Tour de Pologne + Podwieczorek
-
DST
170.45km
-
Czas
07:00
-
VAVG
24.35km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
600m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś rano Tarnów samochodem, a wtorek w dodatku Tour de Pologne więc trzeba gdzieś jechać. Wyjeżdżam, chłodnawo, rano coś popadało ale 11:03 jestem pod kościółkiem. Ale pusto, telefon w dłoń, jadę jeszcze na Marcinkę sobie podjechać i pokręciłem sobie jeszcze trochę po Tarnowcu/Tarnowie. Na Krakowskiej zaczyna trochę padać. Dojeżdżam do Zgłobic, Iza już czeka. Jedziemy na Tour de Pologne, ale dziś tylko oglądać. Do Zakliczyna asfaltem, średnim tempem, mijamy jakiś szosowców. Zjazd do Zakliczyna, jakoś nie czuję się pewny na tych oponach na mokrym asfalcie. Przerwa pod sklepem na ratowanie telefonów. W Zakliczynie jeszcze dużo czasu więc kawałek w kierunku na Czchów. W Zakliczynie z tych domów woda z dachów ma przedłużenie rynien i kapie na drogę... Powrót do Zakliczyna i oczekiwanie na peleton.
Strażacy i policja już dawno są, droga zablokowana. Przyjeżdżają auta sponsorskie, rozdają jakieś drobiazgi, fajnie :D nie wiedziałem ze takie coś ma miejsce :) W całym wyścigu jedzie masa samochodów i motocykli. Niektóre pewnie nie wiadomo po co. Jedzie auto z Astany, myślę zaraz będzie ucieczka- przyglądam się lepiej a ucieczka 4 osobowa przed autem Astany. W ucieczce ktoś z Vacansoleil, Astany, Euskaltel-Euskadi i Bartłomiej Matysiak z CCC Polsat :) Jest polak, jest dobrze. Czekamy dalej, czekamy pusto, dobre 10 minut przewagi i jedzie peleton. Przejechali dosyć powoli i nikt się nie wywrócił na rondzie. Gdyby zrobili objazd tak jak mówią przepisy ruchu drogowego byłoby bardziej niebezpiecznie. Szukałem Majki, ale dokładnie nie ujrzałem, była grupka z Saxo i musiał być wśród nich. Cwaniak sobie czarną kurtke ubrał jak wszyscy cobym go nie rozpoznał. Pewnie z 40 min czekania, kawałek drogi jazdy po to aby przez kilka sekund zobaczyć przejeżdżające rowery- też fajnie :D Za peletonem masę samochodzików z fajnymi rowerkami na dachach. Niestety żadnego nie udało się zwinąć. Czas w drogę powrotną, z początku masakra, później jest nieco lepiej. Jakby się wypogadzało a później zaczęło mocniej padać. Rozdzielamy się w Mościcach, ja jadę do domu ale nie zamierzam się przebierać.
Coś jem, dzwoni Krzysiek z przekonaniem że nie ma Podwieczorku MTB. Jak nie ma jak jest :) Krzysiek dzwoni do Krysi i okazuje się że jednak jest. No to trzeba się zebrać, dojeżdżam do Tarnowa i pięknie się wypogadza. Mówiłem że trzeba jechać, pod Biedronką okazuje się że jadą jeszcze Marcin i Adam. Jeszcze wstąpienie do BB, pada pomysł że powinniśmy się spotykać przed rowerowym zamiast obok Biedronki. Jedziemy w kierunku Lubinki, asfaltem. Ostatecznie jedziemy przez Zakliczyn w kierunku Czchowa. Jazda jak to w większej grupie, ale przynajmniej teraz nie pada. Jakieś skutery przed nami, widzę że jeden ma manual więc będzie ciężko, próbuję ruszyć, Krzysiek rusza. Ja po kilkunastu metrach pasuje, już grubo ponad 100km w nogach i jakoś czułem ten deszcz w kościach więc nie było sensu się szarpać. Krzysiek trzyma się dłużej ale nie udaje mu się wyprzedzić czy nawet całkowicie siąść na koło, zabrakło kilku metrów.
Nawrót dokładnie w tym samym miejscu co w południe, mam Deja Vu, teraz też czas gonił. Powrót do Tarnowa i do Zawady jak zwykle już po zmroku.
komentarze
Ale chyba trochę przez ten deszcz i wiatr.
No to teraz jedziemy oglądać TdP do Tarnowa.
A właściwie to daleko jechać nie musimy!