Trzebinia
-
DST
80.21km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
27.50km/h
-
VMAX
53.16km/h
-
HRmax
159( 79%)
-
HRavg
125( 62%)
-
Kalorie 1805kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do ksera i do kolegi zawieźć skserowaną kartke. Później już tylko dla przyjemności w kierunku Balic. Jechało się bardzo przyjemnie :D Tak się zakręciłem że z Morawicy nie skręciłem w lewo ale pojechałem dalej prosto, wzdłuż autostrady. Był nawet dosyć fajny podjazd tuż za Morawicą, czasem ciężko uwierzyć że to miejscowości niedaleko Krakowa i że autostrada tak blisko. Podjechałem sobie spokojnie i we Frywałdzie skręciłem na coś co przypominało ścieżkę szutrowa. Dojechałem do Nawojowej Góry która jakąs specjalną górą nie była, no ale podjeździk był także fajnie :D Dalej zasmakowałem sportów ekstremalnych czyli jazda DK79, aż do samej Trzebini. Tam chwilka przerwy i droga powrotna. Powrót jakby bardziej wietrzny dlatego kawałek za Krzszowicami postanowiłem ewakuować się w kierunku Morawicy, bo tam spokojniej. Tam już dobrze znane tereny i powrót ulicą Królowej Jadwigi
Trzebinia © labudu
Trzebinia rynek © labudu
Kraków
-
DST
10.50km
-
Czas
00:30
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
uczelnia z wcześniejszym odwiedzeniem kościoła
Wieczorem
-
DST
46.47km
-
Czas
01:42
-
VAVG
27.34km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
HRmax
145( 72%)
-
HRavg
119( 59%)
-
Kalorie 1030kcal
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jak to zazwyczaj bywa wyjazd wieczorkiem. Nawet nie wiem która była godzina, jakoś po 20. Sił jakoś specjalnie nie miałem ale z początku nawet fajnie się jechało, bezwietrznie. Najpierw do Zabierzowa głowną drogą, umyślałem sobie wcześniej że tam zawrócę i zawróciłem. Powrót do Balic i dalej nijako na autopilocie Morawica, Cholerzyn, Liszki. W Liszkach jakby bardziej wiało i od razu jechało się ciężej. Chociaż w sumie cała końcówka jazdy dziś jakby ciężej. No i dziś już utwierdzilem się w moim spostrzeżeniu- samoloty na Balicach od jakiegoś czasu latają odwrotnie jak było :P W sensie startują teraz na wschód, a lądują z zachodu- dawniej było odwrotnie :) A tętno dalej niskie...
Wtorek
-
DST
14.50km
-
Czas
00:51
-
VAVG
17.06km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na uczelnie i do Auchana, korki spore dziś w mieście
Kraków
-
DST
44.40km
-
Czas
01:46
-
VAVG
25.13km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
HRmax
142( 70%)
-
HRavg
115( 57%)
-
Kalorie 656kcal
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj rano na dworzec i później na mieszkanie w Krakowie. Na przejściu przy Politechnice odpadła lampka trzymająca się na słowo honoru, dodatkowo na 99% przejechał po niej samochód. Ale specjalnie nic się jej nie stało, jeden zatrzask pękł ale i tak kupiłem już nowa :) Wieczorkiem jeszcze rundka na Morawice, Liszki. W sumie krótko ale zmęczenie dosyć spore
Krakow
-
DST
15.00km
-
Czas
00:46
-
VAVG
19.57km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na zajęcia i wieczorem jeszcze na Mogilską do sklepu po nowego Wallego :D
Niedziela
-
DST
22.68km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:19
-
VAVG
17.23km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj zabrakło czasu, dziś mega zmęczenie i zakwasy, ahh ten AZS i do tego wczorajsza robota i dziś są efekty. Jechało się dziwnie ciężko, przynajmniej wiadomo dlaczego. Do tego dziś dosyć zimno a ja Brubecka celowo w krk zostawiłem- powitałem już lato :P Pojechałem wiec najpierw do Łękawicy i asfaltem do Trzemesnej. Zjazd singielkiem Mirka i gałąź wpadła w koło, myślałem że odpadł czujnik licznika, popatrzyłem się czy jest, jest ale patrzę do przodu blisko jest też drzewo, ze 2-3 metrów pewnie. Odbiłem ile się dało ale i tak zahaczyłem kierownicą, wydawało się że będzie ok ale jednak pęd układu był za duży i mimo że rower jechał to go wyprzedziłem. Pozbierałem się z ziemi i szacowanie strat, koła proste, poszły trytki od licznika i pękła tylna lampka. Ale fart, było blisko centralnego. Pogadałem jeszcze chwile przez telefon i wróciłem przez Karwodrze i obok kapliczki przez las. Tam było trochę błota bo choinki wycinali, a późnej to robiło się już konkretnie zimno. KM mało ale wystarczy :P
Labudu tu był © labudu
Piątek :D
-
DST
93.78km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:41
-
VAVG
25.46km/h
-
HRmax
175( 87%)
-
HRavg
126( 62%)
-
Kalorie 2075kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji tego że demokracyjnie piątek został wybrany dniem rowerowym, wtorek niestety sie nie załapał a sroda połowicznie wybrałem się na krótkie kręcenie z rana :P Ba z rana, o 9, wcześniej nie chciałem jechać bo zimno. Kierunek na północ, musiałem jakoś przeżyć przejechanie przez miasto. Niby pojechałem obwodnicą ale tamte chodniki.... lepiej by było się przez miasto przebijać bo auta jadą wolniej więc bez obawy można asfaltem jechać. W sumie nowe dla mnie tereny, minąłem Zielonki i zaczęły się zmarszczki :D Fajnie tam, ruch w sumie nie duży, a podjazdy takie przyjemne są :D Chyba w Przybysławicach taki dosyć długi podjeździk, na górze to już nawet coś dookoła było widać. Jakiś drogowskaz Korzkiew- Zamek, tam jakiś zamek jest? będę musiał kiedyś sprawdzić. Dojechałem do Skały i objechałem rynek w identyczny sposób jak w Tuchowie, jadąc od Gromnika chcąc skręcić na Łowczów. I zaczął się fajny zjeździk wzdłuż lasu. Asfalt jakby wilgotny w końcu skończył się zjazd i kawałek po płaskim pięknym asaltem pomiędzy lasem i skałami. Ruch praktycznie zerowy, powietrze czystsze niż w Krakowie. Fajnie się jedzie, nie zauważyłem nawet kiedy dojechałem do Zamku w Pieskowej Skale. Zrobiłem kilka fotek, co ciekawe jakiś staw czy bagno obok zamku pokryte lodem- czyli przy gruncie jest zimno. A temperatura odczuwalna prawie jak w lecie. Czas się zbierać w drogę powrotną, minęła bardzo szybko. W mig dojechałem do Skały i dalej już prosto na Kraków. Ale warunki w tą strone nieco gorsze, ruch większy i słońce bije po oczach. Ale też jakoś zleciało, wjazd do Krakowa, tym razem bardziej przez centrum, na czuja trochę, mogłem wcześniej w prawo skręcić ale nie chciałem całkiem na Azory jechać. Po powrocie pasowało iść na zajęcia :P Po powrocie jeszcze niecała godzinka, najpierw wzdłuż Rudawy a dalej już asfaltem na Balice. Powrót też asfaltem tyle ze przez Mydlniki, a na samym końcu, 500 metrów od mieszkania przeszkolenie dwóch kobitek rozmawiających przez telefon, jechałem 30cm od krawędzi asfaltu a i tak musiałem uciekać na pobocze jak jechały z naprzeciwka. U mnie to nie przejdzie, nawrót i ogień :P o ile pierwsza przestała rozmawiać i przeprosiła to drugiej to nic nie zrobiło, najpierw zablokowałem by nie pojechała dalej, a później gdy podjeżdałem pod szybe to ruszyła i pojechała. Teraz już wiem że zrobiłem zły ruch ręką, zamiast równolegle do kierunku jazdy powinienem ruszyć prostopadle do płaszczyzny jezdni, lusterko do BMW X5 chyba trochę kosztuje a tak się tylko złożyło :P a na koniec powrót Voyagerem do domu, ale już cięzko sie jechało podjazd do Zawady, zmęczenie jakieś jest a na dodatek 1,5h na stojąco w autobusie :D
Maczuga © labudu
Zamek w Pieskowej Skale © labudu
Kraków
-
DST
20.50km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.50km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na zajęcia i wieczorem na AZS
Lajtowo
-
DST
32.23km
-
Teren
0.30km
-
Czas
01:08
-
VAVG
28.44km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z założenia lajtowy dzień, zajęcia do późna więc i jazda po zmroku. Najpierw na Orlen dobić tlenu i dalej w kierunku Balic. Z początku zimno, ale jak to już tutaj bywa raz cieplej raz zimniej. W Morawicy w lewo i cały czas prosto na Liszki. Za Cholerzynem mega mgła, prawie nic nie widać, ale taki klimat. Wzdłuż autostrady jechało się całkiem ok i szybko jestem w domu i jest 1000km w lutym, ale i tak słabo ;/