labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wyścig Szosowy Doliną Popradu

  • DST 80.10km
  • Czas 02:23
  • VAVG 33.61km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 183( 91%)
  • HRavg 150( 74%)
  • Kalorie 2217kcal
  • Podjazdy 1240m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2015 | dodano: 20.09.2015

Było taniej w pakiecie na start w dwa dni to człowiek pojechał :) Tym razem znowu z Krzyśkiem, no start dzień po dniu to może nie być najlepiej. Ale spróbować można, przed wyścigiem na parkingu znajduję miejsce obok grupy Krakowskiej i czas miło leci. Jakoś jak było blisko do startu pogoda zaczęła się psuć, Tomek dodatkowo mówi że bez sensu robić rozgrzewkę bo i tak będzie jeszcze przerwa przy starcie ostrym. Ja jednak jadę na rozgrzewkę, taką krótką 10 minut bez żadnych interwałów, jednak wczoraj się ścigałem- pasuje to rozjechać. Trochę dziurawa ta droga- samopoczucie średnio na jeża, podjeżdżam pod start. Czekamy, czekamy i lekka parodia- nie ma zgody na start od policji. Robi się coraz zimniej, w końcu po jakimś komunikacie się rozjeżdżamy a my chowamy się do złotej bo tam cieplej :) Jakiś sygnał, wychodzimy z auta- 5minut do startu. No to tyle już można poczekać.

W końcu start, jakieś 25 minut po czasie, nie byłoby źle gdyby nie to że jakieś 30 sekund po starcie zaczęło padać :D Najpierw chyba 7 km startu honorowego za Toyotą. Kierowca miał talent, co prawda utrzymywał równą prędkość ale nie bardzo rozróżniał nachylenie. W efekcie peleton został rozerwany jeszcze na dojazdówce :D Ja jadę zsapany myśląc że chyba lepiej dziś odpuścić skoro już na dojazdówce mam problem z podjazdami. Generalnie ścisk i kilka mocnych dohamowań bo droga jeszcze nie naprawiona przed wyborami. Dojeżdżamy w okolice startu, coraz bardziej pada i jest jakby zimniej. Tam mały konflikt interesów- tym na rowerach zimno i chcą przyspieszyć żeby się rozgrzać a sędziowie chcą aby grupa się zjechała- to po co tak wcześniej gnali tym autem? W końcu kilka osób się wnerwiło i pojechali przed auta sędziów aż w końcu Ci odpuścili i wszyscy ruszyli swoim tempem. Początek mega mocny, chłopaki głównie z BBC dali w palnik i prędkość 50km/h to takie minimum. Dwa ostre zakręty w dół, woda leje się strumieniami, wszyscy jadą w miarę bezpiecznie więc obyło się bez gleb. Rozsądek podpowiadał aby jechać naprzód bo będą się robić przerwy. Gdy o tym pomyślałem i zacząłem przebijać się do przodu już zrobiły się lekkie luki w pociągu- także trafiony manewr i dalej jechałem spokojnie gdzieś w czubie. W międzyczasie ogon się przerzedził i było na pewno bezpieczniej. Z przodu nie ma potrzeby ciągnięcia zbyt długiego bo chłopaki z Czaji są na posterunku. Przed Korzenną skręt w prawo i w górę, pierwsze spojrzenie kto jest mocny na podjazdach, no nie jest źle. Kolejna próba zmniejszenia liczby kolarzy w czołowej grupie, chyba się udaje. Szybki zjazd w dół, formuje się jakby mini ucieczka, tak jakby ich dojeżdżamy, gdzieś przy ostrym skrzyżowaniu w prawo dojeżdżamy gości, i do tego zaczyna mocno padać. Chyba jednogłośny werdykt że odpuszczamy w ulewie bo tempo wyraźnie spadło. Teraz już tylko jakieś 6 km i koniec okrążenia. Ja 1 kółko traktuję jako zapoznanie sie z trasą, aby wiedzieć gdzie zaatakować na finisz. 

Cały czas mocno idą chłopaki z BBC, ja też daję dużo zmian, za dużo, formuje się jakaś ucieczka, dwóch z przodu, później ich dochodzimy, z tyłu ktoś jedzie, później nas łapią- ciężko się połapać co się dzieje na świecie w każdym razie nie jest nudno. Tylko pytanie na ile sił starczy w takim zamieszaniu. Na jednym z podjazdów mijam Piotrka, jakoś widać dziś bez sił, pewnie nie lubi zimna. Na drugim okrążeniu idzie ucieczka, w której znajduje się Adam i jeszcze inny zawodnik. Dużej przewagi nie mieli, jakieś 100-200 metrów, puściliśmy ich na podjeździe w Korzennej. Zjazd w dół, zbliżamy się do skrzyżowania w prawo, gdy jesteśmy blisko widać poruszenie wśród strażaków więc zwalniamy. Okazało się że Adam przesadził na skrzyżowaniu i zaliczył glebę. Całe szczęście wylądował w kupce piasku :) Woda, piasek- prawie jak na plaży tylko słońca brakuje :) Chwilę później Toyota zwalnia i żółte flagi, gdy Adam dojechał do grupy ruszamy dalej w normalnym tempie. Kolejne próby ucieczek coraz mocniejsze, już straciłem rachubę ile ich było i w ilu jechałem. W każdym razie jak w niej nie jechałem to raczej ją kasowałem :P Na płaskim ewidentnie nie ma komu jechać, daję dosyć długą zmianę. W międzyczasie trochę pogadane z Adamem, ciekawe jak to działa na chłopaków z tyłu widząc że ktoś sobie normalnie rozmawia z przodu. No nie powiem siły jeszcze są, ale w pewnym momencie było tak zimno że ręce zaczęły cierpnąć, nie mogłem kierownicy utrzymać, jakieś ratujące ruchy czy klaskanie żeby się trochę rozgrzać. W Korzennej próba mocniejszego ruszenia, jednak zauważając że cała ok 15 osobowa grupa się trzyma to odpuściliśmy bo szkoda sił.

Do mety coraz mniej kilometrów a grupa wciąż dosyć duża. Pewnie ktoś wyskoczy z ogona i ogoli ten wyścig. Chłopaki z BBC widać się tego obawiają, po kolejnych próbach ucieczek widać odpuścili i schowali czekając na ostatni podjazd. 4 km do mety, znów z przodu z Adamem, chwila taktyki robimy szarpnięcia aż w końcu uda się kogoś urwać. Pierwsze dosyć nieskuteczne. drugie jakieś 2.5 km przed metą poszło dosyć dobrze, już udało się zrobić kilkanaście metrów przewagi, wydawało się że urwiemy peleton, ale nic z tego, dojechali. Za dużo tych czerwonych :/ Dalej takie czekanie, nikt nie chce zbyt wcześnie ruszyć, tym razem pierwszy rusza Adam, niecały kilometr do mety, ja za nim, teraz już nie ma żartów, nóg się nie czuje, ale do maxa Adama to nawet nie mam co startować, kawałek mi odjeżdża, z tyłu wyskakuje jeszcze chyba 4 z BBC i 2-3 innych gości co mnie wyprzedza. 

Przed startem
Przed startem © labudu

Nie no Panowie- tak się bawić nie będziemy, się nie pracowało w peletonie - się nie ma nagród :P Nie mając już sił wrzucam kolejny bieg, nogi powoli tracą czucie, wiedzą aby kręcić. Adam już sporo z przodu, dwóch z Czaji się udało minąć, i poza Adamem został jeszcze jeden gosć z Ziemi Brzeskiej, nie mylić z Brzesko Pro Cycling Team. Czyli jestem 5, co najgorsze wszyscy z tej kategorii co ja. Przypomniałem sobie że jeździmy do 3 wyrzygu, a to dopiero był pierwszy, pedałuję coraz mocniej, dojeżdżam gościa z Ziemii Brzeskiej, zdziwiony byłem że tak spuchł na tym podjeździe. Jestem 4 i ostatnia ścianka, Adam raczej pierwszy niezagrożony, ale tych dwóch z Czaji to bym z chęcią wyprzedził. No ale nie ma siły trzeba się pogodzić z 4 miescem. Ale nie tutaj, dwa zęby w dół i ze stójki. Teraz to już nie bardzo wiem co się dzieje na świecie, najważniejsze że czerwoni robią się coraz więksi. Złapałem całkiem dobre tempo, już liczyłem że dojdę ich przed samą metą- jednak zabrakło kilku metrów. A do Adama 12 sekund, no można powiedzieć wyścig sezonu. Ale wynik to i tak 4 miejsce, ale naważniejsza jest strata i satysfakcja że nie jechałem na kole tylko pracowałem i był fun w ucieczkach :) Największy minus to pogoda- na mecie mocno padało a temperatura 10 stopni. No jak na wrzesień to i tak chłodno. 

Na mecie doczepili się do mnie sędziowie, że nie potwierdziłem startu, ale spisali sobie nazwisko i wszystko załatwione pozytywnie. Swoją drogą dziwne zasady- człowiek zapłacił, kazali pozostawić numerki to wiadome że człowiek przyjedzie bo to Polska i szkoda każdych 10zł :P Później podszedł do mnie jakiś gość, pogadaliśmy trochę o przebiegu wyścigu i tak ogólnie bo gość z deka zdziwiony bo podobno mocny jestem a chyba 1 raz mnie na oczy widzi. Był to kierownik czy tam drugi trener WLKS Krakus BBC Czaja. Pogadaliśmy z chłopakami o wyścigu, zimno nikomu nie chce się wracać, nikomu też marznąć na górze. Ale w końcu ruszamy, do Sącza jest dalej niż myśleliśmy, o mało nie zamarzliśmy a przy mecie pogoda jakby lepsza, nawet później się słońce pokazało. Dekoracja o chorej porze więc zwijamy się wcześniej, w sumie i tak nie miałem na co czekać bo będąc 4 open nie załapałem się nawet na podium w kategorii. Mimo to z wyścigu jestem zadowolony - odegrałem się za wczoraj :) Ze zdjęciami marnie bo padało ;/ 



Kryterium Uliczne Nowy Sącz

  • DST 63.40km
  • Czas 02:01
  • VAVG 31.44km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • HRmax 184( 91%)
  • HRavg 153( 76%)
  • Kalorie 1376kcal
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2015 | dodano: 17.09.2015

Kryterium w Sączu dosyć znany wyścig, ale w tym roku pogoda średnio się zapowiadała więc kilka osób odpuściło. Rano tak jakby zachmurzenie, pakujemy się z Krzyśkiem do auta i do Nowego Sącza. Im bliżej Sącza tym bardziej deszczowo, zapisujemy się i oczekujemy jak najdłużej na wyjęcie rowerów bo kropi raz mocniej raz słabiej. Jako pomoc w organizacji i fotograf jest Michał P. z Tarnowa, Max, Łukasz i Arek z Krakowa, chłopaki z Gorlic- no przynajmniej są znajome twarze. Rozgrzewka po trasie wyścigu, trasa zamknięta godzine przed startem więc jest spokój- tak powinno być, a nie tak jak na Road Trophy że grzejemy się na jednej ulicy jadąc przy prawej krawędzi a każdy idiota z miejskiego autobusu wali klaksonem. Zbliża się start, ustawiamy się na kresce, obowiązkowo w 1 lini żeby być na fotkach- taka zasada marketingu :) Wcinam Cornego- Łukasz się śmieje żebym sobie jeszcze do Maca podskoczył.

Suplementacja to podstawa
Suplementacja to podstawa © labudu
Na starcie
Na starcie © labudu
Bliżej startu oddaje mamie kurtkę- marznąć wcześniej nie zamierzałem. Ruszamy, chłopaki z lewej tzn Whistle i Łukasz poszli mocno, ja w czele reszty grupy. Teraz już wiem- chłopaki ruszyli trzymając się za barierki i temu ta przewaga. Ale to jeszcze 12 kółek, miało być 20 ale ze względu na opady deszczu zmniejszony dystans. Swoją drogą ciekawe co stylówa potrafi zrobić z ludźmi- chyba jedyny jadę w przeźroczystych szkłach, o ile tych jadących w żółtych można zrozumieć to tych jadących w ciemnych jak jest ciemno to nie rozumiem. Mnie by oczy od tego bolały bo byłoby zbyt ciemno ale co kto lubi. Ale wracając do wyścigu to dohamowanie do pierwszego zakrętu- kolega z Whistle hamuje, jak wszyscy inni w sumie, ale Łukasz jadący przede mną zbyt mocno wciska tylną klamkę i zaprezentował efektowny uślizg tylnego koła zakończony szorowaniem tyłka o asfalt. Całe szczęście chłopakowi nic się nie stało, no poza przetarciem uda i spodenek. A za zakrętem dosyć mocna zmiana. Z resztą przez cały dzień tych mocnych zmian było kilka. Ucieczek było sporo, co do ich powodzenia już bywało różnie. Ja sam byłem w kilku, jedna wyglądała nawet sensownie, jechaliśmy w 4, później Wojtek odpuścił, ja jak zobaczyłem że ta ucieczka nie ma szans też zwolniłem, Max zaczął nas dochodzić ale skończyło się że zjechaliśmy się wszyscy do jednej grupy. Po kilku takich ucieczkach schowałem się z tyłu gdyż stwierdziłem że żadna ucieczka dziś nie ma szans powodzenia- wszystko kasuje Arek. 

Po starcie
Po starcie © labudu

Rozkręcamy w ucieczce
Rozkręcamy w ucieczce © labudu



Im bliżej do mety, zaczęło się robić bardziej nerwowo. Coraz więcej ucieczek, gdzieś na 3 kółka przed metą zrobiła się jedna taka sensowna. Miałem pomysł dojechać do nich jak Max, ale za późno się zorientowałem a samemu to spory wysiłek jednak, a i tak przecież grupa ich dogoni. Ale coś ten nasz peleton miał chyba zbyt duże chęci na mocny finisz, ale co z tego jak byliśmy dobre 200 metrów za resztą. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce, na ostatnim kółku wyszedłem na zmianę, wydaje się że powoli gonimy, nawrót, tym razem już szybciej, jestem przed grupą jakieś 10 metrów. Wyjeżdżam z nawrotu, patrzę nie gonią więc chyba będe musiał sam gonić. Rozpędzam się ale za chwilę z prawej wyprzedza mnie Krzysiek pędzący prawie 60km/h a za nim jeszcze z 10 osób. No ja miałem trochę mniej i mnie urwali zanim zdążyłem dorównać prędkość. W efekcie chęci na fajny finisz przerodziły się w gonienie grupy. Chłopakom szybko udało się dojść ucieczkę, ja zanim dojechałem do kogokolwiek to było już za połową prostej, zanim wyprzedziłem kolejne osoby z pociągu też mijało sporo czasu. Ale widać było jestem szybki i mijam kolejne osoby. Krzysiek z Arkiem widać już padli, a ja gonię kolejne osoby, tuż przed kreską było już ciężko ale dalej czułem że jestem minimalnie szybszy. Starczyło na 7 miejsce, czyli chyba pierwszy z peletonu, szkoda bo mogło być lepiej, ale to rozprowadzenie raczej takie słabawe było. Za rok będzie lepiej.

Gdzies w tłumie
Gdzies w tłumie © labudu
Prowadząc grupe, kółko 1
Prowadząc grupe, kółko 1 © labudu

Jedno kółko rozjazdowe po trasie i można wracać, nawet na podium w zastępstwie Maxa się załapałem :P No chyba największy wnerw po wyścigu od dawna.

Finisz
Finisz © labudu

Zamiast Maxa
Zamiast Maxa © labudu



Obwodnica

  • DST 24.14km
  • Czas 00:49
  • VAVG 29.56km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • HRmax 138( 68%)
  • HRavg 111( 55%)
  • Kalorie 610kcal
  • Podjazdy 216m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 września 2015 | dodano: 10.09.2015

Nic specjalnego do opisywania-obwodnica tam i z powrotem



Burza

  • DST 28.03km
  • Czas 01:04
  • VAVG 26.28km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • HRmax 149( 74%)
  • HRavg 109( 54%)
  • Kalorie 810kcal
  • Podjazdy 494m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2015 | dodano: 10.09.2015

Wyjazd wieczorem, niby nie padało, jak wyjechałem to zaczęło delikatnie kropić. Stwierdziłem że kilka kropel mnie nie przestraszy i tak do Tuchowa, raz padało mocniej raz słabiej, najgorzej chyba było w okolicach centrum Tuchowa. Wzdłuż torów dojechałem do Łowczowa, tam zobaczyłem że konkretna burza gdzieś za Pleśną. Postanowiłem że jadę w kierunku domu przez Piotrkowice. Jadąc od Łękawki do domu widziałem że w Zawadzie sucho a w Tarnowie pada :)



Rożnów

  • DST 116.71km
  • Czas 04:41
  • VAVG 24.92km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • HRmax 160( 79%)
  • HRavg 110( 54%)
  • Kalorie 3912kcal
  • Podjazdy 1589m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 września 2015 | dodano: 10.09.2015

Wyjazd ciut wcześniej, coś po 17 było. Najpierw do bankomatu pod Biedre, później wnerwianie jakie to drogi w Tarnowie dziurawe w końcu się dotoczyłem pod sklep do Kinka, a tam zamknięte :) A chciałem sobie lampke kupić na tył, no nic wpadne jutro a tymczasem Krakowską pojechałem do Zgłobic. Przejazd kawałkiem żwiru przy zjeździe z obwodnicy ale myślę obejdzie się bez flaka. Dojeżdżam do Koszyc, po chwili przyjeżdża Marcin i ruszamy w trasę. Najpierw do Pleśnej, wzdłuż rzeki i spokojnie podjazd na Rychwałd. Zjeżdżając do Gromnika obręcze się przygrzały, lepiej kół na hopkach nie pokrzywić. Dalej podjazd na Polichty? Trochę tego było, szkoda bo tereny zupełnie mi nieznane. Trzeba będzie więcej eksplorować te asfalty. W bidonie jakaś kijowa woda, robimy bufet w sklepie, który wygląda jakby jutro mieli zamykać, połowa pułek wolna. Jedziemy dalej, Mijamy Paleśnicę- w końcu jakiś teren który kojarzę. Lampka coś mruga i kijowo się jedzie, dobrze że Marcina Mactronic daje radę. A ja lampke w domu rozebrałem i wydaje się że na 16 lutów jeden puścił i chyba temu te cyrki. Teraz będzie trzeba to jakoś lutownicą naprawić. Jedziemy przez jakieś wsie w kierunku Rożnowa aż w końcu zjeżdżamy do Gródka nad Dunajcem.  

Stamtąd wrzucamy piąty bieg i w kierunku Tarnowa znów, podjazdy spokojnie, do tego dzwonił telefon więc było jeszcze wolniej. Zakliczyn minięty, już czuć nie ma szału z nogą. Jakoś podjeżdżam tą Lubinkę, zjazd do Zgłobic i dalej już samotnie do domu ,tempo wyraźnie spadło, ale kilometry się zgadzają :)



Coś ala rozjazd

  • DST 30.92km
  • Czas 01:09
  • VAVG 26.89km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Kalorie 1101kcal
  • Podjazdy 384m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 | dodano: 10.09.2015

Po wyścigu należałoby zrobić rozjazd, ja żeby się zbytnio nie opalić to dużo jeżdzę wieczorem :D Tym razem też wyjazd dosyć późno. Raczej znanymi ścieżkami, pierw do Pleśnej i podjazd obok kościoła. Jechałem tak wolno że na wiadomości na fejsie dało się w najstromszym momencie odpisywać. Z Lubinki zjazd do Błonii i przez obwodnice powrót do domu. Sierpień zakończony, coś niecałe 1900km w tym miesiącu :)



Wyścig Masters- Pleśna

  • DST 137.80km
  • Czas 04:34
  • VAVG 30.18km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • HRmax 189( 94%)
  • HRavg 155( 77%)
  • Kalorie 5100kcal
  • Podjazdy 2040m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 sierpnia 2015 | dodano: 10.09.2015

Dziś drugi dzień ścigania z dziadkami, a oficjalnie jakieś Zawody Masters Pleśna. Tak jakoś po wczorajszym dniu specjalnie ścigać się nie chce, ale jak wczoraj opłaciłem start to nijako wypada wystartować żeby te 4 dychy się nie zmarnowały. Z Krzyśkiem na start tak raczej spokojnie, ale z przepaleniem nogi, jakoś bardziej się na wyścig nastawiałem niż czasówkę, ale cały czas miałem w głowie te dziury na zjeździe z Lubinki. Na starcie ktoś tam się pojawił, rowery niezłe, widać trochę ludków jakby profesjonalnie wyglądających. Jakaś koszulka Mistrza Polski- myslę no to chyba czas wracać do domu bo szkoda sensu się zajeżdżać te 115 km. Jakaś tam niby rozgrzewka, ustawienie się na starcie i ruszamy.

Na starcie
Na starcie © labudu

Start jak zawsze z problemem z wpięciem się w pedały :) Reszta rusza tak bardziej dynamicznie lub mniej, ale to standard że tam z początku ktoś chce się pokazać, a reszta się opierdziela. Oczywiście nie było komu prowadzić to pomyślałem żeby ludzie się nie pogubili to poprowadzę pierwsze kółko- wszak wszystko for fun- ostatni czy przed ostatni na takim ogórze- bez różnicy. Przed serpentynkami ktoś tam jeszcze jechał dosyć mocno, później się schowali, zakręciłem mocno ale bez przesady, tyły widać się trochę rozciągły, z przodu słychać sapanie, ja nie pozostaję dłużny. Jakieś kawałki delikatnie mocniej żeby poszarpać trochę, Fragment na wypłaszczeniu trochę mocniej, znowu trochę luzu i znowu szybciej i udało się odjechać. Oglądam się do tyłu, nikt- za chwilę dojeżdża Grzesiek z Krzepy Tarnów, ja tam uciekać nie zamierzam- 110km w ucieczce- dziękuje bardzo więc czekamy aż reszta dojedzie i dalej równym już tempem na samą górę Rychwałdu. Eeee widać chłopoki w większości i tak się zsapały a grupka jakby się przerzedziła. Skręt w kierunku Lubinki, cały czas dosyć równo, dojazd do Lubinki i teraz jakby spokojnej bo dziury. Ale nie ma lipy, na zjeździe z Grześkiem zjeżdżamy jakby z innej ligi- co zrobić ze znamy zakręty a inni nie dają rady. Wyraźnie odjeżdżamy ale to nie miała być ucieczka tylko spokojna jazda. Trochę po płaskim i mijamy linię startu/mety- czas odpocząć. Teraz na zmianę wyszedł Grzesiek, ja się schowałem z  tyłu, aż się co niektórzy oglądali czy czasem mnie nie odcięło. Podjazd zrobiony dosyć szybko, tak przynajmniej zobaczyłem na stravie bo jadąc z tyłu to się wydawało wolno :D Czym wyżej podjazdu tym bardziej przesuwam się do przodu żeby się ustawić na premię górską :D  Na Krzyżowce byłem wystarczająco z przodu, na wypłaszczeniu ustawiam się z przodu, chłopaki chyba nie ogarnęli że jest premia górska bo lekko nie było być pierwszym na szczycie ale myślałem że będzie ciężej. 

Tarnów rządzi
Tarnów rządzi © labudu

Teraz już bardziej odpuszczam, celem na dziś była premia górska, teraz opalanie się w tym słońcu :D Na zjeździe już większy luz, w sumie z tego co pamiętam to jedziemy w 6 osobowej grupie, ale nie bardzo jest komu ciągnąć. Jazda przeradza się w taki większy lajt, coś tam Grzesiek pociągnął, coś ja  i tak jakoś szło. Jeden Pan z M40 stwierdził że on się z nami nie ściga więc nie ma interesu w współpracy :P Gdzieś później został ale znowu nas złapał. W okolicy mety widać Leszka z aparatem na Lubince ekipe z Tarnowa wspierających Grześka. Ja powoli czuje że chyba za dużo dałem z siebie na początku wyścigu i braknie sił w końcówce. Na 3 kółku znowu trochę za dużo pracuje z przodu, ale w sumie w porównaniu do reszty to nie jest źle.

Na Krzyżówce
Na Krzyżówce © labudu

Gdzieś od 3 okrążenia wielkie zdziwienie - na szczycie tam gdzie była premia górska jest bufet- pół litrowe butelki wody rozdają. Powiem szczerze pierwszy raz widziałem żeby wode w takich butelkach rozdawali :) i to zakręconych :) Nie bardzo wiedziałem co z tym zrobić, czy przelewać do bidonu czy wypić jednym tchem pół litra wody. Troche wypiłem, trochę się polałem, zostało pewnie z połowe i poszło w rów. Na 4 albo 5 kółku wypuściliśmy na Rychwałd kolege w czarno- zielonej koszulce zeby prowadził. Mam nadzieję że się trochę zajechał :D Na Ostatnim okrążeniu wiadome było że zacznie robić się ciekawiej, każdy się czaił jakby miał atakować- jakby mieli jeszcze czym. Jedyne co się udało odjechać to Grześkowi, na tym wypłaszczeniu w połowie Rychwałdu. Robiłem co mogłem ale niewiele to dało i odjechał już za daleko, z tyłu niby była przerwa ale dojechał mnie jeszcze jeden kolega. I tak gonimy we dwójkę, ale w sumie niewele to daje, dystans delikatnie się powiększa. Po którymś ogniu w miesniach stwierdziłem że nie ma już czym jechać i trzeba powalczyć o 2 miejsce. Dojeżdżając na Krzyżówkę widzę że z przodu jedzie Krzysiek. Wolno musi jechać skoro go nie widziałem na prostej, Obok niego dostrzegam Marcina i Maćka- wygląda że jadą towarzysko bo na starcie ich nie widziałem. Krzysiek daje mi bidon bo dotankował gdzieś na stacji a ja mam prawie pusto i jedziemy dalej. Jemu się specjalnie nie spieszy wiec zostaje z tyłu. Dziś to niby ja się ścigam ale tempa Marcina utrzymać nie mogę, ciekawe jakby było na starcie bo jak tak samo to lipa z takim ściganiem. Jedziemy po dziurach do Rzuchowej, Grześka już dalej nie widać a kolega w czerwonym wdzianku dalej się trzyma. Mniej więcej od Rzuchowej zostajemy tylko w dwójkę żeby czasem jakiś sędzia nie miał wontów. Trochę pojechałem z przodu, później chciałem się schować z tyłu, udało się może na 100 metrów. Stwierdziłem- i tak Cię objade cwaniaku :P Jadę powoli z przodu, gdzieś na wysokości cmentarza w Pleśnej ogień i tak już delikatnie z przodu do samej mety. Kolega końcówkę już ciut odpuścił bo widzał że to nie ma sensu. Także udało się 2 miejsce na finiszu i 1 miejsce na premii- cel wykonany, chociaż samo zadowolenie z pojechanego wyścigu średnie. 

Krzyżówka
Krzyżówka © labudu

A dekoracja- może lepiej byłoby przemilczeć. Jedno mozna stwierdzić- Mistrzem Polski jest Legia, ludzie z klasyfikacji cykloturystów przywieźli sobie pucharki dla siebie. Normalnie z 10 Mistrzów Polski było w Pleśnej. A reszta- nie ma żadnej dekoracji za miejsca na mecie, są za to za premie górską- nawet nagrody rzeczowe- można sobie wybrać przykładowo smyczke Lotto :) Jednym słowem parodia i w moim( w sumie nie tylko) wyścig dostał miano Ogóra roku 2015 :) Więcej pisał nie będę, kto był ten się uśmiał :) Coby nie było szacun za chęci do organizacji :D



Puchar Masters Słona Góra-Łowczówek

  • DST 48.40km
  • Czas 03:03
  • VAVG 15.87km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • HRmax 184( 91%)
  • HRavg 173( 86%)
  • Kalorie 2500kcal
  • Podjazdy 568m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 sierpnia 2015 | dodano: 01.09.2015

Dziś czasówka na Słoną Góre w ramach Pucharu Masters. Żal było nie jechać jak tylko 10 km spod domu, mimo że słyszałem różne opinie na temat tych zawodów. Spokojny dojazd z Krzyśkiem na miejsce, jakieś tam zapisy, 40zł wpisowe w sumie nie wiem za co :) Startuję o 15:40, jako ostatni :D Trochę za mocno pojechałem początek przez co nie miałem sił dokręcić na wypłaszczeniu, na szczęście druga część górki pojechana tak jak miało być i finisz był na poziomie. Oficjalny czas 5:22, jak na 1.7km gdzie max nachylenie to 16% to chyba nie jest źle. KOM wpadł, życiówka poprawiona gdzieś o półtorej minuty, a i tak starczyło tylko na 2 miejsce. Plus taki że Tarnów nie dał się objechać reszcie Polski :) Dekoracja już z lekka śmieszna, powrót do domu przez Zgłobice. 

I jeszcze filmik z przejazdu
https://onedrive.live.com/?id=314F6EF958FA81DD!23066&cid=314F6EF958FA81DD&group=0&parId=314F6EF958FA81DD!23065&authkey=!AHN_gyQjw21l4cw&o=OneUp

Pleśna
Pleśna © labudu



W peletonie

  • DST 47.73km
  • Czas 01:51
  • VAVG 25.80km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • HRmax 168( 83%)
  • HRavg 103( 51%)
  • Kalorie 1679kcal
  • Podjazdy 773m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 sierpnia 2015 | dodano: 27.08.2015

Wyjazd o 18. Z Krzyśkiem, w Tarnowcu czeka już Olek, Ruszamy w kierunku pagórków. Słabo się dziś jechało, Pleśna obok kościoła, dalej Golgota i przez Rychwałd powrót do domu :)



Wieczorne kręcenie

  • DST 56.13km
  • Czas 01:52
  • VAVG 30.07km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • HRmax 142( 70%)
  • HRavg 106( 52%)
  • Kalorie 1335kcal
  • Podjazdy 397m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 sierpnia 2015 | dodano: 27.08.2015

Wyjazd miał być wcześniej- wyszło tak jak zwykle :P jakoś 21:40, noc dosyć jasna, przynajmniej spokój na drogach jest o tej porze :D Najpierw obwodnicą pod Merkurego, niby spoko, tym razem beż żadnego tira. Później na rondo na Okrężnej, pod BP i w kierunku Woli Rzędzińskiej. Fajna trasa ale dziś to chyba był błąd bo spotkałem 3 albo 4 sygnalizacje do wahadłowego i musiałem czekać. Powrót na DK94 i w drugą stronę całą obwodnice. Wróciłem znów na Tuchowską i kilometrów było mało to pętelka przez Koszyce i Zgłobice, powrót drugi raz obwodnicą, ale przynajmniej kolejne 50km wpadło :D