Brzanka w słońcu
-
DST
48.12km
-
Teren
17.00km
-
Czas
02:18
-
VAVG
20.92km/h
-
VMAX
66.81km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Kalorie 1856kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj był Puchar więc dziś nogi nie te, chociaż w sumie dziś lepiej podawały jak wczoraj ;/ Jakieś fotki z wymiany dętki dziś jeszcze znalazłem. Wyjechałem o 15:15, fotek nie ma bo endomondo włączyłem i powiedziałem sobie że musi być tempo coś więcej niż wycieczkowe, bo jak tak dalej pójdzie to w sierpniu dubel będzie jak nic. Rano przesmarowałem łożyska w kołach, najwyższy czas bo jakby nie było przejechały 7000km bez smarowania, znaczy kiedyś tam lekko trochę dołożyłem ale bez czyszczenia. Smar był, ale już nie taki jak być powinien.
Z początku kawałek delikatnie, a później już solidnym równym tempem. Gdy zjeżdzałem polami do Łękawki wydawało mi się dziwnie wolno ale to chyba tylko moje odczucie. W Łękawce oczywiście poparzyłem się na pokrzywach obok drogi, bo jechałem sobie krajem drogi. Co najlepsze w drodze powrotnej poparzyłem się w tym samym miejscu... Wyjechałem dosyć sprawnie, miejscami jeszcze trochę wody zostało. W Karwodrży podjazdem asfaltowym, strasznie się dłużył. Kawałek singielka, po płaskim, przestawił się czujnik i licznik przerwał. Kilka sekund postoju i jest git więc jedziemy dalej.
Po strumyku jak zawsze trochę gruzu wymytego wodą i cieżko podjechać ale się udaje. Kolejny dosyć męczący podjazd, standardową trasą i już jestem pod Stalbomatem. Przy zjeździe z asfaltu ten kawałek ostrzejszego czułem że nie bardzo jest czym podjeżdżać ale w lesie cień i było dobrze :) Trochę piasku na drodze nasypanego bo drzewa ścinali i droga się poniszczyła. Wyjazd pod Bacówkę i bez przerwy w dół zielonym szlakiem. Zjazd bardzo szybko, prędkości pod 60km/h, chyba trójka ludzi spacerujących do góry nieco się przestraszyła widząc taki pocisk. Ale wszystko pod kontrolą, pełna koncentracja i przemknąłem obok nich bez hamowania. Dojazd po asfalcie do głównej drogi na Tarnów i kawałek się nią wiązłem. Na moście w Tuchowie mijam Piotrka, wczoraj na Pucharze jeszcze na mtb, dziś zaprzęgł szosę do jazdy. Wyjazd ulicą Partyzantów i dalej standardową trasą wtorku mtb. Na dole w Karwodrży ku mojej uciesze szlaban otwarty. A dalej to już bez zbytniej historii, szuter w Łękawce jakby nieco bardziej kopny niż zwykle.
Jutro szykuje się Jamna więc muszę powoli kogoś szukać kto nauczy się za mnie na egzamin na Piątek :)