Akademickie Mistrzostwa Małopolski #3 Skała Kmity
-
DST
48.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
18.00km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano się wybrałem do kościoła. Miałem jechać Rometem, już ubrałem buty gdy przypomniałem sobie że tam jest kapeć. Nie było czasu, szybko założone SPD-y i biorę Speca. Drogą rowerową do kościoła, w powrocie szybkie zakupy. Na mieszkanie i trzeba szukać gdzie te zawody. Oczywiście do Mydlnik fajną ścieżką :) Wyjeżdżam na Balicką, widzę w oddali Michała z koleżanką, no to wolno się toczę żeby się złapać na koło i dojechać do celu. Tak powoli dojeżdżamy do biura zawodów, jakoś koło 9:30. Za chwile dziewczyny startują, jedziemy z Michałem na objazd trasy. Trasa nie jest trudna, sucho, ale dosyć płasko i szybko.
Jeszcze jakaś rozgrzewka i jedziemy. Na płaskim jak zawsze dosyć szybko, po wjeździe w teren formuje się stawka i już podobnie do mety. Mocno tak aby nikt nie wyprzedził. Przód powoli odjeżdża, my za kimś utykamy, ale nie ma co długo czekać. Wyprzedzamy najpierw jednego, później drugiego i przemy do przodu. Oj już czuje że różowo dziś nie będzie, jednak brakuje świeżości, ale staram się jechać tak aby nie zabrakło. Złapałem się za chłopakami z AGH i nieraz ostatkiem sił dotrzymuję tempa. Fajny zjazd na końcu okrążenia jest, szybki ale na końcu to już nie mam hamulców w zasadzie. Na asfalcie po 2 kółku staram się walczyć, wyprzedzam jednego i on popełnia jakiś bład i sporo traci. Do mety go nie widzimy.
Ostatnie kółko próbuję ale brakuje i chłopaki powoli mi uciekają, ale niezbyt bardzo. Dopiero w połowie kółka odjeżdżają mi sporo, na zjeździe łapię w przerzutkę jakąs gałązke ale nie zatrzymuję się. Szybki ostatni zjazd i do mety. Jestem 8, strata do 1 miejsca jakieś ponad 5 min, mój czas 58min, kółko ok 14 minut wychodziło. Ale ręce to bolą, oj bolą, amor to atrapa a tutaj miał gdzie pracować. Sprawdzam jeszcze koła, tył ok, wydaje sie nie skrzywić po moim "profesjonalnym" centrowaniu, przód ani drgnie a raz przywaliłem w korzeń bo za szybko wjechałem i koła nie podniosłem. Już większą grupką powrót do centrum, z początku zimno ale później jest ok.