Świętujemy
-
DST
68.72km
-
Czas
02:40
-
VAVG
25.77km/h
-
VMAX
63.40km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Kalorie 2823kcal
-
Podjazdy
833m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miała być Jamna, ale tak wybitnie mi się nie chciało że wygrała jazda w towarzystwie. Tak więc przez 14 wyruszyłem w kierunku na Tarnów. Omijanie dziur, zamykający się szlaban o mało nie uderzył mnie w kask ale udało się przejechać przed pociagiem. Cholera dziś przez ten przejazd jechałem 4 razy, rano do pracy- stałem z 10 minut bo jechał pociąg, wracałem z pracy to też stałem z 5 min, a jak przejeżdżałem to też już szlabany sie zamykały, jak jechałem rowerem to znowu się zamykały, jak wracałem to był już spokój, ale masakra- pociąg co chwila jeździ a chcąc jechać pkp to nie ma czym :d Dojeżdżam pod sąd, nawracam na skrzyżowaniu i widzę jedzie Olek, czyli zgraliśmy się idealnie :D Wyruszyliśmy w kierunku Skrzyszowa, delikatnie, dziś bez gonienia, chrzanić średnią prędkość, trzeba się zrelaksować :D Kierunek dziś to Kokocz, ale jak to zwykle bywa nie najkrótszą drogą. Najpierw MTB w kierunku na Pilzno, dalej na Świniogóre, kawałek po szutrze i asfaltowe zmarszczki w kierunku na Zwiernik. W Zwierniku też odpust tak jak w Zawadzie, wyjechaliśmy prawie na Kokocz i jeszcze rundka na Lubcze, tak aby było ciekawiej. Nie pamiętamy dokładnie jak to się jechało ale dobrze trafiliśmy. Sam podjazd na Kokocz od wschodu to jest co podjeżdżać. Wrzucam młynek i powoli sobie kręcę, patrzę Olek nieco bardziej przepycha, po chwili z zaskoczeniem zauważa że ma jeszcze jedną wolną koronkę i też zrzuca na młynek. I tak sobie jedziemy równo. Wyjeżdżamy na Kokocz, trochę zsapani więc czas na odpoczynek. 15 sekund? i jedziemy dalej. Jakieś 100 metrów od wiaty na Kokoczu budują coś, jakby jakiś mały budynek i podjazd dla niepełnosprawnych. Zjeżdżamy w dół i w kierunku na Szynwałd asfaltem, przez Skrzyszów i jesteśmy w Tarnowie. Rozstajemy się pod sądem, zrobiło się ciemno więc musiałem zdjąć okulary, stylówa nie pozwala jeździć zbyt często w czystych szkłach :D Postanowiłem wypróbować patent jaki podpatrzyłem w książce, czyli okularki jedną częścią ramki złapane za nogawkę- bajer działa super, może w mtb bym się bał tak je trzymać to na trenazerze czy na szosie świetne rozwiązanie, na kasku jak Rafał M nie potrafię ich wozić. Na koniec podjechałem Marcinkę od basenu, tragedia prawie stałem w miejscu żeby kół nie pogiąć i żeby nie wpadło w szczelinę między kostką. Wyżej jeszcze było mokro i czasem koło się uślizgnęło. Asfaltem delikatnie żeby się nie zgrzać na koniec, na górze czas 8:53, no fajnie skoro jechałem jak baba z mlekiem. Zjazd do domu, kilometry się zgadzają, czas też fajnie było :D A na stronie Shimano pojawiło się info o klasyku, w tym roku jazda nie o elektronike ale o mechanicznego duracza
komentarze
Dziś też się ślizgaliśmy na podjeździe. Zacienione miejsce, ponad 20% i koło fajnie buksowało parę razy ;)