labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1509.87 km (w terenie 329.10 km; 21.80%)
Czas w ruchu:75:21
Średnia prędkość:19.97 km/h
Maksymalna prędkość:82.00 km/h
Suma podjazdów:13984 m
Suma kalorii:20976 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:47.18 km i 2h 25m
Więcej statystyk

20.04.2013

  • DST 23.82km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 19.58km/h
  • VMAX 52.12km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 1008kcal
  • Podjazdy 224m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 czerwca 2013 | dodano: 20.06.2013

Jutro egzamin, a do tego dziś gorąco więc wyjazd jakoś po południu gdy juz nieco chłodniej. W Łękawce zorientowałem się że miałem zrobić serwis roweru bo trzeba mu poświęcić trochę czasu. Dodatkowo jakoś się skoncentrować na jeździe nie mogłem więc do Łękawki i podjazd asfaltem do Piotrkowic. Bo lasem w kierunku Karwodrży ostatnio jeździłem aż zbyt często. Zjazd ze Słonej do Kłokowej i później wzdłuż torów. Zawadziłem jeszcze popatrzeć sobie na tor motocrossowy w Nowodworzu, ale akurat Janka na nim nie było. Z Tarnowca podjazd szutrem i do domu. Dziś wyjątkowo udało się odpalić endomondo, ale dalej wskazuje z dosyć dużym rozrzutem. Jutro już powinno być lepiej, sesja czerwcowa dobiegnie końca i mam nadzieję zdążę ogarnąć rower jutro do północy i później jeszcze kupić bilet na tramwaj.
/10659371



Rozkręcenie po wczoraj

  • DST 11.83km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:41
  • VAVG 17.31km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2013 | dodano: 19.06.2013

Dziś delikatne rozkręcenie po wczoraj. Do Kruku i później wzdłuż obwodnicy na Marcinkę. Objechałem jeszcze agrafki z ostatniego Pucharu. Zjazd do domu polami, kawałek trawy wykosili, ale i tak w kółkach zebrało się trochę



Mega Wtorek MTB

  • DST 157.21km
  • Teren 50.00km
  • Czas 08:37
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 61.60km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 2900m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 czerwca 2013 | dodano: 18.06.2013

O 9:45 wyjazd z domu. Zabrane sporo rzeczy między innymi konieczne 2 bidony, jeszcze camelbag by się przydał, pompka, dętka, łatki, łyżki, taśma itp itd. Ale szykowała się konkretna jazda. Dojeżdżam szybko na Statoila, jestem w zasadzie idealnie o 10, tankuję jeszcze do pełna bezołowiową 98. Nie ma jeszcze Michała ale za chwilę się zjawia. Więc wyruszamy, słońce pali ale cel jest prosty-Jamna. Zaczęło się dosyć nudno czyli asfaltem do Pleśnej. Tam skręcamy na ścieżke przyrodniczą i dalej już żółtym pieszym. Jedziemy z Michałem lekko z przodu, z tyłu coś się dzieje. Sławek zerwał łańcuch, moim zdaniem wina nieumiejętnej zmiany przełożeń. Do tego zgubiona połowa spinki, zajęło to trochę czasu. W końcu ruszamy, dalej ostro w górę, gdzie dostrzegam że z tylnym kołem jest coś nie tak. Dobicie powietrza i może jakoś to będzie do Zakliczyna. Wyjazd pod Jurasówkę i zjazd asfaltem. Na zjeździe rower wyraźnie nadsterowny więc trzeba uważać.



W Zakliczynie zjazd na stacje i.... kompresor tymczasowo nieczynny przepraszamy... No dobra, powietrza jeszcze jest, co prawda pewnie z 1,2atm ale da się jechać. Dalej przez Wesołów i jesteśmy w Czchowie. Większość asfaltem, dopiero teraz trochę szutru. Kawałek fajnego podjazdu w górę i znów asfalt. Dojeżdżamy do Paleśnicy i tam trzeba dotankować. Już poszło ponad 1,5 litra wody, a jeszcze trochę pójdzie. Wchodzę do sklepu, proszę o wodę i widzę góralki po złotówce- no to od razu dwie sztuki :) Jeszcze szybkie pompowanie koła i na Jamną. Podjazd asfaltem, niby 1,9km było napisane ale dało w kość. Ja jeszcze nie do końca wypoczęty, upał na mnie nie najlepiej działa, powietrza mało ale powoli bo powoli jadę do góry. Michał jedzie kawałek z przodu, ostatecznie odjechał mi pewnie około minuty. Ale to nie wyścig a wycieczka. Na szczycie decyzja-zmiana dętki. Blisko 50km na kapciu więc trzeba coś z tym zrobić. Dalej już powietrze trzyma.



Powrót niby czarnym szlakiem, w pewnym momencie przejeżdżamy skręt ale jedziemy dalej na orientacje. W końcu decyzja- nie ma co kombinować, wracamy tam gdzie był szlak. Zjazd i przejeżdżamy przez miejsce w którym byliśmy przed chwilą. Tylko teraz patrzymy na znaki i wiadomo gdzie jechać. Czarnym szlakiem w kierunku Wału, każdy podjazd coraz bardziej czuć. Robimy sobie przerwe z Michałem gdzieś w fosie, czekamy na Mirka i Sławka. W końcu dojeżdżamy do drogi Gromnik-Zakliczyn. Powoli wspinamy się na Wał, zaczyna się podjazd terenowy, potrzebna przerwa. Później wydaje się że ostro ale jednak w cieniu to przyjemnie się jedzie. Wyjeżdżamy w Lichwinie, dojeżdżamy do krzyżówki na Rychwałdzie i przerwa na loda. Przyjeżdża Mirek - idzie do sklepu, Sławek zawija do pitstopu. Po chwili przerwy w końcu przyjemny zjazd do Pleśnej. Przez Woźniczną, w Świebodzinie Michał zawija do domu, z Mirkiem rozstaje się w Tarnowcu, tam też mijamy Sławka, powoli bo powoli ale jedzie do domu.



W domu ciekawa ale dosyć irytująca sytuacja, nie mogę rozpiąć klamry prawego buta. Odkręcam zapięcie i dopiero wtedy puszcza. Wypite hektolitry napoju, chwytam coś na szybko do jedzenia, włączam kompa, endomondo-Marcin jeździ na rowerze. Patrzę na mapkę- podjeżdża na Zawadę, jest tuż poniżej ruin zamku. Wlewam do bidonu Colę, bo akurat była pod ręką, szybko rekrutuję Krzyśka i jedziemy. Zjeżdżamy spod Kościoła, na skrzyżowaniu grupka bikerów. Widać Marcin nie jedzie sam. Dołączamy się do peletonu i przez widoki do Kruku. Ciekawy fragment bo jest strumyk- w końcu trochę chłodu.

W Kruku łapiemy się czerwonego szlaku, trochę chaszczy było ale udaje się przejechać. Kawałek drogą na Szynwałd i odbicie na Ładną. Lekko natrętne psy no ale z takimi psami chyba nie da się już nic zrobić. Przyjęło się i tak jest, z Ładnej do Pogórskiej Woli Czwórką i skręt na Wolę Rzędzińską. Tamte ścieżki już bardziej znajome, bo tym czerwonym szlakiem nigdy jeszcze nie jechałem. Kawałek przez Lipie i znowu konkretna trawa. Przy Nowodąbrowskiej jesteśmy świadkami jak starszy Pan Polonezem delikatnie mówiąc wymusił pierwszeństwo kierowcy Laguny. Dobrze że nie było bum, no ale co się dziwić skoro sprzęgło w Polonezie od tego ruszenia to raczej tylko do wymiany się nadaje. Tarnów omijamy od północy, a sam deszcz omija nas. Sucho, ale w końcu już nie tak gorąco. Dojeżdżamy do Białej, przejazd przez kładkę i Chemiczną nieco mocniej. Od skrzyżowania Krakowska/Czerwona wracamy już tylko w dwójkę z Krzyśkiem. Do Tarnowca za jakąś Ładą, do Zawady też udaje się żwawo podjechać i zasłużony odpoczynek. Kilometrów niby sporo, upał straszny, przewyższenia dobre 2,5km ale asfaltu, zbyt dużo asfaltu.

Zarówno linkami do tras jak i zdjęciami posłużę się cudzymi :P
/2885379
/4121522



Brzanka w słońcu

  • DST 48.12km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 20.92km/h
  • VMAX 66.81km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 1856kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 czerwca 2013 | dodano: 17.06.2013

Wczoraj był Puchar więc dziś nogi nie te, chociaż w sumie dziś lepiej podawały jak wczoraj ;/ Jakieś fotki z wymiany dętki dziś jeszcze znalazłem. Wyjechałem o 15:15, fotek nie ma bo endomondo włączyłem i powiedziałem sobie że musi być tempo coś więcej niż wycieczkowe, bo jak tak dalej pójdzie to w sierpniu dubel będzie jak nic. Rano przesmarowałem łożyska w kołach, najwyższy czas bo jakby nie było przejechały 7000km bez smarowania, znaczy kiedyś tam lekko trochę dołożyłem ale bez czyszczenia. Smar był, ale już nie taki jak być powinien.
Z początku kawałek delikatnie, a później już solidnym równym tempem. Gdy zjeżdzałem polami do Łękawki wydawało mi się dziwnie wolno ale to chyba tylko moje odczucie. W Łękawce oczywiście poparzyłem się na pokrzywach obok drogi, bo jechałem sobie krajem drogi. Co najlepsze w drodze powrotnej poparzyłem się w tym samym miejscu... Wyjechałem dosyć sprawnie, miejscami jeszcze trochę wody zostało. W Karwodrży podjazdem asfaltowym, strasznie się dłużył. Kawałek singielka, po płaskim, przestawił się czujnik i licznik przerwał. Kilka sekund postoju i jest git więc jedziemy dalej.

Po strumyku jak zawsze trochę gruzu wymytego wodą i cieżko podjechać ale się udaje. Kolejny dosyć męczący podjazd, standardową trasą i już jestem pod Stalbomatem. Przy zjeździe z asfaltu ten kawałek ostrzejszego czułem że nie bardzo jest czym podjeżdżać ale w lesie cień i było dobrze :) Trochę piasku na drodze nasypanego bo drzewa ścinali i droga się poniszczyła. Wyjazd pod Bacówkę i bez przerwy w dół zielonym szlakiem. Zjazd bardzo szybko, prędkości pod 60km/h, chyba trójka ludzi spacerujących do góry nieco się przestraszyła widząc taki pocisk. Ale wszystko pod kontrolą, pełna koncentracja i przemknąłem obok nich bez hamowania. Dojazd po asfalcie do głównej drogi na Tarnów i kawałek się nią wiązłem. Na moście w Tuchowie mijam Piotrka, wczoraj na Pucharze jeszcze na mtb, dziś zaprzęgł szosę do jazdy. Wyjazd ulicą Partyzantów i dalej standardową trasą wtorku mtb. Na dole w Karwodrży ku mojej uciesze szlaban otwarty. A dalej to już bez zbytniej historii, szuter w Łękawce jakby nieco bardziej kopny niż zwykle.

Jutro szykuje się Jamna więc muszę powoli kogoś szukać kto nauczy się za mnie na egzamin na Piątek :)



Puchar Tarnowa #2 Marcinka

  • DST 32.89km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 16.18km/h
  • VMAX 56.36km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 czerwca 2013 | dodano: 16.06.2013

Przed Startem © labudu


Długo wyczekiwany Puchar Tarnowa na Marcince. Jednak gdyby te zawody były ze 3 tyg wcześniej to byłbym bardziej zadowolony. Pogoda + Sesja dała się we znaki i w czwartek zobaczyłem że jest tragedia. Coś udało się polepszyć przez te 3 dni ale jak zobaczyłem dziś to słońce to zwątpiłem. Na XC w takim słońcu jednak jestem zbyt potężny. Wyjazd jakoś po godzinie 10, rower wydaje się być dograny na ostatni guzik. Dojeżdżam spokojnie pod Restauracje, zapisy, mocowanie numerków. Słyszę jakieś syczenie, szukam dookoła co to taki odgłos wydaję. Patrzę na rower, no i jest winowajca, powietrze z przedniego koła zlatuje. Wysyłam Krzyśka po dętkę i pompkę, bo nie mam kompletnie nic. Okazało się że gdzieś piasek się dostał do opony i chyba to on był winowajcą. Dętka spokojnie wymieniona na nową, opona napompowana. Do startu pozostało dużo czasu więc pozostaje oglądanie innych i jakieś kręcenie coby nie usnąć. Ku mojemu zdziwieniu Mirek Bieniasz przegrał na ostatnim okrążeniu z Larym Zębatką. Przez 2 kółka trzymał niewielką przewagę a na finiszu to Lary wyjechał pierwszy z zakrętu. Po wyścigu widziałem że Mirek jechał na Geax Aka, co moim zdaniem nie dawało rady. Mirek niemal wszędzie na Aka jeździ, a dziś mówi że się lekko na końcu przykopał i na tym trochę stracił.



Ja już na starcie byłem dosyć z tyłu. Sygnał startu i ruszyli :) Start był zlokalizowany wyżej niż ostatnio. Chłopak przede mną nie może się wpiąć w blok i podpiera się w lewo-no i jestem zblokowany. Większość pojechała, jeszcze mnie domknęli do krawężnika i w efekcie na zjeździe z bruku byłem 3 od końca ;/ Po wjeździe w las staram się gonić, ale już widzę odstępy spore się porobiły. Na betonowym podjeździe mijam jednego, na zjeździe kocioł, ale ja byłem trochę za nim. Trasa wygląda całkiem inaczej niz wczoraj, po nawrocie dosyć ciężko podjechać. Udaje się ale jak nie ma nikogo blisko kto przymuli. Zjazdy szybko ale nieco niepewnie bo jakby trasa rozjeżdżona była bardziej śliska. Utknęliśmy w 4 za dosyć wolno jadącym chłopakiem. Wyprzedzam, chyba nawet dwóch na raz. Co z tego jak gdzieś później na trasie mnie wzięli. Na początku łąki również można trochę nadrobić i później zjazd, prędkości rzędu 45-50km/h. Później łąką do góry, oj ciężko dziś podjazdy idą. Nie ma co zbytnio się szarpać bo 5 kółek do przejechania jest. Wjazd do lasu, masakryczna różnica światła, w lesie spoko. Trochę zawijasów, tam dosyć miękko ale odrobina uwagi i da się jechać. Ostatni nawrót to chyba a każdym razem bokiem, jak i sporą część zakrętów.



Tuż obok placu zabaw dosyć miękko i muszę się natrudzić aby to przejechać na RR. Zjazd do bruku, zakręt pod kątem 90 stopni, chcę go przejechać tak jak to robiłem w tamtym roku. W efekcie jak każdy porządny budowlaniec osobiście sprawdziłem jakość położonej nawierzchni. Szybko się pozbierałem i do góry. Przypomniało mi się jak niedawno Majka się wyłożyła w taki sposób przed metą. Dojazd do mety, czas nie najgorszy, coś niecałe 11 minut było o ile dobrze pamietam. Dalej juz jakoś szło, starałem się jechać w miarę szybko a zarazem równo aby starczyło sił do mety. No nie sprawdziło się bo tak jak ostatnio zauważyłem że nogi wysiadły. W efekcie chyba od 4 kółka zdarzało mi się zredukować na młynek.

Zdarzyło się też zaznajomić z Tarnowską Ziemią, raz na kamieniach na dohamowaniu, koło uciekło w rowek a ja nie opanowałem, mój błąd. Było to gdzieś koło 3-4 kółka. Wcześniej też gdy wyprzedziłem jednego z kolarzy w lesie to jechałem od altanki w dół. Chciałem przycisnąć i nieco mu odjechać, jednak było za szybko i rower wyjechał mi spod tyłka. Ale gleb by było na tyle. Gdy kończyłem 4 okrążenie ucieszyłem się że znów udało się przejechać Puchar bez dubla :) Krótkie okrążenia więc może to mnie uratowało. Organizatorzy podawali 3,5 km okrążenie, ja dalej upieram się że ma to 3 kilometry. Jest i meta, mocno ostatni podjazd, niech wygląda że mam siły :P Zajęło mi to godzinkę z lekkim zadatkiem.



Zawody zakończone, następne dopiero za 2 miesiące. Pojechałem jeszcze przepłukać rower, nie wiem dlaczego ale wszyscy wraz z Mirkiem Bieniaszem jednoznacznie stwierdzili że baliby się jechać tą trasę na XCT :P Jeszcze wziąłem sobie przejechałem rundkę na Krzyśka 29er(km nie wpisuje bo mi się dystans roweru pochrzani), no jest lepiej, wrażenie jakby nie było tyle dziur na trasie. Ale jednak na razie wolę swoją korbe i spd bo jakoś nie mogłem się w tym rowerze wpiąć w pedały :P W losowaniu trafiły mi się oczywiście skarpetki, nagrody wręczał Buria. Czas do domu, oj ciężko pod górę, ale jakoś się dojechało.

Wyniki © labudu



Objazd trasy Pucharu Tarnowa

  • DST 24.19km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 12.84km/h
  • VMAX 58.28km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1911kcal
  • Podjazdy 349m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano: 15.06.2013

Opona doprowadzona do stanu używalności, ideału nie ma ale spokojnie mogę jeździć :) Wieczorem znalazł się czas na rower, z racji tego że jutro Puchar Tarnowa, a wczoraj była Czarna nie ma sie co forsować więc padło na Marcinkę. Trzeba zaznajomić się z warunkami na trasie, bo to co zastałem ostatnim razem do przyjemnej jazdy średnio się nadawało. Zaraz po wjechaniu w las spotykam chłopaków znakujących trasę, ale niedawno zaczęli więc pojeżdżę sobie trochę z głupa. Ogólnie trochę przeschło ale w wschodniej części lasu nie jest już ciekawie. Ale ogólnie udawało się podjechać więc tragedii nie ma, inna sprawa szybciej byłoby pieszo... Jeszcze się wyglebiłem bo za mało podniosłem koło na przejeździe przez rowek. Skrzywiłem hak lekko bo rower wylądował na prawo.

Chłopaki byli już bliżej z znakowaniem, przyjechał tez Bieniasz Team, zatrzymaliśmy się i obradowania nad trasą. Jednak nie będzie taka jak planowano bo mokro, a jest jedna trasa dla młodszych i dla starszych. Później kawałek pojechałem na objazd z Bieniasz Teamem. Na bruku zostałem a oni pojechali, starałem się tymczasowo ogarnąć przerzutkę. Pojechałem dalej, w lesie spotkałem Piotrka Z, z początku go nie poznałem, dobrze że on mnie poznał. Pojeździliśmy trochę razem, nawet dłuższe trochę. Strzeliła mi szprycha ;/ będzie zabawa na wieczór, koło+prostowanie przerzutki i regulacja. Obaj stwierdziliśmy że Racing Ralph to nie opona na błoto, ale w sumie można przejechać na takiej oponie jutrzejszy wyścig :) Przy końcu trasy jest kilka zawijasów, poza ścieżkami, ale trochę innowacji nie zaszkodzi. Na koniec jedno kółko z Sławkiem i jeszcze później z Olkiem. No i trzeba do domu, bo co się człowiek zatrzyma to komary nie dają żyć.



Czarna

  • DST 67.25km
  • Teren 28.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 21.46km/h
  • Temperatura 53.5°C
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 czerwca 2013 | dodano: 14.06.2013

Najpierw nieco kombinowania z oponą, ostatecznie na jutro mam zamiar wdrożyć 3 sposób. Przed 16 wyjechałem do Lipia bo wiadomo że Piątek MTB złapie lekkie opóźnienie . Zjeżdżam Marcinką i szybko jestem pod Lipiem. Mirek i Staszek dopiero co przyjechali, czekamy na resztę więc jeszcze pojeździliśmy trochę po Lipiu. Później przyjechał Krzysiek, który już był na trasie bo miłe panie powiedziały mu że już przejechaliśmy. W końcu wyruszyliśmy, dojechaliśmy do drogi na Wolę Rzędzińską i niedaleko wiaduktu czekamy na resztę. Dojeżdża Marcin, Tomek i Grzesiek. Dalej wyruszamy. Towarzystwo dosyć mozolnie, Mirek podjął się podkręcania tempa ale zero odzewu. Później we dwóch próbowaliśmy nadganiać tempa, dołączył Krzysiek i Marcin i reszta już starała się trzymać kroku i jakoś to szło. No miejscami to już było typu to nie maraton lecz wycieczka, ale zbytniego forsowania nie było. Dojechaliśmy do Czarnej i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Droga powrotna już bardziej sielankowo, mimo ze lekkie ściganie też było. Tomek się dziwił że spieszymy się jakby na nas 20 letnie żony w domu czekały. Nie wiem może on za swoją nie przepada :P Coraz bliżej Tarnowa zapadła decyzja ze trzeba uderzyć na Świętą Górę. Na rondzie obok Opla dosyć niebezpieczna sytuacja. Nie wiem jak można nie zauważyć tylu rowerów. Dalej na Skrzyszów, przerwa pod sklepem i przez Kruk na Świętą Górę . Wyjechaliśmy na Górę i odłączyliśmy się z Krzyśkiem od grupy, oni sobie pojechali do Miasta przez las. Zdjęć nie ma bo fon się rozładował :P



Wielka Lipa

  • DST 42.80km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 17.83km/h
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 czerwca 2013 | dodano: 13.06.2013

Wziąłem rower, jakoś lekko po południu bo dosyć długo spałem a później mi się nie chciało nigdzie ruszać :P Wyjeżdżam, jakoś mało powietrza w kole, na oko tak ze 2 atm, to dlatego że zostawiając rower lekko go upuściłem ostatnio. Jadę w kierunku Marcinki, zjeżdżam asfaltem, klocki z przodu z początku trochę popiszczały ale ładnie dosyć hamują. Tyle że wymieniłem tylko przód więc tak jakbym tyłu w ogóle nie miał. Zjeżdżam brukiem obok restauracji, dosyć szybko i psssyt. Zabrakło wiatru- teraz pytanie czy opona na rozdarciu uszczypnęła czy dobiłem do felgi. Rower na plecy i do domu. No trochę mi zeszło, okazało się że dobiłem do felgi. Dla pewności jeszcze przykleiłem łatkę na rozdarciu opony, jutro i tak pewnie je zerwę i spróbuję tam łatke typowo do opon przykleić żeby już tego balona nie było tak wielkiego. Swoją drogą zauważyłem że opona ładnie do felgi się uszczelnia i z powodzeniem mogę zakładać ją bez dętki, oczywiście nie że tak normalnie, ale gdy mi łatka nie chwyciła to powietrze tylko obok wentyla uciekało, więc rant ładnie łapie. Opaska, wentyl i mleczko i można by jeździć na pusto :)

Drugie podejście było bardziej udane. Znów na Marcinkę, ku mojemu zdziwieniu dosyć mokro. Widać chłopaki starają się to osuszyć ale i tak w niedzielę sucho nie będzie. Opona-hmm no dosyć się trzyma, nie wiem czy lepiej niż nowy Python, ale na pewno trzymanie boczne ma lepsze. Zapycha się trochę wolniej, podjeżdża całkiem fajnie no ale wiadomo opona na błoto to nie jest więc nie podjechałem wszystkiego. Zrobiłem na Marcince może z 5km tak dla zabawy, ale napęd był całkiem zasyfiony. Zjechałem na Przemysłową i z Krzyśkiem wróciłem do domu.

Tak dziś zobaczyłem i niestety to prawda


W domu prowizorycznie wyczyściłem napęd, założyłem drugi łańcuch i już nieco przyzwoiciej pojechałem w kierunku Łękawki. Trzeba coś poważniej pojeździć bo studia i pogoda dały w kość-kondycja i siła już nie te. Pojechałem przez szlaban do Karwodrży, później w górę asfaltem. Kawałek goniły mnie 2 psy, jeden taki dosyć duży był. Zjechałem singielkiem i po płaskim wróciłem do Karwodrży. Podjechałem już obok domu pomocy. Zjazd do Łękawki, wpadłem w konkretną kałużę. Tak z 1/4 koła była pod wodą. Wyjechałem na asfalt i podjazdem w kierunku hurtowni lodów jechał jakiś szosowiec z Sokoła. Ja pojechałem w kierunku szkoły i później kawałkiem szutru na Zawadę. Dojeżdżam do asfaltu i znów ten sam szosowiec. Dogoniłem go i już pod sam dom dojechaliśmy wspólnie. Miło się rozmawiało, gościa już gdzieś widziałem, ale kto to był nie wiem :) Zobaczymy się na Pucharze Tarnowa na pewno :)

Licznika na wieczór nie kasowałem, w południe miałem średnią coś blisko 12km/h a za cały dzień prawie 18 więc po wieczorem nie było źle :P)

trasa



Koniec przygody

Środa, 12 czerwca 2013 | dodano: 13.06.2013

Koniec przygody pt Kraków Rometem. Zwieziony do Tarnowa, przejechane ponad 2500km



Wtorek

  • DST 20.80km
  • Teren 0.20km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.80km/h
  • Podjazdy 20m
  • Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2013 | dodano: 11.06.2013

Trochę bez powietrza, wentyle nie trzymają, a już się z tym nie będę bawił. Napompowałem nie trzymało, drugi raz- po kilometrze już rachewka i jechałem tak na Czyżyny. Przed drogą powrotną napompowałem i spokojnie 10km przejechałem i jeszcze wiatru w kole zostało :O