W grupie
-
DST
59.82km
-
Czas
02:18
-
VAVG
26.01km/h
-
VMAX
84.60km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 2400kcal
-
Podjazdy
1201m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś było sto milionów pomysłów na jazdę, ja oczywiście nie mogłem bo weekend. Skończyło się na tym że z Olkiem umówiliśmy się na 14 w Tarnowcu. Roweru nawet nie czyściłem po wczorajszym deszczu bo mi się nie chciało :) Ubrałem się, wyciągam rower, dzwoni Olek że 10 min poślizgu, to się wróciłem na te 10 minut jeszcze. Zjeżdżam do Tarnowca, na przystanku czeka Filip, rozmawiamy chwilę, przyjeżdża Olek i w 3 osobowym peletonie ruszamy przed siebie. Jedziemy przyzwoicie w kierunku Radlnej, tam na prostej jadę do przodu i próbuję zrobić Koma ale nie było czym i w połowie było widać że nic z tego nie będzie. Mimo wszystko w ramach treningu postanowiłem to dociagnąć do końca, zabrakło 10 sekund, sporo. Decyzja- kierunek Rychwałd. Bez szarpania, cały czas równo, 2 zakręty przed szczytem wrzucam blat bo domyślam się że będzie jakiś finisz :D Finisz był, udało mi się przepchać ten blat przyzwoicie a później to już była moja przewaga i objechałem Olka. Gdzie dalej- w dół. Tam niby dziur nie ma ale ten łatany asfalt. W rowerze Olka coś zaczęło hałasować, okazało się że to od czujnika prędkości, przestawił się na dziurach. Na szczęście jedziemy dalej, skręcamy w prawo i znów kierujemy się na Rychwałd :D Podjazd taki sobie łagodny, jak to Rychwałd, końcówka trochę mocniej, ale jak Olek dał w palnik to zabrakło mi tempa do podkręcania i zostałem dosyć sporo z tyłu. Kawałek zjazdu i pod wieżę, dalej asfaltem na Lubinkę, zjazd obok górnej stacji wyciągu i na dole kawałek dobrego podjazdu. Myślałem że nie przepcham na tej korbie, ale jednak się udało :) Pod tym względem góral był lepszy. Wyjechaliśmy do góry, zjechaliśmy w dół pod dom weselny, wcale nie najkrótszą drogą i podjechaliśmy Lubinkę od południowej strony, to łagodne :D Dalej jeszcze zjazd do Pleśnej obok kościoła, tam puściłem trochę klamki i rozpędziłem się do 84km/h no sporo. Na koniec jeszcze słona serpentynami, równo i mocno. Zaczęło się robić ciemno wiec czas zmykać do domu