labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Puchar Tarnowa #2 Marcinka

  • DST 32.89km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 16.18km/h
  • VMAX 56.36km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 czerwca 2013 | dodano: 16.06.2013

Przed Startem © labudu


Długo wyczekiwany Puchar Tarnowa na Marcince. Jednak gdyby te zawody były ze 3 tyg wcześniej to byłbym bardziej zadowolony. Pogoda + Sesja dała się we znaki i w czwartek zobaczyłem że jest tragedia. Coś udało się polepszyć przez te 3 dni ale jak zobaczyłem dziś to słońce to zwątpiłem. Na XC w takim słońcu jednak jestem zbyt potężny. Wyjazd jakoś po godzinie 10, rower wydaje się być dograny na ostatni guzik. Dojeżdżam spokojnie pod Restauracje, zapisy, mocowanie numerków. Słyszę jakieś syczenie, szukam dookoła co to taki odgłos wydaję. Patrzę na rower, no i jest winowajca, powietrze z przedniego koła zlatuje. Wysyłam Krzyśka po dętkę i pompkę, bo nie mam kompletnie nic. Okazało się że gdzieś piasek się dostał do opony i chyba to on był winowajcą. Dętka spokojnie wymieniona na nową, opona napompowana. Do startu pozostało dużo czasu więc pozostaje oglądanie innych i jakieś kręcenie coby nie usnąć. Ku mojemu zdziwieniu Mirek Bieniasz przegrał na ostatnim okrążeniu z Larym Zębatką. Przez 2 kółka trzymał niewielką przewagę a na finiszu to Lary wyjechał pierwszy z zakrętu. Po wyścigu widziałem że Mirek jechał na Geax Aka, co moim zdaniem nie dawało rady. Mirek niemal wszędzie na Aka jeździ, a dziś mówi że się lekko na końcu przykopał i na tym trochę stracił.



Ja już na starcie byłem dosyć z tyłu. Sygnał startu i ruszyli :) Start był zlokalizowany wyżej niż ostatnio. Chłopak przede mną nie może się wpiąć w blok i podpiera się w lewo-no i jestem zblokowany. Większość pojechała, jeszcze mnie domknęli do krawężnika i w efekcie na zjeździe z bruku byłem 3 od końca ;/ Po wjeździe w las staram się gonić, ale już widzę odstępy spore się porobiły. Na betonowym podjeździe mijam jednego, na zjeździe kocioł, ale ja byłem trochę za nim. Trasa wygląda całkiem inaczej niz wczoraj, po nawrocie dosyć ciężko podjechać. Udaje się ale jak nie ma nikogo blisko kto przymuli. Zjazdy szybko ale nieco niepewnie bo jakby trasa rozjeżdżona była bardziej śliska. Utknęliśmy w 4 za dosyć wolno jadącym chłopakiem. Wyprzedzam, chyba nawet dwóch na raz. Co z tego jak gdzieś później na trasie mnie wzięli. Na początku łąki również można trochę nadrobić i później zjazd, prędkości rzędu 45-50km/h. Później łąką do góry, oj ciężko dziś podjazdy idą. Nie ma co zbytnio się szarpać bo 5 kółek do przejechania jest. Wjazd do lasu, masakryczna różnica światła, w lesie spoko. Trochę zawijasów, tam dosyć miękko ale odrobina uwagi i da się jechać. Ostatni nawrót to chyba a każdym razem bokiem, jak i sporą część zakrętów.



Tuż obok placu zabaw dosyć miękko i muszę się natrudzić aby to przejechać na RR. Zjazd do bruku, zakręt pod kątem 90 stopni, chcę go przejechać tak jak to robiłem w tamtym roku. W efekcie jak każdy porządny budowlaniec osobiście sprawdziłem jakość położonej nawierzchni. Szybko się pozbierałem i do góry. Przypomniało mi się jak niedawno Majka się wyłożyła w taki sposób przed metą. Dojazd do mety, czas nie najgorszy, coś niecałe 11 minut było o ile dobrze pamietam. Dalej juz jakoś szło, starałem się jechać w miarę szybko a zarazem równo aby starczyło sił do mety. No nie sprawdziło się bo tak jak ostatnio zauważyłem że nogi wysiadły. W efekcie chyba od 4 kółka zdarzało mi się zredukować na młynek.

Zdarzyło się też zaznajomić z Tarnowską Ziemią, raz na kamieniach na dohamowaniu, koło uciekło w rowek a ja nie opanowałem, mój błąd. Było to gdzieś koło 3-4 kółka. Wcześniej też gdy wyprzedziłem jednego z kolarzy w lesie to jechałem od altanki w dół. Chciałem przycisnąć i nieco mu odjechać, jednak było za szybko i rower wyjechał mi spod tyłka. Ale gleb by było na tyle. Gdy kończyłem 4 okrążenie ucieszyłem się że znów udało się przejechać Puchar bez dubla :) Krótkie okrążenia więc może to mnie uratowało. Organizatorzy podawali 3,5 km okrążenie, ja dalej upieram się że ma to 3 kilometry. Jest i meta, mocno ostatni podjazd, niech wygląda że mam siły :P Zajęło mi to godzinkę z lekkim zadatkiem.



Zawody zakończone, następne dopiero za 2 miesiące. Pojechałem jeszcze przepłukać rower, nie wiem dlaczego ale wszyscy wraz z Mirkiem Bieniaszem jednoznacznie stwierdzili że baliby się jechać tą trasę na XCT :P Jeszcze wziąłem sobie przejechałem rundkę na Krzyśka 29er(km nie wpisuje bo mi się dystans roweru pochrzani), no jest lepiej, wrażenie jakby nie było tyle dziur na trasie. Ale jednak na razie wolę swoją korbe i spd bo jakoś nie mogłem się w tym rowerze wpiąć w pedały :P W losowaniu trafiły mi się oczywiście skarpetki, nagrody wręczał Buria. Czas do domu, oj ciężko pod górę, ale jakoś się dojechało.

Wyniki © labudu




komentarze
panther
| 16:21 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Jednak takie zawody mnie nie pociągają, lepsze są te na orientację.
Widzę, że Ciebie to kręci i tak trzymaj.
Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa piewa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]