Marcinka a później piątek-NIE MTB
-
DST
74.84km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:54
-
VAVG
19.19km/h
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dostałem zdjęcie z Skandii :)
© labudu
Zaczęło się jakoś po południu, wyjechałem i po kilometrze musiałem wracać sprawdzić coś na kompie. Zaraz ponownie wyjechałem. Wpadłem do lasu na Marcince, tam pokręciłem trochę, ale ciężko, oponka łysawa, miejscami dosyć mokro więc trzeba deptać. Ale kondycyjnie z przeziębieniem ciężko więc technicznie się można nieco pobawić chociaż. Pojeździłem jakiś czas, coś niecałe 4km tego wyszło więc w sumie niewiele. Ktoś widać przejeżdżał po lesie na Saguaro. Widziałem też chyba 2 drzewa które blokowały nieco ścieżki. Jestem ciekaw kiedy pokaże się trasa najbliższego Pucharu Tarnowa :) Później zadzwoniłem do Mirka i Krzyśka i pojechałem do domu. Szybko przepłukałem rower, zmieniłem łańcuch i na 16 spotkać się z Mirkiem. Łyso mi
© labudu
Podjechaliśmy razem szutrem na Marcinkę i pojechaliśmy na Łękawkę. Dalej zjechaliśmy w dół pod pętle autobusową w Porębie i podjazdem asfaltowym na tzw granice. Mirek nie był zbytnio przygotowany na taki podjazd a z blatu to raczej ciężko go podjechać. Koło kapliczki skręt i w stronę cmentarza w Tarnowcu. Dzwoni Krzysiek i spotykamy się pod cmentarzem. Nie ma to jak zbiórka pod cmentarzem :) Decydujemy się omijać teren i jechać asfaltem. Więc jedziemy do Pleśnej i podjazd obok kościoła. Oj ciężko coś dziś, ale zbytnio się tym nie przejmuje bo jak katar minie to bedzie petarda. Wyjechaliśmy na górę i mamy jechać na Uroczysko, dobra ale kaj to jest ? :) Teraz w lewo :) przy drodze ładnie leżą sobie grzyby na sprzedaż, jedziemy i nie powiem całkiem fajnie w tym Uroczysku. Widoki piękne, ale patrząc w stronę Wojnicza była konkretna burza. Marcinka
© labudu
Chwilę trójka meteorologów obserwuje ruch chmur i stwierdzamy że nie pójdzie Doliną Dunajca ale kawałek dalej za górką na zachód.Chyba pada
© labudu
No to zjeżdżamy w dół, fajny zjazd ale mało widoczny. Przy Dunajcu skręcamy w prawo, jedziemy kawałek i czuć pierwsze krople. Myślimy-pewnie z wiatrem przyleciały. Za chwilę przejeżdża mokry samochód, zaczyna kropić. Wracamy, w kierunku na Janowice i dalej przez Lubinkę. Jak się uda to na sucho, koło sklepu odbijamy. W powietrzu czuć nieco wody ale po chwili już widać że będzie sucho :) Wyjeżdżamy na Lubinkę, widać w Tarnowie piękna pogoda, no udało nam się. Zjeżdżamy w dół, w Rzuchowej spotykamy Marcina, chwila rozmowy i jedzie dalej. Ależ się ten KTM świecił :) musze spytać jak on go myje bo ja po 2 dniach tak bym roweru nie był w stanie wypucować. Dojeżdżamy do Tarnowca, ja z Krzyśkiem na Świętą Górę, Mirek do najcieplejszego miasta w Polsce. I tak zakończył się ten średnio-rowerowy dzień. Szkoda że mało terenu, miała być Czarna ale czasowo w trójkę nie dalibyśmy rady. Dziś Mirek spostrzegł ze mam pręty w siodełku pogięte, ciekawe kiedy się to stało. Co prawda wydawało mi się że siodełko jest lekko krzywe ale myślałem że to moje urojenia, ale jednak jest krzywe naprawdę. A kij z tym, skoro tego nie czuje jadąc to nie jest źle :)Pod drzewem
© labudu