wypoziomować roweru, albo koło za bardzo w górę albo ciut za bardzo w dół. 

Skakam :D
Skakam :D © labudu

Dobra jeszcze raz to foto bo jest fajne :D
Lece bo chce
Lece bo chce © labudu

Podjazdy jakoś idą, na obok schodów musiałem prowadzić bo jakaś lama podjeżdżała i się zablokował. Zjazd w dół do asfaltu, ciut za bardzo pociagło przednie koło, a tam taka lekka dziura po zewnętrznej.  Kawałek dalej na podjeździe doganiam Michała z AGH, przypomniały mi się słowa Olka i Marcina, pomyślałem o tym że jest 7 kółek i stwierdziłem że odpuszczam żeby się nie zajechać a mieć siły w końcówce. Teraz mam pewne wątpliwości czy to była dobra decyzja ale było minęło. Zjazd obok Paulinium i dalej jakoś szło po kamieniach, chociaż po każdej przeszkodzie muszę odrabiać bo nie jadę tego tak szybko jak inni. Gdzieś tam po podjeździe widzę Staszka, jest kilka miejsc za mną. Dalej trudnawy zjazd, udało się przejechać, ludzie czekają tak jak ja rano na gleby :P ale nie tym razem :D Zjeżdżam w dół, może wolno ale to się zaraz odrobi. Podjechane, zjechane wsio zgodnie z planem. Zjazd obok Kamienia i jakoś leci, ktoś tam nas wyprzedził i spadliśmy na 17 miejsce. Drugie kółko jakieś idzie, ale czuje że zaczyna brakować sił, ciężko się kręci, nie wiem może to przez tą temperature. Normalnie na XC starcza jeden bidon, tym razem w bufecie jest Maciek z drugim bidonem. Maćkowi niestety zabrakło kilku sekund żeby pojechać w wyścigu. Gdzieś tam na skałkach wyprzedza mnie Jezior, zanim ogarnąłem że to ten co łańcuch urwał trochę mi zajęło bo na dubel to było za wcześnie, myślałem że ktoś może jechał z tyłu i mega żela wziął, ale to jednak nie to. Na bufecie patrzę gdzie Staszek, no odjechałem mu przez kółko pewnie z 5 metrów, czyli zapierdzielam. Na podjeździe za zjazdem :) wyprzedza mnie Tomek z UEKu, szkoda że wtedy nie zestopowałem bo ostatecznie siedziałem mu na kole na centymetry, zawahałem się i musiałem zejść z roweru. Z resztą nie ostatni raz dzisiaj. Jedziemy, miałem w planie wyprzedzać Michała, ale nie bardzo jest czym, jednak takie gonienie po technicznych fragmentach gdzie sporo tracę do miłych nie należy. A do męczących na pewno. Na 3 kółku Staszek dojeżdża mi już na koło, czyli jednak jedziemy wolno. Po chwili mnie wyprzedza bo ja jak większość zjeżdżam to co Staszek skacze. Ale ma chłopak technike zarąbistą, jeździ enduro to musi mieć, poza tym jeździ tylko góralem, zero szosy. Ale na podjazdach wyraźnie jakby się bardziej męczył ode mnie. Co mi z tego on mi odjedzie na kamieniach i zjazdach, ja go dojadę na podjazdach i tak w kółko. Dwa razy mnie przyblokowali jeszcze jak nie mogli podjechać kamienia i korzeni, a podchodzenie jednak męczy. W końcu nie wytrzymuję nie dałem rady im dojechać koła po takim podjeściu i już jakoś poszło ze ich miałem coraz dalej.

Panowie nie tak szybko
Panowie nie tak szybko © labudu

Po 4 kólku mam do nich 41 sekund straty, powiem szczerze dalej to już tak jakoś leciało ze masakra, nie wiedziałem które kółko jest. Teraz patrzę po wynikach to Piotrek Kurczab mnie zdublował na moim 5 okrążeniu, byłem przekonany że to było 3. Dublował mnie na podjeździe po zjeździe :D zjechałem na lewo, wrzuciłem na młynek i musiałem szarpnąć na korzeniu i spadł łańcuch. Poleciało słowo na K, zalożyłem łańcuch i dalej z buta. No ale straciłem chyba 3 miejsca na tym, jestem 26 teraz. Oczywiście w głowie tego nie wiem, myślę że jeszcze ze 2-3 kółka do konca, przejeżdżam obok bufetu a ktoś mówi że teraz już tylko do mety. Jakoś nie jestem przekonany, ale później faktycznie jakoś mniej ludzi się na trasie zrobiło więc to chyba prawda. Od razu człowiek puścił trochę korby i jechał bardziej lajtowo, jeśli można to tak nazwać bo powiedzmy sobie szczerze nogą już nie ma co kręcić. Kondycyjnie nie jest źle, nawet sobie pluje w brodę że nie pojechałem mocniej początku żeby kondycja też była bardziej zajechana. Ostatni podjazd, łaka, patrzę za dużo ludzi czyli faktycznie ostatnie okrążenie. Patrzę całkiem niedaleko przede mną jakiś gośc z AWF Katowice, wstałem na pedały i objechałem go tuż przed metą. Się wkurzyłem jeszcze tym bo znaczyło że lipe pojechałem, znaczy że nie dałem z siebie wszystkiego. Jestem na mecie, ktoś tam  w połowie wyścigu mówił że jestem 21 więc pewnie w 30 się udało dojechać. Z radości pojechałem sobie jeszcze na hopkę, skoczyłem i się pytam obsługi czy już na pewno koniec :D Podjeżdżam pod metę, gratulacje, podziękowania, szczególnie pomógł mi Maciek bo bez tego drugiego bidonu to bym zdechł. 

Zjeżdżam
Zjeżdżam © labudu

Czekam na metę, po 3:40 przyjeżdża Olek, a jeszcze ze 3 minuty później Marcin. Czyli z grupy tarnowskiej jestem pierwszy :D odegrałem się Olkowi za poprzedni rok. Marcin niestety trochę stracił na starcie po glebie Jeziora. Dalej ogarnianie wyników, jest 25 miejsce, jestem trochę zawiedziony, pluje sobie w brode że sprzedałem Speca bo jednak roweru brakowało. Jednak i tak muszę podziękować Pawłowi za rower i Marcinowi Cz. za pedały. Bez sprzętu to mógłbym co najwyżej z Maćkiem bidony podawać :) Dalej długie rozmowy o tym jak to jeździliśmy na rowerach, zawsze tak jest na mecie, oddawanie chipów. Szukałem trochę Staszka i Filipa żeby oddać całą drużyną, znaleźli się chłopaki dosyć późno bo Staszek zgubił bidon i szukali. Marcin też w sumie zgubił i to nie raz.  

Jadę na rowerze :)
Jadę na rowerze :) © labudu

Ogarnianie się w Gwardii, oddanie kluczy i jedziemy z tego syfu. O 15:30 dekoracja w Merkurym, my tam nic nie dostaniemy, się okazało że Marcin z Olkiem też nie bo im nie utworzyli kategorii USP bo było za mało uczelni. A tak to dwa medale by powędrowały "do Tarnowa", a na UEK jeszcze dodatkowo da Tomka, ale nie tym razem. Bus przyjeżdża po nas po czasie, ale UEK i UR już na miejscu bo oni najważniejsi bo jeszcze liczą na te medale. Pakujemy z Tomkiem rowery na przyczepe, siebie do busa i w drogę. Agnieszka się uczy na egzamin, my też mamy kolokwia ale my mamy wyj...e AMPy są :) Po ubiegłych latach dekoracja w hotelu to może był dobry pomysł, ale dziś był taki upał że był niewypał. Pot lał się z czoła tak gorąco i ciasno. Medalów dla USP nie było niestety, jakieś tam losowanie nagród było, w międzyczasie rzucali koszulki, skorzystałem z swoich gabarytów i wyskoku i złapałem koszulke GoPro. Nawet w rozmiarze L się trafiła czyli w sam raz :) teraz jestem HERO :)  


Zjazd
Zjazd ale go nie ma na AMPach, był na Jelenia Góra Race i AMŚ © labudu



Jakoś grubo po 16 wyjazd w kierunku Krakowa. Ale pierwsze co chcemy to jakiegoś Maca albo Kefca. Nie każdemu przysługiwał obiad po zawodach, takie rzeczy tylko w UR.  Zaraz przed autostradą na stacji przerwa na tankowanie, nasza przyczepa z 14 chyba rowerami robi niemałe wrażenie bo jest dosyć spora. Wjeżdżamy na A4 i dojeżdżamy na Bielany pod KFC i tam bufet. Jednak Mac byłby lepszy ale nie ma co narzekać. 45 minut przerwy dla kierowcy i jedziemy dalej. W busie jak zawsze wesoło, jest czas na obejrzenie filmików z przejazdu dziewczyn, jest też próba oglądania żużla bo Jaskółki jadą.

Sport dla plebsu
Sport dla plebsu © labudu

Coś się udało obejrzeć ale nie obyło się bez problemów  sprzętowych i z zasięgiem. W busie jednak dosyć małe zainteresowanie sportem dla plebsu. Do tego pierwszy raz transmisja na tylnych fotelach busa, zamiast z przodu. Jest jakoś przerwa po 10 biegu, wyłączyliśmy transmisje na 10 minut żeby nie tracić baterii i transferu, minęło około 7-8 minut, wyprzedzamy jakiegoś tira który jedzie trochę slalomem, już myśleliśmy że po % ale się okazało że przez telefon rozmawia- też niedobrze. W międzyczasie jakieś jakby uderzenie kamienia, chwilę później się zatrzymujemy na pasie awaryjnym na wysokości MOPu, jesteśmy gdzieś przed Gliwicami, godzina 20:40.

No i się popsuł
No i się popsuł © labudu

Urwał się pasek osprzętu, Kierowca i Tomek biorą się za naprawę, pewnie szybko tego nie zrobią, a lepiej nie siedzieć w busie na poboczu tylko iść za barierki. Wychodzę więc z busa, podobnie jak większość osób i idziemy za barierki, chwila tam a później idziemy do Maca.

Sportowcy w Macu tylko do WC :P
Sportowcy w Macu tylko do WC :P © labudu

Siedzimy najpierw gdzieś na parkingu, podjechało fajne Clio,

Ładne Clio w tle
Ładne Clio w tle © labudu

później gdzieś do Maca, jakoś po 23:30 panie już nie chciały nam nic sprzedać więc ulotniliśmy się na stacje benzynową gdzie też podsumowanie dnia i nic kupić nie można jeszcze przez 15 minut. Gdy czekamy podjeżdża 1 auto serwisowe, niedługo później drugie które przyjechało aż z Proszowic. W końcu jakoś koło 0:40 udaje się uruchomić busa i ruszamy w drogę do Krakowa. Do Krakowa dojeżdżamy pewnie gdzieś około godziny 2. Laguna jeszcze jest na parkingu więc pakujemy się  z Olkiem do auta i w drogę do Tarnowa. Gdy dojeżdżamy do Tarnowa zaczyna się już w sumie robić jasno, na podwórko wjeżdzam o godzinie 3:22, w życiu tak późno nie wróciłem z zawodów. Rower można już wypakować w sumie bez użycia świateł, czyli powrót prawie o wschodzie słońca. Rower wypakowany, o 4 można iść spać, pytanie czy się opłaca, czy jeść kolacje czy śniadanie. 

Godzina 0:24 dalej na A4 :D
Godzina 0:24 dalej na A4 :D © labudu

Wnioski? forma minęła z miesiąc temu, technika jest w lesie, chociaż pewnie i tak jest lepiej niż u 75% ludzi jeżdżących maratony, Plany? co za rok znowu AMPy? pewnie tak, chociaż krążą plotki że już nie w Jeleniej Górze, pewnie już swój góral i będzie trzeba wygospodarować jakiś czas na technike.

link do wyników z analizą: http://mtbpwr.pl/amp-mtb-2015-analiza-m-by-kj.htm



AMP 2015 # czasówka

  • DST 41.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 11.18km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 500m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 maja 2015 | dodano: 05.06.2015

Sobota zaczęła się jakoś o 7:30, podstawa na AMPach to się wyspać. Śniadanie o 9, a zaraz po tym trening na trasie. Jadę w starym stroju PK żeby w razie W się nie zniszczył. 
najpierw kółko z Marcinem, Maćkiem i Olkiem. Dziś już jest nieco lepiej, na spokojnie udaje się przejeżdżać dane fragmenty, szału nie ma ale jest dobrze, sprawdzam czy da się całe okrążenie przejechać z średniej zębatki- da się czyli dobrze. Przełamuję się i udaje się zjechać zjazd obok kamienia, czyli można powiedzieć trasa przejechana w 100% - cel na ten rok wykonany czyli przejechać całą trase :) Drugie kólko już z chłopakami z AZS, sporo trasę niestety na zjazdach, szczególnie do Staszka i Tomka, ale to inna liga techniczna. Z nimi kółko już raczej bardziej z młynka bo jak się jedzie w 5 osób i to nie z przodu to trzeba zamulać trochę. Na hopie nie poskacze bo na czasówce jest ona wyłączona z trasy, a dziewczyny jadą już tuż po 11. Trzeba się zregenerować bo już zaraz nie będą wpuszczać ludzi na trase.

Na łące
Na łące © labudu

Czasówkę jadę o 12:56, jakieś 5 minut za Olkiem i prawie 15 za Filipem. Na rozgrzewke wyjeżdżam zdecydowanie za wcześnie, prawie półtorej godziny było. Także trochę się jeszcze pokręciłem w okolicach startu i się wziąłem za rozgrzewkę. Góra dół góra dół i tak wyszło 15 kilometrów. Filip pojechał jakoś 12:40, o 12:51 pojechał Olek to już jak on pojechał to od startu się nie oddalałem. Zawodnicy startują co 30 sekund, zgodnie z losowaniem z piatku. Co ciekawe- jak ktoś się spóźni na start to czas leci bo komputer startuje zegar. 

Grupowo
Grupowo © labudu

Nadeszła moja kolej- start , strasznie wolno się wpinam w pedały, hopy dziś nie ma więc bokiem, szybko na asfalt, dalej lekki problem, złą linie przejazdu wybrałem, za szybko zjechałem do środka i tak trochę dziko wyjechałem z zakrętu. Po płaskim dosyć dosyć, podjazd- cel na dziś to jazda ze średniej tarczy bo jakoś tempa nie mogę złapać. Z biegu wlatuję na kamień obok schodków, niby podjechane ale przywaliłem korbą albo pedałem. A kij - to i to nie moje :P Za kamieniem zjazd w dół, niby dosyć poprawnie, ale ciut za wolno, mam uraz do tego piasku. Po asfalcie ile można dokręcam i w górę. Tam idzie fajnie, na górze podjazdu kogoś doganiam. Czyli nie jest źle jak już 30 sekund odrobione. Wyprzedzam i na zjeździe na asfalt już jestem z przodu. Słysze jak krzyczą do niego żeby jechał mi na kole- pozdro :P Zjazd po schodach i obok schodów dosyć dosyć poszedł. Zaczynają się kamienie- pierwsza trudność czyli kamień i zaraz zakręt niby dobrze ale wolno, dalej zjazdy, szło fajnie, na jednym korzeniu niepotrzebnie koło mi zamieliło. Na zjeździe z jednego kamienia kiera znów za nisko i mnie przegięło dosyć do przodu. Jeden zakręt koło jakby minimalnie ślizgnęło ale jechało dalej :) Największy głaz wyjechany bezproblemowo, nawet udało się dosyć szybko zjechać. Małe trudności typu mały kamień i pnie, albo dwa kamienie z dziurą po środku przejechane nadspodziewanie pewnie. Dojazd do bufetu, szybko po podjeździe aby wyjechać na średniej z przodu. Zakręt 90 stopni w prawo poszedł niemal jak po bandzie. Za chwile zjazd, chwilka puszczenia korby i myśl aby się tylko nie wypierdzielić. Wjazd ciut za bardzo z lewej, ale po chwili zawahania jakoś poszło :) dół dosyć przyzwoicie  podjazd też płynnie. Na zjeździe do kamienia trochę mało pewnie, ale sam kamień udało się fajnie zjechać. Co prawda pociągło mi koło i dosyć się przechyliłem w prawo, ale gleby nie było a to jest najważniejsze :) 

Przed kreską
Przed kreską © labudu

Korzenie zjechane dosyć pewnie, kolejny podjazd- no już czuje w nogach;/ Wyjeżdzam i został już tylko jeden zjazd i łąka. W dół staram się dokręcać, w końcu to czasówka . Przejazd przez rzeczke pierwszy dobrze ale za wolno, drugi ideał :) Na samej łące wyprzedzam jeszcze 2 osoby :) na całej trasie pewnie z 5. Po dojechaniu do mety nie bardzo wiem co się dzieje na świecie, ciężko ustać na nogach, kłade się na trawe, noga wykorzystana na maxa, kondycja chyba też. Szkoda że technika nie ta, czas 13:51, nie jest źle, obecnie jestem coś koło 11 miejsca, ostatecznie dało to 22 na 131 startujących. Jak na osobe która w zasadzie nie siedzi na góralu.... nie trenuje wg planu, nie waży 60kg - nie jest źle :)

Nie ma lipy
Nie ma lipy © labudu

Obok startu
Obok startu © labudu

Po zawodach przebranie się w ciuchy treningowe i jakis rozjazd chłopaki chcą robić. To poejcahłem z nimi. najpierw pętla dookoła parku, a  później w kierunku centrum Jeleniej i taki objazd głownymi drogami. Niestety gdzieś w połowie lunęło deszczem i musieliśmy się zwijać do Gwardii. Także rowery w deszczówce umyte, my już po prysznicu przed wejściem do hotelu, wystarczy przetrzeć siebie i rowery. 

Rozjazd by PK
Rozjazd by 3/5 składu PK © labudu




Jelenia Góra dzień pierwszy

  • DST 12.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 8.00km/h
  • Podjazdy 200m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 maja 2015 | dodano: 01.06.2015

W końcu wyczekiwany wyjazd na AMPy. Dzień przed trochę mam stresa czy wszystko zabiore, trochę za późno poszedłem spać, bo jakoś 2:45 była, o 7:30 mam być w Krakowie a przecież w Zawadzie jeszcze jestem. Kask jest, buty są, rower Pawła- może wytrzyma, swojego się jeszcze nie dorobiłem, to najważniejsze bo całą reszte można dokupić w miarę  prosto, a stroje mamy mieć nowe z Questa. Fundowane przez nas samych, bo Politechnika żydzi na wszystkim. Za opóźnienie w zgłoszeniu nas na zawody musieli zapłacić tysiąc złotych i teraz pewnie gdyby nie nasze działanie, a w szczególności Marcina, udało się zorganizować transport międzyuczelniany PK, UR i UEK pewnie jechalibyśmy na samą ręke. Pobudka o 5:05, miało być o 4:30 ale jakoś budzik cicho dzwonił, zebrałem się do auta, 3 razy sprawdzone czy wszystko jest i jakoś przed 5:30 wyjazd z domu, jadę po Olka, na szczęście 2 rowery mieszczą się do Laguny, jakoś kilka minut po 6 zbieramy się do Krakowa. Autostrada i 6:45 meldujemy się u Marcina i Maćka pod blokiem aby zebrać bagaże. Dalej Krakowskie korki, problemy z wjazdem za szlaban na UEKu aż w końcu się udaje, ale chłopaki rowerami z obrzeży Krakowa przyjechali na UEK szybciej niż my samochodem. Przyczepa w busie rowerowa, nie jest źle, dzięki trenerowi UEKu auto zostawiam na podziemnym parkingu na terenie uczelni, więc jeden problem z głowy :) Pakujemy się do busa, rowery są na przyczepce, bagaże na ostatnich fotelach, a moje nogi w przejściu busa bo miejsca mniej niż w Voyagerze. Wyjazd dużo wcześniej niż w poprzednich latach dzięki czemu po dwóch postojach na trasie w Jeleniej Górze meldujemy się jeszcze za dnia :) i to coś koło 14 było jeszcze :D Meldujemy się w Gwardii, bardzo fajny ośrodek- polecam szczególnie starszym osobom jeśli chcą sobie przypomnieć czasy młodości, bo czas to się tutaj zatrzymał dobre 30 lat temu. Ja mam pokój jedynkę, w sumie dobrze bo jest miejsce na rower, ale za to mam tylko umywalke, nie mam osobnej łazienki. Światło działa jedno w całym pokoju, dobrze że prąd jest i można telefon naładować, bo z zasięgiem do tego telefonu już ciężko, działa w zasadzie tylko na parapecie, ale do rozmowy to trzeba wyjść na zewnątrz. Z tym parapetem jest o tyle gorzej że WiFi wgl nie ma więc mam z telefonu, a zasięg jaki jest to jest więc krótko mówiąc jest lipa. Ciepła woda włączy się zależy od szczęścia, zamek w drzwiach co któryś raz się nie zamknie, a w pokojach zimno jak w lodówce. 
Ale to jest zasługa naszego wspaniałego AZSu, bo tutaj taniej, inne uczelnie śpią albo w Merkurym albo w Fenixie, no a ja mam pokój wielkości łazienki w Merkurym. 

Reprezentacja Politechniki Krakowskiej
Reprezentacja Politechniki Krakowskiej © labudu

Hopka
Hopka © labudu

Zbieramy się do drogi żeby trase objechać, powiem szczerze dawno nie miałem takiego stracha przed jazdą na rowerze, jak ta trasa wygląda to wiem, wiem że nie jest lekko, ale tym razem jest sucho i mieli delikatnie uprościć trase. Moim celem na ten rok jest przejechać wszystko, bo na lepszy wynik nie mam co liczyć, ja jestem dobry na 1 kółko a nie 6 czy 7 to raz, a dwa nie oszukujmy się, w tym momencie jeżdżę w zasadzie tylko na szosie, a taka trasa dla szosowca- pozdro. Jeszcze do tego w busie dociera do nas wiadomość że Karol z AGH rozwalił się na trasie, leży w szpitalu i nie jedzie w niedziele. Wszystko się wyjaśniło- trasa leci przez rockgarden czy jak to nazwać zbudowany na wyścig Jelenia Góra Trophy czy jak to się zwie, w każdym razie tam na końcu jest taka hopa, ja wiem z 50cm. Pierw zgłoszenie się do startu w Merkurym, fotka w nowych strojach i znowu do Gwardii po inne stroje żeby tych nie zniszczyć i znów na trase. Tak patrzymy jak to wygląda, trzy osoby z politechniki to jednak przejeżdzają hopkę bez większych problemów, już w sumie mam się decydować żeby to przejechać i gość zalicza tam glebe, nie wstaje przez dobre 2 minuty.... Jedziemy z Olkiem, Marcinem, Maćkiem na trase. Początek podobnie i jest pierwsza przeszkoda czyli podjazd po skale obok schodów, jakoś wydaje się ostrzej niż kiedyś. W końcu się decyduje, przejeżdżam z rozpędu nie jest źle, Marcin przejeżdża też, innym z większym lub mniejszym problemem ale też się w końcu udaje. Chyba to ze dwa razy przejeżdzam. Nawet mi Marcin filmik nagrał :) 

https://onedrive.live.com/?cid=E95DA97E8DD81955&id...


Zjazd wariant 1
Zjazd wariant 1 © labudu
Zjazd wariant 2
Zjazd wariant 2 © labudu

Tu łatwiej z lewej
Tu łatwiej z lewej © labudu

Dalej zmiana trasy, ostro w prawo i w dół, hamulce jeszcze gdzieś zatłuszczone, nie udało się wyhamować przed zakrętem, przejechałem na wprost pod taśmą, widać nie byłem pierwszy i ostatni bo za mną kilka osób zrobiło to samo. Dalej kawałek podjazdu pod Paulinium, fajna opcja, zdecydowane łatwiej jechać z młynka, jednak ja z powodów sprzętowych raczej będe jechał to ze średniej tarczy. Fajnie bo jest ze 3 opcje podjechania tego, dalej po brzegu na plac przed pałacykiem i bardzo zdradliwa rzecz. Zmieniona trasa prowadzi przez schody, a przed schodami jest jakby żwir. Mam nadzieję że nikt tam nie wydzwoni. Dalej w dół i zaczynają się skałki, zaskakująco łatwo udało się przejechać pierwszy fragment, kawałek później przy zjeździe z kamienia podnoszę przednie koło. Dziwne, taka dziura jakby, w tamtym roku nie musiałem tego robić. Dalej kamyczki idą spokojnie, na jednym pojechałem prawą stroną, później się okazało że chyba lewą jest lepiej. Trochę mnie tam przegięło za bardzo w przód dale było ok. Największa skałka do podjechania, niby spokojnie ale pojechałem znów prawą, tutaj to prawie mnie zawiesiło na przednim kole, za mało podniesione przednie koło w stosunku do prędkości, aż się delikatnie mostek obrócił. Za chwilę swoich sił próbuje Marcin, popełnia w sumie ten sam błąd co ja, zawisł na przednim kole, przy okazji skręcił kierownicą i zrzucił opone bo to tubeless. Gleba, ale się chłopak pozbierał. Teraz oczekiwanie na kogoś z pompką. Tomek z Ueku fajnie przejeżdża ten fragment, Olek daje cenną wskazówkę jak jechać którą wykorzystuje do końca weekendu. Może trochę wolniej, ale przynajmniej bezpiecznie. Dalej tak jak zawsze się tam jeździło, skałki jakby prostsze, trochę stres przed kawałkiem gdzie rok temu stłukłem kolano które bolało przez 2 miesiące ale tym razem udaje się przejechać spokojnie z lewej strony :) 



Maszyny przed Gwardią
Maszyny przed Gwardią © labudu

Ostatni fragment przed bufetem też uproszczony trochę, podjazd w górę i dojechanie do jednego z gorszych miejsc, chwile patrzymy jak ludzie zjeżdżają, okazało się że z prawej strony jest miło zjeżdżać więc tak też zjeżdżałem. Trochę strach ale jak tyle ludzi zjeżdża to ja też moge :P Dupa za siodełko i jakoś poszło. Później podjazd, dosyć ostro, jakby więcej korzeni ale jakoś idzie. Zjazd tzw obok kamienia, patrzę, jednak się nie decyduję, ale zrobili fajny objazd więc tam sobie zjechałem z lewej strony. Korzenie niżej też trochę wyrównali i jest gitara. Trochę po płaskim i ostatni podjazd w lesie, poszło fajnie z początku, końcówka dała w kość, chyba trochę za mocno to pojechałem, ostatni zjazd skrócony, już miałem skręcać w prawo gdy zobaczyłem że jest tam taśma i musiałem jechać w lewo. Zjazd do asfaltu lajtowo, dalej po łące, problem przy tych kamieniach co są w drzewach ale w następnej próbie musi się udać. Zjazd w dół, perfekcyjny przejazd przez rzeczkę podnosząc przednie koło, przez cały weekend już tak fajnie mi się tego nie udało zrobić. Kawałek między drzewami po lesie i przejazd przez przepust, znów nieudany, jak próbowałem na 1 to łańcuch zrzucało, na dwójce było za ciężko i stawałem. Później się okazało że trzeba zrobić większy rozpęd :) Łąka krótsza, ale tego akurat szkoda bo tam mogłem zyskiwać, trudno. Zrobiliśmy 1 kółko, później chyba jeszcze drugie jak dobrze pamiętam . W każdym razie trzeba się zwijać, jeszcze sprawdzenie listy startowej na jutro, wycieczka do sklepu i prostowanie koła w garażu w Fenixie które dobiłem na kolejnym przejeździe przez rzeczke. 



Padało

  • DST 26.65km
  • Czas 00:53
  • VAVG 30.17km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Kalorie 1184kcal
  • Podjazdy 184m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 maja 2015 | dodano: 31.05.2015

Nie żeby było ciemno i dosyć dosyć padało ale w głowie mi się umyślało że przed AMPami do wtorku mam jeździć codziennie więc... wyjazd o 20:24, jeszcze taka szarówka była, żeby nie kombinować to obwodnica tam i z powrotem bo czasu też za bardzo nie ma bo studia



Dworzec

  • DST 12.90km
  • Czas 00:43
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 maja 2015 | dodano: 26.05.2015

na dworzec, powrót inną drogą bo odwiedziłem jeszcze ulice Mościckiego. 



Obwodnica

  • DST 52.52km
  • Czas 01:37
  • VAVG 32.49km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Kalorie 2431kcal
  • Podjazdy 209m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 maja 2015 | dodano: 31.05.2015

Brak było pomysłu na jazdę, poza tym wyjechałem o godzinie 21 więc wybór padł na obwodnice. Jedna runda tam i z powrotem i miałem jechać na Rychwałd ale jak zjechałem w Tarnowcu i zobaczyłem że im bliżej Nowodworza tym bardziej pada to zawróciłem i zrobiłem drugi raz obwodnice. Bez historii jakieś szczególnej bo co może być na obwodnicy i powrót do domu



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 maja 2015 | dodano: 25.05.2015

Na dworzec



W grupie

  • DST 79.13km
  • Czas 03:09
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Kalorie 3068kcal
  • Podjazdy 1180m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 maja 2015 | dodano: 31.05.2015

W grupie,powiedziałbym nawet w peletonie, najpierw do Zgłobic do Marcina się spotkać. Wyjechałem z Krzyśkiem jednak gdzieś od serpentynki w Koszycach już jechałem sam bo Krzysiek zaczął zamulać. Dojeżdżam na miejsce oczywiście spóźniony, jest Olek, dwa Marciny i po jakimś czasie przyjeżdża Krzysiek. Ruszamy na wprost do Rzuchowej, dalej wspinanie na Lubinkę. Olek nam odjeżdża ale ja nie mam dziś sił i ochoty się z nim ścigać. Gdy już wyjechaliśmy to kierunek na płaskie czyli zjazd do Janowic. Kawałek męczarni po płaskim i skręt i wspinaczka na Siemiechów. Jakoś ostrzejsza się ta górka zrobiła, ale Olek nas fajnie pociągnął także wyszedł nie głupi podjazd. Chcieliśmy pozjeżdżać na nartach ale wyciąg zamknięty. Zjechaliśmy więc do głównej drogi Zakliczyn-Gromnik, kilkaset metrów i skręcamy w asfalt którego nie znamy, ale gdzieś on prowadzić musi. Spojrzenie na telefon, ze dwa zabłądzenia i wyjeżdżamy tam gdzie chcieliśmy :) Teraz kolej na Rychwałd, nowo poznaną ścieżką podjeżdżamy i dopingujemy Marcina do mobilizacji bo KOM tam jest. Z Rychwałdu już nie bardzo było gdzie jechać to pojechaliśmy do domu. Zjazd do Łowczowa i ktoś wpadł na pomysł prostego podjazdu na Słoną. Daje w kość, ponad 20% maksymalnie, ledwo przepchana korba ale podjechałem. Końcówkę delikatnie odpuściłem bo zaczynał się robić kwas. Po płaskim do Piotrkowic, jedzie jakaś straż, coś tam się z prądem podziało akurat bo wcześniej wyła syrena OSP. Na pętli w Piotrkowicach zatrzymujemy się na chwile i przyjeżdża Wojtek. Mieliśmy jechać na Zakopane ale dziś jednak odpuścimy :P Tam się rozdzielamy, Marciny jadą do siebie do domu prosto, my jeszcze przez Łękawkę i polami do Zawady. Na podjeździe stwierdzam że Wojtek ma nogę :) 



Kapeć

  • DST 64.50km
  • Czas 02:20
  • VAVG 27.64km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Podjazdy 794m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 maja 2015 | dodano: 30.05.2015

Taka pogoda średnia ale AMPy blisko więc jeździć trzeba do wtorku- taki jest plan. W Kłokowej przed kroplami chowam się na przystanku bez dachu :D wczoraj jeszcze chyba był. Po chwili przyjeżdża Marcin i ruszamy w trase. Pogoda taka sobie, ale we dwójke jeździ się całkiem fajnie. Najpierw przez Woźniczną a dalej przez 3 kopce do Piotrkowic. Jedna ścianka nas zaskoczyła trochę, kiedyś była łagodnijesza. Z Piotrkowic i dalej na Łowczów i wspinanie się na Rychwałd. Z Rychwałdu znowu w dół, na Rychwałdzie oczywiście zimno i gdy się wypłaszczyło to znów na górę, przez Lichwin bocznymi drogami, a dalej już tylko zjazd przez Lubinkę do Szczepanowic i do domu :)

Przystanek bez dachu
Przystanek bez dachu © labudu

Gdy dojeżdżamy do Szczepanowic i kierujemy się w kierunku Błoń zauważam że mam mało powietrza z przodu. Próbuję jechać dalej, ale powietrze całkiem zeszło i szkoda obręczy. Zatrzymuję się na przystanku, łatki są, pompki brak. Marcin ma w miarę blisko do domu, 6km? więc jedzie po pomke ja próbuje łatać. Bez pompki nie mogę znaleźć dziury więc dętke udaje się załapać po przyjeździe Marcina samochodem serwisowym, koło naprawione, Marcin wraca autem do domu, a ja jeszcze chwile pomarzłem na trasie i też jestem już w domu :) Dzięki Marcin

Serwis
Serwis © labudu



Piątek

  • DST 65.88km
  • Czas 02:18
  • VAVG 28.64km/h
  • VMAX 59.57km/h
  • Kalorie 2774kcal
  • Podjazdy 663m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 maja 2015 | dodano: 24.05.2015

Czuć weekend w powietrzu a człowiek od 6-19 w pracy. Marcin pojechał ciut wcześniej ale jeszcze się spotkaliśmy w Świebo. Długo razem dziś nie będziemy jeździć, wyjazd do Szczepanowic, później zjazd i rozjeżdżamy się pod kapliczką. Ciemno już, myśle gdzie jechać, ostatecznie skończyło się na podjechaniu Lubinki i później po płaskim do Zakliczyna. Nawrót na rondzie i do domu. Fajnie się jedzie tak po ciemku, tylko światło od lampki i nic więcej nie widać. Wyjazd na Lubinkę i najkrótszą drogą do domu.