Niedziela
-
DST
14.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
16.80km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak dla odmiany pojechałem do pracy rowerem, do Tuchowską, powrót przez Marcinkę
Niedzielna szosa
-
DST
55.20km
-
Czas
02:09
-
VAVG
25.67km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Kalorie 2288kcal
-
Podjazdy
904m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj się nie udało bo była lipna pogoda, dziś wyjazd o 13:45. Wyjeżdżam jakoś o czasie, ubrałem się cieniej niż ostatnio, bo zapomniałem ubrać spodni brubecka a już mi się nie chciało znowu przebierać więc pojechałem na chłodno :P W Tarnowcu już czekał Olek, jeszcze czekamy na Krzyśka i jedziemy. Zacząłem prowadzić i jak to zawsze w ciemno z prędkością, licznika nie ma :P Także jechaliśmy równym tempem aż do Woźnicznej gdzie zaczęły się przejazdy kolejowe, a dalej to już taki odpoczynek przed podjazdem na Rychwałd. Przejechaliśmy Pleśna i sobie myślę - może by tak dziś kawałeczek mocniej bo zawsze tu odpuszczałem. Trzymałem cały czas równe tempo i Krrzysiek został lekko z tyłu. Ale zsapałem się lekko więc na wypłaszczeniu odpoczynek i długa prosta. Ją już delikatniej, ale pod koniec już na granicy zakwaszenia. W 3/4 nawet lekko odpuściłem bo nie dociągnął bym tym tempem na góre, przynajmniej nie dziś. Na ostatnim zakręcie oglądam się- Olka też nie ma, znaczy jest, ale z 20 metrów za mną. Wyjechałem więc na górę i czekam na resztę, teraz zjazd- oj zimno troszkę, czekam gdzie skręcimy bo Olek obiecał że pojedziemy na Rychwałd na asfalty których nie znamy. Słowa dotrzymał bo tego nie znałem, w Siedliskach obok szkoły w lewo, redukcja i kawałek w górę. Widać krótką ściankę więc delikatnie na młynku- skończyło się sprintem do góry :) początkowo trzymałem tempo Olka ale byłem o długość roweru z tyłu, wiedziałem że trzeba odrobić ale odrobiłem może z 20cm, zrzuciłem więc zęba w dół z tyłu ale nic z tego, straciłem żeby korbe rozkręcić a już nie było czym tego odrobić. Dojechaliśmy do bardziej znajomych terenów i tak jakby znów na Rychwałd. Ale po jakimś czasie znów na nieznane tereny w lewo i dojechaliśmy znów do Siedlisk :P Kawałek tą samą drogą co tutaj przyjechaliśmy i obok sklepu w Lichwinie w prawo znów na Meszną Opacką, tam zjazd zakrętami do Buchcic gdzie znów do góry w kierunku Rychwałdu :D na wprost byłoby bliżej- ostatecznie do Rychwałdu nie dojechaliśmy bo odbicie obok cmentarza i do Łowczowa. Na koniec podjazd w Piotrkowicach gdzie Pani z Peugeota wykazała się świetnym manewrem skrętu w prawo, wyprzedziła nas tuż przed skrzyżowaniem, patrzę na auto gdy jest na naszej wysokości i widzę prawy kierunkowskaz. Mówię Olkowi że chyba w prawo jedzie, tak też było, Olek musiał zwolnić, są talenty :) Do góry dalej równo i na sam koniec standardowo do Łękawicy i podjazd od kiosku. W Zawadzie zaczęło się robić zimno i ciemno także się rozstaliśmy.
Deszczowo
-
DST
39.00km
-
Czas
01:23
-
VAVG
28.19km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Kalorie 1000kcal
-
Podjazdy
450m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jak to ostatnio bywa pogoda nie zachęcała na rower. Ale jakoś po 20 wyjechałem, ciemno zimno, leci coś podobnego do deszczu ale prawie jakby śnieg. Zjazd w dół i w kierunku na Nowodworze, jakoś tak bez weny na szybszą jazdę. Decyzja- dziś Lubinka. Podjeżdżało mi się bardzo żwawo :) Komów nie ma, ale też jest zaj... :) Wyjechałem w 8:51, zjazd w dół, czuję jakby buty zaczęły przemakać czy coś, w każdym razie chłodniej się zrobiło. Faktycznie jakby ochraniacze przemokły czy co. Skręcam w kierunku Pleśnej, kawałek mocniej po płaskim i podjazd na Rychwałd. Już nie było tego komfortu jazdy więc bardziej delikatnie to podjechałem. Ale chyba też nie było źle, szkoda bo telefon mi ześwirował i nie mam już całego podjazdu zapisanego. Zjazd w dół, dosyć długi to i schłodzić się można. Bidonu oczywiście nie miałem ze sobą :) Na zjeździe mijam 2 samochody, w jednym nie działała zarówno postojówka jak i mijania w jednej lampie, a drugie auto to był hit- jechał na drogowych, jak wyłączył to została mu tylko 1 postojówka. Selekcja naturalna powinna być nieco ostrzejsza. Do Tarnowca nudno jak to na szosie, podjazd na Zawadę i można odpocząć bo jest 1000km w listopadzie :D
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
dworzec
Obwodnica
-
DST
35.62km
-
Czas
01:11
-
VAVG
30.10km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Kalorie 1550kcal
-
Podjazdy
199m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd jakoś po 22, ubrałem się ciepło, trochę kropiło. Wyjechałem na asfalt i coś dziwnie się jedzie, dawno na rowerze nie jechałem i brakuje pewności. Ale po kilometrze już było ok :) W Tarnowcu nawet jakby mniej padało. Kierunek więc prosty- obwodnica, najpierw w kierunku Zgłobic, nawrotka na węźle, ujechałem kawałek, najechałem na jakiś kamień i coś zaczęło trzeć. Zatrzymałem się chwila oględzin, trzyma tylny hamulec, ale dlaczego to nie wiem. Ruszyłem zaciskiem i jakby się odblokowało i zaczęło się kręcić normalnie. Wsiadłem wiec na rower i pod Merkury Market. Jechało się miło, tak jakoś cicho się zdawało i noga jakby wypoczęta. Powrót oczywiście też obwodnicą, zastanawiałem się czy zjechać na Tuchowskiej, ale jednak pojechałem dalej jeszcze raz na koniec Krakowskiej. Tam nawrotka i już do domu. W Tarnowcu jeszcze dwa krótkie sprinty i do domu.
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:48
-
VAVG
15.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na dworzec rowerkiem, wstałem rano- mgła, ale nie popatrzyłem na termometr i okazało się dosyć chłodno. Już nie chciało mi się wracać po czapke i rękawiczki. A w drodze powrotnej to już przesada- lało strasznie, ale nieraz się w deszczu jeździło
Lubinka+Rychwałd
-
DST
50.05km
-
Czas
01:49
-
VAVG
27.55km/h
-
VMAX
70.00km/h
-
Kalorie 2096kcal
-
Podjazdy
773m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Uroki listopada są takie że noc się robi w południe. Wyjechałem o 15:19, nie brałem zapasowych baterii a lampke do kieszeni bo liczyłem że się nie przyda. Dziś planowo miał być odpoczynek po wczorajszej walce z wiatrem wiec delikatnie na Lubinkę. Na skrzyżowaniu skręt w prawo i górą sobie spokojnie kręciłem, widać zamglone dookoła, szybki zjazd w dół pod dom weselny i chwilowy postój. Pasuje zamontować lampki bo bez nich będzie ciężko. Spokojny podjazd pod górę, już z włączonym oświetleniem, na górze skret na Wał i tam kawałek mocniejszego podjazdu. Zjazd w dół pod kościół w Lichwinie i pętelka przez wieś. Jeden pies dostał z buta, poza tym spokojnie. Zjazd z Rychwałdu powoli bo oszczędzałem prąd w baterii. Powolny przejazd przez tory i jechał pociąg. Nowodworze, Tarnowiec i jestem w domu. Dokręciłem jeszcze z 100 metrów nad dom zeby było pisont.
Never ending w morde wind
-
DST
81.90km
-
Czas
02:45
-
VAVG
29.78km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Kalorie 3600kcal
-
Podjazdy
1025m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tydzień temu miała być Jamna, nie było więc wybór padł na dzisiaj. Z pracy udało się wyjść o przyzwoitej porze więc już o 12:23 wyruszyłem z domu. Dziś sam, reszta Brzankuje. Szkoda ze tak wiało, i to ciągle w twarz. Wyjazd bez większego przygotowania, w bidonie ze 4 łyki wody i do tego jakaś dętka imbusy w kieszeni. Zjazd w dół do Tarnowca, wyjazd na główniejszą drogę i o jprd jak wieje. Już miałem się wracać do domu ale wizja nauki też mi się nie widziała. Do Rzuchowej ciężko, na podjeździe na Lubinkę trochę odpocząłem bo nie wiało tak mocno. Na zjeździe masakra, miota rowerem na pół drogi. Zaczęło się po płaskim, widzę w oddali jakiegoś szosowca, ciężko było ale go dogoniłem. Przejazd przez rondo i delikatnie pod górkę, przy takim wietrze to była wręcz ścianka.
Kolejne zakrety i z utęsknieniem wyczekiwanie na tą Paleśnice. Jest, skręciłem w lewo i myślałem że wiatru nie będzie, w żadnym wypadku :) Wieje tak samo jak wiało, do tego asfalt jakiś taki mozaikowy. W końcu skręt na podjazd, myślałem że będzie ciężej a tutaj powoli bo powoli ale jakoś poszło :D Na górze fotka roweru i zobaczyć Bacówkę jak to wyglada po remoncie bo nie byłem. No jakaś różnica jest, jakby trawa skoszona czy coś, usiadłem chwile na ramie żeby odpocząć i zacząłem się bawić telefonem. Podnoszę głowe i widze że przyjechała Kasia z Grześkiem. Posiedziałem więc z nimi chwilę i udałem się w drogę powrotna.
Szybki zjazd po tych zakrętach, i dalej to już z górki. Wydawało by się że teraz będzie z wiatrem, nigdy w życiu, jak zwykle wieje od boku. Mimo tego dużo lżej niż tam, więc kilka zakrętów i jestem w Zakliczynie. Podjazd na Lubinkę jakiś taki płaski, chyba to przez ten wiatr. Ale Policja czuwa, na Lubince radiowóz widzę chyba pierwszy raz w życiu, żeby tak zawsze patrolowali. Zjazd po dziurach w dół i jadę dalej. Tak bardzo byłem pochłonięty jazdą że oglądałem sobie plakaty, zastanawiałem się kto to teraz wszystko posprząta. W Rzuchowej patrzę na części z anglików, o jest nawet maska i drzwi do Laguny w NV603, ciekawe gdzie felgi trzymają bo nie widać z drogi. W Nowodworzu ktoś przechodzi przez drogę, oczywiście zaraz przede mną. Skręt na Zawadę, patrze na chodnik, cholera jak ta kostka krzywo ułożona, kawałek dalej Paweł idzie chodnikiem, nawet nie zauważyłem kiedy dojechałem do domu, dobrze że nie zapomniałem endomondo wyłączyć. I jest 14 tys w roku 2014
Jamna © labudu
Sobota
-
DST
31.00km
-
Czas
01:06
-
VAVG
28.18km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Kalorie 1200kcal
-
Podjazdy
390m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szedł Kolos z kijami więc chwilę pogadaliśmy, później pojechałem na Rychwałd
Rychwałd
-
DST
30.27km
-
Czas
01:03
-
VAVG
28.83km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Kalorie 1289kcal
-
Podjazdy
390m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorkiem zeby było to na Rychwałd, raczej wyjazd z grupy tych delikatnych, chłodniej niż ostatnio