Maj, 2013
Dystans całkowity: | 1139.71 km (w terenie 284.70 km; 24.98%) |
Czas w ruchu: | 58:46 |
Średnia prędkość: | 19.39 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.58 km/h |
Suma podjazdów: | 7710 m |
Liczba aktywności: | 41 |
Średnio na aktywność: | 27.80 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Masa Krytyczna Maj
-
DST
35.00km
-
Teren
0.20km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.09km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do Miłosza do sklepu, no zasiedzieliśmy się trochę, później jeszcze na masę krytyczną. No było w miarę ok, bez chodników, ale jakoś mega chęci dziś do jazdy nie było bo rano ogarniałem rower a później jakoś tak zleciało. Na pewno miało na to wpływ że po asfalcie samemu to nie bardzo a w terenie to rower wczoraj umyłem i tak w ogóle...
Dobra zabawa
-
DST
33.50km
-
Czas
01:42
-
VAVG
19.71km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały dzień zleciał pod znakiem innych czynności lub deszczu. Jakoś około 19 wyjechałem, asfalty już przesychały. Miało być krótko i lajtowo, mimo że taka pogoda i lajtowo to się wyklucza :) Najpierw w stronę Łękawki, zjazd z asfaltu i pierwsze problemy. Przeprosiłem się z ubijakami i rower lata jak szalony, w dodatku opony, szczególnie przednia nie na takie warunki i nie w tej kondycji. Trochę nie tam poszarpało na tych koleinach. W Łękawce jakiś kolarz z naprzeciwka, nawet czysty był, lewa w górę i jedziemy dalej. Gdzieś w lesie
© labudu
Podjazd w lesie nawet suchy, z wyjątkiem jednego miejsca gdzie niemal zawsze jest błoto. Trochę przeszkadzały gałęzie, mokro i liście więc droga się nieco zwęziła. Zjazd do Karwodrży i podjazd asfaltem. Podjazd dosyć szybko udało się podjechać i wjeżdżam na singielek. Wszystko spoko, bardzo szybko zjazd, jednak na końcu na jednej ze skarpek zabrakło przyczepności i spd i nieco mnie wysadziło więc musiałem się podeprzeć. Tam też zauważyłem że klocki z tyłu się skończyły. Po zjeździe skręciłem w lewo, na płaskim zapadłem się w błocie a akurat miałem wrzucony blat więc musiałem pchać. Przejazd przez strumyk i podjazd. Były miejsca bardzo śliskie, kawałki musiałem prowadzić bo albo znosiło w bok, albo stawało się w miejscu.Trochę się zapadło a łancuch na blacie
© labudu
Dobra- nie mam klocków z tyłu to wracam ale inną drogą. Kawałek asfaltem w stronę Tuchowa i na końcu lasu w prawo i w dół. Zjazd niby prosty, ale kilkanascie metrów pokryte jakąś glinką i tylko przy przednim hamulcu koło odjeżdżało. Na dole przejście przez szlaban, swoją drogą zawsze był otwarty a ostatnio ciągle zamknięty. Z Karwodrży już główną drogą asfaltem aż do Łękawki i do Zawady. Na ostatnich zjazdach zobaczyłem że przednie klocki też już do kosza, dobrze hamowały ale szybko się skończyły ;/ Na tym asfalcie zobaczyłem że sporą część trasy jadę z blatu i to bez koszenia łańcucha. A może trzeba nieco bardziej mielić? nie wiem :)
Do domu
-
DST
11.00km
-
Czas
00:38
-
VAVG
17.37km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na PKP i później już do domu po ciemku bo 23 już. Ciężko się jedzie po cięzkim tygodniu, a dopiero środa, trzeba odpocząć
29.05.2013
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa razy na Polibude i z powrotem
28.05.2013
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Podjazdy
10m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa uczelnia-mieszkanie. Trochę popadało ale później ok :)
Bez SPD-parodia
-
DST
8.36km
-
Teren
2.00km
-
Czas
00:25
-
VAVG
20.06km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszą jazdę można bez wahania nazwać parodią. W nietypowym setupie, ale podobny zapowiada się przez najbliższy czas, powód? Buty zostały odesłane na gwarancję i nie ma czym przyspawać się do roweru. Ale teraz zaliczenia, sesja itp itd więc jakoś wytrzymam. Dziś tez z braku czasu i sił tylko krótko pod zoo i zjazd w dół. Najśmieszniejszy moment- chęć przeskoczenia tylnym kołem nad dziurą w chodniku i zapomniałem jak się skacze bez spd bo dawno tego nie robiłem i tylko sobie podskoczyłem na siodełku :)
Z pędem uciekającego powietrza
-
DST
23.58km
-
Czas
01:15
-
VAVG
18.86km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw Warszawska, później Kamienna, znów Warszawska, później mudserwis, dalej Carrefour, warszawska, biedronka i w końcu na mieszkaniu. Jednak gdzieś jeszcze ucieka powietrze z dętki ale mam ze sobą pompkę i dzis tylko raz troszkę dopompowałem
Akademickie Mistrzostwa Małopolski #3 Skała Kmity
-
DST
48.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
18.00km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano się wybrałem do kościoła. Miałem jechać Rometem, już ubrałem buty gdy przypomniałem sobie że tam jest kapeć. Nie było czasu, szybko założone SPD-y i biorę Speca. Drogą rowerową do kościoła, w powrocie szybkie zakupy. Na mieszkanie i trzeba szukać gdzie te zawody. Oczywiście do Mydlnik fajną ścieżką :) Wyjeżdżam na Balicką, widzę w oddali Michała z koleżanką, no to wolno się toczę żeby się złapać na koło i dojechać do celu. Tak powoli dojeżdżamy do biura zawodów, jakoś koło 9:30. Za chwile dziewczyny startują, jedziemy z Michałem na objazd trasy. Trasa nie jest trudna, sucho, ale dosyć płasko i szybko.
Jeszcze jakaś rozgrzewka i jedziemy. Na płaskim jak zawsze dosyć szybko, po wjeździe w teren formuje się stawka i już podobnie do mety. Mocno tak aby nikt nie wyprzedził. Przód powoli odjeżdża, my za kimś utykamy, ale nie ma co długo czekać. Wyprzedzamy najpierw jednego, później drugiego i przemy do przodu. Oj już czuje że różowo dziś nie będzie, jednak brakuje świeżości, ale staram się jechać tak aby nie zabrakło. Złapałem się za chłopakami z AGH i nieraz ostatkiem sił dotrzymuję tempa. Fajny zjazd na końcu okrążenia jest, szybki ale na końcu to już nie mam hamulców w zasadzie. Na asfalcie po 2 kółku staram się walczyć, wyprzedzam jednego i on popełnia jakiś bład i sporo traci. Do mety go nie widzimy.
Ostatnie kółko próbuję ale brakuje i chłopaki powoli mi uciekają, ale niezbyt bardzo. Dopiero w połowie kółka odjeżdżają mi sporo, na zjeździe łapię w przerzutkę jakąs gałązke ale nie zatrzymuję się. Szybki ostatni zjazd i do mety. Jestem 8, strata do 1 miejsca jakieś ponad 5 min, mój czas 58min, kółko ok 14 minut wychodziło. Ale ręce to bolą, oj bolą, amor to atrapa a tutaj miał gdzie pracować. Sprawdzam jeszcze koła, tył ok, wydaje sie nie skrzywić po moim "profesjonalnym" centrowaniu, przód ani drgnie a raz przywaliłem w korzeń bo za szybko wjechałem i koła nie podniosłem. Już większą grupką powrót do centrum, z początku zimno ale później jest ok.
XC Milówka
-
DST
91.69km
-
Teren
7.00km
-
Czas
03:55
-
VAVG
23.41km/h
-
VMAX
58.70km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś planowany był odpoczynek przed niedzielnymi AMM, ale Marcin zamieścił info o jakimś amatorskim XC na festynie w Milówce koło Wojnicza. Żal było nie jechać bo nawet przejazd rekreacyjny zwiększa wymiar imprezy. Tak więc pojechaliśmy, z Krzyśkiem. W drodze nieco nas zmoczyło, najbardziej w Zgłobicach, ale im bliżej Wojnicza tym było lepiej. Podjazd do Milówki już bardzo spokojnie bo widzimy że czasowo jest ok :)
Dojeżdżamy na miejsce, zapisy, na razie w kategorii G jest nas mało, 3 osoby chyba, ale ma jechać blisko 10 osób, wedle oczekiwań. Kategoria G to tak jakby wszyscy poza dziećmi, od 18 czy 19 (rocznik 1995 chyba) wzwyż, czyli jak to określiliśmy 19-100 :) A na mecie Biovital :) W międzyczasie pogawędek pojechaliśmy objechać trasę, zeszło nam z 10 minut, okrążenie ma 3 kilometry i 10 metrów :P W sumie kawałek po płaskim, najpierw asfaltem, później szutrem, kawałek lekkiego zjazdu szutrem i później ziemią/polną drogą, przejazd przez strumyk i podjazd po asfalcie. Fajnie, krótko, no ale dzieci i tak jadą mniejsze rundy niż ta.
Rozglądam się - jest ktoś od Bieniasza-oj no to o zwycięstwie można zapomnieć. To Piotrek z Łękawicy, co prawda chyba Masters 2 ale noga jest. Później widzę dwie osoby z Sokoła- jeden dobry, drugiego to nawet w zasięgu wzroku mieć nie będziemy-to buria82. No ale nic trzeba jechać, myślałem że wystartujemy tuż po 13 a pojechaliśmy 14:30.
Ustawiamy się, atmosfera nieco festynowa, sygnał i jedziemy. Po płaskim z przodu Piotrek i ten gość z Sokoła. Ja się wiozę, ale i tak jest dobrze bo jest czołówka, wyprzedza nas Buria82. Zjeżdżamy w dół, ciężko bo odległości niewielkie i nic nie widać. Przejazd przez strumyk-no to już czysty nie jestem. Zaczyna się podjazd jedziemy w czwórkę. Jedziemy tak kawałek i zostaję sam z Burią. Dosyć mocno pod górkę-zostawi mnie jak nic, ale udaje się utrzymać. Sięgam po bidon a tu amba fatima było i ni ma :P musiał gdzieś wypaść. Oglądam się do tyłu, no dosyć pusto. Chciałem się napić wody którą podawali obok mety ale jakoś mało wprawy, szybkość dosyć duża i nie mogę sobie złapać butelki więc jadę na sucho. Jedziemy już bez jakiejś napinki, ja prowadzę na kawałku asfaltowym i kawałku szutru, później buria wychodzi na prowadzenie i tak na zmianę przez cały wyścig. Okrążenia robimy w zasadzie każde w równe 7 minut. Raz źle wyjeżdżam z koleiny i nieco mnie rzuca, ale bez większych konsekwencji.
Ostatni podjazd-no tutaj się wszystko rozegra. Jedziemy równo jakąś 1/3 podjazdu, później zostaję minimalnie odstawać, na metr dwa. Dociskam jeszcze mocniej, odrabiam minimalnie ale już nie bardzo jest ten podjazd czym szybciej jechać. Zaczyna się ogień w nogach, dalej na maxa ale i tak brakuje. Na szczycie tracę dobre 20-30 metrów, ale i tak jest sukces. Podziękowanie za metą, jestem pewien że buria nie jechał na 100% możliwości ale tak abyśmy jechali razem :) Jeszcze taki incydent, dublowana osoba którą minąłem tuż przed metą wjeżdża mi od boku w tylne koło, mi się nic nie dzieje, ale on ledwo na rowerze sie utrzymał. Jadę szukać bidonu, w zasadzie to widziałem gdzie leżał na trasie wiec było łatwo.Podium
© labudu
Jeszcze chwila siedzenia w okolicach mety, dekoracja, w sumie moje pierwsze podium ale ranga zawodów festynowa. Fotki może jakieś fajne będą jak ktoś wrzuci na neta.
Droga powrotna w miłym towarzystwie Piotrka, wróciliśmy przez Lubinkę, tak nieco przyjemniej niż przez Tarnów i podjazd ciekawszy jakoś. W sumie kilometrów sporo, bynajmniej tak mi licznik pokazał, ale terenu bardzo malo ;/
Jeszcze wieczorkiem na dworzec i z dworca na mieszkanie bo jakoś trzeba się przetransportować z Tarnowa do Krakowa, w Krakowie jestem na 23:20 więc i ulice puste :)
Znów komunikacyjnie
-
DST
103.70km
-
Teren
25.00km
-
Czas
04:08
-
VAVG
25.09km/h
-
VMAX
47.56km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pakowanie do jednego plecaka, kartka do kieszeni i w drogę. Pompowanie kół na stacji benzynowej do 3.7, było 1.8, wtf? aha ciśnienia błotno-JelenioGórskie. Wydawało mi się że pompowałem.. Najpierw na chwilę zobaczyć Gumball wjeżdżający do Krakowa, piękne samochody ale tłum ludzi więc popatrzyłem tylko chwilę. Wzdłuż Wisły i na Hutę. Co chwilę spoglądam w niebo bo pogoda niezbyt pewna. Sporo prostego asfaltu, odbijam w kierunku Niepołomic. W samych Niepołomicach skręcam w lewo na Puszczę. Gumball
© labudu
Jadę kawałek-asfalt, myślę może by tak spróbować tutaj odbić i pojechać równolegle. Odbić odbiłem ale równoległej szutrowej drogi nie znalazłem, więc wróciłem na "stare śmieci". Dalej spokojnie, oj bardzo spokojnie, plecak jednak swoje waży a mam tylko niecały bidon wody i żadnego jedzenia. Na szczęście asfalt zaraz się kończy ale droga prowadzi dalej. Z Puszczy wyjeżdżam w Gawłówku. Dojeżdżam pod Kościół, chyba to już Mikluszowice były gdzie naciągam nieco szprychy w kołach na parkingu. Kładka przez którą rzekomo nie wolno przejeżdżać rowerami pokonana na rowerze. Dalej okolicznymi miejscowościami, w Okulicach zwijały się stragany odpustowe. Ferrari
© labudu
W Bratucicach chwila niepewności na pętli autobusowej, ale bez zatrzymania skręcam w prawo, a jakoś tak. Szybko dojeżdżam do Rudego Rysia(Rudych Rysi, nie wiem jak jest poprawnie, a tyle razy Gosia mnie uczyła jak jest poprawnie ale jakoś nie przyswoiłem tej wiedzy :P ). Swoją drogą już tam kiedyś z Krzyśkiem byłem przy okazji rundy po szrotach. RR pokonane żwawo, w Łazach holuję się za traktorem z "broną talerzową", wszystko pięknie ładnie, lekko się kręci ale widok brony tuż przed i wylatujące błoto nieco przeszkadza. Puszcza Niepołomicka
© labudu
Dojeżdżam do Warysia, dzwoni Krzysiek, no jakoś się spotkamy, skręcam w Las Radłowski. Swoją droga ostatnio nie przypominam sobie tam takich jezior tuż obok lasu i jadę sobie płasko szuterkiem przez cały las. Dojeżdżam do Wierzchosławic i do Mościc. Niedaleko stadionu spotykam się z Krzyśkiem, wbijamy na stadion-jest w zasadzie Janek i szkółka ale szybko się zwijamy. Powrót Krakowską i Przemysłową. I jestem w Zawadzie, ale na tym podjeździe już nieco czuć nogi po takiej trasie.Gdzieś kładka
© labudu
A kartka w kieszeni z początku wpisu to taka moja mini nawigacja dzięki której dojechałem do domu taką trasą, bo standardowo pojechałbym czwórką. Aha licznik dodał ze 3 km/100km w porównaniu do bikemap więc trzeba zmierzyć dokładny obwód bo te z katalogów to sobie można wsadzićMoja nawigacja
© labuduMapa przejazdu
© labudu