labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1950.94 km (w terenie 144.30 km; 7.40%)
Czas w ruchu:84:10
Średnia prędkość:23.18 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:19692 m
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:60.97 km i 2h 37m
Więcej statystyk

Masowe zakończenie sierpnia

  • DST 71.20km
  • Czas 03:15
  • VAVG 21.91km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 sierpnia 2012 | dodano: 31.08.2012

Dziś zakończenie miesiąca, nie będę się bawił w dokręcanie do jakiś ustalonych limitów bo moim zdaniem to zabija radość z pedałowania. Najpierw to czego nie lubię czyli dentysta, później do serwisu, przegląd i wymiana łańcucha. Koło wycentrowane, jedzie się przyjemniej.

Początkowo nie mogłem się zdecydować czy dojeżdżać napęd do końca czy stosować metodę na kilka łańcuchów, patrząc na cenę mojego osprzętu średnio się to opłaca ale zawsze taniej. Dziś jednak zmiana łańcucha, przejechane 1500km, niestety poza dwiema największymi zębatkami z tyłu wszędzie przeskakuje. Znaczy zjechałem już za bardo łańcuch, widać dużo zależy od stylu jazdy i łańcucha, kolega przejechał 3 tys km i po wymianie żadnych skoków. Ale nic, myślę że jeszcze 100 km i się dotrze :) bo już widać poprawę. Ale kupna trzeciego łańcucha już nie respektuję, wykończyłbym się psychicznie, lepiej sobie kupić kasetę która jest warta, uwaga 50zł... Teraz bynajmniej będę miał zapasowy łańcuch.

Tak więc delikatnie pokręciłem się po okolicy i później z kolegą i bratem wyjazd na mase krytyczną. Jesteśmy na miejscu, spotkany jeszcze jeden kolega. To moja pierwsza masa, ale to co tam zobaczyłem przeszło moje oczekiwania. Wiadome że zawsze w tłumie znajdzie się kilka osób które jedzie tylko dla lansu, tutaj było ich sporo. Jakieś podskoki, wyprzedzanie po chodnikach, wymuszanie na samochodach, no ludzie nie o to tutaj chodzi. Fajnie się jedzie ze znajomymi dla zabawy na łokcie, tutaj sobie można na to pozwolić. Masa spokojnym tempem, w sam raz na dotarcie mojego łańcucha, raz zmuszony byłem do mocnego hamowania, rowerzyście przede mną inny lanser zajechał droge, ten się zatrzymał, ja heble na max, za mną też hamowali dość ostro ale nie widziałem co się dokładnie działo.

Po zakończeniu masy żwawym tempem przez Skrzyszów powrót do domu, oczywiście znów przy dobrej już szarówce. Sierpień zakończony, pod względem rowerowym bardzo pozytywnie, mam nadzieję że pogoda we wrześniu dopisze i będzie można spokojnie sobie pedałować :)



5000km w sezonie, dziś bardziej transportowo

  • DST 144.60km
  • Czas 05:51
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 sierpnia 2012 | dodano: 30.08.2012

Dziś bardziej przemieszczając się z punktu A do B. Wyjechałem około godziny 9 w kierunku Chojnika. Traska zeszła średnio, zawsze jak jadę do jakiegoś konkretnego celu to jedzie się troszkę gorzej. Dojechałem, dowiedziałem się tego co miałem dowiedzieć i droga powrotna. Tę wybrałem przez Rychwałd, z racji że było bliżej i mniejszy ruch. Chęci do jazdy spadły niemalże do zera, ale równym tempem pokonywałem kolejne metry. W Zbylitowskiej Górze szukałem pewnej ulicy, zbytnio mi się nie chciało więc nikogo nie pytałem. Pojadę kiedyś indziej dokładnie szukać, jadę w chate. Już nie chciałem zbytnio nadrabiać drogi więc wzdłuż obwodnicy. Wyjazd do Zawady żwawo, równym tempem.

Później kolega szukał towarzystwa do jazdy do serwisu rowerowego. Również równe, powolne tempo, serwis jeszcze zamknięty. No to krótka rundka wokół Woli i dalej będziemy czekać. Odwiedziłem jeszcze warsztat aby popytać co i jak, później do serwisu i znowu w dom. Tam obiedzik i teraz pasuje jechać gdzieś z braćmi jeszcze.

Myślę sobie, dużo dziś asfaltów, z braćmi w teren nie pojade więc może chociaż jakieś podjazdy :) Dobra jedziemy, do Tarnowca później na Świebodzin, Zgłobie i Błonie. W Świebodzinie spotkany komandor lewa w górę i jedziemy dalej. Już zjeżdżał do domu, przynajmniej tak mi się wydaje. Dalej wyjazd na Szczepanowice, kolega na szosie troszkę pogrymasił, ale dalszy zjazd na Dąbrówkę mu wszystko wynagrodził. Jedziemy sobie wzdłuż Dunajca, piękne miejsca po prawej, reszta się zachwyca, a ja spoglądam w lewo na pagórki :) Jeszcze nie wiedzą, że będziemy tam podjeżdżać :) Dojeżdżamy do przystanku, jadę sobie z tyłu, komenda redukujemy i w lewo :)

Ale ile redukujemy? wy na młynki a ja spróbuję nieco wyżej. Młynka z przodu nie wrzuciłem, ale z tyłu w pewnym momencie już tak. Nie spieszyłem się nigdzie bo już 120 km w nogach. Głównie jechałem na 2-3, czasami nieco wyżej, czasami niżej, ale średnia zębatka z przodu była cały czas, na blat troche za mało w nogach i brak pewności w sprzęcie.
Jest szczyt, włączam stoper, rozglądam się i w dół po resztę peletonu. Teraz już wiem co to znaczy popularna w okolicach Golgota :) Zjeżdżam w dół, nie wiem ile, minimum 200 metrów było. Oberwało mi się gdzie ich wyciągnąłem, ale jechali dalej. Wyjechali na szczyt, prawie 10 minut później niż ja za 1 razem. Kolega na szosie pojechał na Lubinkę do sklepu kupić sobie picie. Drugi brat dołączył i jedziemy w górę.

Ujechaliśmy kawałek dzwoni telefon, Marcin, gdzie jesteście, on przy głównej drodze, ale nie wie gdzie to jest. Wróć się, źle skręciłeś, my czekamy. Czekamy, w zasadzie ja czekam, bracia pojechali dalej, jego dalej nie ma. Drugi telefon, nie wie gdzie jechać, czekaj wrócę znajdę Cie. Musiałem wrócić się z kilometr. Jadę w dół, telefon w ręce, patrzę 3 osoby na rowerkach, jedna koszulka z Sokoła. Nie przyglądam się bo zdenerwowany troszkę jak chłopak na 20 lat mógł się zgubić tak niedaleko od domu.
Ale chwila mijam rowerzystów, mam takie zboczenie, że zawsze oglądam wszystkie rowery które mijam i patrzę a tu czarno biały KTM, skądś kojarze, już wiem to lemuriza1972 nawet ręki nie podniosłem z tego wszystkiego, znalazłem kolegę, a ten do mnie widziałeś tych kolarzy?, nieźle dawali ale chwilę udawało mi się trzymać ich tempo. Jeszcze Ci do nich pary w nogach brakuje, lepiej byś patrzył dobrze gdzie masz jechać.

Dogoniliśmy braci, wspomniana trójka ich nie minęła, więc skręcili gdzieś w teren. W sumie normalne, chyba jestem jednym z niewielu który na MTB kręci więcej kilometrów po asfalcie niż w terenie, muszę to poprawić. Na szczycie w Lubince, brat oznajmia, że nie ma już siły na dalszą jazdę i pozostaje opcja prosto do domu. Zahaczyliśmy jeszcze o Delikatesy w Rzuchowej i prosto do domu.

Dystans fajny, szkoda że nie w terenie :/ z mapką trochę różnica przez to że trochę się wracałem. Jutro do dentysty, później prawdopodobnie na Mase, pasuje rowerek umyć bo poza łańcuchem troszkę się przybrudził. Aaaa i zrobione 5000km w sezonie 2012 :)

Ciekawy domek na szczycie "Golgoty" © labudu




Świniogóra

  • DST 59.40km
  • Teren 0.20km
  • Czas 02:15
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 sierpnia 2012 | dodano: 29.08.2012

Dziś planowany odpoczynek, jeszcze mnie nadgarstki bolą po wczorajszej jeździe. Zauważyłem że tylne koło się minimalnie rozcentrowało, ale na razie to nie przeszkadza w jeździe. Wieczorem szybko z kolegą i bratem po płaskim. Pojechaliśmy obok zbiorników na paliwo, później przez Jodłówke Wałki, Pogórską Wolę, dziurawą drogę w Łękach i na Świniogórę czy jak to się zwało. Żadnych oznaczeń czy czegoś podobnego, jechaliśmy w ciemno, tylko to co zapamietałem z google. Raz kolega się spytał miejscowych o stan drogi czy szosą przejedzie. Standardowo ostatnimi czasy powrót po zmroku. Dziś znów nasmarowałem łańcuch teflexem i o dziwo wytrzymał. Kilka fajnych podjazdów jak na płaski teren się znalazło.

Jeden z "podjazdów na trasie" © labudu


Kaplica w Świniogórze © labudu




Wtorek MTB + dokręcenie z bratem i kolegą

  • DST 124.00km
  • Teren 55.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 18.15km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano: 28.08.2012

Kolejny wyjazd z cyklu Wtorek MTB, dziś znów w skromnym 2-osobowym towarzystwie, ale za to ciekawszą trasą.
Wyjazd jakoś po 9:30, trochę wcześnie ale wolę być wcześniej niż się spóźnić. Początek trasy z rana nie jest najprzyjemniejszy, od razu w dół brrr zimno, ale jakoś daję rade. Na 977 się trochę rozgrzałem i w mig jestem na miejscu. Skład nie powala ja i Prezes. Jedziemy, najpierw na Świętą Górę, czyli znów niedaleko domu, później w kierunku na Kruk, ale nieco wcześniej odbicie na Łękawice. Dalej dosyć ostry podjazd asfaltem na Trzemesną, w Trzemesnej zjazd z asfaltu i zaczyna się to o co we wtorku MTB chodzi czyli MTB. Przejechaliśmy tamtymi terenami, mapkę zamieszczam niżej i jesteśmy już na podjeździe na Brzankę, obok Stalbomatu. Bardziej sucho niż wczoraj, odbiliśmy na nieco okrężną drogę, trochę się obsunęła przeniesienie rowerów i jedziemy dalej. Piękna droga, żałuję że zdjęcia nie zrobiłem i sporo fajnych podjazdów. Dojazd do asfaltu, chwila jazdy i w kierunku na Ostry Kamień. Tam fotka i dalej fajnymi zjazdami w kierunku Bacówki na Brzance. Zjazd podobnie jak w tamtym tygodniu. W lasku pomiędzy Tuchowem a Zalasową zdziwienie że tam są takie fajne stawy. Dalej przyjemnymi szutrami na Szynwałd, później dużo asfaltu, Skrzyszów i powrót do Tarnowa.
Koniec wtorku MTB, było trochę błędów, sytuacji blisko gleby ale pozytywnie, patrzę na telefon, sms od taty, jedz tam załatw to, ahaaa niby niedaleko, ale trochę zmęczony jestem, jakoś zawróciłem i się dotoczyłem. Powrót myślę sobie nie będę się przebijał na Tarnowiec, jadę koło basenu, byle krócej zjechałem z bruku, chwila przerwy, zrobiłem fotkę, mój telefon strasznie rozjaśnia zdjęcia. Później o dziwo sprawnie wyjechałem pod Kościół, no to jesteśmy w domu. Jeśli dobrze policzyłem 86 km.
Siedzę na kompie, kolega pisze jedziesz na rower? Jasne, dawno z nim nie jeździłem więc super okazja :) Tylko szybko łańcuch wyczyszczę i jedziemy. Przez własną głupotę zgubiłem spinkę, ale po zwerbowaniu prawie całej rodziny znaleziona i jedziemy, brat też pojechał. Swoją drogą muszę zakupić zapasową bo może być nieciekawie. Kruk, Lipie, okazało się że kolega też dziś był na Brzance, w podobnych godzinach co my, tyle że jechali trasą tą którą my w tamtym tygodniu. Kolega odbija na Klikowską, my jedziemy na Zgłobice. Zaczyna się robić ciemno, my wracamy do domu :)
Mapek nie rysuję, wykorzystam endomondo Prezesa i brata :) reszta to dojazdówka

Zapis z Wtorku MTB, troszkę niekompletny


Zapis z wieczornej jazdy


Zdjęcie przy Ostrym Kamieniu, wiem nie jestem fotogeniczny :P

Przy ostrym kamieniu © labudu


Ścieżka na Marcince © labudu



Brzanka z bratem, głównie szosą

  • DST 65.60km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 23.85km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | dodano: 27.08.2012

Pogoda w dzień nie pewna, czekałem na przejaśnienia, pojawiły się. Miałem lecieć na Marcinkę, ale z bratem pojechaliśmy na Brzankę, głównie szosą, w zasadzie ostatni podjazd tylko lasem. Strasznie wiało, ubrałem bluzę coby się nie przeziębić. Jechało się przyjemnie, Trzemesna, Ryglice poszły gładko, później podjazd obok Stalbomatu. Zdjęcie na hodowlę danieli, wjazd do lasu, trochę mokro ale całkiem przyjemnie, da się jechać. Szybko pojawiliśmy się na szczycie, tam krótki odpoczynek i zjazd na Jodłówkę. Później moją już ulubioną ulicą Wróblewskiego w Tuchowie, dziś utrzymywałem tempo brata. Dalej na Rychwałd, zjazd na Pleśną, tu już zaczęło się robić ciemno, w Radlnej jakiś koleś na fullu chyba chciał się ścigać pod górkę, ale jak do dojechałem na 3-7 to zwątpił i zjechał na chodnik. Ale fulla miał fajnego :) Dalej już jak zwykle do domu

Hodowla danieli, ładne miał rogi © labudu




W towarzystwie

  • DST 65.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano: 26.08.2012

Dziś w towarzystwie brata i kolegi, oczywiście asfalt więc musiałem troszkę dobić opony, ostatnio długo jeździłem na niskim ciśnieniu. Kolega jeździłby tylko po płaskim, ewentualnie na trasie Skrzyszów-Ryglice w sumie też po płaskim. Ale nie ma tak łatwo. Do Ryglic lajtowo prowadziłem peleton, średnia 32,5km/h. W Ryglicach oczywiście potrzebna była przerwa na batona i napój-standardowy posiłek kolegi. Ja zrobiłem fotkę,

Rynek w Ryglicah © labudu


Podjeżdżając pod sklep przejechałem sobie przez środek rynku, skacząc sobie po stopniach. Brat jadący kawałek za mną mówił że gimnazjum siedzące na ławeczkach było zachwycone moim rowerem, ehh rzuca się w oczy :) Później oczywiście na Tuchów, wymuszenie gościa w Seicento, wyprzedziłem go na podjeździe do rynku, dla jasności jechałem rowerem :) Później nową dla mnie ulicą Wróblewskiego w Tuchowie, zawsze jadąc przez Meszną na Rychwałd jechałem ulicą bodaj Leśną, ale muszę przyznać ulica Wróblewskiego zrobiła na mnie lepsze wrażenie :) Uwielbiam wyjeżdżać na szczyt i patrząc na męczących się z tyłu innych osób z "peletonu" :) W Rychwałdzie mieliśmy jechać na Siemiechów i Zakliczyn, ale brat stwierdził że nie da rady więc odpuściliśmy, powrót główną drogą z Lubinki. W Rzuchowej na płaskim wkręciłem się na 52km/h po płaskim, mógłbym szybiej, ale po co się męczyć. Pożegnanie przed wyjazdem, zaraz zaczęło padać, udało się dojechać bez deszczu :)



1000km Specem

  • DST 63.70km
  • Teren 32.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 512m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 sierpnia 2012 | dodano: 25.08.2012

Myłem samochód gdy zadzwonił telefon, pytanie czy jadę na rower do Czarnej, jasne że jadę :) Zwerbowałem jeszcze brata i pojechaliśmy. Do miasta, później przez Lipie i dalej drogą przez las w kierunku Czarnej. Fajne leśne drogi, część pamiętam jeszcze z mojej ostatniej wycieczki w tamtym kierunku. Tyle że wtedy jechałem w zasadzie tylko asfaltami, teraz dzięki przewodnikowi poznałem trochę nowych ciekawych ścieżek. Spotkany jeździec na koniu, trochę przestraszony widząc rowery. Powrót wzdłuż torów, następnie przez Kruk, zjazd szutrem pod Obwodnicę i powrót do domu i koniec wycieczki. 1000km Specem przejechane, sprzęt spisuje się dobrze, pogoda jak na razie dopisuje :) Ile km terenem dokładnie nie wiem, wpisuje czysty strzał, bo trochę tego terenu było



Plany były inne

  • DST 48.60km
  • Teren 4.60km
  • Czas 01:53
  • VAVG 25.81km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 sierpnia 2012 | dodano: 24.08.2012

Plany były inne, miałem jechać gdzieś na południe albo coś, pogoda zapowiadająca burzę, ale zadzwonił Marcin czy jadę na lajtową traskę do Zalasowej z nim i Wojtkiem. Ok, później się zastanawiałem jaki Wojtek. Czekam pod Szkołą a to Wojtek który sprowadził się do Zawady, trenuje triatlon, przyjechał na szosie Ridleyu, na oko nowy kosztuje dobre 6 tysięcy, waży ok 8 kg. Myślę sobie no way, nie będę ciągnął za sobą dwóch szosówek, dziś to ja się wożę. Też tak było, dojechaliśmy do zjazdu na Karwodrzę w Zalasowej i powrót. Marcin chciał przerwę na Stacji w Skrzyszowie, do tamtego czasu średnia 34,5km/h bez zbędnego ciśnięcia. Później Marcin chciał wolniejsze tempo, całą traskę zrobiliśmy w ok 1:20, ja osobiście cały czas na 3-7 :)
Później pojechałem jeszcze na chwilkę na Marcinkę, zbierało się na burze, trochę bardziej mokro niż ostatnio. Raz byłbym wydzwonił w drzewo, ogólnie tempo na zjazdach wolniejsze bo ciężko mi uwierzyć że na zjazdach w rowerze nic nie może się rozlecieć. Nie wiem czy przejechałem dokładnie całą trasę Pucharu Tarnowa, końcówkę na pewno za wcześnie skręciłem i jechałem za blisko zbiorników. Czas nie jest zły, biorąc pod uwagę moje umiejętności i jakby nie było 70 km dzis w nogach i pogodę przedburzową, co jak co ale patrząc na czasy z ostatniego Pucharu, dla mnie skończyłby się maximum po 4 okrążeniach. Teraz czas na jakiś odpoczynek, w końcu piątek. Wszedłem do domu, 5 min i pada, ale tylko chwilę, dziś już nigdzie nie jade



powrót na GTI

  • DST 25.50km
  • Czas 00:58
  • VAVG 26.38km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt GTI
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 sierpnia 2012 | dodano: 24.08.2012

Wczoraj wyczyściłem Speca ale nie wyczyściłem łańcucha, a w ostatniej chwili się dowiedziałem że muszę jechać z kolegą do Tarnowa. Wziąłem więc GTI, ciężko się jechało, ale coś się temu sprzętowi należy za tyle przejechanych razem kilometrów. Trasa zeszła dość szybko, dawno nie jeździłem tak z rana, bo wyjechaliśmy przed 7



Z kiełbasą wiejską do babci

  • DST 77.90km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 22.80km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 910m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 sierpnia 2012 | dodano: 23.08.2012

Najpierw rano do Tarnowa, na zakupy dziadziowi i braciom. Znalazłem im litrowe bidony isostara za 16 złotych sztuka. Trochę pojeździłem z przymusu po Tarnowie i wróciłem przez Marcinkę. Później po odbiór roweru brata, dało się zrobić od razu i nawet w cenie samego supportu. Jeszcze tu i tam z bratem, powrót przez Tarnowiec. Łącznie z tych jazd wyszedł dystans 29 km.
Później majstrowanie przy motocyklu, dość późno zaczęte bo wcześniej nie dało rady więc i dość późno skończone, ale napęd, linka, wahacz i klocki hamulcowe wymienione. Jeszcze krótka przejażdżka, jak ja uwielbiam to uczucie przesiadania się z maszyny ważącej 13 kg, na coś ważącego 10 razy więcej, ale cóż, można powiedzieć moja druga miłość.
Wiec grubo po 17 wyjechaliśmy zawieźć kiełbasę wiejską babci. Czekając nieco na brata trochę się zamyśliłem i zastanawiałem się jaką ja padakę dawniej jeździłem gdy na Rychwałd jechałem godzinę i to na młynku prawie cały czas a teraz od jakiegoś czasu tak jak dziś, 2-5 i na lajcie czekam na brata. Kiedyś sam się spróbuje na czas :) Dziś wyszło 42 minuty. Powrót przez Tuchów, rundka wokół rynku, nie wiem co mnie naszło ale tak wyszło :) Powrót przez Trzemesną i Skrzyszów. Tuż przed pawilonem zjazd na początek trasy Pucharu Tarnowa, tak żeby nie było ostro a krótko. Ten krótki podjazd po betonie w lesie brat podsumował "Co za pieroństwo, gdyby nie ten beton nie dałbym rady", troszkę się uśmiechnąłem, bo między innymi tam oglądałem zmagania Pucharu i jakoś zawodnicy nie mieli jakiś strasznych problemów. Jeszcze wyjazd pod kościół i do domu :) Teraz czeka mnie prawdopodobnie jak zwykle wieczorne mycie roweru.