Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dworzec, w drodze powrotnej jakiś .... ciężarówką wybrał się pod wiadukt na Krakowskiej i się nie zmieścił, korek na pół miasta a ten wychodzi na szoferke i ograniczniki przekłada :)
Obwodnica
-
DST
27.12km
-
Czas
00:50
-
VAVG
32.54km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Kalorie 1215kcal
-
Podjazdy
158m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak od niechcenia obwodnica
Środa
-
DST
68.84km
-
Czas
02:18
-
VAVG
29.93km/h
-
VMAX
70.00km/h
-
Kalorie 3000kcal
-
Podjazdy
946m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś środa, z domu muszę wyjechać dopiero o 8:30 więc plan był ambitny. Z planu jak zawsze wyszło nici :P Znaczy nie do końca, złapałem mniej więcej pół godzinne opóźnienie ale na szczęście na samej jeździe się to nie odbiło :) Kilka budzeń, kilka rezygnacji wstałem jakoś 6:15, o 6:32 byłem już na podwórku. Plan prosty- pokręcić coś i jechać na zajęcia, do Krakowa nie pojadę bo nie mam gdzie roweru zostawić :/ Wyjechałem więc, z początku jeszcze rozmyślania co do trasy, miało być inaczej ale nie widziało mi się bo to 6:30 to i ruch będzie spory. Pojechałem więc do Łękawicy i podjazd na Trzemeską Górę, z rana jakoś dziwnie się jedzie, tak bez vervy. Wyjechałem na góre, zjazd lasem i jestem na głównej drodze w Tuchowie. Pasowało by się jakoś na Rychwałd przebić ale najpierw trochę czekania aby się wbić na drogę. Do Rynku w Tuchowie i pasuje odwiedzić Rychwałd, wbiłem się w pierwszą lepsza drogę i do góry. Na podjeździe spojrzenie na zegarek- no już nie ma czasu kręcić nigdzie dalej więc pora wracać. Zjazd w dół, kawałek po płaskim i w domu melduje się o 7:52.
A po zajęciach do roboty była tylko nauka więc ble :P założyłem lampkę i jeszcze z godzinkę pokręcić. Tak sobie pomyślałem że zawsze chciałem na Rychwałd dojechać w mniej niż 30 minut. Wyjechałem i wieje strasznie, ale co zrobic, trzeba kręcić, najwyżej wyjdzie lipa z planu. W Radlnej chciałem się złapać dostawczaka ale jechał za szybko i strumienia nie było dobrego. Pleśną mijam chyba 17 minut od wyjazdu, no czyli idzie zrobić jeszcze to 30. Teraz pojazd, ale nie idzie to tak jakbym chciał, jakby noga czuła poranną jazdę. Na końcu prostej endomondo mi mówi że 25 minut, no a jeszcze został dobry kilometr pod górę. Nie będę cisnął żeby był kwas tylko dobrze i równo. Na górze coś 28 minut z sekundami, udało się. Zawróciłem i powoli w dół, ładnie się w łuki wchodziło. Szybki przejazd przez Woźniczną. W Świebodzinie gość przechodzi skośne przez drogę wgl na mnie nie patrząc, dostał z bara, może się nauczy, niech się cieszy że to rower nie ciężarówka i może mu zostanie w głowie na przyszłość. Dalej już spokojnie, w domu wyrobiłem się w 55 minut od wyjazdu.
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na dworzec, po długim weekendzie masa ludzi w Voyagerze.
Świętujemy
-
DST
68.72km
-
Czas
02:40
-
VAVG
25.77km/h
-
VMAX
63.40km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Kalorie 2823kcal
-
Podjazdy
833m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miała być Jamna, ale tak wybitnie mi się nie chciało że wygrała jazda w towarzystwie. Tak więc przez 14 wyruszyłem w kierunku na Tarnów. Omijanie dziur, zamykający się szlaban o mało nie uderzył mnie w kask ale udało się przejechać przed pociagiem. Cholera dziś przez ten przejazd jechałem 4 razy, rano do pracy- stałem z 10 minut bo jechał pociąg, wracałem z pracy to też stałem z 5 min, a jak przejeżdżałem to też już szlabany sie zamykały, jak jechałem rowerem to znowu się zamykały, jak wracałem to był już spokój, ale masakra- pociąg co chwila jeździ a chcąc jechać pkp to nie ma czym :d Dojeżdżam pod sąd, nawracam na skrzyżowaniu i widzę jedzie Olek, czyli zgraliśmy się idealnie :D Wyruszyliśmy w kierunku Skrzyszowa, delikatnie, dziś bez gonienia, chrzanić średnią prędkość, trzeba się zrelaksować :D Kierunek dziś to Kokocz, ale jak to zwykle bywa nie najkrótszą drogą. Najpierw MTB w kierunku na Pilzno, dalej na Świniogóre, kawałek po szutrze i asfaltowe zmarszczki w kierunku na Zwiernik. W Zwierniku też odpust tak jak w Zawadzie, wyjechaliśmy prawie na Kokocz i jeszcze rundka na Lubcze, tak aby było ciekawiej. Nie pamiętamy dokładnie jak to się jechało ale dobrze trafiliśmy. Sam podjazd na Kokocz od wschodu to jest co podjeżdżać. Wrzucam młynek i powoli sobie kręcę, patrzę Olek nieco bardziej przepycha, po chwili z zaskoczeniem zauważa że ma jeszcze jedną wolną koronkę i też zrzuca na młynek. I tak sobie jedziemy równo. Wyjeżdżamy na Kokocz, trochę zsapani więc czas na odpoczynek. 15 sekund? i jedziemy dalej. Jakieś 100 metrów od wiaty na Kokoczu budują coś, jakby jakiś mały budynek i podjazd dla niepełnosprawnych. Zjeżdżamy w dół i w kierunku na Szynwałd asfaltem, przez Skrzyszów i jesteśmy w Tarnowie. Rozstajemy się pod sądem, zrobiło się ciemno więc musiałem zdjąć okulary, stylówa nie pozwala jeździć zbyt często w czystych szkłach :D Postanowiłem wypróbować patent jaki podpatrzyłem w książce, czyli okularki jedną częścią ramki złapane za nogawkę- bajer działa super, może w mtb bym się bał tak je trzymać to na trenazerze czy na szosie świetne rozwiązanie, na kasku jak Rafał M nie potrafię ich wozić. Na koniec podjechałem Marcinkę od basenu, tragedia prawie stałem w miejscu żeby kół nie pogiąć i żeby nie wpadło w szczelinę między kostką. Wyżej jeszcze było mokro i czasem koło się uślizgnęło. Asfaltem delikatnie żeby się nie zgrzać na koniec, na górze czas 8:53, no fajnie skoro jechałem jak baba z mlekiem. Zjazd do domu, kilometry się zgadzają, czas też fajnie było :D A na stronie Shimano pojawiło się info o klasyku, w tym roku jazda nie o elektronike ale o mechanicznego duracza
Rozjazd
-
DST
43.91km
-
Czas
01:31
-
VAVG
28.95km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Kalorie 1857kcal
-
Podjazdy
593m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ładna pogoda więc idealnie by zrobić rozjazd po wczoraj. W Nowodworzu spotkany kierowca w passacie, moja teoria co do kierowców VW się potwierdza w 100%, więc zrobiłem tam lekką pętelkę bo miałem przed sobą strumień aerodynamiczny niestety. Gdy już zawróciłem to udałem się na Rychwałd, przejazd małą pętelką przez Lichwin i powrót do domu. Delikatnie, ciepło i wystarczy :D
Dookoła Rożnowa z Olkiem
-
DST
120.67km
-
Czas
03:51
-
VAVG
31.34km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Kalorie 5243kcal
-
Podjazdy
1125m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jak na złość w pracy dłużej zeszło, a z Olkiem byłem umówiony na 13 więc wyrobiłem się na styk. Olek już czekał w Tarnowcu pod szkołą, mam nadzieję że niedługo. Z początku Olek prowadził, później coś tam starałem się wychodzić na jakieś zmiany, ale nie czułem się najlepiej. Później na szczęście przeszło :D Lubinka pokonana górą, nie było lekko ale wyjechaliśmy obok siebie. Na górze przetoczyliśmy się przez las i zjazd do Janowic. Do Zakliczyna jako tako się dotoczyliśmy chociaż wiało tam dosyć mocno. W Zakliczynie kierunek na zaporę i tam już się zaczęło fajnie jechać. Dosyć szybko dojechaliśmy do Czchowa i tam wlot na DK75, wyszedłem na zmianę i prowadziłem w sumie do Łososiny. Przed podjazdem się trochę zmachałem już więc do góry Olek wyszedł na zmianę. Jak się później okazało na płaskim wyszedł całkiem dobry czas, a od szczytu Lubinki do początku podjazdu w Łososinie czy tam Tęgoborzu dojechaliśmy ze średnią 37km/h. Do góry równo lecz spokojnie, na zjeździe przez jednego kierowcę zrobił się korek, wszyscy się gnietli. My też bo na siłę nie ma się co pchać. Dojeżdżamy skrzyżowania na Gródek, skręcamy i przerwa w Eurosklepie. Dalej już tylko podjazdy, serpentynki czyli fajnie :D Na górze nieco zimniej bo mgła, jak zimno to trzeba kręcic mocniej i tyle. Zjazd w dół, jeszcze jakieś zmarszczki i przejeżdżamy gródek i zaczęło się MTB. Dziury wszędzie, trzeba jechać slalomem, dziury się skończyły więc można trochę szybciej. Dojeżdżamy do Zakliczyna, przerwa na założenie lampek bo się ciemno zrobiło. Dalej przez Lubinkę do domu ale tam już nie ma co opisywać bo to już każdy zna :P
Wyszło 120 km, w dobrym tempie, pod koniec to już prawie mi prąd odcięło ale tempo było dobre :) Pozytywnie na pewno to że cały czas byliśmy z Olkiem koło w koło, ale też nie ścigaliśmy się jakoś bardzo. Ciepło było, miło ale się skończyło. Jest 1000km Scottem, nie ma na co narzekać, działa :D
http://app.endomondo.com/workouts/435478673/10659371
W grupie
-
DST
59.82km
-
Czas
02:18
-
VAVG
26.01km/h
-
VMAX
84.60km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 2400kcal
-
Podjazdy
1201m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś było sto milionów pomysłów na jazdę, ja oczywiście nie mogłem bo weekend. Skończyło się na tym że z Olkiem umówiliśmy się na 14 w Tarnowcu. Roweru nawet nie czyściłem po wczorajszym deszczu bo mi się nie chciało :) Ubrałem się, wyciągam rower, dzwoni Olek że 10 min poślizgu, to się wróciłem na te 10 minut jeszcze. Zjeżdżam do Tarnowca, na przystanku czeka Filip, rozmawiamy chwilę, przyjeżdża Olek i w 3 osobowym peletonie ruszamy przed siebie. Jedziemy przyzwoicie w kierunku Radlnej, tam na prostej jadę do przodu i próbuję zrobić Koma ale nie było czym i w połowie było widać że nic z tego nie będzie. Mimo wszystko w ramach treningu postanowiłem to dociagnąć do końca, zabrakło 10 sekund, sporo. Decyzja- kierunek Rychwałd. Bez szarpania, cały czas równo, 2 zakręty przed szczytem wrzucam blat bo domyślam się że będzie jakiś finisz :D Finisz był, udało mi się przepchać ten blat przyzwoicie a później to już była moja przewaga i objechałem Olka. Gdzie dalej- w dół. Tam niby dziur nie ma ale ten łatany asfalt. W rowerze Olka coś zaczęło hałasować, okazało się że to od czujnika prędkości, przestawił się na dziurach. Na szczęście jedziemy dalej, skręcamy w prawo i znów kierujemy się na Rychwałd :D Podjazd taki sobie łagodny, jak to Rychwałd, końcówka trochę mocniej, ale jak Olek dał w palnik to zabrakło mi tempa do podkręcania i zostałem dosyć sporo z tyłu. Kawałek zjazdu i pod wieżę, dalej asfaltem na Lubinkę, zjazd obok górnej stacji wyciągu i na dole kawałek dobrego podjazdu. Myślałem że nie przepcham na tej korbie, ale jednak się udało :) Pod tym względem góral był lepszy. Wyjechaliśmy do góry, zjechaliśmy w dół pod dom weselny, wcale nie najkrótszą drogą i podjechaliśmy Lubinkę od południowej strony, to łagodne :D Dalej jeszcze zjazd do Pleśnej obok kościoła, tam puściłem trochę klamki i rozpędziłem się do 84km/h no sporo. Na koniec jeszcze słona serpentynami, równo i mocno. Zaczęło się robić ciemno wiec czas zmykać do domu
Trochę lało
-
DST
51.07km
-
Czas
01:34
-
VAVG
32.60km/h
-
VMAX
71.10km/h
-
Kalorie 2260kcal
-
Podjazdy
554m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd o 19:36 oczywiście już ciemno. Dziś już nie tak jasno, w ogóle jakieś zachmurzenie, co chwilę kropi deszczem. Wyjechałem, plan na jazdę był inny, ale wyszło jak zwykle inaczej :) Za pętlą autobusową skręciłem w prawo i delikatnie w dół do Nowodworza. Dalej główną drogą na Tuchów. Powoli się wytoczyłem na Słoną i zjazd też główną drogą. Tam sobie pomyślałem że może Siedliska. Po płaskim równym tempem jechałem przed siebie, nawet kropić przestało po drodze. Od Siedlisk bardzo szybko mi droga na Rychwałd zleciała, co nie znaczy że jechałem szybko. Zjazd do Pleśnej, tam już zaczyna mocniej kropić. Na jednym z ostatnich zakrętów przez Pleśną najeżdżam tylnym kołem na jakiś kamień, pewnie średnicy 1cm ale skutecznie podbiło tylne koło, do tego było ślisko... Oj zrobiło się gorąco, tył nieco wyjechał w stronę barierek. Ale do domu wydawało się zbyt blisko więc nie wracałem najkrótszą drogą. tylko bardziej w kierunku na Rzuchową. Dalej w kierunku Koszyc i odbicie na Zgłobice. Teraz już wiem że to nie była dobra decyzja bo tam padało i to konkretnie, więc na koniec jazdy mnie zmoczyło najbardziej. Teraz już asfalt nie jest wilgotny ale mokry więc trzeba bardziej uważać na zakrętach. Najbardziej w okolicach straży bo zakręty dosyć ostre a kij wie gdzie poukrywane sa studzienki. Wjazd na DK94 i dosyć mocno w dół w kierunku Tarnowa. Do Tarnowa oczywiście nie jadę tylko obwodnicą w kierunku domu. Wyszło niemal idealnie 50 km i 1,5h więc w sam raz :D
A co do książki o której pisałem wczoraj to ta ze zdjęcia poniżej- kupiłem w czwartek w południe, w piątek wieczorem skończyłem czytać, czyli znaczy że mnie zainteresowała :D Krótko mówiąc polecam
Książka © labudu