Krynica
-
DST
171.00km
-
Czas
05:33
-
VAVG
30.81km/h
-
VMAX
72.00km/h
-
Kalorie 6924kcal
-
Podjazdy
1696m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pojawił się pomysł jazdy w większym składzie w sobote. Do wyjazdu ostatecznie dołączył się tylko Sławek, proponując jakąś tam trasę ale zdawała nam się nudna, więc jechaliśmy po naszej. Poza Sławkiem nie przyjechał nikt poza stałą ekipą czyli ja, Olek i Krzysiek. Na początek Zawada żeby nie walić pomiędzy samochodami. Ruszamy i szybko okazuje się że ja z Olkiem lajtowo jedziemy z przodu, a Krzysiek ze Sławkiem utworzyli grupę numer dwa. Przejeżdżamy polami do Łękawki i zaczyna się podjazd na Słoną. Wyjeżdżam z przodu z Olkiem, po chwili przyjeżdża Krzysiek i po dłuższej chwili Sławek po czym stwierdza że dla niego to za wysokie tempo i nie chce nas spowalniać. Jedziemy jeszcze dalej razem ale mamy już nie czekać na rozjazdach. Zjeżdżamy z górki i szybko okazuje się że jedziemy już tylko w trójkę. Krótka narada podczas jazdy gdzie jedziemy, przeliczenie czasu do zachodu słońca- dobra lecimy na Krynice, zmiany co 5km, reszta tak jak zwykle. Mnie się udało z początku schować z tyłu grupy, wiatr jaki był to był wiec nie było się co spinać.
Początek jazdy © labudu
Postój przed Grybowem © labudu
Postój © labudu
Trochę śniegu © labudu
Gdzieś w lesie © labudu
Prowadzenie peletonu przypadło mi dopiero za Gromnikiem więc dociągłem żwawym tempem do Ciężkowic, na zjeździe za parkingiem przy Skamieniałym mieście ukratkiem przemieściłem się na tył grupy :D Jedziemy tak sobie dalej, miłe zaskoczenie w Siedliskach w końcu budują nową drogę i będzie się omijać dwa przejazdy kolejowe- bo kilka ich jest na tamtym odcinku. Gdzie dostałem kolejną zmianę nie pamiętam, wiem że jak robiliśmy postój tuż przed Grybowem to akurat byłem z przodu. Skrzyżowanie w Grybowie i ostatnie chyba 22 czy 25- różnie znaki pokazują- kilometry do Krynicy i powoli zaczyna się wspinaczka. Po płaskim jeszcze jakoś szło, później zaczęły się podjazdy i chłopaki stwierdzili że się oszczędzają bo jeszcze trzeba do domu wrócić. Stwierdziłem że będę jechał kawałek przed nimi ich tempem, kawałek próbowałem jechać na maxa ale jakoś szybko się zmęczyłem i mi się odechciało. Wyjechaliśmy do góry, myśleliśmy że na Krzyżówce śnieg- owszem był ale gdzieś po skarpach i rowach a to się nie liczy. I co ciekawe dosyć ciepło więc można było jechać na krótko- my rozważaliśmy ewentualność Krynicy od początku więc Olek jechał na długo, ja miałem długą koszulkę tylko a Krzysiek cały na krótko oczywiście. W sumie wg mnie moja kombinacja była najlepsza bo nieraz na zjazdach podwiewało a długa i krótka koszulka zrobiły w tej kwestii robotę :) zimno nie było a nie grzałem się jakoś bardzo. Ostatni zjazd w dół, odrobiłem do Krzyśka wg stravy chyba 3 sekundy :P Ale gdzie się tak spieszyć- trzeba się delektować, obok deptaka w Krynicy czekamy na Olka gdyż jemu grawitacja nie służy i delektował się zjazdem i co teraz- przerwa na ławeczce na deptaku. Ciekawa miejscowość- ludzie godzinami siedzą wokoło fontanny nic nie robiąc - ja bym tak nie mógł jak tyle górek dookoła :)
Krynica Deptak © labudu
Strumyk © labudu
Deptak © labudu
Wracać się nie chce ale trzeba, podjazd na Krzyżowke najpierw wolno, później średnim tempem, zjazd w dół to kolejna próba wyczucia przyczepności tych opon. No wydaje mi się zjechałem poprawnie :) nie znając kombinacji zakrętów całkiem płynnie, odjechałem delikatnie chłopakom ale oczywiście wszyscy zahamowaliśmy na 1 zakręcie bo była woda, piasek i dziury w asfalcie. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce tak aby wrócić za dnia do Tarnowa. Jechałem z przodu grupy- tempo- no tak raczej powyżej 40km/h, teraz cały czas minimalnie z górki i tak jakby lekko z wiatrem. Chociaż mamy wrażenie że się obrócił zgodnie z prognozami;/ W Grybowie przerwa na batona koło delikatesów, dotankowanie bidonów i ruszamy dalej. Tempo przyzwoite, trochę zmęczenie dało się we znaki, nawet nie bardzo wiem kiedy zleciała cała trasa. W Gromniku kolejna krótka przerwa. Końcówka dla mnie bardzo ciężka, zmęczenie całą trasą już spore, było nie było większość drogi z Krynicy jechałem z przodu i to mocnym tempem. Przejeżdżamy Tuchów i zaczyna się podjazd na Słoną Góre, zastanawiałem się go czy jechać go mocno czy odpuścić. Zacząłem dosyć mocno, Krzysiek został, Olek siedzi na kole- no może wyciągniemy szybko na górę. W nogach już prawie nie ma czym kręcić, na wypłaszczeniu kilka metrów bez kręcenia korbą aby odpocząć, ostatnie metry podjazdu i ciężko ujechać prosto. Kawałek po płaskim i przystanek, zatrzymuję się by poczekać na Krzyśka i przy okazji odpocząć. Jesteśmy wszyscy to zjeżdżamy w dół, nie ma co czekać- pogadamy w Tarnowcu. Zjazd w dół w Porębie, trzymałem za samochodem, bo jak kilka zjechało na bok bym mógł ich wyprzedzić to jeden wyjechał na środek aby zblokować. Byli tacy co po prostu przelecieli środkiem pasem z kostki ale mi się aż tak bardzo nie spieszyło. Trochę po płaskim i hopka obok kościoła. Tam mnie zgięło w połowie podjazdu i dalej musiałem jechać z młynka. W sumie nie tylko ja miałem ten problem.
Postój w Grybowie © labudu
Dotoczenie się do Tarnowca i miesiące rozmów o niczym. Dziś wyszło 171 kilometrów, czas netto 5:33 czyli średnia prawie 31km/h, czas brutto dla mnie 7:33 ale miesiąc gadaliśmy w Tarnowcu a i w Krynicy siedzieliśmy długo podziwiając fontannę. Poza tym postojów było mało i to jest postęp bo nieraz bardzo długo stoimy :D Przewyższeń różnie źródła podają, jedne 1600 inne 2000, sam Garmin coś prawie 2000 pokazał ale nie wiadomo komu wierzyć.
A to co widzę © labudu
Piątek
-
DST
62.33km
-
Czas
02:11
-
VAVG
28.55km/h
-
VMAX
65.80km/h
-
Kalorie 2410kcal
-
Podjazdy
941m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem jechać rano ale jakoś się zebrać nie mogłem bo wolałem jechać w grupie. Ostatecznie wyjazd o 12:30, poczatkowo powoli obok cmentarza w kierunku Łękawicy. Dalej głownym asfaltem na Trzemesną, wnerwiłem się bo gdzieś chyba od wstrząsów musiał się przestawić ogranicznik przerzutki i spadł łancuch. Chciałem go założyć w czasie jazdy nie udało się, a później zobaczyłem że zahaczyło o ta blaszkę ochronną- ładna mi to ochrona. Kawałek dalej się okazuje że droga zamknięta i musimy się wracać. Ale ominęliśmy zamknięty odcinek bocznymi asfaltami i migiem zjeżdżamy do Karwodrży. Głowną drogą do Tuchowa, na rynku skręt w kierunku Łowczowa i ostry podjazd za torami. Dosyć opornie szło ale po szczycie jest zjazd :D Wyjazd obok cmentarza w kierunku Rychwałdu ale zjazd do Łowczowa. Oj dziurawo, ostatnio jechałem tam do góry i zdawało się że jest równo- ale jednak nie było. Dalej wyjazd fragmentem który niedawno pokazał mi Olek i przez Meszną Opacką na Rychwałd. Kawałek w lesie nieco mocniej, liczyłem że Olek skontruje ale tak się nie stało. Toczymy się do góry i decyzja że wszyscy wracamy do domu, chciałem jeszcze pojeździć po Lubince ale samemu mi się nie chciało i stwierdziłem że czasem trzeba sobie odpocząć. Zjazd z Rychwałdu, jadę sobie spokojnie, chłopaki mnie wyprzedzają i okazuje się ze zjechałem ostatni. Dalej po płaskim i jesteśmy w Tarnowcu, tam pogawędka i do domu.
Szosa z rana
-
DST
45.34km
-
Czas
01:40
-
VAVG
27.20km/h
-
VMAX
58.80km/h
-
Kalorie 1937kcal
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd jakoś po 9:30, pogoda ładna aż żal było iść na wykład- pojechałem na rower, a do Krakowa dopiero na ćwiczenia. Zjazd do Tarnowca i od razu do Rzuchowej i kawałek wspinaczki na Lubinkę. Na skrzyżowaniu skręt na Szczepanowice i widzę kogoś w koszulce Sokoła. Jechałem kawałek za nim, ale obok sklepu skręciłem w górę. Tam ciężko ale wyjechałem i górą sobie jadę, patrze widać góry to zrobiłem fotke- to nic że z telefonu że nic nie widać ale coś jest :P Dojechałem do głównej drogi, sprawdzam czas ile jeszcze mam, dobra zdąże jeszcze machnąć Rychwałd więc jadę w kierunku Pleśnej. Na płaskim z naprzeciwka jedzie traktor, gdy byłem prawie na równi z nim zaczęło go wyprzedzać zielone Punto KT80951, musiałem uciekać na pobocze przed trzymaczem kierownicy, linia karoserii była centralnie nad linią asfaltu. Dalej zjazd do Pleśnej i spokojnie wyjazd na Rychwałd. Tak jakby delikatnie lżej się zaczęło jechać na tym podjeździe. Z góry już musiałem wracać więc zjazd do Łowczowa, podjazd przez Piotrkowice i jestem w domu. Co ciekawe odkryłem wczoraj ciekawą rzecz- zmieniłem swego czasu suport bo coś trzeszczało, poluzowane kominy z zasady odrzuciłem bo trzeszczało na obu. Wczoraj sprawdziłem i były luźne, dokręciłem i jest ciszej, ale jak założe nowe to myślę będzie błoga cisza :)
Tatry z Lubinki © labudu
Tatry z Lubinki 2 © labudu
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ładna pogoda to szkoda paliwa i lepiej rowerem :) z powodzeniem możnaby bez czapki ale lepiej ubrać
Środa
-
DST
53.65km
-
Czas
02:00
-
VAVG
26.82km/h
-
VMAX
69.00km/h
-
Kalorie 2290kcal
-
Podjazdy
881m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tak jakoś niewyspany więc postanowiłem bardziej delikatnie pokręcić, najpierw na Trzemesną, zjazd do Karwodrży i dalej trochę pod wiatr w Zabłędzy. W Piotrkowicach skręt na Łowczów i dawno nie byłem w Buchcicach to postanowiłem tamtędy przejechać. Powoli wyjechałem na Rychwałd, oj ciężko się jechało tam, przez Rychwałd zjazd do Lubinki i dalej przez Pleśną do domu bo ciemno się zaczęło robić.
Słoneczny Wtorek
-
DST
72.64km
-
Czas
02:42
-
VAVG
26.90km/h
-
VMAX
66.30km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Kalorie 3103kcal
-
Podjazdy
1268m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd po 13, tak żeby ruszyć za dnia. Wcześniej wyczyszczone zębatki i założony nowy łańcuch- już siódmy a rower ma 5 tys przebiegu.... A kaseta już widzę znika, na 5 biegu coś świrowało, ale to raczej przez spinke albo coś, zamienie i sprawdze jutro. Wyjazd w kierunku Łękawki i od razu ciężko, czuć że wczoraj coś się działo. Ale przynajmniej dziś słońce świeci, tylko gdyby nie ten wiatr. Wyjechałem na Słoną górę i odbiłem w prawo na Piotrkowice. Zjazd w dół, dojazd do skrzyżowania i jedzie auto, oj gorąco było na hamowaniu bo coś ten rower nie chciał hamować. Dalej do przejazdu kolejowego- zamknięty więc jadę w kierunku Pleśnej ale za chwile przejeżdża pociag więc zawracam i jadę tak jak miałem jechać czyli od przejazdu w górę w kierunku Remizy w Łowczowie. Wyjazd do góry dosyć spokojnie, dalej obok cmentarza i jestem prawie na Rychwałdzie ale zjeżdżam w dół przez Meszną opacką. Widok fajny, w oddali widać śnieg, tylko trochę wieje i na zjeździe trzeba się pilnować. Zjechałem do Tuchowa i główną drogą do Siedlisk. W Siedliskach skręt i zaczęło się najgrorsze. Tam to taki wiatr że ledwo jechałem, miejscami na podjeździe to 1-4 było a to takie przełożenie na dobre podjazdy jest... Obok kościoła w Lichwinie skręciłem w lewo i schowałem się przed wiatrem. Z Rychwałdu zjechałem za wyciągiem w dół na Lubinkę, ciężko się skręcało w prawo bo rower ciężko było pochylić pod ten wiatr, za to w lewo to niemal sam skręcał. Zjechałem w dół i do góry zaskakująco szybko bo z wiatrem. Przed szczytem skręt w prawo na popularny ostatnio podjazd i do góry, lekko nie było, w międzyczasie zatrzymuję się bo dzwoni Seba. Przejazd obok wieży i znów zjazd w dół znów na Lubinkę, zjazd do Szczepanowic i obok sklepu trochę więcej szutru znów. Wyjazd do góry i najkrótszą drogą do domu bo jakoś mnie ten wiatr zmęczył i ledwo co wyjechałem na Zawadę do domu... i jest 3000km w roku 2015, ale padaka z kilometrami...
A w domu zauważyłem że zostało jeszcze gdzieś 1/3 klocka z tyłu do ogranicznika, ale pod klockiem jest taka śruba która zeskrobała mi obie naklejki ultegra z lewej strony na tylnym kole, bo raczej wątpie żeby to jakiś kamień zrobił. Zmieniłem wkładki i mam nadzieję będzie dobrze, co ciekawe miałem założone wkładki do obręczy karbonowych wcześniej...
Dziś nie pada © labudu
Jakieś pagórki © labudu
Sypany poniedizałek
-
DST
47.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
22.56km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Podjazdy
700m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Święta święta- co z tego że wolne jak pogoda się nie udała. Rano było chyba ze 4cm śniegu, a co ciekawe w okolicach ulicy Szujskiego w Tarnowie była granica i przykładowo śniegu w Mościcach to chyba nie widzieli- taka anomalia. Już wydawało się że się przejaśnia ale znowu zaczęło się psuć. Ostatecznie ładna pogoda się zrobiła i o 17 umawiamy się z Olkiem. Większość dziś jednak odpuściła jazdę lub wybrała trenażer (pozdrawiam Marcina :) u mnie trenażer leży już pod półmetrową warstwą kurzu. Dziś dla odmiany Zwiernik bo ostatnio ciągle była Lubinka i Lubinka. Dlatego też spotkanie pod Sądem, patrzę za okno- słońce świeci, w słońcu 12 stopni - więc wersja na pół- ni to ciepło ni to zimno. Ale rękawiczki zdecydowanie cieńkie bo w grubych bym się ugotował... Wyjątkowo wyjeżdżam przed czasem 16:47 więc mam 13 minut dlatego też jadę dosyć powoli, ale i tak czuję tak jakby mocny wiatr. Jedziemy główną drogą przez Skrzyszów, ciągnie się to i ciągnie, licznika nie mam ale zdaje mi się wolno- było tak 28-30 czyli wolno. W międzyczasie trochę w Skrzyszowie pokropiło, ale udało nam się przejechać nie moknąc za bardzo. W końcu dojeżdżamy do skrętu gdzie zaczynają się dziury więc tam nie naspieszy, człowiek patrzy by kół nie pokrzywić a nie żeby jechać szybko. Wyjeżdżamy powoli na Świniogórę- słońce od asfaltu się odbija, przestałem kojarzyć miejsce, okazało się że źle skręciłem. Jesteśmy już blisko szczytu, Olek mówi bym się obejrzał, patrzę nikt na rowerze za nami nie jedzie ale zobaczyłem to
Świniogóra © labudu
Nie wróżyło to dobrze, teraz czeka nas 100 metrów szutru
Szuter © labudu
Toczenie się w kierunku Zwiernika- zaczyna się powoli robić zimno ale dajemy radę. W Zwierniku skręt by jechać w okolice Kokocza-Zalasowej. Tam kawałek podjazdu więc robi się cieplej. Ale ten kierunek jazdy nie jest zbyt dobry bo jedziemy raczej w kierunku chmury. W zakamarkach leży snieg, wgl jakby zimniej, już chyba nie ma co kombinować bo późno i warunki jednak średnie. W Zalasowej jedziemy w kierunku Trzemesnej. Tam jest jakieś może niecałe 2km szutru, jedziemy tam na szosach- da się- da :D Nawet powiem szczerze przyczepności było tyle co potrzeba, brakowało co prawda amortyzatora i komfortu że w razie W koło się nie rozwali. W końcu dojeżdżamy do Trzemesnej i wtedy już wiemy że trzeba jechać do domu.
Coraz Gorzej © labudu
Może tragedii jeszcze nie ma ale już przemarzliśmy, na szczycie jesteśmy to zaczyna jakby sypać gradem czy coś, po chwili już prawie wgl nie dało się jechać bo waliło gradem a po twarzy kłuło jakby sypało igłami. Tak zjeżdżamy a niedalego domu dwóch chłopaków w piłke gra, z czego jeden w krótkich spodenkach i koszulce. A myśleliśmy że to my jesteśmy nienormalni. Zjeżdżamy w dół, powoli przymarzając do rowerów, mnie ciężko jest trafić w przyciski od przerzutek, całe szczęście nogi kręcą to coraz bliżej domu. Gdy już dojeżdżamy do Zawady zaczyna walić śniegiem. Ania Szafraniec dziś i kilka dni temu wrzuciła na fb fotki z śnieżnego treningu, dotychczas Olek twierdził że to nienormalne jeździć w takich warunkach, dziś patrząc dookoła nie mamy wiele lepiej, a rzekłbym nawet tak samo.
Warunki © labudu
Patrząc na tą fotkę aż trudno uwierzyć że wszystkie 4 były robione w przeciągu 2 godzin? Olek jedzie do Tarnowa, współczuje mu bo ma jeszcze kawałek, mi zostało 600 metrów do domu gdzie też się udaje. Zaleta mieszkania na górce? Zawsze tuż przed domem jest podjazd na którym to człowiek rozgrzewa się do tego stopnia że jest w stanie sam sobie otworzyć drzwi ( dobrze że wszyscy byli w domu bo z kluczem pewnie nie poszłoby tak łatwo :) A level expert to zdjąć takimi rękami kask i rękawice- po ciężkich bojach udało się i można iść się dalej ogarniać. Teraz wiem że gdyby nie mylne 12 stopni przed wyjazdem to wziąłbym grubsze rekawice i byłoby znośnie, ale człowiek jakoś lubi być minimalistycznie ubrany w stosunku do pogody na zewnątrz.
czas z kosmosu bo endomondo nie zapisało a licznika nie posiadam :)
endomondo
Walcząc z leniem
-
DST
43.87km
-
Czas
01:30
-
VAVG
29.25km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jakoś nikomu się dziś jeździć nie chciało. Jakoś z wieczora miałem już wolne od tych świąt to zgadalismy się z Olkiem. Także dziś jazda wybitnie nie chcąca się, zbiórka w Tarnowcu i spokojnie w kierunku Białej i do Tuchowa. Tempo takie że szału nie było, w Łowczowie Olek pokazuje jakąś drogę w prawo pod górę. A miało być lajtowo po płaskim. Na szczęście szybko się górka skończyła i znaleźliśmy się w Tuchowie. Powrót przez 3 kopce i do Tarnowca, aż się zaczęło zimno robić, było już ok 0*C
Dziś stuknęło 5 tys km przejechanych na Scottcie, trzeba uważać bo podobno istnieje coś takiego jak syndrom 5 tysięcy i gleba.
Rychwałd
-
DST
30.16km
-
Czas
00:54
-
VAVG
33.51km/h
-
VMAX
57.70km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Kalorie 1404kcal
-
Podjazdy
357m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda taka trochę w kratkę, jak zrobiła się pogoda to znalazłem sobie inne zajęcie. W końcu o 18:04 wyjechałem na zewnątrz. Dziś jakieś obchody ognia czy coś w ten deseń to znak że ma być ogień. Zjechałem do Tarnowca i w kierunku Rychwałdu bo już za półtorej godziny będzie robić się ciemno. Początek dosyć ciężko się jechało, w sumie nie wiem czemu. Całe szczęście wiatr jakby ustąpił, ale jeszcze całkiem spokoju nie ma. Dojazd do Pleśnej i gorsza część jazdy czyli podjazd na Rychwałd. Staram się jechać mocno, bo ogień ma być. Pierwsze serpentynki spoko, dalej nieco odpoczynku na płaskim, trochę się chce pić, wyjeżdżam na długą prostą i idzie dosyć lekko- za lekko, to znak że zaraz będzie masakra. Przyszedł kryzys ale dalej szło dobrze, przed szczytem i coś ala finisz, patrzę na endomondo- 29 minut- yess :) W końcu poniżej 30 a to czas brutto, a nie wiem ile się gramoliłem do bramy :D Powrót już spokojniej, na zjeździe odpoczywałem, a po płaskim takie dobre tempo. W Radlnej serpentyny znowu mocno, dojazd do Tarnowca i do góry dalej mocno. 200 metrów od domu po raz pierwszy od wyjazdu na asfalt wrzuciłem młynek :)
Wolne :)
-
DST
55.15km
-
Czas
02:17
-
VAVG
24.15km/h
-
VMAX
64.80km/h
-
Kalorie 2236kcal
-
Podjazdy
1145m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zalety studiowania na PK- czwartek wolny- AGH się uczy :) Budzę się rano o 6- trochę biało na zewnątrz, druga próba- 8 - teraz jest spoko. Kontaktuje się z Olkiem- pogoda ma być ładna do 17 więc pojedziemy gdzieś po 10. Jeszcze się wybrałem do Tarnowa, ostatecznie jedziemy 11:00. Spokojny zjazd do Tarnowca, po chwili przyjeżdża Olek i ruszamy. Trasa podobna jak dzień wcześniej z Marcinem. Dojeżdżamy do Rzuchowej i zaczyna się podjazd na Lubinkę. Olek szarpnął do przodu, ponad 700Watów miał, starałem się dotrzymać tempa, w końcu odpuściliśmy obaj. Dalej skręt w lewo w boczna droge, staram się jechać tempem Olka, mógłbym szybicej ale i tak mamy czas 2 minuty lepszy niż z Marcinem. Zjazd do Pleśnej i podjazd na Rychwałd tą samą drogą. Na bocznym Rychwałdzie robię Koma, bez spiny też jadąc równo z Olkiem- widać mało osób tam jeździ. Rundka dookoła Lichwina i teraz zmiana trasy- zjazd do Łowczowa. Zjazd szybko, chyba 1:24, w pewnym momencie jedzie auto z naprzeciwka- zarzuciło mi lekko tyłem przy hamowaniu. Wyjazd przez Piotrkowice na Słona i widać w Pleśnej pada. ICM nasz oszukał z pogodą. Jeszcze w planach Trzemesna kilka razy - może się uda. Zjeżdżamy do Łękawki i pierwszy podjazd, zjazd, zaczynamy drugi i zaczęło już walić konkretnie śniegiem. Skręcamy więc na Łękawkę i podjazd obok kiosku. Skręcam- zrzucam na młynek i podbiło rower- łańcuch zrzuciło- pierwszy raz mi się zdarzyło takie coś. Przejazd przez Zawade i tyle na dziś- zjeżdzam do domu.