Za dnia
-
DST
49.94km
-
Czas
02:07
-
VAVG
23.59km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Podjazdy
450m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało się jeszcze pokręcić zadnia. Wróciłem z pracy, zjadłem obiad, telefon z endomondo w dłoń i w drogę. W kierunku Lubinki, ekipie wyjechałem naprzeciw w Janowicach. Pojechaliśmy oczywiście do góry, dalej zjazd do Dunajca i wzdłuż rzeki do Błoni, później na Tarnów i powrót obwodnicą
Jak zwykle
-
DST
70.30km
-
Czas
02:35
-
VAVG
27.21km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Kalorie 2900kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak zwykle ostatnimi czasy czyli po zmroku. Wyjechałem jakoś w okolicach 17:30-18, były myśli o setce- ale tak po ciemku i samemu- nie chce mi się, nie w styczniu. Ale udało się zrobić to co planowałem czyli coś więcej niż 50 :) Dziś raczej głównymi drogami, najpierw polami do Łękawki a dalej główną na Tuchów i dalej na Gromnik. W Gromniku odbiłem na Zakliczyn- nawet tamten fragment szybko upłynął. Gdy jechałem do Janowic nad pagórkiem po drugiej stronie Dunajca coś mrugało- albo jakieś niebieskie sygnały, albo jakieś niskie fajerwerki, bardziej to pierwsze. Na Lubinkę powoli się wytaczam i zjeżdżam do Błoni. Powrót do Rzuchowej i dalej już najprostszą drogą do domu. No i na koniec jeszcze pod szkołe kawałek bo brakowało kilkuset metrów do 70km
Sobota
-
DST
53.14km
-
Czas
02:01
-
VAVG
26.35km/h
-
VMAX
72.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Kalorie 2044kcal
-
Podjazdy
266m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw tylko kawałek po Zawadzie w jeansach- bo wypadek był i gapie być musieli, ja tylko przejechałem tam i za jakiś czas z powrotem, ale przy drodze można było zobaczyć połowe mieszkańców wsi. A o 20:30 pojechałem na lajtową szoskę. Ale wiało strasznie i spowalniało. Czyli po płaskim- Łękawica, Skrzyszów, Wola, Tarnów, Skrzyszów, Łękawica, Poręba, Radlna, Woźniczna, Rzuchowa, Radlna, Tarnowiec, Zawada. Dziś jakoś tak bez historii, powoli bo powoli, radio w uchu i jakoś szło
http://www.endomondo.com/workouts/282619956/10659371
Do siedziby Rometa
-
DST
64.61km
-
Czas
02:12
-
VAVG
29.37km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Podjazdy
120m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jakoś po południu wybrałem się do Podkarpackiego. Najpierw na Skrzyszów i dziurawą drogą przez Łęki do Pilzna. Od Pilzna kawałek jazdy ekstremalnej czyli poboczem obok tirów aż do Podgrodzia. W Podgrodziu kupiłem kilka cześci w siedzibie Rometa. Już wolniejszym tempem wróciłem do Pilzna i znów uciekłem od tirów na Łęki. W drodze powrotnej kawałkami jechałem za pksem, jakby lżej :) W Skrzyszowie już szybko droga szła i jestem w domu jeszcze za widoku.
W pogoni za Króliczkiem
-
DST
43.65km
-
Czas
01:39
-
VAVG
26.45km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Podjazdy
350m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś była szosa, wróciłem do domu o 12:48 i w 10 minut wybrałem się na rower. W Tarnowcu czekał już Olek. Na szczęście miał dziś ustawioną pikawe na wytrzymałość więc jechał przyzwoicie. W Tarnowcu długo nas nie wyprzedzała terenówka na Rosyjskich tablicach. Dobrze że z pistoletem do nas nie wyskoczyli. Dalej do Pleśnej i wzdłuż Białej do Tuchowa, ale w Łowczowie obok boiska na Piotrkowice i dalej już równo na Zabłędze. Robimy małe kółko do Tuchowa i powrót przez Buchcice i dalej tą samą drogą co wcześniej. Na podjeździe za torami byłem tuż za Olkiem do pierwszej melodyjki, później przewaga stawała sie coraz większa. Dalej kawałek spokoju do Pleśnej i znów kawałek podjazdu, Słona Góra- wariant ostrzejszy. No tam zostałem jednak konkretnie z tyłu, jechałem tam po raz pierwszy. Na górze pojechaliśmy już w kierunku Zawady, po jakiś 500 metrach doszedłem do siebie po tym pagórku. Przez pola do Zawady jestem już w domu.
Noworoczny lajt
-
DST
22.57km
-
Czas
00:57
-
VAVG
23.76km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Podjazdy
120m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda dziś nie zachęcała do jazdy. Co ciekawe w Tarnowie było zimno i mgła, a gdy wróciłem koło południa z pracy do Zawady to w połowie górki mgła zniknęła i ogólnie było ciepełko. Później były skoki, więc w przerwie umyłem rower. W końcu widać napisy :D po skokach czyszczenie napędu, trochę marnowania czasu i na rower. Oczywiście po ciemku i mało kilometrów. Jednak organizm się lekko zbuntował i nie było chęci się szarpać. Tak więc pojechałem najpierw na pętle a później do Tarnowca. Początek na pętle to nijako rozgrzewka aby na zjeździe nie było zimno. Po płaskim jadę sobie tak 25-30, pelen luz. Do Woźnicznej i dalej do Rzuchowej. Myślałem żeby coś jeszcze urozmaicić ale została najprostsza wersja. Wróciłem do domu, a teraz trzeba odespać i odpocząć.
Zakończenie wtorków MTB 2013
-
DST
65.80km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
17.55km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Podjazdy
1300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pogoda od rana na rower nie zachęcała. Z tego powodu przeczekaliśmy 2 godziny na poprawę pogody, której jako tako nie było. Wyjechaliśmy nieco za późno ale ekipa nam nie zwiała. Z Tarnowa ruszamy w 4 osobowym składzie: Mirek, Olek, Krzysiek i ja, najpierw w kierunku szutru. Jak zakończenie to zakończenie- musi być Brzanka. W polach przed Łękawką był mały dylemat czy jechać błotem czy asfaltem, ostatecznie wygrała moja opcja :D Troszkę się ochlapaliśmy ale jechać się dało. W lesie w jednym miejscu oczywiście błotko. Zjazd do Karwodrzy dziś lekko dla odmiany obok ośrodka. Wbrew pozorom ciężki zjazd, sporo liści, nie widać kolein w drodze. Kolejne miejsce do schlapania- zjazd do Uniszowej. Sam podjazd na Brzankę już ciężko, z początku jadę tempem peletonu, później zacząłem jechać bardziej swoje, Olek oczywiście już dawno z przodu był. Zjazd do Burzyna, powrót przez Łowczów i Piotrkowice. Rok 2013 zakończony a pierwsze kilometry na 2014 już też zrobione bo pojechaliśmy patrzeć na fajerwerki na Marcinkę. No i spotkaliśmy Obcego na rowerze i nieco niżej Kolosa7 pieszo :) No ale miejscami ślisko i ciężko się jedzie bo piesi nie do końca pion trzymają. Najlepszego w Nowym Roku
14 tys w sezonie 2013, 200 km jednego dnia
-
DST
203.17km
-
Czas
07:10
-
VAVG
28.35km/h
-
VMAX
62.57km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Kalorie 8528kcal
-
Podjazdy
2100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być inaczej, wyszło tak jak zwykle. Wstałem nieco za późno, później pojechaliśmy z Krzyśkiem do Tarnowa na Lwowską. Musiałem podpisać papier w firmie. Po drodze jeszcze przygoda z gościem jadącym na zakazie- no i dowiedziałem się że nie mogę jechać drogą dla rowerów :D Po powrocie do domu powrócił pierwotny plan. Wszak miała być Krynica 2013, miała być w lecie, ale prawie w ostatnim momencie okazała się mało możliwa więc dziś ostatnia okazja. Pytam Krzyśka czy jedzie, no w sumie by pojechał, mówiłem mu już o tym wcześniej. Start się trochę opóźnił, wyjechaliśmy jakoś około 12:20. Ja oczywiście Specem, Krzysiek wziął HardRocx`a - jednak na szose lepsza szosa.
Z dooopy strony na podjeździe © labudu
Jedziemy oczywiście przez pętlę w Zawadzie od razu na Słoną Górę- bez sensu zjeżdżać do Tarnowca, a później wspinać się w Porębie. Założenia co do tempa były proste- lajtowo aby starczyło sił na powrót. Tak półżartem w domu mówiłem Krzyśkowi by nie przekraczał 35km/h. Tak też było, szybko dojechaliśmy do Tuchowa, droga niby trochę się dłużyła, ale jechaliśmy na zmiany mniej więcej co 2km więc jakoś to szło. Gdzieś na ulicach miejscowości o prawach miejskich zwanej Tuchowem robię swój 14 tysięczny kilometr w sezonie 2013. W Gromniku krótka przerwa- Krzysiek podnosi siodełko o 0,5cm w górę. Tam mija nas koleżanka Katarzyna- też nieładnie, takie wielkie auto, w sam raz na wóz techniczny- a ta od tak pojechała sobie dalej. My też pojechaliśmy dalej, jakoś tak bez historii to szło, raz jeden z przodu, raz drugi, próba odtworzenia sobie zakrętów z pamięci. W Bobowej premia górska na wiadukcie nad torami :D Ogólnie Bobowa to ciekawe miasto, przynajmniej nie jest płasko cały czas :D
Jeden z zakrętów © labudu
W Stróżach z bocznej drogi wyjeżdża jakiś szosowiec. Widać nie jechał daleko, raczej wracał skądś z pracy albo coś, w każdym razie jechał za nami tylko do Grybowa. Z początku lekko nas doganiał, ale później wyszedłem na zmianę, robiłem swoje no i gościowi zabrakło pary w nogach :) W Grybowie widać już było trzeba zrobić sobie bufet, bo utrzymać te 35 było coraz ciężej. Ale gdzie tam jest sklep? albo jakieś mięsne, albo z innymi pierdołami. W końcu znajdujemy Delikatesy Centrum, na parkingu spojrzenie na średnią prędkość- ponad 34km/h- no tragedii nie ma. Trza jechać dalej, w ogóle od Grybowa jak widzimy Voyagery no to lekko się uśmiechamy- te co jeżdżą na trasie Tarnów-Kraków to przy tych są limuzyny, tutaj jeżdżą takie małe starsze busiki.
Drugi zakręt © labudu
Od Grybowa dla mnie droga coraz dłuższa, ciągle wypatruję tego podjazdu :D O i nowy mostek zrobiony jest. Tuż przed tym jak zaczął się podjazd Krzysiek robi kolejną przerwe. Z tego powodu podjazd był dla mnie bardzo lajtowy, trzymałem Krzyśka tempo, na średniej tarczy- mogę tak aż na koniec świata :D Porobiłem nawet zdjęć kilka, zawsze mi się wydawało że ten podjazd jakiś mega jest, a teraz poszedł lajtowo. Zjazd do Krynicy i tutaj mega zdziw- korki na ulicach. Powoli się przepychamy, nie ma za bardzo pomysłu co robić- a może akurat kuzyni w domku są. Przy deptaku mamy czas jazdy 2:43, no tragedii nie ma, ale postoje były a to się nie liczy. No tam do tego domku kawałek górki jest, w zasadzie jest to na czerwonym na Jaworzyne. Podjeżdżamy prawie pod domek- patrzymy jacyś ludzie są, ale auto się nie zgadza. Podjeżdżamy bliżej- kuzyni są, a ich auto schowało się za choinkami. No byli lekko zdziwieni naszą wizytą, siedzimy tam chwilę, ja wiem gdzieś do pół godziny i wracamy.
Trzeci zakręt © labudu
Jeszcze fotka przy deptaku i w drogę. Jednak wyjazd już po południu nie może wróżyć nic innego niż powrót po zmroku. Wyjeżdżamy na Krzyżówkę, zjazd w lesie. Ciekawie się jechało bo człowiek nie pamięta każdego zakrętu tak jak np zjeżdżając z Rychwałdu. Droga powrotna leci jakoś szybciej, ciemno jest nie widać gdzie się jedzie, powietrze jakby rzadsze no i droga bardziej nam sprzyjająca bo im bliżej domu tym bardziej znajome miejscowości. W Grybowie drugi bufet i w dalszą drogę. No szło to, ale z każdym kolejnym kilometrem coraz ciężej utrzymać się po płaskim. Staram się jeszcze coś pociagnąć ale to już nie jest to, jeszcze zatrzymujemy się na jednym przejeździe kolejowym bo jedzie pociąg.
Obok fontanny © labudu
Ostatnie kilometry to już w 80% Krzysiek z przodu- na płaskim nie wyrabiam, 30km/h tak, ale 35 to już lekko za dużo na dłuższą metę będąc z przodu. Przewagę odzyskuję dopiero na podjazdach- te idą mi całkiem ok, Krzysiek już jednak czuje zmęcznie i jedzie wolniej. Dojeżdżamy do domu, jakoś po 19, średnia z całej dzisiejszej jazdy do Krynicy ponad 30km/h. Obiadek, chwila odpoczynku i pomysł by dokręcić do 200km jednego dnia :D Takie trochę poza statystykami bo czysta dwusetka to nie była, powiedziałbym że trasa na 3 razy ale pojechałem jeszcze na Kłokową, Woźniczną i Rzuchową. Jechało się całkiem spoko, nawet po obiedzie i odpoczynku prędkości przelotowe calkiem przyzwoite. W domu na liczniku pokazuje 203km :D No to był dobry dzień, miała być Krynica 2013 i była. 14 tys w sezonie to też nie jest mało, co prawda było trochę asfaltu ale góralem ciężej, poza tym baza sama się nie zrobi :)
Krzysiek © labudu
http://www.endomondo.com/workouts/281032531/10659371
CX pod Banią- debiut w przełajach
-
DST
54.28km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:21
-
VAVG
23.10km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Kalorie 2143kcal
-
Podjazdy
500m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
A po pracy pojechałem sobie zobaczyć na wyścig elity w przełajach. Zajechałem na miejsce, trasa na trawniku między blokami i galerią :) Z początku startować mi się nie chciało, a ostatecznie rower mam, o nic jechać nie muszę- zapisałem się do kategorii Amator- bo tylko w takiej bez licencji mogę startować. Zamiast rozgrzewki, patrzyłem na wyścig elity, jazda Marka poezja łyknął Bieniasza o kółko, no ale to inna kategoria. Tuż przed startem pojechałem pokręcić kilka kółek na placu bo się zimno zaczęło robić. Ustawiamy się do startu, patrzę koszulka z Komańczy, gość który o ile się nie myle wygrał w tym roku generalke Pucharu Tarnowa. Na starcie jestem przy lewej bandzie, nie jest dobrze bo pierwszy zakręt to lewy nawrót. Ale spokojnie, są dwa kółka więc nie wszystko zależy od pierwszego zakrętu.
fot. Miłosz Pagacz
Start no i musiałem tam przeczekać aż zewnętrzna się złoży. Z zakrętu wyjeżdżam 5 albo 6. Przede mną jakiś młody chłopak, ledwo za nim nadążam, wszak pierwsze kilkaset metrów to moja rozgrzewka. Wyprzedzam go na przeszkodach, jeszcze się potknął czy coś bo jakoś o niego czy rower zahaczyłem. Jakoś później dopiero udaje się wrzucić blat i po długiej prostej na odcinku obok bani doganiam dwójke z 3184. Na podjeździe wydaje mi się że jadą dosyć wolno więc wyprzedzam ich bokiem. Już sapie jak lokomotywa ale staram się złapać koło do 1 zawodnika. Już jest ciężko jechać tym tempem, a chłopaki jeszcze krzyczą bym wyprzedał- taa jasne. Odpocząłem chwile, kawałek podjazdu i raz się żyje. 100% w bloki i do przodu. Wychodze na prowadzenie tak dla sprawdzenia ile się z przodu utrzymam. Ale wiezienie kogoś na kole nie wróży dobrze na mecie więc przydałoby się urwać kawałek. Kolejny mocny podjazd i mam juz kilka metrów przewagi która powoli się powiększa. Przejazd obok mety, dobrze że już tylko 1 kółko zostało :) Drugie kółko to próba utrzymania się z przodu, już coraz mniej sił , podjazdy na stojąco. Przewaga jakaś jest, zakręty szybko ale by się nie wyłozyc. Na przeszkodach to już prawie się zatrzymuję, dobrze że są tylko dwie. Jakiś niecały km przed metą Sławek N mówi że mam 33 sekundy przewagi. No czyli teraz to dowieźć. Te ostatnie podjazdy pod asfalt prawie mnie dobijają ale jakoś się wtaczam na metę. A na sam koniec ciesząc się jak podchodził do mnie Miłosz zaliczam piękną glebę do tyłu przy próbie jazdy na 1 kole :)
Mam zdjęcie z Markiem na trasie :)
fot. Filip Słomski
Na koniec dekoracja, było fajnie, były dziewczyny :P Nagrody standardowo z tego co zalegało na sklepie :) Do domu wracam z Piotrkiem z Łękawicy, on jeszcze robi sobie trening biegowy przy obwodnicy, ja wracam do domu. Jeszcze jakoś po 20 jeszcze rozjazd czyli na Rychwałd i z powrotem. No poszło gładko, psów nawet nie było wiele. Oczywiście jazda z lampka bo inaczej się nie da.
fot. Miłosz Pagacz
pełne wyniki http://www.pzkol.pl/img/29/2013-12-29-tarnow.pdf
Testowo po zmroku
-
DST
54.40km
-
Czas
02:08
-
VAVG
25.50km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Kalorie 2261kcal
-
Podjazdy
600m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zaszła mała zmiana, dla grubego żadna. Krótko mówiąc w po południu dostałem smsa z paczkomatów i w końcu mogłem zakończyć klepanie roweru po kolizji. Dziś dotarły hamulce, w końcu mogłem założyć koła które już od dobrych kilku dni leżały w piwnicy. Tak więc teraz wpadły hample XT 785 w kolorze czarnym, z przodu koło XTR WH-975, a z tyłu kombinacja Novatec 712, szprychy DT Revolution i obręcz w postaci ZTR Crest. No i nowe chwyty, w sensie te które Krzysiek zdemontował u siebie. Całkiem inny rower w prowadzeniu, prezentuje się tak :
Teraz ta tarcza z przodu mi się nie podoba, jeszcze muszę przewody skrócić i piwoty wykręcić, ale dziś się poddać nie chciały. Ogólnie to rower jest jakby lżejszy i sztywniejszy. A dziś za dnia czasu na jazdę nie było, a było bardzo ciepło. Za to był Komfort i impreza u wujka
U wujka na imieninach © labudu
żeby nie było ja robiłem tylko za podstawkę pod torebkę czy jak to się zwie, ale ten wzór jakby coś mi przypominał. Tak więc dziś rower w okolicach godziny 21. Z Krzyśkiem, najpierw do Łękawki i podjazd na Słoną przez wieś. Dziś ogólnie to nie miało być całkiem płasko, chciałem zawrzeć kilka pagórków. Zjechaliśmy do Poręby i dalej na Pleśną. Jedzie się całkiem przyjemnie więc na Rychwałd. I tam dopiero zauważyłem że idzie maszyna :D jesteśmy na górze więc nawrót i w dół. Do Rzuchowej i kolejna z koron czyli Lubinka. Sytuacja się powtarza, czyli wyjazd na górę i zjazd w dół. Piękny widok na Tarnów i okolice po zmroku, dużo lepszy niż z Marcinki. Podczas zjazdu widzimy lisa, kawałek dalej odbijamy na Zgłobice. Myślałem że będą tam jakieś bardzo oświetlone domy na święta ale lipa straszna więc wracamy przez Kłokową do domu. No i znów 50km jest :D
http://www.endomondo.com/workouts/280396155/10659371