Zagnij się a nie daj się
-
DST
37.28km
-
Czas
01:08
-
VAVG
32.89km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Kalorie 1687kcal
-
Podjazdy
218m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek do najprzyjemniejszych dni nie należy, już od rana było jakoś dziwnie, odpuściłem jazdę rowerem na dworzec bo nie czułem się na siłach. Po powrocie też długo nie mogłem się zebrać na jazdę, wyjechałem jakoś o 22. Rzadko mi się zdarza ale do prawego ucha włożyłem słuchawkę z muzyką. Wyjazd z domu, zjazd w dół i wielkie zdziwienie, spodziewałem się mrozu a tutaj dosyć przyjemnie jest. Zjechałem w dół i szybko znalazłem się na obwodnicy. Na moście standardowo oblodzenie, wgl dziś na mostach można było pomielić sobie tylnym kołem w miejscu :D Jeszcze nie do końca się rozgrzałem więc w stronę Merkurego dosyć ciężko. Do tego nie jest było dziś całkowicie bezwietrznie a to zawsze trochę przeszkadza. Nawracam na węźle, już mam opracowany taki swój patent nie do końca legalny, sam podjazd na wiadukt dosyć mocno, taki mały sprint. Nawróciłem i sobie pomyślałem- a może by się tak zagiąć i pojechać to na poważnie? Odebrać KOMa Filipowi. Jak pomyślałem tak zrobiłem, w połowie prostej chwila zwątpienia, ale nie odpuściłem bo znowu wyszedłby bezsensowny trening a raczej przejażdżka. Dociągnąłem więc do węzła Tuchowska a dalej to już jakoś poszło. Kawałek w dół i spina na podjeździe aby tam nie zamulić. Zrzuciłem chyba jednego czy dwa zęby i wyjechałem do góry niczym diesel, końcówka do węzła i teraz można zdychać. Oj zmachałem się troszkę, nie ma co ukrywać, musiałem dłuższą chwilę pokręcić tempem od tak żeby się nie wywrócić. Skręciłem wiec w kierunku na Koszyce, sam wiadukt nad obwodnicą to nie wiem jak się wytoczyłem ale później kawałek z górki to było już lepiej i wróciłem do tego tempa 30km/h. Aha obwodnice przejechałem w 11:34 czyli o 1:59 szybciej od Filipa, średnia prędkość 47,7km/h na 9.2 km, KOMa odzyskałem i to się liczy :D Już prawie dojechałem do Rzuchowej ale impuls zdecydował że skręciłem w prawo i pojechałem do Zgłobic. Tam już główną drogą w kierunku domu. Na obwodnicy podjechała do mnie Jetta, okazało się że jacyś goście wracali z imprezy chyba i po raz pierwszy rower widzieli czy co. W każdym razie ciekawiło ich czy nie zimno, ile kilometrów dziś i tym podobne, czyli chcieli pogadać a nie bardzo wiedzieli o czym :P Zjechałem z obwodnicy i końcówka do domu tak żeby się nie zajechać.