labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1509.87 km (w terenie 329.10 km; 21.80%)
Czas w ruchu:75:21
Średnia prędkość:19.97 km/h
Maksymalna prędkość:82.00 km/h
Suma podjazdów:13984 m
Suma kalorii:20976 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:47.18 km i 2h 25m
Więcej statystyk

III Rajd Sokołów

  • DST 60.22km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013
Uczestnicy

Rano najpierw do kościoła rowerem, później czas się zebrać na rynek. Miał z nami jechać jeszcze jeden kolarz, ale jednak nie jest jeszcze przygotowany na takie trasy więc odpuścił. Ale wraz z braćmi zjeżdżamy do Tarnowca gdzie czeka niezawodny Barteko. Jedziemy powoli bo Paweł by nie nadążył, ale i tak na Tuchowskiej ponad 30 jest, Bartek każdą chwilę do treningu wykorzysta i jedzie nie w strumieniu aby mieć ciężej :) Na Rynku sporo ludzi, ale liczyłem że na ostatni moment zjadą się tłumy co nie nastąpiło. Jakieś tam gadanie bla bla i jedziemy na Piłsudzkiego aby się podzielić. Paweł do amatorów, Bartek do pożeraczy asfaltu i tyle go widziałem na dziś. My tam jakoś się zebraliśmy z Krzyśkiem w grupie super mega zaawansowane MTB. Ale pierwsze prognozy są takie że jedziemy na autostradę i 20 km w kierunku Krakowa i później nawrót. Oczywiście asfaltowym poboczem aby było terenowo. Nie no żartuję, mają być jakieś płaskie szutry itp.



Ruszamy i przebijamy się Spokojną pod Błonie. Dalej obok Lipia, ja Lipiem żeby było ciekawiej. Na Woli świruje coś licznik, ale po kilku poprawkach jest ok. Nie pokazuje jak niektórym w opowieściach 110km/h za tirem więc jest dobrze(swoją drogą w Polsce tiry mają ograniczenie przepisami do 80km/h a tzw kagańcem około 90km/h więc z całym szacunkiem ale tę historię miedzy włożyć między Brzechwę i Andersena). Dojeżdżamy do Pogórskiej Woli a ja ciągle mam wrażenie że pomyliłem grupy i jadę w dwójce. Tak sobie jedziemy, w takiej grupie jeździć nie umiem, a nawet żeby się z kimś poszarpać na podjazdach nie ma jak bo towar to deficytowy. Pojawił się jakiś szutrowy podjazd to byłem całkiem z tyłu akurat. No od tak, miejscami były miejsca wymyte wodą. Później pojawił się podjazd, trochę błotny. I co chwile ktoś na najlepszej ścieżce uślizguje, zatrzymuje. Ja daję na prawo i największym błotem cisnę do góry. Dojeżdżam do Burii i tak sobie jedziemy, na skrzyżowaniu jadę gdzieś szutrem w lewo kilkaset metrów i podjeżdżam sobie. Akurat jak jestem przy skrzyżowaniu to przejechały ostatnie osoby z peletonu.



Później kolejne jakieś zebranie. Znowu? Ja sobie pokręcę po okolicy :) Podobno z SPD się nie mogłem wypiąć, a później lecimy laskiem w dół. Tam fajny zjeździk błotny, wpakowałem się za kogoś w koleinę. I tak sobie powoli jadę, hamując bo pół drogi zatarasowane bo ktoś chyba nie wie do czego SPD służy. Podpowiem do lepszego pedałowania a PRZEDE WSZYSTKIM do stabilności na zjazdach. A ja tylnego hamulca nie mam, za to mam niezłego nerwa już. W końcu gdzieś zbyt mocno zahamowałem i się położyłem w lewo na brzegu. Szybko wstaje i skręcam na środek, dokręcam i w dół, nie hamuję. Nie było to mądre bo przy prędkości pewnie 35-40 wpadam w miękkie błoto i wysiadka z roweru przez kiere. Jak było-agresywnie, a zakończyło się efektownie :D Troszkę się ubrudziłem, bidon do koszyka i dalej. Miłosz ma śmiechu co nie miara. Gdzieś na postoju Tomek stwierdza że mam oponę tyłu do wymiany, inni to potwierdzają. A to przecież opona kupiona kilka dni przed Pucharem Tarnowa czyli ma 3? tygodnie. Sorry ten rower jeździ, nie stoi na wystawie. A asfaltu też się trafi sporo bo ma być teren a wyjdzie nieraz prawie sam asfalt, a swoje ważę.



Później łąka którą TRZEBA prowadzić. Ja jadę, ale później jest jakaś koleina i chcąc wyminąć innych mnie podbija a ciężko mi stamtąd ruszyć więc przeprowadzam z 5 metrów. Dalej zjeżdżamy do Łękawki i w kierunku Zawady. Na tzw Granicach widzę z przodu rozprowadzanie się peletonu. Szykują się jakby co najmniej ktoś finiszować miał. Przebiłem się do przodu i przede mną podjazd pod Pętle autobusową, krótki do podjechania z blatu. Tak też robię, lewym pasem mijam rozprowadzaczy. Efekt taki że nieco się porwało, Buria w zasadzie na kole, ktoś tam z tyłu też dosyć blisko jest. Po Zawadzie jadę sobie przyzwoitym tempem, podjazd obok szkoły-ten jest dłuższy ale łagodniejszy. W kontakcie zostaje już chyba tylko Buria. Obok sklepu jedziemy sobie bardziej lajtowo, wszystko rozstrzygnie się obok kościoła. Do połowy górki jedziemy koło w koło, Później łapię 1/4 koła przewagi, na samej końcówce już max i wydawało mi się że miałem co najmniej długość roweru przewagi. No jako gospodarz nie mogę się dać pokonać w Zawadzie. Zawijam na cmentarz do kranu żeby się nieco przemyć i zjeżdżam przez las pod restauracji. Tam jestem około 13, siedzimy z pół godziny i z braćmi zawijamy do domu.



Czerwiec zakończony, 1500km zrobione a jeżdżone w zasadzie od połowy i to nie tak jak być powinno



Sobota MTB

  • DST 71.52km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 56.38km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013
Uczestnicy

Czas się wybrać na Wtorek MTB w sobotę. Zbiórka w Lipiu, z domu startuję z Krzyśkiem więc szybko przez Marcinkę i os Zielone do Lipia. Tam pusto, ślady jakieś są ale tylko opon Speca, a Mirek ze Staszkiem jeżdżą na ubóstwianych przez nich Saguaro. No to kręcimy w koło coby komary nie pogryzły. Minutę przed czasem przyjeżdża Mirek, Staszek i Maciek czyli nowa osoba z Forum Rowerum. Ruszamy oczywiście przez Lipie i na Wolę Rzędzińską. I dalej już standardową trasą do Czarnej. Płasko, przy rozmowach ale tempo podobno dobre. Ja tam nawet nie zauważyłem kiedy do Czarnej dojechaliśmy, no może pamiętam omijanie szlabanów bo Mirek często miał z tym problemy. W Czarnej Mirek chce nas zabrać gdzieś na grzyby. Jedziemy jakoś dłużej przez Czarną i odbijamy. Komary są, asfaltu nie ma więc może być. Staram się jakieś filmiki szufladą nagrać. Wracamy do Jodłówki, Staszek się odłącza bo nocka w robocie czeka. Swoją droga miał zawitać na Rajd Sokołów ale wygląda na to że zmęczenie go zmogło. A my wracamy początkowo podobną trasą, ale później tak aby kierować się na Skrzyszów. W Ładnej fajne odcinki z kałużami, pod Mercury Marketem Maciek leci na Tarnów bo czas goni. Reszta leci na Kruk. Trasa znana, podjazdy w Kruku suche. Na drogę znów ktoś dosypuje gruz, wyjeżdżamy na asfalt, Krzyśkowi ucieka powietrze. Złapał konkretne szkło w oponę, ale wróci do domu pieszo. Żegnajcie przyjaciele, z Mirkiem jedziemy na szuter, trudno jedziemy do ostatniego. Zjeżdżamy pod obwodnice, Mirek w prawo ja w lewo i jestem w domu. Rowery do mycia i montowanie filmiku.







/2885379



Pada deszcz

  • DST 14.74km
  • Czas 00:44
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 43.59km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 czerwca 2013 | dodano: 28.06.2013

Powoli w deszczu aby się nie schlapać do Braci Rowerowej. Hak już przykręcony nie na patent, hamulec polepszony i naklejka nalepiona. Pozostaje tylko czekać na ośkę. Gdy wyjeżdżałem wydawało się że nie pada, później zaczęło mocniej, a w drodze powrotnej to już prawie lało. Piątek MTB ze względu na pogodę został odwołany ;/



Czwartek MTB

  • DST 63.94km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 19.88km/h
  • VMAX 53.96km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2000kcal
  • Podjazdy 604m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 czerwca 2013 | dodano: 27.06.2013

Najpierw trochę o serwisie
Po wczorajszych przygodach dziś bawienie się ze sprzętem. Czyli od wczoraj to rozkręcone zostało dobre 70% roweru. Konus się uszkodził, ściągałem go szlifierką, z 10 w domu nie pasuje żaden ostatecznie zmieniłem ośkę na taką bez szybkozamykacza. Po wyprostowaniu haka przy wkręcaniu poszła główka od śruby. No fajnie, tymczasowo rozwiązane patentem. Prawe łożysko suportu to kręcić się w ogóle nie chciało. Ostatecznie rower złożony 45 minut przed startem spod Biedronki. O dziwo udało się bez większych problemów(no poza przerzutką bo podkładka aby śruba nie wadziła o kasetę zmieniła jej działanie a nie regulowałem jej bo po powrocie do oryginału będzie z głowy) przejechać trasę a pomyśleć że niedługo przed startem miałem telefon w ręce aby zadzwonić że mnie nie będzie bo roweru nie dam rady złożyć.

Tak więc wyjazd, wydawało się chłodno, ale później było ok. Na Krakowskiej jezdnią ok 35km/h i zawsze przemykam na późnym zielonym-czyli pewnie światła na 35km/h ustawione są. Wygląda na to że tym razem się nie spóźniłem. Wygląda na to że odwiedzimy Marcinkę. Jedziemy, wzdłuż obwodnicy zauważam że korba jakby mało sztywna jest. Obok zjazdu na Tuchowskiej dokręcam bo okazało się że zapomniałem dokręcić na mocno, dokręciłem tylko w palcach bo chciałem jeszcze to poprawić. Na szutrze doganiam resztę, a jak się później okazało dogania nas Pan Adam. Wyjeżdżamy pod kościół, ja dziś spokojnie, nie mam ochoty się szarpać na niepewnym sprzęcie. Dalej na Trzemesną i zjazd na trasę Wtorku MTB. Na ulubionym kawałku Mirka Marcin ląduje na prawy bok. Byłem dosyć blisko ale omijam jego rower. Później wyjeżdżamy szutrem i zjeżdżamy pod jeziorka.

Przegapiłem nieco skręt ale po kilku metrach powrotu spokojnie w górę. Na górze chwila po płaskim i zaczął się zjazd. Oczywiście kombinowanie trasy :) Jakimiś polami, lasem kij wie czym, bo szlak gdzieś tu był i jesteśmy na Ryglickiej w Tuchowie. Na dole kolejny postój, spowodowany poprawkami przy sprzęcie po glebie numer dwa dla jeźdźcy fulla. Dalej asfaltami do Tuchowa, Karwodrży i Piotrkowic. Zjazd do Woźnicznej bardzo fajnym zjazdem, przyda się taka traska na przyszłość :) Dalej Koszycami i Zgłobicami do Tarnowa, odjechało nam się trochę do przodu ale miło było :) Zjazd z obwodnicy i za plecami namierzony bezprawnie używający klaksonu niejaki Marcin B. Przy Krakowskiej pożegnanie i wałami Białej do chaty. Strasznie tam zarosło ostatnimi czasy ;/

A link do trasy Marcina, ja się tak nie wlokłem :P



Tryb awaryjny

  • DST 18.39km
  • Teren 6.50km
  • Czas 01:01
  • VAVG 18.09km/h
  • VMAX 49.28km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 850kcal
  • Podjazdy 207m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 czerwca 2013 | dodano: 26.06.2013

Rano przeserwisowałem amorka, wylało się trochę wody z kałuż znad Dunajca ;/ Myślałem coby dziś sobie nie zrobić odpoczynku, tak dla zasady. Wieczorkiem jednak wyjechałem, do Kruku i później szutrem w górę na Trzemesną. Gdzieś po 10 kilometrze zaczęły się odzywać support i koła. Szkoda sprzętu więc powoli asfaltem w dół na Łękawkę i polami do Zawady. Im bliżej domu tym orkiestra zaczęła grać coraz głośniej, widać dziś odpoczynek był mi przeznaczony.



Radość z jazdy

  • DST 136.56km
  • Teren 25.00km
  • Czas 07:08
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 61.60km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 5919kcal
  • Podjazdy 1900m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 czerwca 2013 | dodano: 25.06.2013

Z Mirkiem byłem umówiony na 9:00, a jeszcze o 8:40 suszyłem buty bo zapomniałem schować z balkonu a była burza ;/ Dojechałem prawie na czas, u mnie był czas, ale mój zegarek chyba coś spóźnia bo Mirek już był, a zawsze jest na styk. Jedziemy, na przejeździe zatrzymuje się pociag towarowy więc zwrot. Na Tuchowskiej Krysia przygotowała niespodziankę dla Mirka, no był bardzo zaskoczony. Trochę padało z początku, ale delikatnie, podjechaliśmy szutrem na Marcinkę i do Łękawicy. Tam znów kawałek szutru i bardziej asfaltami pokonaliśmy trasę na Brzankę. Singielek Mirka, no został lekko z tyłu, podjazd szutrem w lesie i standardowo już trasa na Brzankę pod Stalbomat i pod Bacówkę. Gdzieś na podjeździe od Stalbomatu przejeżdżam swój 5000km w tym sezonie :) ale zorientowałem się dopiero na szczycie. Pod Bacówką szykuje się jakieś ognisko. Z Brzanki zjechaliśmy dosyć nietypowo Polaną Morga. Czyste powietrze, widoki piękne :)

Dalej zjechaliśmy do Lubaszowej obok zakonu, również fajny zjazd. Mirkowi wpadł do głowy pomysł na powrót przez Meszną Opacką. Pytamy miejscowego czy tędy dojedziemy. Mamy nie skręcać w lewo, nie jechać prosto tylko skręcić w prawo :) i dalej obok lasu. Tak też zrobiliśmy, wyjazd na Rychwałd, zjazd do Łowczowa. Mirkowi na płaskim asfalcie strzela szprycha, cieniowana chyba 2.2/1.6/2.0 no to pozdro. Dalej na Pleśną, Woźniczną i już do domu.

Trochę przerwy, i wieczorem mam się stawić pod Biedronką. Wyjeżdżam, no troszkę wieje, chłodno ale damy radę. Chcę wyjechać na Krakowską normalnie na drogę, ale pełno aut i cały odcinek pokonuję chodnikiem po lewej stronie. Ostatecznie za mostem przebijam się przez pas zieleni oddzielający jezdnie. Ekipa już czeka-Krysia, Iza, Marcin no i ja :D Jedziemy najpierw Czarną Drogą, zagadałem się z Marcinem, włączył się autopilot, pamiętam tylko dojazd do skrzyżowania ze Zbylitowską i później już sam wjazd na wały Dunajca. Kawałek wałami, później Buczyną i pola wzdłuż rzeki. Kałuże takie jak pamiętałem z jazdy z Krzyśkiem czyli pedałować nie ma po co bo buty będą mokre, i tak były :/ Z początku omijałem większą wodę, później już waliłem przez środek, ale frajda :)

Wzdłuż Dunajca aż po dom weselny, kawałek nowym asfaltem i zjazd do pitstopu. Dalej ciekawy szutrowy podjazd, było gdzie kręcić, ale bez młynka, jak cały dzisiejszy dzień :) Później asfaltem, zjazd pod pomnik i w końcu zobaczyłem te słynne okopy :D Dojazd do skrzyżowania na Lubince, tam się rozdzielamy bo kierowniczki wyjazdu mają dwie odmienne wizje trasy na odcinku pewnie kilkuset metrów. Ustalamy z Marcinem że jeden jedzie tu a drugi tu, ja pojechałem asfaltem. Minęła minuta może dwie i ekipa już w całości. Podjazd asfaltem na Wał, cały czas się zastanawiałem gdzie ta droga wyjeżdża bo nie kojarzyłem tam żadnego asfaltu. Dalej w kierunku kamieniołomu i podjazd pod wieże. Dalej już podobną trasą jak w południe, ale jednak inną... Zjazd do Łowczowa jeden skręt się różnił. W Łowczowie obok stacji dosmarowanie łańcucha bo podobno głośno chodził a ja tego nie słyszałem. W sumie nie dziwne, Brzanka + przejazd wzdłuż Dunajca dały w kość.

W Wojniczu spotykamy Żyrafe z kolegą, jedziemy kawałek razem, ale my odbijamy na Koszyce, oni jadą przez Tarnowiec. Podjazd w Rzuchowej na Koszyce fajnie szybko podjechany, odbicie na Zgłobice i obok Klasztoru. Wcześniej mijamy budujące się dosyć duże budynki jak na tę okolice. Później ekipa się rozjechała, dosyć się ściemniło, szybko przez Przemysłową, nawet kropić zaczęło ale sprawnie do domu. O dziwo sił jeszcze zostało :) To dobrze bo ostatnio mam fazę na jeżdżenie :D Zdjęć nie chciało mi się dziś robić, ale traskę do endo wklepałem :)
/10659371



Tarnów-Kraków-Tarnów

  • DST 186.00km
  • Czas 06:34
  • VAVG 28.32km/h
  • VMAX 82.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 7432kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 czerwca 2013 | dodano: 24.06.2013

Chciałem się upewnić czy zaświadczenie z AZS dotarło. Dotarło więc wf mam zaliczony :) Przed wyjazdem założyłem stare opony, coby RR nie ścierać na asfalcie. Wyjazd ok 7:30, bluza do kieszeni bo pogoda nie wyglądała na taką coby się utrzymało słońce. W Zgłobicach łapię się tira i jadę za nim spory kawałek. Most na Dunajcu 75km/h i podobnym tempem do Wojnicza, później już nie dałem rady, bo było lżej ale trzymałem dystans a przełożeń też brakuje. Ogólnie jak to na asfalcie-nudno, dłuży się i w ogóle :/ W Brzesku na Rondzie łapię się Tira i jadę aż do Rzezawy. Korba już na czerwonym polu 82,5km/h ROWEREM :) Gość z tyłu w skodzie nie wiem co sobie myślał 1. Idiota, 2. Jak to możliwe? Znak Bochnia mijam w 1h14min, no no średnia nie najgorsza. Tak jakoś przeleciałem szybko miasto i jakoś za Targowiskiem zaczęło kropić. Myślałem-przejadę, ale z minuty na minutę dawało coraz mocniej. Ale ubrałem bluzę i jedziemy dalej. Do Krakowa wjeżdżam już w konkretnym deszczu, chwilę przed autostradą oczywiście ktoś chwali się że ma klakson :O widać auto full opcja-SKODA. I tak dobrze, na taką trasę tylko raz się zdarzyło. Chciałem dogonić na światłach i się spytać ile taki bajer w aucie kosztuje ale zielone było a później już nie dogoniłem.

Aleje w Krakowie musiałem omijać koleiny bo tam rzeki płynęły. Dojeżdżam na Kamienną, pytam o zaświadczenie ok WF zaliczony :) Na hale na Kamienną dojeżdżam w 2:56, średnia jakos ponad 30km/h. No to w drogę powrotną, zawadziłem o Carrefoura na Kijowskiej dotankować wodę do bidonu-choć w sumie w kałużach tego pełno :) i niejako drugie śniadanie. Gdy wyruszałem to można powiedzieć już tylko lekko kropiło. Za Bonarką to już suche koleiny były. Przejeżdżam autostradę i kawałek dalej na drodze zawsze sporo syfu jest. ;/ Na coś się nadziałem przód przebity. Zjeżdżam na BP, standardowa procedura, otwieram klej do łatek-pusto :O Musiał się kiedyś w plecaku otworzyć, przykładam łatkę i dociskam dętkę do opony-łatanie bez kleju :) Pompuje- nie syczy, no ale trzymać to to nie będzie. Więc szybko i w drogę. Kawałek dalej już pogoda ok, znów dmucham koło w Targowisku. Przy okazji kasuję sobie licznik przypadkowo, więc zaczynamy zabawę od nowa. Średnia ponad 30 dalej była, a km to sobie policze z dystansu ogólnego. W Bochni znów zaczyna padać, pompuję koła jakoś za Brzeskiem. Już czuć że jest ciężej, ale nijak ma się tyle km po szosie, do jazdy w terenie. Niemniej jednak podziwiam osoby takie jak barteko, robi chłopak konkretne dystanse, ja bym nie dał rady chyba. Gdy widzę przejazd pod drogą z Cyklokarpat z Wojnicza czuję już się jak w domu. W Wojniczu kompresor nieczynny, do tego się glebię bo koło z przodu nie ma sterowności. Rower poszedł na przerzutkę, będzie trza prostować. Dojechałem pod Biedronkę Krakowska/Czerwona-ostatnie pompowanie i do domu. Podjazd do Zawady ciężko, aczkolwiek sprawnie. Jestem w domu-już dziś nigdzie nie jadę :P



Niedziela

  • DST 50.33km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 19.48km/h
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 czerwca 2013 | dodano: 23.06.2013

Rano do kościoła na 7, rowerem a co się będe męczył na piechote. Ale jednak w jeansach na Specu i w SPD to jakoś dziwnie ;/ Powrót, chwila przerwy i zbieranie się. Miała być fajna wycieczka, ale z mojej przyczyny nie brałem w niej udziału. Wyjeżdżając z domu kropiło, ale na Przemysłowej było sucho. Dojeżdżam do mostu nad Białą i pada już dosyć mocno. Dojeżdżam pod Mytnika pusto, patrzę w uliczkę-pusto. No nic, kto w taką pogodę będzie na rowerze jeździł więc myk do domu. Gdy dojeżdżałem do skrzyżowania zaczęło się oberwanie chmury więc schowałem sie na przystanku. Chwilę tam przeczekałem, na przystanek dalej przyjechała karetka, bo ktoś zasłabł czy coś. Gdy trochę zelżało chodnikiem w kierunku centrum. Po zjechaniu z asfaltu zaczęło dawać spod kół ale sprawnie do domu. Nawet nie zdążyło mnie przemoczyć i było dosyć komfortowo.

O pada ;/ © labudu


Jeszcze jakoś wieczorem pokręciłem z mamą po Zawadzie, a dalej samotnie na Marcinkę, wzdłuż obwodnicy i na Wolę. Z Woli do Lipia, w Lipiu kilka metrów terenem. Osiedle Zielone i podjazd Szutrem na Zawadę. Nawet przyjemnie się jechało, w sumie za cały dzień wyszło 50km.



Kolarska Noc Świętojańska

  • DST 81.22km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 22.15km/h
  • VMAX 58.28km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013 | dodano: 22.06.2013

Świecę :) © labudu


Z okazji nocy świętojańskiej TTC organizowało ciekawą akcje w postaci przejazdu na Kokocz, górę ok 25km od Tarnowa, tam ognisko i po wschodzie słońca powrót. Jeszcze niedługo przed wyjazdem przechodziły burze. Wyjazd jakoś koło 23:30, szybki zjazd do Tarnowa i jakoś przy Narutowicza zauważam że mało wiatru w tylnym kole. Aha zakładając dętke nie byłem pewien czy jest całkowicie szczelna-nie była. Ale powietrze spadało wolno więc na stacje dobić i będzie ok. Na Mądlu kompresor nie działał, dopiero na Lwowskiej udało się dopompować. Później Lwowską w górę i przez Wałową jesteśmy obok tramwaju. Jest już kilka osób ale myślę że jeszcze dojadą. Dojechało sporo osób więc zebrała się spora grupka, dostaliśmy kamizelki odblaskowe więc będzie nas widać. Podzielili nas na grupy, chyba dwie, trochę nierówno bo było nas 9 osób. W mojej grupie oprócz mnie i organizatora znaleźli się Iza, Krysia, Krzysiek, Miłosz, Marcin i nie pamiętam już kto, w każdym razie towarzystwo wyborowe.



Z początku no tak sobie jedziemy najpierw przez miasto a później poza. Co jakiś czas jakiś samochód przejeżdżał. Lecimy przez Skrzyszów na Zalasową, płasko więc trzeba się pilnować żeby nie kimnąć. Sam podjazd pod światła w Zalasowej nieco mocniej, myślałem że wykrystalizuje się jakaś grupka na finisz, ale było tylko chwile rywalizacji na początku górki. W Zalasowej postój i oczekiwanie na resztę. Kierowca Golfa chyba pomylił kogoś kamizelkę z kamizelką policyjną i zawinął gdzieś w bok. Druga część jazdy była nieco ciekawsza, trochę pagórków więc można było się ścignąć, nawet z karetką, ale tamci zostawili mnie w tyle. I tak jadąc szybko znaleźliśmy się na Kokoczu, jakoś przed godziną drugą.



Posiedzieliśmy trochę z komarami i żabą, słońce się pojawiło więc trzeba się zbierać. Powrót wydawał się zdecydowanie prostszy bo sporo z górki. Nie wiem tylko czemu, towarzystwo było nieco ospałe i mimo że się pilnowałem to oddjeżdżaliśmy do przodu. W Tarnowcu sąsiedzi wyjeżdżający spod sklepu mieli uśmiechnięte twarze widząc nas po 6 rano w sobotę wracających na rowerach...



Jeszcze po południu zrobiłem sobie kilkukilometrową rundę, na coś dłuższego szkoda się wybierać bo człowiek niewyspany, a jutro też trzeba coś pojeździć :)



Za zdjęcia podziękowania dla lemuriza1972 - zapożyczyłem sobie :P

za ślad podziękowania dla Tuannika
/4121522



Na dworzec

Piątek, 21 czerwca 2013 | dodano: 21.06.2013

Ostatni egzamin, niby umiałem ale pytania nie siadły, więc trzeba na dworzec. Rometem i do stojaka w Tarnowie. O dziwo w dwie strony udało się znaleźć miejsce siedzace w Voyagerze. W drodze powrotnej na Tuchowskiej na coś najechałem i kapeć ;/ trochę na chama, trochę z buta i teraz pada ;/