Brzanka z przygodami
-
DST
50.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
17.14km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Kalorie 2898kcal
-
Podjazdy
617m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś był DPŚ więc jeżdżenie odłożone na sam wieczór. Wyjeżdżamy z Krzyśkiem i napęd zachowuje się jakby był do kosza, a wczoraj było ok. Zdjąłem i nasmarowałem ten sam łańcuch i przez noc taka różnica? no nie może być, co prawda na kasecie już widać zużycie ale 3 łańcuchy i dopiero 3 tys przejechane a poprzedni wytrzymał 5,5tys na 2 najtańszych łańcuchach. Chyba popełniłem błąd i należało też wyczyścić blaty i kasete. Później jeszcze przerzutka zaczęła świrować ale to pewnie przez błoto. Jutro muszę rower umyć i nasmarować co trzeba i mam nadzieję będzie git. Dojeżdżamy pod szkołę i naszą trasą podąża jakiś szosowiec :) Wyprzedziliśmy go za pętlą, ale gniótł się strasznie, pewnie miał z 35 a było z górki. Zjeżdżamy z asfaltu i polami a dalej w las. W jednym miejscu jak zawsze błoto, dodatkowo zmielone przez opony od crossa. Zjeżdżamy do Karwodrży i na singielek. Podjeżdżamy szutrem, zjeżdżamy szutrem, podjazd na Brzankę i jesteśmy na Brzance :D Piotrek mówił że zjazd już oczyszczony więc jedziemy nim. Moim zdaniem to najciekawszy zjazd z Brzanki(z mi znanych). Do tego dziś sporo kamieni, błota, wody-Było ciekawie :D
Zjeżdżamy i udajemy się w kierunku Lasu Tuchowskiego. Ta opcja zjazdu jest poza tym najłatwiejsza jeśli chodzi o pozaasfaltowy powrót do Tarnowa. W Lesie Tuchowskim chciałem Krzyśkowi pokazać kawałek trasy DH. Coś nie wyszło, niby zjechaliśmy nią w dół, ale gdzieś źle skręciłem i ominęliśmy chyba najfajniejszy kawałek. Może następnym razem się uda. Musieliśmy kawałek podjechać w górę aby gdziekolwiek dalej jechać(to jeszcze było do dłuższego rozglądnięcia w terenie) i Krzyśkowi strzela spinka w łańcuchu. Udało się znaleźć tylko 1 kawałek, próbowałem moją spinką ale nie dałem rady. Mam spinkę na 9 biegów, a Krzysiek ma 8 biegów(w sumie to ja też mam 8 biegów ale przy napędzie 9 biegowym bez jednej zębatki) i ta spinka okazuje się za wąska. Czyli dziś będzie ciekawszy powrót do domu. Krzysiek dopychając/doholowując się trzymając moją rękę dociera do Tuchowa. Tam dzwoni po Pawła aby dowiózł spinkę rowerem.
My powoli ruszamy naszym zestawem-fajna zabawa mając dodatkowe obciążenie. Trening Kowalczyk z oponą może się schować :P ja miałem pewnie dodatkowe z 120kg czyli nasz zestaw ważył dobre 225kg, było co ciągnąć. Okazało się że dojechaliśmy prawie na samą górę podjazdu do Piotrkowic. W Zabłędzy obok sklepu Krzysiek pchał, w sumie sam nie wiem czemu ale tak chciał. Jeszcze w Tuchowie ***** z Matiza ucieszył się bo udało mu się kogoś wyprzedzić, trąbiąc i wymachując przy tym rękami. A drugi Roverem chcąc wyprzedzić nas na zakręcie musiał hamować do tego stopnia że silnik zgasł w czasie jazdy. Panie lewa noga na pedał :P Na podjeździe młynka nie używam, do tego trzeba delikatnie bo napęd w trybie skaczącym, u góry robi się już ciemno. Paweł przyjeżdża, łańcuch spięty i jedziemy dalej. Nawet dobrze że przyjechał bo się wczepię między nich i będę oświetlony :) Nie ma opcji, nadbagażu nie wożę-lampek nie mam.
I tak jakoś dojechaliśmy do domu, wyszło równe 50 km, no dobra dokręciłem 20 metrów na podwórku :D
Nie padało :D
-
DST
45.82km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
22.91km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda cały dzień do kitu, nie pozostało nic innego jak śledzenie wyników z Piwnicznej i endomondo Marcina. Wieczorem jakoś przestało, wyjechaliśmy z Krzyśkiem. Z założeniem-więcej asfaltu bo w terenie pewnie brakowało by przyczepności, a zarówno on jak i ja ścieramy prawie do zera stare opony na tyle. Dojeżdżamy do asfaltu, słychać jakby motocykle. Trening? po takim deszczu? niemożliwe-cel jest tylko jeden Zbylitowska 3. Bramy zamknięte więc coś nam się musiało wydawać. Dalej na Czarną Drogę i z Kępy Wałami Dunajca. Przejechaliśmy Czerwony w Buczynie- nie wiedziałem że on taki ciekawy :) Dalej zabawa z kałużami na niebieskim i dojechaliśmy do Dąbrówki Szczepanowskiej. Jeszcze w tym roku nie zmierzyłem się z Golgotą więc dziś była okazja. Podjechane, ale spodziewałem się że w mojej dyspozycji będzie lżej. Wyjechaliśmy na Lubinkę i zjazd do Rzuchowej i Koszyc gdzie dziś gra Enej. Dużo samochodów i przez Tarnowiec do domu. Nie padało :)
Półtorej godziny
-
DST
35.74km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
24.65km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały dzień jakoś to lało, to nie lało, grzmiało strach było wyjeżdżać. Wyjechałem całkiem wieczorem, w końcu nie na nakrętkach 15 ale na szybkozamykaczu w tylnej osi. Pojechałem do Łękawicy i szutrem na Trzemesną. Fajnie mokro się zrobiło, dalej w kierunku Karwodrży na singielek. Tam już drugi raz gonił dosyć duży pies-jak to na wsi. Szutrem do Uniszowej i dalej już asfaltem. Bo po pierwsze się ściemnia, a po drugie nie lubię gdy jest sucho a za kołnierz skapuje woda z liści. Więc do Tuchowa i asfaltem do domu. W Piotrkowicach widzę że sucho do domu nie dojadę, chmura nad Tarnowcem. Ale nic jadę i szybko jestem w domu, deszcz złapał mnie kawałek przed Zawadą, ale na tyle mocny ze zdążyłem przemoknąć. Fajnie wyszło 1,5h jazdy, może nie jakiejś mega szybkiej, ale emeryckie tempo to nie było.
Mapka
Do babci
-
DST
56.55km
-
Teren
0.50km
-
Czas
02:12
-
VAVG
25.70km/h
-
VMAX
61.60km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę padało, wieczorem wybrałem się do BieniaszBike po oś bo nie ufam tej osi na nakrętke 15, jednak szybkozamykacz to szybkozamykacz. Kupiłem i wróciłem do domu. Kilka minut przerwy i z racji że z drzew padałaby jeszcze woda za kołnierz to asfalty. Pojechaliśmy z Krzyśkiem przez Tuchów na Rychwałd do Babci. Z Lichwina wyjechaliśmy o 20:30 wiec trochę szarawo się robiło. Ale tempo było dobre, po płaskim ciągle około 40 więc można było się zmachać. Podjazdy też mocno, więc niby niedużo po asfalcie ale całkiem stracony dzień nie wyszedł :D
Bardziej miastowo
-
DST
41.14km
-
Teren
7.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
22.44km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jakoś nie było weny. Wyjechałem dopiero po południu, z Marcinem, czyli tylko szosa. Do Tarnowca złapaliśmy się za jakimś szosowcem, dalej w okolice Klikowskiej odebrać dyplom z Rajdu Sokołów. Błoniami i Laskiem Lipie(tam wjechałem w "teren") do Woli Rzędzińskiej i przez Skrzyszów i Łękawicę do Zawady. Bez jakiegoś mega ciśnięcia ale można powiedzieć Marcin daje radę. Później widziało mi się mało to pojechałem jeszcze do Kruku. Ogólnie kilometrowo wyszła kiszka, ale może w końcu organizm odpocznie.Zachód słońca
© labudu
Wtorek z Brzanką
-
DST
79.43km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:28
-
VAVG
17.78km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Kalorie 3000kcal
-
Podjazdy
1300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciężko się było zebrać rano, ale wyjechałem o czasie, stary Python lekko bije, ale nic dziwnego bo zakładana wczoraj od tak na szybko, Ralph się za szybko ściera i zostawiłem go może jeszcze się przyda na jakiś bardziej deszczowy czas, a ostatnio balon na nim jakby się bardziej powiększył. Pod kościółkiem jestem chyba nawet przed czasem, jest tylko Mirek ale akurat Krysi i Marcina można być pewnym że przyjadą. Korzystając z chwili czasu dosmarowałem łańcuch bo wydawało mi się ze go niedawno smarowałem a jednak tak nie było ;/ Jest już nas komplet, w okolicach Tuchowa ma jeszcze dołączyć Piotrek. Jedziemy i jednak 9:30 to nie jest dobra pora na wyjazdy bo kolejny raz zamknięty przejazd kolejowy o tej porze. Podjeżdżamy na Marcinkę i skręt w kierunku Łękawicy. Wyjazd do Trzemesnej i zjazd w stronę Karwodrży. Na asfalcie gonią nas pieski, a kawałek dalej czeka Piotrek. Zjeżdżamy ulubionym singielkiem Mirka, zjeżdżam prawie do końca 1 ręką bo filmik nagrywam, zostaję trochę z tyłu.
Później Piotrek wprowadza nas gdzieś w Las Tuchowski, łapię sporą gałąź w tylne koło, zatrzymuję się żeby wyjąć. Dosyć ciężko to idzie, ale udaje się, wstaje, rozglądam się nikogo nie widać a jest rozjazd dróg. Wyciągam telefon, ale słyszę piszczące hamulce Krysi po prawej czyli pojechali gdzieś w prawo. Jadę wiec w tym kierunku, gdy byłem już blisko słyszałem że zaczęli mnie szukać. Bardzo fajny kawałek trasy. Później zjeżdżamy kawałkiem trasy chyba z DH, fajne bandy pobudowane :D
Dalej prześmignęliśmy sobie na Brzankę, jakiś szlak konny był czy coś w tym stylu gdzies w lesie. Na Brzance pod Bacówkę ale wróciliśmy się żółtym w kierunku Liwocza i powrót przez Ostry Kamień. Złapałem konkretny patyk w przednie koło, ale na szczęście złamał się patyk, nie szprychy. Piotrek pokazał nam ciekawy zjazd do tego szutru co jest niżej, w efekcie dojechaliśmy do drogi od Stalbomatu pod Bacówkę więc Brzankę zdobyliśmy nijako dwa razy. Spod Bacówki Krysia z Marcinem pojechali zielonym do Burzyna i dalej na Tarnów, my pojechaliśmy żółtym do Lubaszowej. Z polany Morga piękne widoki na okolicę, sam zjazd do Lubaszowej, sprawnie, bez podpórki ale namęczyć się swoje trzeba było.
Z Lubaszowej asfaltem do Burzyna i do rynku w Tuchowie, gdzie Piotrek odłącza się i jedzie do domu. My z Mirkiem wzdłuż Białej, aby było chłodniej dojechaliśmy do Tarnowa. Ale już końcówka była ciężka, bo upał i nie byłem przygotowany na obecność Piotrka. W sumie niby było 2 dni regeneracji a jechało mi się gorzej niż przed więc nie wiem o co kaman.
Znów na fullu
-
DST
9.20km
-
Czas
00:25
-
VAVG
22.08km/h
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt GTI
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji że w Specu kapeć a musiałem jechać do Skrzyszowa to wziąłem GTI. Ciężko znów się przyzwyczaić ale dało radę przejechać, w Skrzyszowie nawaliła tylna piasta i koło zblokowało. Ciężki do niesienia ten rower, prawie 20kg, wracałem pieszo przez Kruk, spod tego domku w lesie tata uraczył mnie podwózką. Nie ma to jako pasażer na moto trzymać w rękach rower :P
Odpust
-
DST
24.82km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
23.27km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś koło 5:20 wyjazd do Tuchowa na mszę odpustową, z Krzyśkiem. Wyjeżdżam na asfalt, patrzę flak z tyłu-eee tam jadę. Dojeżdżam do Tuchowa, po mszy w drodze powrotnej zachaczam o Lotos i pompuję. Powrót już bardziej terenowo przez las bo można się ubrudzić. Miałem jeszcze w południe coś pojeździć, ale była transmisja z Mistrzostw Polski, a powrót z meczu żużlowego nieco sie przedłużył i też nie było już czasu. Ale przynajmniej tyle że trafiła się regeneracja, w końcu bo po wycieczce na Liwocz nogi były już nie te.
Sobota MTB
-
DST
74.60km
-
Teren
31.00km
-
Czas
03:32
-
VAVG
21.11km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Kalorie 2500kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do sklepu do Tarnowca, a później z Krzyśkiem na Sobotę MTB. Ku naszemu zdziwieniu w Lipiu oczekiwał tylko Mirek. A tyle było pisania że wtorek to nieodpowiednia data, ale w weekend by było więcej chętnych... No nic ruszamy przez Lipie i standardową trasą na Czarną. Nie ma jakiejś super mocy w nogach, ale zatrzymywać się nie ma co bo komarów pełno. Już w drodze powrotnej na jednym zakręcie jakby bardziej luźny szuter niż zwykle. Już gdzieś za połową drogi powrotnej Mirek zauważa że niby sobie tak jedziemy rozmawiając a już ponad 1,5 godziny dobrego pedałowania bez przerw. No fajnie, mimo że średnia nie jest jakaś nadzwyczajna. Bez napinki można było zrobić to nieco szybciej. Na koniec bonus w postaci Marcinki przez Kruk. Rosną malinki, ale szybko pojawiają się komary. Zjazd szutrem do Tarnowa i jeszcze runda honorowa po Tarnowie. Odwiedziliśmy ulicę Wałową, Rynek oraz Krakowską i powrót lasem na Marcince. Przy wyjeździe na asfalt stoi piękna Yamaha R1, od jakiegoś czasu chodzi za mną ten motocykl, kiedyś na Lubince czerwono-biały, dziś taki sam model tyle że niebieski :) może kiedyś :D
Tysiące komarów lubi to
-
DST
52.21km
-
Teren
19.00km
-
Czas
02:50
-
VAVG
18.43km/h
-
VMAX
66.81km/h
-
Kalorie 2000kcal
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od dawna z Krzyśkiem nie jeździłem, dziś się udało. Powietrze było trochę schłodzone więc było fajnie. Najpierw do Łękawki i podjazd standardowo lasem. Trochę więcej błota niż ostatnio ale da się jechać. Przeszkadzały niżej położone gałęzie, ale przynajmniej schładzały wodą :) Dalej na Trzemesną i zjazd singielkiem Mirka. Tam wolniej bo nie byłem pewien dziś nawierzchni. Później w lewo i w górę do Zalasowej, tam się obawiałem czy uda się wyjechać. Dwa razy musiałem się podeprzeć ale to raczej kwestia techniki niż niemożności wyjechania. Wyjeżdżam na górę, chcę się napić-ni ma bidonu. No nic, wrócimy tą samą drogą a my w dół szutrem pod Stalbomat. Do góry i w dół zielonym do Burzyna. W Tuchowie skręt na Ryglice i asfaltem pod klasztor. Tam kupione cukierki i asfaltowy podjazd na ul. Partyzantów :) Zeszło nam tam z pół godziny-nie no żartuję :P i dalej powrót podobna trasą. Bidon się znalazł na singielku, jeszcze do Trzemesnej i nowo poznanym zjazdem, dziś po deszczu była frajda :)