labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

PK

Środa, 5 czerwca 2013 | dodano: 05.06.2013

Co tu dużo pisać na uczelnie i na mieszkanie



Pogoda nie rozpieszcza

  • DST 26.45km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 19.12km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 czerwca 2013 | dodano: 04.06.2013

Już przepłacam ten deszcz przeziębieniem. Mimo niesprzyjającej pogody nie mogłem wysiedzieć w domu. Wcześniej była względna pogoda, gdy miałem czas to zaczęło padać. No nic, lekko kropi ale się wybrałem. Najpierw z krzesłem w ręce do pospawania, później pojechałem pod ZOO, zjechałem w dół, wzdłuż Rudawy na Błonia, właśnie zaczynał się mecz reprezentacji na Cracovii, dalej na Bulwary, obok Wawelu i przez Rynek i Reymonta na mieszkanie. Skromnie, ale chyba musze przeczekać to przeziębienie ;/

Rudawa © labudu


Na stadionie kaleczą © labudu



Transport

Wtorek, 4 czerwca 2013 | dodano: 04.06.2013

Typowo komunikacyjnie Rometem



Dobrze że Romecik ma błotniki :)

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013

Już mniej padało, ale spod kół dalej leciało i przydatne okazały się błotniki :) Później to juz nawet sucho było, ale na Speca nie zdążyłem się przesiąść. 2x na Politechnikę, i jeszcze w Galerii byłem w Carrefourze-a co będę chodził- przecież to z 200 metrów jest :P Pod Biedronką mini zlot Rometowców :P

Pod Biedronką © labudu



Deszczowo Transportowo

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013

Wstaję rano-wiara we mnie jest(w ładną pogodę). Patrzę za okno-pada :( No trudno, kurtka, plecak, torba na laptopa i w drogę. Godzina 4:10, zimno, deszcz i ciemno, do tego obciążenie-normalnie idealne warunki do jazdy na rowerze-no ale może chociaż w Krk będzie lepiej i coś pojeżdżę. Pociąg z Tarnowa wyjeżdża z ok 40 min opóźnieniem, bo chyba w Bogumiłowicach poszła sieć trakcyjna. I tak mamy szczęście bo w nocy pociąg kilka godzin spędził czekając na przejazd. od 4:40 do 7:20 w pociągu-PKP... W Krakowie jeszcze gorzej niż w Tarnowie, "lekko zawilgocony" dojeżdżam do mieszkania, w plecaku rysunki już też stawały się wilgotne ale nie zamokły. Po zajęciach było pięknie, zjadłem coś i widać chmury blisko. No nic poczekam, nie chcę aby mnie gdzieś złapało. No i jak lunęło to do teraz pada więc z roweru nici, na basen na razie nie mam ochoty



Zabierz nas na Liwocz

  • DST 117.70km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:24
  • VAVG 18.39km/h
  • VMAX 74.87km/h
  • Podjazdy 2300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013
Uczestnicy

Miało być lajtowo po asfalcie bo w teren się nie da, wyjazd z 3/4 bidonu, z 1 kanapką na śniadanie i bez żadnych batonów, jeszcze wyciągnąłem Krzyśka który był jeszcze mniej przygotowany i do tego bez tylnego hamulca, skończyło się w Liwoczu... Rano pogoda w miarę ok, wyjazd jakoś 8:40, Przemysłową, dojeżdżamy pod Koszycką- jest i Staszek. Podjeżdżamy pod Mytnika-pusto. Co jest odjechali, chwila niepewności, Krzysiek dobija się do drzwi do domu Kryśki. I jednak nie pojechali bez nas :) Zjawiają się też dwa Marciny i tata Olka. W sumie 7 osób, sporo osób ma opony w teren, a ma być asfalt-no trochę ich szkoda.

Ruszamy, najpierw bocznymi drogami dojeżdżamy do Przemysłowej tam trochę kałuż więc już po moich klockach. Dalej wzdłuż obwodnicy i szutrem na Marcinkę. Na podjeździe wiadomo, trzeba się rozgrzać :) Wyjeżdżamy do góry, jeszcze sobie można kawałek zjechać, na szczycie Marcin coś majstruje przy rowerze ale po chwili jedziemy dalej. Przez Łękawicę do Zalasowej-W Zalasowej podjazd pod światła na przełożeniu blat-ośka, taką małą premię sobie zrobiliśmy. Nieco bokiem, nieznaną mi trasą dojeżdżamy do Ryglic, było dosyć stromo. W Ryglicach jesteśmy jakoś koło 10:45, wiem bo gdy zobaczyłem kolegę to spojrzałem na zegarek.



Na Rynku prosto i trzeba się wspinać przez Pasmo Brzanki. Ale asfaltami to tak jakoś inaczej. Podjazd przez same pasmo pokonany 2 razy- była dłuższa przerwa w jeździe bo nauka, dodatkowo pogoda nie rozpieszcza-trzeba sobie dać w kość. Troszkę mi odjechali gdy podjeżdżałem drugi raz ale jednak ten podjazd kilka metrów ma. Zjeżdżamy w dół, na zjeździe prawie 75km/h pokazał licznik-można było się lepiej pochylić i dokręcić, może 8 dyszek by się pokazało. Jedziemy tymi asfaltami, widać Liwocz-no trzeba jechać skoro tak blisko. Część dosyć niechętnie na to patrzy, najbardziej naciskamy ja z Marcinem. Jedziem dalej, gdzieś na dole czekając niedaleko kościoła Marcin zaczął śpiewać: Zabierz nas na Liwocz... Prosi by mu pomóc, dojeżdża reszta, zaczyna śpiewać. Dają się przekonać, jedziemy na Liwocz :)

Jedziemy jakimś szlakiem, jednak nie zawracamy kawałek i podjeżdżamy Drogą Krzyżową-chyba tak to się nazywało. Fajny podjeździk ale dłuży się strasznie. W pewnym momencie jestem zmuszony zrzucić na młynek-oj chyba nie zdarzyło mi się to jeszcze w tym roku. Kawałek jednak zbyt ostro i techniki brak-trzeba prowadzić. W końcu jesteśmy na Górze z Krzyżem. Czekamy na resztę, gospodarze dają nam wodę mineralną i słoik ogórków kiszonych. Ale pycha ogóreczki XT, marchewka XTR :) Po odpoczynku zjeżdżamy w dół-docelowo żółtym w kierunku Brzanki, jak będzie ciężko to wcześniej odbijemy na asfalcie. Kilka fajnych zjazdów, ale z mojej strony obyło się bez gleb-z techniką coraz lepiej, jednak opony juz nie te. A Krzysiek z jednym hamplem-powodzenia, kawałek musi prowadzić. W terenie ciekawie, ale nic ciekawego do pisania, zauważamy że nie ma Marcina. Widać na fullu to zyskuje na zjazdach.



Okazuje się że złapał gumę no to po przyjacielsku... czekamy na dole aż naprawi i do nas zjedzie. Z dołu widać jakiś kolarzy, kojarzę ich z wypadów, nie wiem jak się nazywają ale dla mnie to ta "para na fajnych Specach". W każdym razie swoi, jadą od Tuchowa. Gdy odjeżdżają to Marcin się uwinął z oponą i jest z nami. Jedziemy dalej, Brzanka już coraz bliżej. Trochę szutru, kawałek asfaltu, obok Ostrego Kamienia, kawałeczek i jest Bacówka :) Tam kolejna przerwa, długo nie było Staszka, przerwa w jeździe zrobiła u niego swoje ale po solidnym bufecie odzyskał siły. Dalej zjeżdżamy na Burzyn i już asfaltem do Tuchowa. Na Rynku White Team Specialized Zawada odłącza się od peletonu na akcję pt. Stwierdzam żużel bo niedziela :) Już asfaltem byle szybciej do domu. Jakoś kilka minut po 17 meldujemy się w domu. Szybkie ogarnięcie i na żużel panowie na Unie :), ale to już samochodem. Wygraliśmy i to jak. W drodze powrotnej mijamy jeszcze Kamila, jak zwykle kręci gdzieś po asfaltach.

Podsumowując-kawał dobrej roboty, przynajmniej w kilku procentach nadrobiona przerwa w jeździe. Klocki jeszcze kilka km i w kosz, bo prawie już nie hamują, w sumie to te Alonghi nigdy dobrze nie hamowały. Wieczorna myjka na podwórku, coś się przerzutka już rozregulowała bo jak "depnę" to potrafi przeskoczyć a łańcuchy jeszcze są ok. W sumie to ten Liwocz można było w całości terenem przejechać, ale wyjeżdżając około 7-7:30, ale niektórzy dramatyzowali o błocie, a tak ładnie przeschło że mozna powiedzieć nie kurzyło się tylko.



Trasa taka od Tuanniki, ja trochę pozakręcałem to i przewyższeń myślę mam więcej, ale nie sądzę żeby było ich aż 2000m

/Liwocz



Masa Krytyczna Maj

  • DST 35.00km
  • Teren 0.20km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.09km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 maja 2013 | dodano: 31.05.2013

Najpierw do Miłosza do sklepu, no zasiedzieliśmy się trochę, później jeszcze na masę krytyczną. No było w miarę ok, bez chodników, ale jakoś mega chęci dziś do jazdy nie było bo rano ogarniałem rower a później jakoś tak zleciało. Na pewno miało na to wpływ że po asfalcie samemu to nie bardzo a w terenie to rower wczoraj umyłem i tak w ogóle...



Dobra zabawa

  • DST 33.50km
  • Czas 01:42
  • VAVG 19.71km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 maja 2013 | dodano: 30.05.2013

Cały dzień zleciał pod znakiem innych czynności lub deszczu. Jakoś około 19 wyjechałem, asfalty już przesychały. Miało być krótko i lajtowo, mimo że taka pogoda i lajtowo to się wyklucza :) Najpierw w stronę Łękawki, zjazd z asfaltu i pierwsze problemy. Przeprosiłem się z ubijakami i rower lata jak szalony, w dodatku opony, szczególnie przednia nie na takie warunki i nie w tej kondycji. Trochę nie tam poszarpało na tych koleinach. W Łękawce jakiś kolarz z naprzeciwka, nawet czysty był, lewa w górę i jedziemy dalej.

Gdzieś w lesie © labudu


Podjazd w lesie nawet suchy, z wyjątkiem jednego miejsca gdzie niemal zawsze jest błoto. Trochę przeszkadzały gałęzie, mokro i liście więc droga się nieco zwęziła. Zjazd do Karwodrży i podjazd asfaltem. Podjazd dosyć szybko udało się podjechać i wjeżdżam na singielek. Wszystko spoko, bardzo szybko zjazd, jednak na końcu na jednej ze skarpek zabrakło przyczepności i spd i nieco mnie wysadziło więc musiałem się podeprzeć. Tam też zauważyłem że klocki z tyłu się skończyły. Po zjeździe skręciłem w lewo, na płaskim zapadłem się w błocie a akurat miałem wrzucony blat więc musiałem pchać. Przejazd przez strumyk i podjazd. Były miejsca bardzo śliskie, kawałki musiałem prowadzić bo albo znosiło w bok, albo stawało się w miejscu.

Trochę się zapadło a łancuch na blacie © labudu


Dobra- nie mam klocków z tyłu to wracam ale inną drogą. Kawałek asfaltem w stronę Tuchowa i na końcu lasu w prawo i w dół. Zjazd niby prosty, ale kilkanascie metrów pokryte jakąś glinką i tylko przy przednim hamulcu koło odjeżdżało. Na dole przejście przez szlaban, swoją drogą zawsze był otwarty a ostatnio ciągle zamknięty. Z Karwodrży już główną drogą asfaltem aż do Łękawki i do Zawady. Na ostatnich zjazdach zobaczyłem że przednie klocki też już do kosza, dobrze hamowały ale szybko się skończyły ;/ Na tym asfalcie zobaczyłem że sporą część trasy jadę z blatu i to bez koszenia łańcucha. A może trzeba nieco bardziej mielić? nie wiem :)



Do domu

  • DST 11.00km
  • Czas 00:38
  • VAVG 17.37km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 maja 2013 | dodano: 29.05.2013

Na PKP i później już do domu po ciemku bo 23 już. Ciężko się jedzie po cięzkim tygodniu, a dopiero środa, trzeba odpocząć



29.05.2013

Środa, 29 maja 2013 | dodano: 29.05.2013

Dwa razy na Polibude i z powrotem