labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Mega Wtorek MTB

  • DST 157.21km
  • Teren 50.00km
  • Czas 08:37
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 61.60km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 2900m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 czerwca 2013 | dodano: 18.06.2013

O 9:45 wyjazd z domu. Zabrane sporo rzeczy między innymi konieczne 2 bidony, jeszcze camelbag by się przydał, pompka, dętka, łatki, łyżki, taśma itp itd. Ale szykowała się konkretna jazda. Dojeżdżam szybko na Statoila, jestem w zasadzie idealnie o 10, tankuję jeszcze do pełna bezołowiową 98. Nie ma jeszcze Michała ale za chwilę się zjawia. Więc wyruszamy, słońce pali ale cel jest prosty-Jamna. Zaczęło się dosyć nudno czyli asfaltem do Pleśnej. Tam skręcamy na ścieżke przyrodniczą i dalej już żółtym pieszym. Jedziemy z Michałem lekko z przodu, z tyłu coś się dzieje. Sławek zerwał łańcuch, moim zdaniem wina nieumiejętnej zmiany przełożeń. Do tego zgubiona połowa spinki, zajęło to trochę czasu. W końcu ruszamy, dalej ostro w górę, gdzie dostrzegam że z tylnym kołem jest coś nie tak. Dobicie powietrza i może jakoś to będzie do Zakliczyna. Wyjazd pod Jurasówkę i zjazd asfaltem. Na zjeździe rower wyraźnie nadsterowny więc trzeba uważać.



W Zakliczynie zjazd na stacje i.... kompresor tymczasowo nieczynny przepraszamy... No dobra, powietrza jeszcze jest, co prawda pewnie z 1,2atm ale da się jechać. Dalej przez Wesołów i jesteśmy w Czchowie. Większość asfaltem, dopiero teraz trochę szutru. Kawałek fajnego podjazdu w górę i znów asfalt. Dojeżdżamy do Paleśnicy i tam trzeba dotankować. Już poszło ponad 1,5 litra wody, a jeszcze trochę pójdzie. Wchodzę do sklepu, proszę o wodę i widzę góralki po złotówce- no to od razu dwie sztuki :) Jeszcze szybkie pompowanie koła i na Jamną. Podjazd asfaltem, niby 1,9km było napisane ale dało w kość. Ja jeszcze nie do końca wypoczęty, upał na mnie nie najlepiej działa, powietrza mało ale powoli bo powoli jadę do góry. Michał jedzie kawałek z przodu, ostatecznie odjechał mi pewnie około minuty. Ale to nie wyścig a wycieczka. Na szczycie decyzja-zmiana dętki. Blisko 50km na kapciu więc trzeba coś z tym zrobić. Dalej już powietrze trzyma.



Powrót niby czarnym szlakiem, w pewnym momencie przejeżdżamy skręt ale jedziemy dalej na orientacje. W końcu decyzja- nie ma co kombinować, wracamy tam gdzie był szlak. Zjazd i przejeżdżamy przez miejsce w którym byliśmy przed chwilą. Tylko teraz patrzymy na znaki i wiadomo gdzie jechać. Czarnym szlakiem w kierunku Wału, każdy podjazd coraz bardziej czuć. Robimy sobie przerwe z Michałem gdzieś w fosie, czekamy na Mirka i Sławka. W końcu dojeżdżamy do drogi Gromnik-Zakliczyn. Powoli wspinamy się na Wał, zaczyna się podjazd terenowy, potrzebna przerwa. Później wydaje się że ostro ale jednak w cieniu to przyjemnie się jedzie. Wyjeżdżamy w Lichwinie, dojeżdżamy do krzyżówki na Rychwałdzie i przerwa na loda. Przyjeżdża Mirek - idzie do sklepu, Sławek zawija do pitstopu. Po chwili przerwy w końcu przyjemny zjazd do Pleśnej. Przez Woźniczną, w Świebodzinie Michał zawija do domu, z Mirkiem rozstaje się w Tarnowcu, tam też mijamy Sławka, powoli bo powoli ale jedzie do domu.



W domu ciekawa ale dosyć irytująca sytuacja, nie mogę rozpiąć klamry prawego buta. Odkręcam zapięcie i dopiero wtedy puszcza. Wypite hektolitry napoju, chwytam coś na szybko do jedzenia, włączam kompa, endomondo-Marcin jeździ na rowerze. Patrzę na mapkę- podjeżdża na Zawadę, jest tuż poniżej ruin zamku. Wlewam do bidonu Colę, bo akurat była pod ręką, szybko rekrutuję Krzyśka i jedziemy. Zjeżdżamy spod Kościoła, na skrzyżowaniu grupka bikerów. Widać Marcin nie jedzie sam. Dołączamy się do peletonu i przez widoki do Kruku. Ciekawy fragment bo jest strumyk- w końcu trochę chłodu.

W Kruku łapiemy się czerwonego szlaku, trochę chaszczy było ale udaje się przejechać. Kawałek drogą na Szynwałd i odbicie na Ładną. Lekko natrętne psy no ale z takimi psami chyba nie da się już nic zrobić. Przyjęło się i tak jest, z Ładnej do Pogórskiej Woli Czwórką i skręt na Wolę Rzędzińską. Tamte ścieżki już bardziej znajome, bo tym czerwonym szlakiem nigdy jeszcze nie jechałem. Kawałek przez Lipie i znowu konkretna trawa. Przy Nowodąbrowskiej jesteśmy świadkami jak starszy Pan Polonezem delikatnie mówiąc wymusił pierwszeństwo kierowcy Laguny. Dobrze że nie było bum, no ale co się dziwić skoro sprzęgło w Polonezie od tego ruszenia to raczej tylko do wymiany się nadaje. Tarnów omijamy od północy, a sam deszcz omija nas. Sucho, ale w końcu już nie tak gorąco. Dojeżdżamy do Białej, przejazd przez kładkę i Chemiczną nieco mocniej. Od skrzyżowania Krakowska/Czerwona wracamy już tylko w dwójkę z Krzyśkiem. Do Tarnowca za jakąś Ładą, do Zawady też udaje się żwawo podjechać i zasłużony odpoczynek. Kilometrów niby sporo, upał straszny, przewyższenia dobre 2,5km ale asfaltu, zbyt dużo asfaltu.

Zarówno linkami do tras jak i zdjęciami posłużę się cudzymi :P
/2885379
/4121522




komentarze
Gość | 17:36 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj sumując wychodzi - witaj w klubie 100 mil !!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa owacz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]