Wtorek z Brzanką
-
DST
79.43km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:28
-
VAVG
17.78km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Kalorie 3000kcal
-
Podjazdy
1300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciężko się było zebrać rano, ale wyjechałem o czasie, stary Python lekko bije, ale nic dziwnego bo zakładana wczoraj od tak na szybko, Ralph się za szybko ściera i zostawiłem go może jeszcze się przyda na jakiś bardziej deszczowy czas, a ostatnio balon na nim jakby się bardziej powiększył. Pod kościółkiem jestem chyba nawet przed czasem, jest tylko Mirek ale akurat Krysi i Marcina można być pewnym że przyjadą. Korzystając z chwili czasu dosmarowałem łańcuch bo wydawało mi się ze go niedawno smarowałem a jednak tak nie było ;/ Jest już nas komplet, w okolicach Tuchowa ma jeszcze dołączyć Piotrek. Jedziemy i jednak 9:30 to nie jest dobra pora na wyjazdy bo kolejny raz zamknięty przejazd kolejowy o tej porze. Podjeżdżamy na Marcinkę i skręt w kierunku Łękawicy. Wyjazd do Trzemesnej i zjazd w stronę Karwodrży. Na asfalcie gonią nas pieski, a kawałek dalej czeka Piotrek. Zjeżdżamy ulubionym singielkiem Mirka, zjeżdżam prawie do końca 1 ręką bo filmik nagrywam, zostaję trochę z tyłu.
Później Piotrek wprowadza nas gdzieś w Las Tuchowski, łapię sporą gałąź w tylne koło, zatrzymuję się żeby wyjąć. Dosyć ciężko to idzie, ale udaje się, wstaje, rozglądam się nikogo nie widać a jest rozjazd dróg. Wyciągam telefon, ale słyszę piszczące hamulce Krysi po prawej czyli pojechali gdzieś w prawo. Jadę wiec w tym kierunku, gdy byłem już blisko słyszałem że zaczęli mnie szukać. Bardzo fajny kawałek trasy. Później zjeżdżamy kawałkiem trasy chyba z DH, fajne bandy pobudowane :D
Dalej prześmignęliśmy sobie na Brzankę, jakiś szlak konny był czy coś w tym stylu gdzies w lesie. Na Brzance pod Bacówkę ale wróciliśmy się żółtym w kierunku Liwocza i powrót przez Ostry Kamień. Złapałem konkretny patyk w przednie koło, ale na szczęście złamał się patyk, nie szprychy. Piotrek pokazał nam ciekawy zjazd do tego szutru co jest niżej, w efekcie dojechaliśmy do drogi od Stalbomatu pod Bacówkę więc Brzankę zdobyliśmy nijako dwa razy. Spod Bacówki Krysia z Marcinem pojechali zielonym do Burzyna i dalej na Tarnów, my pojechaliśmy żółtym do Lubaszowej. Z polany Morga piękne widoki na okolicę, sam zjazd do Lubaszowej, sprawnie, bez podpórki ale namęczyć się swoje trzeba było.
Z Lubaszowej asfaltem do Burzyna i do rynku w Tuchowie, gdzie Piotrek odłącza się i jedzie do domu. My z Mirkiem wzdłuż Białej, aby było chłodniej dojechaliśmy do Tarnowa. Ale już końcówka była ciężka, bo upał i nie byłem przygotowany na obecność Piotrka. W sumie niby było 2 dni regeneracji a jechało mi się gorzej niż przed więc nie wiem o co kaman.