labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1246.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:26
Średnia prędkość:25.73 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:12742 m
Suma kalorii:15578 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:35.60 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Wtorek

  • DST 55.67km
  • Czas 01:43
  • VAVG 32.43km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Kalorie 2577kcal
  • Podjazdy 513m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 marca 2015 | dodano: 03.04.2015

Dziś udało się wyjechać jakieś pół godziny wcześniej niż dnia poprzedniego. Pomysłu wielkiego na jazde nie było, ale korzystając z okazji że jeszcze jest jasno pojechałem główną drogą na Tuchów. Jakoś ciężko się jechało, chyba wczoraj było jednak za mocno więc dziś lekki odpoczynek. Na zjeździe to Tuchowa niespodziewanie wyprzedza mnie Voyager, prawidłowo czekając i zostawiając odpowiednią ilość miejsca :) brawo :) Przejazd przez Tuchów i do Siedlisk - tam skręt w kierunku Rychwałdu. Przejazd przez płaskie, zaczął się podjazd i chyba coś puściło bo strasznie długo jechałem z blatu. Wyjechałem na górę, tuż przed szczytem wjechałem w dziure- to zawsze denerwuje. Zjazd w dół, nie wiem czemu na Rychwałdzie zawsze jest zimniej. W Rzuchowej skręt na Lubinkę, kawałek do góry i odbicie na Błonie. Przed Zgłobicami skręt na Koszyce, dalej główną drogą na Tarnów, sprint pod tablicą z prędkością, szybko bo z wiatrem i na koniec obwodnicą do domu.



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:41
  • VAVG 17.56km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 marca 2015 | dodano: 02.04.2015

Jakoś na zajęcia trzeba dojechać, a najlepiej rowerem :)



między deszczem

  • DST 45.64km
  • Czas 01:25
  • VAVG 32.22km/h
  • Kalorie 2110kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 marca 2015 | dodano: 30.03.2015

Wyjazd jeszcze za dnia, taki z tego dzień jak że jeszcze nie jest całkiem ciemno bo jakoś po 19:30 wyjechałem. Dłuższa chwila zabawy z montowaniem lampek- tylna świeciła słabo więc wyjąłem jedną baterie i zaczęła świecić jasno :D Zjazd w dół i już jasne że dziś będzie wiało. Ale w Tarnowcu jak skręciłem to jakby mniej. Decyzja prosta- w taki wiatr to tylko na górki. Górka o tej porze- musi być Rychwałd. Przejeżdżam przez Radlna, na skrzyżowaniu najeżdżam na jakiś kamień- bałem się czy nie przedziurawiłem opony ale jak się okazało było ok. Przejazd przez Pleśną i pierwsze serpentynki na Rychwałd dosyć mocno, później nieco odpuściłem i toczyłem się normalnym tempem. Na górze nawrotka i zjazd w dół. Dalej w kierunku Rzuchowej i kolejny podjazd na Lubinkę, w połowie zobaczyłem jednak na zegarek i obiłem w prawo na Błonie. Przez Koszyce na Obwodnice, a na obwodnicy już lajtowo bo z wiatrem. Zjeżdżam z obwodnicy i w Tarnowcu widzę nieoświetlonego rowerzyste przed sobą, na szosówce, jak mnie zobaczył to bardzo przyspieszył lecz jak ja to zobaczyłem to tez przyspieszyłem i w mig go wyprzedziłem. Podjazd na Zawadę już spokojnie, i przypominam kierowcom że w samochodach istnieje coś takiego jak regulacja wysokości lamp, do tego nie trzeba walić ciągle długimi, może odbłyśniki są do regeneracji? :)



Niedziela po czarnym

  • DST 69.40km
  • Czas 02:59
  • VAVG 23.26km/h
  • VMAX 74.90km/h
  • Kalorie 2636kcal
  • Podjazdy 1567m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 marca 2015 | dodano: 29.03.2015

Dziś pierwszy dzień lepszej pogody, pracujących zmiana czasu rano nie obowiązuje za to wieczorem każdy korzysta :D Dlatego jakoś jechało nam się bez spiny na zachód słońca. Wyjazd jakoś po 12:30, ciężko się było zebrać, do tego rękawiczki jeszcze mokre po piątku- zapomniałem o rękawiczkach przy praniu. Decyzja prosta- dziś krótkie palce, no nie był to do końca dobry pomysł, jednak wolałbym jechać w długich. Zjeżdżamy z Krzyśkiem w dół, w Tarnowcu czeka już Marcin Cezet. Po chwili przyjeżdża Olek i juz chyba nikt więcej się nie zjawi. Dziś jazda z endomondo więc można robić KOM-y. Przy okazji właczania telefonu opowiadam chłopakom historie telefonu ale chyba nikt nie zrozumiał jak to do końca było. Powoli ruszamy, rozgrzewając się jadę z tyłu obok Marcina. Nie chowam się w strumieniu bo ostatnio słyszałem że jak ktoś się chowa z tyłu to oznaka tego że jest słaby. Ale dziś faktycznie mocno wieje więc w końcu się tam schowałem ale po chwili znów się kręciłem koło grupy. W Pleśnej chłopaki zostali z tyłu, a ja z Olkiem kręcimy z przodu, zastanawiamy się czy jechać na Rychwałd czy na Lubinkę obok kościoła ale słyszymy Marcina z tyłu- krzyczy coś o prawo więc skręciliśmy w prawo. Podjazd do góry, ostatnio nie czułem się najlepiej więc dziś postanowiłem zacząć delikatnie. Tak kręcimy, Krzysiek z Marcinem oczywiście zostali z tyłu, i wtedy mój cały misterny plan odnośnie spokojnego podjazdu poszedł z wiatrem- Olek przyspieszył, stanąłem na pedała i udało się skontrować, później jeszcze kawałek mocniej żeby odjechać kawałek i już wypluwałem płuca. Wtedy zwolniłem do ludzkiej prędkości i tak kręcę do góry żeby się nie zajechać. Na górę wyjeżdżam- okazało się że KOM na tym podjeździe. Na górze wszyscy się zjeżdżaja i chwila pogawędki, śledzenie Staszka na Endomondo, ale ten już chyba wraca do pracy, ostatecznie stwierdzamy że nie gonimy grupy bo cienkie bolki trochę szybciej jeżdżą i zostałem niby mianowany Głównym Inżynierem Trasy. 

Zostaje nam kolejny raz torturowanie tej Lubinki więc może coś dziś inaczej, zjazd serpentynami w dół- tam spotykamy dwie osoby na szosie, wydawało mi się że to byli Podosowie, Olek potwierdził. Zjazd do Szczepanowic i obok sklepu podjazd. Było co podjeżdżać, tak się toczymy, już widać wypłaszczenie czyli odpoczynek a tutaj szykuje się końcowy sprint z Olkiem. Kolejny zajazd tego dnia, czekamy pod sklepem i zjazd w dół. Ciężko się zjeżdżało bo sporo piasku wymyło po ostatnich deszczach. Ale chyba prowadziłem szybko bo Olek startując chwilę później, momentalnie wyprzedził chłopaków, jak zobaczyłem że jest za mną to starałem sie jechać na tyle ile potrafie a na dole się okazało że zrobił KOMa :) Kilka metrów po płaskim i kolejny podjazd na Lubinkę :) Tym razem już było ciężko, w pewnym miejscu sztywno dosyć, ciężko było przepchać korbę- ale tak jest zawsze na podjeździe : ) Dojazd do skrzyżowania i czekanie na resztę. Tym razem zostawiłem Olka na kilka/kilkanaście sekund, czekamy czekamy chłopaków nie ma. Telefon, po chwili przyjeżdżają ale jak się okazało bez klocków hamulcowych :/ Marcinowi odkręciła się śrubka co poskutkowało wysunięciem się wkładki. Tak więc został tylko z przednim hamulcem. Dalej w kierunku głównego skrzyżowania na Lubince, tam kawałek zjazdu i w lewo na ten ostry podjazd. Ostry nie ostry- max chyba 17%, ale daje w kość, wyprzedziła nas trzy crossówki, od razu pomyslałem o projekcie naszdakar.pl. Za chwilę była ścianka gdzie Olek ostatnio poszedł do przodu, tym razem ruszyłem mocno w połowie podjazdu, Olek ruszył mocniej i nie było co zbierać, tym razem jestem z tyłu. 

Zjazd w dół do głównej drogi i podjazd łagodnym podjazdem, chyba jechaliśmy za wolno, bo już w koncówce podjazdu zorientowałem się że dalej jedziemy w czwórkę więc trzeba trochę przycisnąć. I tak została nas już tylko trójka, a końcówka to już wgl tylko we dwóch, zakończone sprintem. Tym razem znowu z tyłu. Chwila przerwy na batona i dokręcenie śrubek w hamulcach bo kolejna się odkręciła. Jedziemy w kierunku wału, zjeżdżamy w dół i widzimy jadących z naprzeciwka Adama i Piotrka. Szukamy reszty grupy- ale nie ma. Co niektórym udaje się podjechać podjazd na szosie, nie wiem w czym problem :) Dalej zjazd pod Siedliska i odbicie w prawo bardziej w kierunku Chojnika i długi płaski podjazd na Wał. Tam chciałem spróbować przywrócić przerzutke do ustawień fabrycznych ale chyba coś sknociłem bo zaczęła działać jeszcze gorzej :P Nie wiem czy czasem ostatnie rozpięcie spinki coś nie pokrzywiło wózka. Gdy wyjechaliśmy na górę to zjazd do Łowczowa i ostatni już podjazd na Piotrkowice. Ale noga już rozkręcona więc można kręcić, na koniec jeszcze oczywiście sprint na szczycie, ale z naprzeciwka jechał golf i nie było przyjemnie. Na koniec zjazd do Poręby, z prędkością 75km/h, oj byłby mandat i podjazd do Zawady obok pętli. Podjazd minął szybko, toczenie się przez wieś i pogawędka pod kościołem aż się rozjeżdżamy do domów.

Fotki były, ale się skasowały wraz z czyszczeniem telefonu ;/ to wrzucę chociaż ślad z endomondo
http://app.endomondo.com/workouts/494092685/10659371



Deszcz

  • DST 39.54km
  • Czas 01:32
  • VAVG 25.79km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Kalorie 1674kcal
  • Podjazdy 541m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 marca 2015 | dodano: 28.03.2015

Trochę mnie chyba zajechało to płaskie bo dzis nie jechało mi się dobrze. Poza tym tak pi... wiało że miejscami chęć do jazdy całkiem uchodziła. No i dobre było to że jak wyjeżdżałem to nie padało, tylko było zachmurzone. Po ok 2 minutach zaczęło padać a ja bez ochraniaczy i z otwartymi otworami w butach... Ale pomyślałem że zaraz przestanie padać i pojechałem dalej. Zjazd do Nowodworza, walka z wiatrem i jestem w Pleśnej. Tam już konkretnie padało więc myślę do góry na Rychwałd to będzie cieplej. Wyjeżdżam na górę, krótka przerwa na przystanku i dalej w kierunku kościoła w Lichwinie. Objazd dookoła wsi i zjazd w dół. Tam na Rychwałdzie zdecydowanie najzimniej w czasie dzisiejszej jazdy. Powrót jeszcze okrężną drogą bo przez Rzuchową i pętle w Zawadzie. 

I jeszcze fotka Scotta w kolorach osy :P 

Scott osa
Scott osa © labudu



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 marca 2015 | dodano: 28.03.2015

pierwszy raz w tym roku na zajęcia bez kurtki :P rano sobie wykład odpuściłem bo miałem niby rzeczoznawce do roweru... Wieczorem nawet ciepło bez kurtki było :D



Płasko

  • DST 99.20km
  • Czas 03:15
  • VAVG 30.52km/h
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 marca 2015 | dodano: 28.03.2015

Wczoraj wracając z zajęć wstąpiłem do BB na Przemysłowej, spotkałem tam Wojtka Olszówke i umówiliśmy się na szose na dziś. Wyjazd z domu jakoś przed 14. Krzysiek też jedzie bo jada z Olkiem. Ruszam i jeszcze przed dojechaniem do asfaltu coś nie gra z łancuchem. Chyba gdzieś nie dopiąłem spinki i nie trzymala jedną strona aż się skrzywiła. Na szczęście w kieszeni miałem zapasową więc szybka zmiana i w drogę- ale zaraz gdzie jest Krzysiek. Pewnie już pojechał więc ruszam sam. Od razu testy nowych oponek założonych na testy- Vittoria Open Corsa CX w kolorze żółtym :) Opona przeznaczona na deszcz w oplocie 320 TPI. Dziwnie piszczą na asfalcie przy ostrym hamowaniu, ale toczą się całkiem przyjemnie, ale przez ten pisk na rondzie boję się im zaufać. Szybki przejazd przez Tarnowiec i podjeżdżam pod BikeBrothers bo Krzysiek miał tam hak prostować. Podjeżdżam pod sklep, własnie Iza odjeżdża na rowerze- o tej porze- dziwne, ale urlop każdemu przysługuje :) A Krzyśka w sklepie nie ma, telefon- ok jest pod świtem. Jadę pod Świt a dokładniej pod Foto Czajka, mijam jakiegoś szosowca, później się okazało że był to mój towarzysz ale nie poznałem bo gościa raz na oczy w życiu widziałem i to nie na rowerze. Krzyśka widzę z naprzeciwka właśnie przyjeżdża, jest też Marcin po cywilu a po chwili przyjeżdża Olek. Stoimy tam chwile, i dopiero po telefonie udaje nam się z Wojtkiem zgadać. Ruszamy we dwóch, chłopaki jadą na górki- też bym pojechał  ale jak się umówiłem to muszę ścierpieć płaskie :P Nie dość że po płaskim w taki wiatr to jeszcze cały czas mam robić za lokomotywe. Spokojny wyjazd z Tarnowa w kierunku Łęgu Tarnowskiego i jakoś tam jedziemy w miarę prosto w końcu dojeżdżając do miejscowości Breń, kawałek główną drogą i skręcamy w bok, tam asfaltem aż do Dąbrowy Tarnowskiej gdzie wyjeżdżamy na Rynku. Skręt i przez Olesno do Żelichowa. Niby się jedzie ale tak nudno trochę, chociaż zmęczony już trochę byłem. W Żelichowie skręcamy na drogę na Żabno- masakra dziury i do tego pod wiatr. Raz zszedłem poniżej 30km/h poza tym cały czas w miarę tempem ale miałem już dość. Raz z naprzeciwka podmuch od tira niemal mnie zatrzymuje. W Żabnie mały bufet i dalej już spokojnie. Jak dotąd średnia 37 podobno, skręcamy na Radłów i toczymy się rozmawiając aż do Ostrowa.  Przez miasto przebijamy się z jednym cofaniem bo droga zamknięta, dojeżdżamy pod Bikebrothers średnia coś koło 35. Tam dłuższa chwila rozmowy i jadę do domu, tym razem kilka minut wcześniej, wjeżdżam do domu a po chwili przyjeżdża Krzysiek, gdybym jechał obok kościoła napotkałbym na Krzyśka i Olka rozmawiających obok kościoła. 



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 marca 2015 | dodano: 28.03.2015

to co zwykle



Wtorek

  • DST 70.89km
  • Czas 02:40
  • VAVG 26.58km/h
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 marca 2015 | dodano: 28.03.2015

We wtorek z racji Biegu Kościuszki rektor zafundował nam niemal cały dzień wolnego :) Tak więc rano mogłem wyjść na rower, co prawda całkiem rano było jeszcze trochę za zimno więc wyjechałem dopiero o 8:30. Jak to ostatnio często bywa główny cel jazdy to Lubinka. Ale tak jakoś nie mogłem się zebrać na nic mocniejszego wiec jazda była taka sobie. Najpierw na Lubinkę serpentynami, gdy już byłem na szczycie to zjazd w dół pod dom weselny i dalej turlanie się łagodnym podjazdem. Taki nudny ten podjazd że musiałem odbić w kierunku Wału i tam trochę ostrzej było więc trochę pomieliłem. W ogóle muszę przyznać ciężko się do góry jechało, na górze zakaz ruchu- co ja nie przejazdę? później okazało się że trochę ziemi na drodze, chyba będą poszerzać asfalt, albo przynajmniej oczyszczają otoczenie drogi w co wątpię że od tak to robią. Spotkałem koparkę czyszczącą rów, przecisnąłem się obok niej i dalej w kierunku przekaźnika na Rychwałdzie. Zjazd do głównego skrzyżowania na Lubince, spojrzenie na telefon- 9:54, ale to zleciało a o 10:30 startuje Wtorek MTB. Ale plan w głowie miałem taki żeby wracać przez Szczepanowice więc tak też pojechałem, łagodny podjazd obok Szkoły i dalej już prosto na Koszyce. Jechało się miło bo jakoś z wiatrem czy co, 10:17 jestem obok kościoła w Koszycach,  szybko Koszycką jak to zawsze na zakazie :D :D 10:19 jestem na węźle przy obwodnicy, jestem na wiadukcie i słyszę za sobą Tira :) Trochę uraz pozostał po przygodzie z autobusem ale tutaj nie o to chodziło, tir mnie wyprzedził tak jak powinien, dokręciłem za nim do nawrotki i wjeżdżamy na obwodnice. Pełne skupienie, kilka mocniejszych obrotów korba, rozpędza się, wjeżdżam na prawy pas- zazwyczaj jeżdżę poboczem. Blat-ośka chwila kręcenia i widzę że tirowi załączył się ogranicznik prędkości- tak to można jeździć. Trochę miota tym rowerem ale nie jest źle, przełożeń trochę brakuje. Gdzieś w okolicach Białej/wiaduktu nad torami na poboczu mignęła mi jakaś niebiesko-pomarańczowa koszulka. Stwierdziłem że była to Pani Krystyna podążająca na start Wtorku MTB. Wychylam się zza tira na zjazd na Tuchowskiej i jadę pod sklep Tośka. Kolos z Obcym już są, po chwili przyjeżdża Pani Krystyna z którą już dziś się widzieliśmy. Chyba nikt już nie przyjedzie więc ruszamy. Na chodnikach jednak nie skacze z krawężnika, i nie mogę tez skręcić na szuter więc jadę dookoła pod zamek. Wyjazd pod kościół i zjazd do Łękawki. Mieli jechać polami ale błotko więc kawałek jeszcze asfaltem. W Łękawce na skrzyżowaniu się odłączam i dalej już sam przez Łękawicę wracam do domu .



Dworzec

  • DST 13.44km
  • Czas 00:45
  • VAVG 17.92km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 marca 2015 | dodano: 24.03.2015

Krossem na Dworzec, dziś inaczej bo w jedną strone Tuchowską