Czarna
-
DST
67.25km
-
Teren
28.00km
-
Czas
03:08
-
VAVG
21.46km/h
-
Temperatura
53.5°C
-
Podjazdy
350m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw nieco kombinowania z oponą, ostatecznie na jutro mam zamiar wdrożyć 3 sposób. Przed 16 wyjechałem do Lipia bo wiadomo że Piątek MTB złapie lekkie opóźnienie . Zjeżdżam Marcinką i szybko jestem pod Lipiem. Mirek i Staszek dopiero co przyjechali, czekamy na resztę więc jeszcze pojeździliśmy trochę po Lipiu. Później przyjechał Krzysiek, który już był na trasie bo miłe panie powiedziały mu że już przejechaliśmy. W końcu wyruszyliśmy, dojechaliśmy do drogi na Wolę Rzędzińską i niedaleko wiaduktu czekamy na resztę. Dojeżdża Marcin, Tomek i Grzesiek. Dalej wyruszamy. Towarzystwo dosyć mozolnie, Mirek podjął się podkręcania tempa ale zero odzewu. Później we dwóch próbowaliśmy nadganiać tempa, dołączył Krzysiek i Marcin i reszta już starała się trzymać kroku i jakoś to szło. No miejscami to już było typu to nie maraton lecz wycieczka, ale zbytniego forsowania nie było. Dojechaliśmy do Czarnej i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Droga powrotna już bardziej sielankowo, mimo ze lekkie ściganie też było. Tomek się dziwił że spieszymy się jakby na nas 20 letnie żony w domu czekały. Nie wiem może on za swoją nie przepada :P Coraz bliżej Tarnowa zapadła decyzja ze trzeba uderzyć na Świętą Górę. Na rondzie obok Opla dosyć niebezpieczna sytuacja. Nie wiem jak można nie zauważyć tylu rowerów. Dalej na Skrzyszów, przerwa pod sklepem i przez Kruk na Świętą Górę . Wyjechaliśmy na Górę i odłączyliśmy się z Krzyśkiem od grupy, oni sobie pojechali do Miasta przez las. Zdjęć nie ma bo fon się rozładował :P
Wielka Lipa
-
DST
42.80km
-
Teren
14.00km
-
Czas
02:24
-
VAVG
17.83km/h
-
Podjazdy
550m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wziąłem rower, jakoś lekko po południu bo dosyć długo spałem a później mi się nie chciało nigdzie ruszać :P Wyjeżdżam, jakoś mało powietrza w kole, na oko tak ze 2 atm, to dlatego że zostawiając rower lekko go upuściłem ostatnio. Jadę w kierunku Marcinki, zjeżdżam asfaltem, klocki z przodu z początku trochę popiszczały ale ładnie dosyć hamują. Tyle że wymieniłem tylko przód więc tak jakbym tyłu w ogóle nie miał. Zjeżdżam brukiem obok restauracji, dosyć szybko i psssyt. Zabrakło wiatru- teraz pytanie czy opona na rozdarciu uszczypnęła czy dobiłem do felgi. Rower na plecy i do domu. No trochę mi zeszło, okazało się że dobiłem do felgi. Dla pewności jeszcze przykleiłem łatkę na rozdarciu opony, jutro i tak pewnie je zerwę i spróbuję tam łatke typowo do opon przykleić żeby już tego balona nie było tak wielkiego. Swoją drogą zauważyłem że opona ładnie do felgi się uszczelnia i z powodzeniem mogę zakładać ją bez dętki, oczywiście nie że tak normalnie, ale gdy mi łatka nie chwyciła to powietrze tylko obok wentyla uciekało, więc rant ładnie łapie. Opaska, wentyl i mleczko i można by jeździć na pusto :)
Drugie podejście było bardziej udane. Znów na Marcinkę, ku mojemu zdziwieniu dosyć mokro. Widać chłopaki starają się to osuszyć ale i tak w niedzielę sucho nie będzie. Opona-hmm no dosyć się trzyma, nie wiem czy lepiej niż nowy Python, ale na pewno trzymanie boczne ma lepsze. Zapycha się trochę wolniej, podjeżdża całkiem fajnie no ale wiadomo opona na błoto to nie jest więc nie podjechałem wszystkiego. Zrobiłem na Marcince może z 5km tak dla zabawy, ale napęd był całkiem zasyfiony. Zjechałem na Przemysłową i z Krzyśkiem wróciłem do domu.
Tak dziś zobaczyłem i niestety to prawda
W domu prowizorycznie wyczyściłem napęd, założyłem drugi łańcuch i już nieco przyzwoiciej pojechałem w kierunku Łękawki. Trzeba coś poważniej pojeździć bo studia i pogoda dały w kość-kondycja i siła już nie te. Pojechałem przez szlaban do Karwodrży, później w górę asfaltem. Kawałek goniły mnie 2 psy, jeden taki dosyć duży był. Zjechałem singielkiem i po płaskim wróciłem do Karwodrży. Podjechałem już obok domu pomocy. Zjazd do Łękawki, wpadłem w konkretną kałużę. Tak z 1/4 koła była pod wodą. Wyjechałem na asfalt i podjazdem w kierunku hurtowni lodów jechał jakiś szosowiec z Sokoła. Ja pojechałem w kierunku szkoły i później kawałkiem szutru na Zawadę. Dojeżdżam do asfaltu i znów ten sam szosowiec. Dogoniłem go i już pod sam dom dojechaliśmy wspólnie. Miło się rozmawiało, gościa już gdzieś widziałem, ale kto to był nie wiem :) Zobaczymy się na Pucharze Tarnowa na pewno :)
Licznika na wieczór nie kasowałem, w południe miałem średnią coś blisko 12km/h a za cały dzień prawie 18 więc po wieczorem nie było źle :P)
trasa
Koniec przygody
-
DST
5.00km
-
Podjazdy
10m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Koniec przygody pt Kraków Rometem. Zwieziony do Tarnowa, przejechane ponad 2500km
Wtorek
-
DST
20.80km
-
Teren
0.20km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.80km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę bez powietrza, wentyle nie trzymają, a już się z tym nie będę bawił. Napompowałem nie trzymało, drugi raz- po kilometrze już rachewka i jechałem tak na Czyżyny. Przed drogą powrotną napompowałem i spokojnie 10km przejechałem i jeszcze wiatru w kole zostało :O
ehh pogoda
-
DST
19.10km
-
Teren
0.30km
-
Czas
00:55
-
VAVG
20.84km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
W południe do Tarnowa po opony. Później powrót, częściowo przez las na marcince. Już na asfalcie miałem na plecach jakiegoś szosowca ale nie wyprzedził mnie. Później założyłem Racing Ralphy, wymieniłem klocki z przodu, nasmarowałem łańcuch i chciałem jechać na rower. W sumie była już 19, wyjechaliśmy z zamiarem zwiedzenia Marcinki. Niedaleko kościoła wielkie bum- z tyłu nie ma powietrza. Sprowadziłem rower polami do garażu, później się rozpadało i z jazdy już dziś nici. Co gorsze, dętka pękła chyba sama z się i chyba przy tym rozwaliło oponę, bo dętka przebita od środka, a tasiemka jest więc raczej to nie przez szprychę, a od opony odlepiły się druty, całkiem po drugiej stronie koła więc nie ma to ze sobą związku. Zakleiłem to niby łatką, ale chyba muszę użyć większej łatki lub znaleźc jakiegoś wulkanizatora co się tym zajmie, a tak się cieszyłem ;/
Bez sił
-
DST
34.61km
-
Teren
12.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
18.71km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw rano powrót do domu. Później niedziela.... I jakoś przed 16 wyjechałem ponownie. Ale jakoś tak bez sił, brakowało wypoczynku. Wyjechałem na asflat-poszła szprycha, no pięknie. Ale wyciągam i jadę dalej, do Łękawki, w Łękawce podjazd nieco błotnisty, ale tylko na fragmencie ok 50metrów. Przepycham bokiem. Dojeżdżam do Karwodrży tam pod ośrodek pomocy. Podjeżdżam do góry, drogą spaceruje fajny piesek. Mijam rowerzystę rozmawiającego z kimś miejscowym. Później sobie powoli jadę i nieco się zacząłem motać na błocie a kolega z tyłu prowadzi. Pojechaliśmy kawałek razem, tez miał Speca Hardrocka, tyle że czerwonego i na lepszym osprzęcie. Zjechałem do Łękawki i pojechałem do Kruku. W Skrzyszowie jakiś festyn związany z pszczelarstwem. Wzdłuż obwodnicy i podjechałem jeszcze pod Zamek bo zwijał sie tam turniej rycerski. Dalej już do domu
Kruk
-
DST
11.30km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:32
-
VAVG
21.19km/h
-
Podjazdy
70m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybko do Kruku i powrót bo czasu mało. Powrót przez pola od Kościoła pod dom. Dystans 9km, czas 27 min. Jeszcze wieczorem do Tarnowca
Marcinka a później piątek-NIE MTB
-
DST
74.84km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:54
-
VAVG
19.19km/h
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dostałem zdjęcie z Skandii :)
© labudu
Zaczęło się jakoś po południu, wyjechałem i po kilometrze musiałem wracać sprawdzić coś na kompie. Zaraz ponownie wyjechałem. Wpadłem do lasu na Marcince, tam pokręciłem trochę, ale ciężko, oponka łysawa, miejscami dosyć mokro więc trzeba deptać. Ale kondycyjnie z przeziębieniem ciężko więc technicznie się można nieco pobawić chociaż. Pojeździłem jakiś czas, coś niecałe 4km tego wyszło więc w sumie niewiele. Ktoś widać przejeżdżał po lesie na Saguaro. Widziałem też chyba 2 drzewa które blokowały nieco ścieżki. Jestem ciekaw kiedy pokaże się trasa najbliższego Pucharu Tarnowa :) Później zadzwoniłem do Mirka i Krzyśka i pojechałem do domu. Szybko przepłukałem rower, zmieniłem łańcuch i na 16 spotkać się z Mirkiem. Łyso mi
© labudu
Podjechaliśmy razem szutrem na Marcinkę i pojechaliśmy na Łękawkę. Dalej zjechaliśmy w dół pod pętle autobusową w Porębie i podjazdem asfaltowym na tzw granice. Mirek nie był zbytnio przygotowany na taki podjazd a z blatu to raczej ciężko go podjechać. Koło kapliczki skręt i w stronę cmentarza w Tarnowcu. Dzwoni Krzysiek i spotykamy się pod cmentarzem. Nie ma to jak zbiórka pod cmentarzem :) Decydujemy się omijać teren i jechać asfaltem. Więc jedziemy do Pleśnej i podjazd obok kościoła. Oj ciężko coś dziś, ale zbytnio się tym nie przejmuje bo jak katar minie to bedzie petarda. Wyjechaliśmy na górę i mamy jechać na Uroczysko, dobra ale kaj to jest ? :) Teraz w lewo :) przy drodze ładnie leżą sobie grzyby na sprzedaż, jedziemy i nie powiem całkiem fajnie w tym Uroczysku. Widoki piękne, ale patrząc w stronę Wojnicza była konkretna burza. Marcinka
© labudu
Chwilę trójka meteorologów obserwuje ruch chmur i stwierdzamy że nie pójdzie Doliną Dunajca ale kawałek dalej za górką na zachód.Chyba pada
© labudu
No to zjeżdżamy w dół, fajny zjazd ale mało widoczny. Przy Dunajcu skręcamy w prawo, jedziemy kawałek i czuć pierwsze krople. Myślimy-pewnie z wiatrem przyleciały. Za chwilę przejeżdża mokry samochód, zaczyna kropić. Wracamy, w kierunku na Janowice i dalej przez Lubinkę. Jak się uda to na sucho, koło sklepu odbijamy. W powietrzu czuć nieco wody ale po chwili już widać że będzie sucho :) Wyjeżdżamy na Lubinkę, widać w Tarnowie piękna pogoda, no udało nam się. Zjeżdżamy w dół, w Rzuchowej spotykamy Marcina, chwila rozmowy i jedzie dalej. Ależ się ten KTM świecił :) musze spytać jak on go myje bo ja po 2 dniach tak bym roweru nie był w stanie wypucować. Dojeżdżamy do Tarnowca, ja z Krzyśkiem na Świętą Górę, Mirek do najcieplejszego miasta w Polsce. I tak zakończył się ten średnio-rowerowy dzień. Szkoda że mało terenu, miała być Czarna ale czasowo w trójkę nie dalibyśmy rady. Dziś Mirek spostrzegł ze mam pręty w siodełku pogięte, ciekawe kiedy się to stało. Co prawda wydawało mi się że siodełko jest lekko krzywe ale myślałem że to moje urojenia, ale jednak jest krzywe naprawdę. A kij z tym, skoro tego nie czuje jadąc to nie jest źle :)Pod drzewem
© labudu
Testowo, Lipie
-
DST
25.19km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:18
-
VAVG
19.38km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd po 19:30, z Krzyśkiem. Wcześniej nie było pogody, a później czasu bo goniłem 1.6 do Kolbuszowej. Wymieniłem linki w rowerze Pawła, i po innych zabiegach z hamulcami i z kołami rower podobno jak nowy :) No ja bym tego tak nie ujął no ale dobra :P
Zjazd przez Marcinkę, oj ślisko a te opony-kiedy ja przestanę na nie narzekać :) Ale fajna zabawa, Lotniczą i przez Marii Dąbrowskiej na Zielone. Tam popatrzyliśmy chwile jak kuzyn na boisku gra w noge i pojechaliśmy na Lipie. Pokręciliśmy trochę, nieco ponad 3 km, ale zaczęło się robić ciemno i skończyliśmy. Te piaszczyste podjazdy z Pucharu dziś były bardziej zbite i podjechać było łatwiej :) Powrót podobną trasą tyle że na Marcinkę wyjechaliśmy szutrem od Obwodnicy. Z przeziębieniem jednak nie jeździ się najlepiej/najłatwiej. Ale za to nowe buciki bajka, co prawda trzeba się przyzwyczaić ale są fajne :)
Shimano SH-M088L
-
DST
22.17km
-
Czas
01:10
-
VAVG
19.00km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wracając z uczelni zadzwonił telefon, mam buty do odbioru. Na mieszkaniu małe pakowanie i jadę do domu bo w czwartek żużel :) (jeśli pogoda pozwoli). Najpierw do mudserwisu, później na dworzec. Jazdę rowerem odpuściłem bo pogoda niepewna, przeziębienie, poza tym zbyt dużo pakunku jak na jeden raz. Odebrałem buty i do torby. Moje prośby zostały wysłuchane, z reklamacji odesłali nowszy model i wyższy :) 088 a miałem 077 :) Pierwsza rzecz klamra, druga wydają się być lżejsze, jeszcze nie testowałem bo pedały w domu zostawiłem. Pociag tylko 5 min opóźnienia i powoli do Zawady.Nowe buty
© labudu