PK
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa razy na PK
Kraków
-
DST
16.00km
-
Czas
00:45
-
VAVG
21.33km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coby miało być, rano na PK, wieczorem jeszcze oszołom na Bronowicach
Zalas- Czernichów
-
DST
70.17km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:37
-
VAVG
26.82km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
HRmax
158( 78%)
-
HRavg
133( 66%)
-
Kalorie 1964kcal
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
A dziś zgodnie z planem wyszło trochę po płaskim. Dzień zaczął się nie najlepiej- wstałem o 6, 7:30 na uczelni, 4 min do zajęc a są tylko 3 osoby- okazało się że są tylko w tygodnie parzyste- a teraz jest przeciez nieparzysty- Dawid ogarnij :P Ale później okazało się ze ostatnich zajęc nie ma z powodu jakiegoś szkolenia BHP więc było więcej czasu po południu :) Jakoś koło 14 wyjechałem :) Standardowo w kierunku Balic, bo tak najszybciej mogę wybic sie poza miejskie ulice. Przed Balicami mija mnie szosowiec, w sumie jedziemy razem aż do Morawicy. Dalej ja sobie pojechałem prosto, kolega skręcił w prawo. W Cholerzynie w prawo, tak jak wczoraj jechałem. Przy świetle słonecznym jakos przyjemniej się jechało. Dalej z taką róznicą że w Sankach( czy jak to się pisze, w miejscowości Sanka :P) nie skręciłem prosto ale pojechałem prosto na autostrade. Za autostradą wróciłem znów na południe i gniotłem się chwilę za jakimś dostawczakiem bo czegoś szukał. Skręciłem w lewo do pięknego lasu, Rezerwat potoku Rudno czy coś w tym stylu. Droga trochę dziurawa ale przyroda dookoła jakby nienaruszona. W końcu dojechałem do 780 i na Kraków. Na skrzyżowaniu gdzie byłem wczoraj skręciłem na Czernichów i ku mojemu zadowoleniu pojawil sie podjazd. Nie jakiś ogromny ale zawsze. Dojechałem do Czernichowa i dalej już tylko na Kraków, trochę prostej było, trochę wiatr dał w kość także trochę sie zmęczyłem. A na koniec powrót z Mydlnik wzdłuż strumyka by nie było nudno :D No i myslę że po weekendzie łancuch się ułoży, szkoda ze weekend będzie raczej mało rowerowy. A dzis na uczelni była ciekawa rozmowa, po której jeden z kolegów stwierdził że to że jeżdze tyle na rowerze to nie jest nic dziwnego, ale najdziwniejsze jest że tyle jeżdżąc wciąż jestem na czysto z ECTS :D :O i jest nawet 2000km w 2014 :D
http://www.endomondo.com/workouts/301532704/106593...
Zamek Tenczyn w oddali © labudu
Podjazd przed Czernichowem © labudu
Wieczorem
-
DST
52.89km
-
Czas
01:56
-
VAVG
27.36km/h
-
VMAX
55.98km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
153( 76%)
-
HRavg
128( 63%)
-
Kalorie 1343kcal
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyjechałem jakoś tuż po godz 20. Nie ma co ukrywać, dosyć chłodno, to że ciemno to chyba jasne :P Najpierw standardowo Balice i Morawica. Takim srednim tempem bo łańcuch się jeszcze dociera. Przy Balicach było jeszcze względnie ciepło ale gdy odbiłem na Cholerzyn to z metra na metr coraz chłodniej. W Cholerzynie odbilem na w zasadzie nieznane mi tereny, jechałem tam kiedy chyba raz z grupą, na Mników, Czułów i Sanki. Ogólnie za Czułowem niezły bajer, troche pagórków, w zasadzie zero domów, Krakowa nie widać, do domu kawałek a jest ciemno :) W Sankach odbiłem na południe, do Rybnej czy jakoś tak. W końcu dojechałem do wojewódzkiej 780 i nią kierowałem się na Kraków. W Liszkach wjeżdżam na znajomą trasę i dalej na Balice i już w domu.
Kraków
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powtórka z rozrywki czyli na zajęcia i z powrotem
Wieczorem
-
DST
46.83km
-
Czas
01:51
-
VAVG
25.31km/h
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chyba lepiej odpuszczać jazde gdy wydaje się że pora już nie ta albo gdy się nie chce. Kolejny raz się to potwierdza. Rano na dworzec i na mieszkanie a wieczorem wyjechałem o 21:30 i znów to zadymione Krakowskie powietrze. Plan był by Balice-Liszki czyli tak jak zwykle. Ale w okolicach autostrady spadło powietrze z przedniego koła, wcześniej najechałem na coś chyba bo odstrzeliło i zrobiła się dziura na boku opony, niby przechylając sie uszczelniło ale było już mało, a za krótko by całkowicie się uszczelnic. Myśle sobie- tu zaraz jest stacja, podejdę dopompuję. Szedłem pewnie z kilometr, a na stacji- awaria kompresora- standard. Założyłem dętke i mimo wszystko pojechałem dalej. Do domu zajechałem jakoś o 23:50
PK
-
DST
12.30km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.45km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Politechnikę i później jeszcze do Lidla
Trochę tak trochę tak
-
DST
72.23km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
23.43km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
HRmax
170( 84%)
-
HRavg
117( 58%)
-
Kalorie 1654kcal
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjechałem około 13, łańcuch skakał, wiec jechałem sobie od tak. Gdy byłem w Woźnicznej- telefon, wracam do domu, dla niektórych presta to zbyt skomplikowane urządzenie :P Przy okazji zmieniam łańcuch na Campę- i działa ładnie. No wiec już troszkę szybciej na Rychwałd. Na tej długiej prostej z góry jechał Krzysiek z Olkiem więc wróciłem z nimi do Tarnowca. Z początku trochę tempem dawali a od przejazdów troszkę pociągnąłem peleton. No i w Radlnej lekko urwałem Olka na podjeździe :D Ale co to za walka jak on ma 100km w nogach a ja dopiero co z domu wyjechałem- nie liczy się :D Chwilkę pogadaliśmy w Tarnowcu i każdy odjechał w swoją stronę. Ja wyruszyłem w kierunku Nowodworza, ale patrzę od centrum jedzie Kamil :) Normalnie spadł mi jak z nieba. Więc w towarzystwie pojechałem do Zawady i dalej w kierunku Trzemesnej. Zjazd singielkiem w Karwodrzy i do Piotrkowic. Tam podjazd asfaltem obok kościoła i zjazd pod pętlę w Porębie i ostatni asfaltowy podjazd i w domu. Kilometrów niby dużo, ale porównując do innych to nic nie jeździłem
Ehh
-
DST
52.15km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
22.35km/h
-
HRmax
141( 70%)
-
HRavg
101( 50%)
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyszedł mega spontan zainicjowany przez głupie komentarze w endomondo :D Ale niestety okazało się że pogięta przerzutka nadaje się co najwyżej na skup złomu, ale nie w Polsce- jeszcze spróbuję ją wypróbować. Szkoda bo dziś oprócz Krzyśka i Tomka był Olek i byłoby wtedy trochę zabawy :D A tak to tylko jeden kawałek pojechaliśmy troszkę mocniej bo było lekko pod górkę. Zbiórka obok ronda przy ING. Nawet nas na przejściu Voyager przepuścił :O Taka niepisana Tarnowska zasada- nie wchodź na przejście jeśli jedzie Voyager :) Dalej w kierunku autostrady i jej południową stroną. Jakaś Droga Królewska czy coś takiego mówił. W sumie najciekawszym momentem był przejazd przez tory w Bogumiłowicach i schodki :D No dosyć ostre były, aż się Olek zdziwił. Dalej się okazało że poszła szprycha, ciekawe czy to przez ogólne nadwyrężenie czy przez tą przerzutkę. Przejechaliśmy nad autostradą i w drogę powrotną. Też zleciała szybko, nawet był jeden mocniejszy kawałek z Olkiem, tak z 35 pod lekkie wzniesienie. Dalej już trasą z autostrady do centrum.
Kolejna lipa
-
DST
37.71km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:41
-
VAVG
22.40km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pod względem kilometrów dziś wyszła kolejna lipa. Najpierw do ŚwieboGarage przeserwisować Epicona. Ogólnie stan bardzo ok, uszczelki nie zniszczone, górne lagi w idealnie gładkie. Po serwisie amorek nieco inaczej chodzi co nie znaczy że gorzej :) Dalej wzdłuż torów do Tarnowa. Chciałem poszukać zaślepek na piwoty bo Michałowi udało się je wykręcić :D Ale zaślepek na razie nie znalazłem takich jak chciałem chociaż w BB dostałem coś co powinno wyglądać fajnie tyle że nie jest na gwint, no i tylko 2 sztuki. A jak jechałem do Sport Serwisu to spotkałem Staszka :) Po wszystkim pojechałem przez Wolę Rzędzińską do domu bo już nie jechało się przyjemnie, jakiś obiad by się przydał. W ogóle tempo jakieś takie średnie. Pomyślałem- zjem coś, pogrzebię koło roweru i pojadę wieczorkiem. Tak też zrobiłem, zmieniłem łańcuch ciut krótszy, napęd wyczyszczony i chcę jechać ale 100 metrów od domu trach. Coś nie tak, okazało się że hak zrobił się dwuczęściowy, a do teraz nie wiem co się stało, w każdym razie chwilę zajęło mi ogarnięcie tego do stanu używalności i jakoś to działa. Ze względów bezpieczeństwa wolałem już nigdzie dalej nie jechać bo nie wiadomo coby jeszcze się mogło stać, pojechałem pod szkołę i z powrotem i wszystko działało, oby tak zostało jak najdłużej. Wczoraj nie bardzo było kiedy jeździć, dziś wyszła lipa sprzętowa i czasowa, jutro to już musi się udać :D No i taki mały bajer, jak na razie tylko przód
Mleczko :D © labudu






