III Rajd Sokołów
-
DST
60.22km
-
Teren
18.00km
-
Czas
03:06
-
VAVG
19.43km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
600m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano najpierw do kościoła rowerem, później czas się zebrać na rynek. Miał z nami jechać jeszcze jeden kolarz, ale jednak nie jest jeszcze przygotowany na takie trasy więc odpuścił. Ale wraz z braćmi zjeżdżamy do Tarnowca gdzie czeka niezawodny Barteko. Jedziemy powoli bo Paweł by nie nadążył, ale i tak na Tuchowskiej ponad 30 jest, Bartek każdą chwilę do treningu wykorzysta i jedzie nie w strumieniu aby mieć ciężej :) Na Rynku sporo ludzi, ale liczyłem że na ostatni moment zjadą się tłumy co nie nastąpiło. Jakieś tam gadanie bla bla i jedziemy na Piłsudzkiego aby się podzielić. Paweł do amatorów, Bartek do pożeraczy asfaltu i tyle go widziałem na dziś. My tam jakoś się zebraliśmy z Krzyśkiem w grupie super mega zaawansowane MTB. Ale pierwsze prognozy są takie że jedziemy na autostradę i 20 km w kierunku Krakowa i później nawrót. Oczywiście asfaltowym poboczem aby było terenowo. Nie no żartuję, mają być jakieś płaskie szutry itp.
Ruszamy i przebijamy się Spokojną pod Błonie. Dalej obok Lipia, ja Lipiem żeby było ciekawiej. Na Woli świruje coś licznik, ale po kilku poprawkach jest ok. Nie pokazuje jak niektórym w opowieściach 110km/h za tirem więc jest dobrze(swoją drogą w Polsce tiry mają ograniczenie przepisami do 80km/h a tzw kagańcem około 90km/h więc z całym szacunkiem ale tę historię miedzy włożyć między Brzechwę i Andersena). Dojeżdżamy do Pogórskiej Woli a ja ciągle mam wrażenie że pomyliłem grupy i jadę w dwójce. Tak sobie jedziemy, w takiej grupie jeździć nie umiem, a nawet żeby się z kimś poszarpać na podjazdach nie ma jak bo towar to deficytowy. Pojawił się jakiś szutrowy podjazd to byłem całkiem z tyłu akurat. No od tak, miejscami były miejsca wymyte wodą. Później pojawił się podjazd, trochę błotny. I co chwile ktoś na najlepszej ścieżce uślizguje, zatrzymuje. Ja daję na prawo i największym błotem cisnę do góry. Dojeżdżam do Burii i tak sobie jedziemy, na skrzyżowaniu jadę gdzieś szutrem w lewo kilkaset metrów i podjeżdżam sobie. Akurat jak jestem przy skrzyżowaniu to przejechały ostatnie osoby z peletonu.
Później kolejne jakieś zebranie. Znowu? Ja sobie pokręcę po okolicy :) Podobno z SPD się nie mogłem wypiąć, a później lecimy laskiem w dół. Tam fajny zjeździk błotny, wpakowałem się za kogoś w koleinę. I tak sobie powoli jadę, hamując bo pół drogi zatarasowane bo ktoś chyba nie wie do czego SPD służy. Podpowiem do lepszego pedałowania a PRZEDE WSZYSTKIM do stabilności na zjazdach. A ja tylnego hamulca nie mam, za to mam niezłego nerwa już. W końcu gdzieś zbyt mocno zahamowałem i się położyłem w lewo na brzegu. Szybko wstaje i skręcam na środek, dokręcam i w dół, nie hamuję. Nie było to mądre bo przy prędkości pewnie 35-40 wpadam w miękkie błoto i wysiadka z roweru przez kiere. Jak było-agresywnie, a zakończyło się efektownie :D Troszkę się ubrudziłem, bidon do koszyka i dalej. Miłosz ma śmiechu co nie miara. Gdzieś na postoju Tomek stwierdza że mam oponę tyłu do wymiany, inni to potwierdzają. A to przecież opona kupiona kilka dni przed Pucharem Tarnowa czyli ma 3? tygodnie. Sorry ten rower jeździ, nie stoi na wystawie. A asfaltu też się trafi sporo bo ma być teren a wyjdzie nieraz prawie sam asfalt, a swoje ważę.
Później łąka którą TRZEBA prowadzić. Ja jadę, ale później jest jakaś koleina i chcąc wyminąć innych mnie podbija a ciężko mi stamtąd ruszyć więc przeprowadzam z 5 metrów. Dalej zjeżdżamy do Łękawki i w kierunku Zawady. Na tzw Granicach widzę z przodu rozprowadzanie się peletonu. Szykują się jakby co najmniej ktoś finiszować miał. Przebiłem się do przodu i przede mną podjazd pod Pętle autobusową, krótki do podjechania z blatu. Tak też robię, lewym pasem mijam rozprowadzaczy. Efekt taki że nieco się porwało, Buria w zasadzie na kole, ktoś tam z tyłu też dosyć blisko jest. Po Zawadzie jadę sobie przyzwoitym tempem, podjazd obok szkoły-ten jest dłuższy ale łagodniejszy. W kontakcie zostaje już chyba tylko Buria. Obok sklepu jedziemy sobie bardziej lajtowo, wszystko rozstrzygnie się obok kościoła. Do połowy górki jedziemy koło w koło, Później łapię 1/4 koła przewagi, na samej końcówce już max i wydawało mi się że miałem co najmniej długość roweru przewagi. No jako gospodarz nie mogę się dać pokonać w Zawadzie. Zawijam na cmentarz do kranu żeby się nieco przemyć i zjeżdżam przez las pod restauracji. Tam jestem około 13, siedzimy z pół godziny i z braćmi zawijamy do domu.
Czerwiec zakończony, 1500km zrobione a jeżdżone w zasadzie od połowy i to nie tak jak być powinno
komentarze
O tym że carbonowa rama i pełen XTR sam nie jedzie to już większość wie; Ty jesteś tego żywym przykładem, a mnie tak zastanawia.... co by było gdyby NAPRAWDĘ zrobić trasę HARDCORE ???
W okolicach Tarnowa sam znam kilka "niezjeżdżalnych" i "niepodjeżdżalnych" kawałków.... Niech każdy dorzuci swoje te co zna (a na pewno zna) - mamy survival wart co najmniej połowy świnki :))))
Ja też uważam, że trochę niepotrzebnie Krzysiek bał się puszczenia nas bardziej błotnymi kawałkami.
Ale z drugiej strony sądząc po reakcji niektórych na byle kałużę, to może wiedział co robi.
Ja, Ty... itd.. błota się nie boimy, nie boimy sie ubłocić rowerów, trochę w tym błocie potrafimy jeździć, ale są tacy co go nie znoszą.
Na ten przykład byłam dzisiaj z kolegą na rowerze ( uważam, że naprawdę była super sucho, nieliczne kałuże i trochę błotka). On jednak przed każdą kałużą wyraża swoją dezaprobatę.
Więc cóż.. wszystkim nie dogodzisz, a w takim wypadku no to musimy się dostosować do większości.
Ja też nie uważam, żeby to była trasa trudna dla większości jadących w naszej grupie, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pomóc Krzyśkowi w przyszłym roku w opracowaniu trasy, coś podpowiedzieć.
Ja się tego nie podejmuję, bo słabo znam strony marcinkowo, trzemeskie itd.
Ale Ty tam mieszkasz, więc czemu nie?
Fakt, na bardziej technicznych odcinkach niektórzy mieli kłopoty ( zwłaszcza w błocie, widać kto nie rusza się z domu jak jest trochę błota w terenie, bo potem sobie nie radzą ludzie). Ale musisz mieć więcej wyrozumiałosci na drugi rok, bo to jest jednak rajd. Były w tej grupie takie osoby, które w ogóle nie dojechały do mety, albo dojechały ze sporym opóźnieniem.. więc jak widzisz stopień zaawansowania był bardzo zróżnicowany.