PK
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co tu dużo pisać na uczelnie i na mieszkanie
Pogoda nie rozpieszcza
-
DST
26.45km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:23
-
VAVG
19.12km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już przepłacam ten deszcz przeziębieniem. Mimo niesprzyjającej pogody nie mogłem wysiedzieć w domu. Wcześniej była względna pogoda, gdy miałem czas to zaczęło padać. No nic, lekko kropi ale się wybrałem. Najpierw z krzesłem w ręce do pospawania, później pojechałem pod ZOO, zjechałem w dół, wzdłuż Rudawy na Błonia, właśnie zaczynał się mecz reprezentacji na Cracovii, dalej na Bulwary, obok Wawelu i przez Rynek i Reymonta na mieszkanie. Skromnie, ale chyba musze przeczekać to przeziębienie ;/Rudawa
© labuduNa stadionie kaleczą
© labudu
Transport
-
DST
11.30km
-
Teren
0.10km
-
Czas
00:35
-
VAVG
19.37km/h
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Typowo komunikacyjnie Rometem
Dobrze że Romecik ma błotniki :)
-
DST
20.40km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.40km/h
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już mniej padało, ale spod kół dalej leciało i przydatne okazały się błotniki :) Później to juz nawet sucho było, ale na Speca nie zdążyłem się przesiąść. 2x na Politechnikę, i jeszcze w Galerii byłem w Carrefourze-a co będę chodził- przecież to z 200 metrów jest :P Pod Biedronką mini zlot Rometowców :PPod Biedronką
© labudu
Deszczowo Transportowo
-
DST
11.98km
-
Czas
00:37
-
VAVG
19.43km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstaję rano-wiara we mnie jest(w ładną pogodę). Patrzę za okno-pada :( No trudno, kurtka, plecak, torba na laptopa i w drogę. Godzina 4:10, zimno, deszcz i ciemno, do tego obciążenie-normalnie idealne warunki do jazdy na rowerze-no ale może chociaż w Krk będzie lepiej i coś pojeżdżę. Pociąg z Tarnowa wyjeżdża z ok 40 min opóźnieniem, bo chyba w Bogumiłowicach poszła sieć trakcyjna. I tak mamy szczęście bo w nocy pociąg kilka godzin spędził czekając na przejazd. od 4:40 do 7:20 w pociągu-PKP... W Krakowie jeszcze gorzej niż w Tarnowie, "lekko zawilgocony" dojeżdżam do mieszkania, w plecaku rysunki już też stawały się wilgotne ale nie zamokły. Po zajęciach było pięknie, zjadłem coś i widać chmury blisko. No nic poczekam, nie chcę aby mnie gdzieś złapało. No i jak lunęło to do teraz pada więc z roweru nici, na basen na razie nie mam ochoty
Zabierz nas na Liwocz
-
DST
117.70km
-
Teren
40.00km
-
Czas
06:24
-
VAVG
18.39km/h
-
VMAX
74.87km/h
-
Podjazdy
2300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być lajtowo po asfalcie bo w teren się nie da, wyjazd z 3/4 bidonu, z 1 kanapką na śniadanie i bez żadnych batonów, jeszcze wyciągnąłem Krzyśka który był jeszcze mniej przygotowany i do tego bez tylnego hamulca, skończyło się w Liwoczu... Rano pogoda w miarę ok, wyjazd jakoś 8:40, Przemysłową, dojeżdżamy pod Koszycką- jest i Staszek. Podjeżdżamy pod Mytnika-pusto. Co jest odjechali, chwila niepewności, Krzysiek dobija się do drzwi do domu Kryśki. I jednak nie pojechali bez nas :) Zjawiają się też dwa Marciny i tata Olka. W sumie 7 osób, sporo osób ma opony w teren, a ma być asfalt-no trochę ich szkoda.
Ruszamy, najpierw bocznymi drogami dojeżdżamy do Przemysłowej tam trochę kałuż więc już po moich klockach. Dalej wzdłuż obwodnicy i szutrem na Marcinkę. Na podjeździe wiadomo, trzeba się rozgrzać :) Wyjeżdżamy do góry, jeszcze sobie można kawałek zjechać, na szczycie Marcin coś majstruje przy rowerze ale po chwili jedziemy dalej. Przez Łękawicę do Zalasowej-W Zalasowej podjazd pod światła na przełożeniu blat-ośka, taką małą premię sobie zrobiliśmy. Nieco bokiem, nieznaną mi trasą dojeżdżamy do Ryglic, było dosyć stromo. W Ryglicach jesteśmy jakoś koło 10:45, wiem bo gdy zobaczyłem kolegę to spojrzałem na zegarek.
Na Rynku prosto i trzeba się wspinać przez Pasmo Brzanki. Ale asfaltami to tak jakoś inaczej. Podjazd przez same pasmo pokonany 2 razy- była dłuższa przerwa w jeździe bo nauka, dodatkowo pogoda nie rozpieszcza-trzeba sobie dać w kość. Troszkę mi odjechali gdy podjeżdżałem drugi raz ale jednak ten podjazd kilka metrów ma. Zjeżdżamy w dół, na zjeździe prawie 75km/h pokazał licznik-można było się lepiej pochylić i dokręcić, może 8 dyszek by się pokazało. Jedziemy tymi asfaltami, widać Liwocz-no trzeba jechać skoro tak blisko. Część dosyć niechętnie na to patrzy, najbardziej naciskamy ja z Marcinem. Jedziem dalej, gdzieś na dole czekając niedaleko kościoła Marcin zaczął śpiewać: Zabierz nas na Liwocz... Prosi by mu pomóc, dojeżdża reszta, zaczyna śpiewać. Dają się przekonać, jedziemy na Liwocz :)
Jedziemy jakimś szlakiem, jednak nie zawracamy kawałek i podjeżdżamy Drogą Krzyżową-chyba tak to się nazywało. Fajny podjeździk ale dłuży się strasznie. W pewnym momencie jestem zmuszony zrzucić na młynek-oj chyba nie zdarzyło mi się to jeszcze w tym roku. Kawałek jednak zbyt ostro i techniki brak-trzeba prowadzić. W końcu jesteśmy na Górze z Krzyżem. Czekamy na resztę, gospodarze dają nam wodę mineralną i słoik ogórków kiszonych. Ale pycha ogóreczki XT, marchewka XTR :) Po odpoczynku zjeżdżamy w dół-docelowo żółtym w kierunku Brzanki, jak będzie ciężko to wcześniej odbijemy na asfalcie. Kilka fajnych zjazdów, ale z mojej strony obyło się bez gleb-z techniką coraz lepiej, jednak opony juz nie te. A Krzysiek z jednym hamplem-powodzenia, kawałek musi prowadzić. W terenie ciekawie, ale nic ciekawego do pisania, zauważamy że nie ma Marcina. Widać na fullu to zyskuje na zjazdach.
Okazuje się że złapał gumę no to po przyjacielsku... czekamy na dole aż naprawi i do nas zjedzie. Z dołu widać jakiś kolarzy, kojarzę ich z wypadów, nie wiem jak się nazywają ale dla mnie to ta "para na fajnych Specach". W każdym razie swoi, jadą od Tuchowa. Gdy odjeżdżają to Marcin się uwinął z oponą i jest z nami. Jedziemy dalej, Brzanka już coraz bliżej. Trochę szutru, kawałek asfaltu, obok Ostrego Kamienia, kawałeczek i jest Bacówka :) Tam kolejna przerwa, długo nie było Staszka, przerwa w jeździe zrobiła u niego swoje ale po solidnym bufecie odzyskał siły. Dalej zjeżdżamy na Burzyn i już asfaltem do Tuchowa. Na Rynku White Team Specialized Zawada odłącza się od peletonu na akcję pt. Stwierdzam żużel bo niedziela :) Już asfaltem byle szybciej do domu. Jakoś kilka minut po 17 meldujemy się w domu. Szybkie ogarnięcie i na żużel panowie na Unie :), ale to już samochodem. Wygraliśmy i to jak. W drodze powrotnej mijamy jeszcze Kamila, jak zwykle kręci gdzieś po asfaltach.
Podsumowując-kawał dobrej roboty, przynajmniej w kilku procentach nadrobiona przerwa w jeździe. Klocki jeszcze kilka km i w kosz, bo prawie już nie hamują, w sumie to te Alonghi nigdy dobrze nie hamowały. Wieczorna myjka na podwórku, coś się przerzutka już rozregulowała bo jak "depnę" to potrafi przeskoczyć a łańcuchy jeszcze są ok. W sumie to ten Liwocz można było w całości terenem przejechać, ale wyjeżdżając około 7-7:30, ale niektórzy dramatyzowali o błocie, a tak ładnie przeschło że mozna powiedzieć nie kurzyło się tylko.
Trasa taka od Tuanniki, ja trochę pozakręcałem to i przewyższeń myślę mam więcej, ale nie sądzę żeby było ich aż 2000m
/Liwocz
Masa Krytyczna Maj
-
DST
35.00km
-
Teren
0.20km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.09km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do Miłosza do sklepu, no zasiedzieliśmy się trochę, później jeszcze na masę krytyczną. No było w miarę ok, bez chodników, ale jakoś mega chęci dziś do jazdy nie było bo rano ogarniałem rower a później jakoś tak zleciało. Na pewno miało na to wpływ że po asfalcie samemu to nie bardzo a w terenie to rower wczoraj umyłem i tak w ogóle...
Dobra zabawa
-
DST
33.50km
-
Czas
01:42
-
VAVG
19.71km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały dzień zleciał pod znakiem innych czynności lub deszczu. Jakoś około 19 wyjechałem, asfalty już przesychały. Miało być krótko i lajtowo, mimo że taka pogoda i lajtowo to się wyklucza :) Najpierw w stronę Łękawki, zjazd z asfaltu i pierwsze problemy. Przeprosiłem się z ubijakami i rower lata jak szalony, w dodatku opony, szczególnie przednia nie na takie warunki i nie w tej kondycji. Trochę nie tam poszarpało na tych koleinach. W Łękawce jakiś kolarz z naprzeciwka, nawet czysty był, lewa w górę i jedziemy dalej. Gdzieś w lesie
© labudu
Podjazd w lesie nawet suchy, z wyjątkiem jednego miejsca gdzie niemal zawsze jest błoto. Trochę przeszkadzały gałęzie, mokro i liście więc droga się nieco zwęziła. Zjazd do Karwodrży i podjazd asfaltem. Podjazd dosyć szybko udało się podjechać i wjeżdżam na singielek. Wszystko spoko, bardzo szybko zjazd, jednak na końcu na jednej ze skarpek zabrakło przyczepności i spd i nieco mnie wysadziło więc musiałem się podeprzeć. Tam też zauważyłem że klocki z tyłu się skończyły. Po zjeździe skręciłem w lewo, na płaskim zapadłem się w błocie a akurat miałem wrzucony blat więc musiałem pchać. Przejazd przez strumyk i podjazd. Były miejsca bardzo śliskie, kawałki musiałem prowadzić bo albo znosiło w bok, albo stawało się w miejscu.Trochę się zapadło a łancuch na blacie
© labudu
Dobra- nie mam klocków z tyłu to wracam ale inną drogą. Kawałek asfaltem w stronę Tuchowa i na końcu lasu w prawo i w dół. Zjazd niby prosty, ale kilkanascie metrów pokryte jakąś glinką i tylko przy przednim hamulcu koło odjeżdżało. Na dole przejście przez szlaban, swoją drogą zawsze był otwarty a ostatnio ciągle zamknięty. Z Karwodrży już główną drogą asfaltem aż do Łękawki i do Zawady. Na ostatnich zjazdach zobaczyłem że przednie klocki też już do kosza, dobrze hamowały ale szybko się skończyły ;/ Na tym asfalcie zobaczyłem że sporą część trasy jadę z blatu i to bez koszenia łańcucha. A może trzeba nieco bardziej mielić? nie wiem :)
Do domu
-
DST
11.00km
-
Czas
00:38
-
VAVG
17.37km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na PKP i później już do domu po ciemku bo 23 już. Ciężko się jedzie po cięzkim tygodniu, a dopiero środa, trzeba odpocząć
29.05.2013
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa razy na Polibude i z powrotem