labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2015

Dystans całkowity:731.89 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:29
Średnia prędkość:28.72 km/h
Maksymalna prędkość:73.80 km/h
Suma podjazdów:5549 m
Suma kalorii:30017 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:40.66 km i 1h 24m
Więcej statystyk

Z Olkiem

  • DST 69.90km
  • Czas 02:18
  • VAVG 30.39km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Kalorie 2939kcal
  • Podjazdy 387m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 stycznia 2015 | dodano: 24.01.2015

Plany były co prawda nieco inne ale nie ma nic lepszego niż jazda w towarzystwie tak więc pojechałem z Olkiem. Jedna z ostatnich okazji by pokręcić w spokoju nie patrząc na studia. Do Tarnowa zajechałem nadzwyczaj szybko, w Tarnowcu chwyciłem się za ciężarówką i jakoś to zleciało szybciej :) Pod sądem czekam chwilę na Olka i dalej ulicą Lwowską udajemy się w kierunku Woli Rzędińskiej. Na Lwowskiej zauważa nas jadący samochodem Maks, my oczywiście go nie poznajemy :) Cały czas do przodu, Olek z Garminem prowadzą po trasie do Nowej Jastrząbki. Piękne tereny, płasko więc raz na sezon można się przejechać :P Powrót przez Czarną i Pogórską Wolę. Skrzyszów i podjazd do Zawady, dziś tyle ;p)



Styczeń

  • DST 53.97km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.41km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 2305kcal
  • Podjazdy 839m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 stycznia 2015 | dodano: 12.01.2015

Pogoda jak w kwietniu więc dziś jedna warstwa ciuchów mniej żeby łatwiej na podjazdach było. Może i tak było :) Najpierw w kierunku Łękawki a później skręt w prawo w kierunku Poręby i zaczął się wmordewind. Do tego doszła spora ilość źwiru na drodze i było całkiem ciekawie. Podjazd na Piotrkowice dosyć spokojnie, chociaż z takim wiatrem w plecy to możnaby się pokusić o KOMa. Wyjazd do góry, w głowie miałem umyśloną trasę przez Słoną Górę ale jakoś się zamyśliłem i przejechałem skrzyżowanie na wprost. Ale nie chciało mi się zawracać więc myślałem nad czymś innym. Zjechałem do Tuchowa i obok cmentarza w górę na Rychwałd. Tam trochę pod wiatr, trochę pod górę, jak się to wszystko zsumowało to prędkość nie była jakaś kosmiczna. Na skrzyżowaniu na Rychwałdzie prosto i w kierunku górnej stacji wyciągu narciarskiego. Zjazd w dół, tam mega wiatr, ciężko jechać prosto, podjazd główną drogą. Przy wyciągu może z 15 samochodów, na stoku pewnie z 20-30 osób, śniegu jak na lekarstwo. Mijam wyciąg i podbiega pies- jak to pies szczeka koło buta, wypinam się i dostał z bloku. Tak odskoczył/odrzuciło go że sturlał się jak kulka z około 1.5 metrowego brzegu, szkoda że nie miałem kamery w ręce :) Dalej bardzo przyjemnie serpentynki( bo cały czas wiatr w plecy jest). Na szczycie w lewo i kierunek Dąbrówka Szczepanowska. Zjazd obok sklepu z ciekawymi widokami, ale nie było kiedy się patrzeć na nie bo tylko 2 wąskie koleiny bez szutru. Dalej w kierunku Rzuchowej i już prosto do domu bo chciałem obejrzeć skoki które ostatecznie odwołali;/



Pojeździć

  • DST 55.55km
  • Czas 01:55
  • VAVG 28.98km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 2333kcal
  • Podjazdy 301m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 stycznia 2015 | dodano: 06.01.2015

Zimno? no i co z tego :) Dziś temperatura z termometru a odczuwalna różniły się na korzyść tej drugiej, do tego suche główne asfalty więc nic tylko jeździć. W Zawadzie oczywiście nikt drogi nie odśnieżał, bo taka anomalia dziś była że śniegiem sypało tylko na wschodzie, wedle moich obserwacji gdzieś w okolicach Lidla na Mościckiego a ulicy hodowlanej. Efekt taki że w Mościcach czy Koszycach o śniegu nie słyszeli a w Zawadzie czy na Woli widać go było na drogach aż do wieczora, bo drogi odśnieża firma z Koszyc... Tak więc jakoś koło 13 powolny zjazd do Tarnowca, tam już suchy asfalt więc można było pocisnąć. Był dziś wtorek MTB więc chciałem ich złapać na trasie :) Ale coś mi internet w telefonie nawalał i dużo czasu straciłem czekając aż się załaduje. Na światłach w Ładnej skręt na Wole i masakra- tam droga też biała. Ale tutaj jest płasko wiec 30-33 można było jechać, wiem wiem trochę debilizm :D Dalej w kierunku Lipia bo tam widać ślady X-kinga, tam też biało, jadę tak 28-30. Trochę ludzi spaceruje, jedna kobita skreciła mi prawie pod koła, skręciłem i uderzyła tylko kijkiem w mojego buta, fart. Od ronda już po śladach ale chłopaków nigdzie nie widać, straciłem jakieś 2-3 minuty co najmniej, przebicie przez miasto i podjeżdżam pod garaż Kolosa, który dopiero co wszedł do garażu. Czyli niewiele mi zabrakło. Pogadaliśmy chwilę i pojechałem Krakowską na obwodnicę. Na obwodnicy nudno, od zachodu sucho, na wschodzie już prawie całkiem przeschło. W cieniu dosyć chłodno, w słońcu jest ok. Przejazd pod Merkurego, znów do Zbylitowskiej i powrót do domu. Noga fajnie kręciła, szkoda że jest styczeń :/ A gdy myłem rower to można było zobaczyć różne śniegowe konstrukcje, a woda wręcz marzła więc szybko schowałem do piwnicy :D

Śnieg na ramie
Śnieg na ramie © labudu



Sucho z rana

  • DST 33.16km
  • Czas 01:08
  • VAVG 29.26km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 1410kcal
  • Podjazdy 462m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 stycznia 2015 | dodano: 05.01.2015

Wyjazd jeszcze w półzmroku, trzeba korzystać z dobrej pogody. Najpierw pod Biedronkę na Tuchowskiej do Bankomatu, a później z wiatrem rundka do Tuchowa. Tempo umiarkowane, zależy od kierunku wiatru. Jedno jest pewne, przy bocznym wiatrze i ciężko się jedzie na tym czymś co jest takie lekkie, normalnie miota nim jak szatan na boki i ręce zaczynają pobolewać. Podjazd na Piotrkowice wydawało mi się że jadę płynnie, okazało się że jechałem wolno po prostu :P Zjazd do Tuchowa, nawrót w okolicach rynku. Sporo samochodów dziś na drodze. W stronę Tarnowa jakby pod wiatr, w każdym razie ciężej było a i wiało trochę. Na Piotrkowice już delikatnie z młynka i jakoś zjechałem w dół i znalazłem się w domu.

A dziś Wtorek MTB w Poniedziałek przeniósł się na wyciąg na Lubince :)



Tuchów

  • DST 30.82km
  • Czas 01:05
  • VAVG 28.45km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Kalorie 1318kcal
  • Podjazdy 398m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 stycznia 2015 | dodano: 04.01.2015

Między pracą a skokami wybrałem się do Tuchowa, nie żebym coś załatwiał ale przejechać się trzeba było :) 



Szosa

  • DST 50.20km
  • Czas 01:35
  • VAVG 31.71km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 2077kcal
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 stycznia 2015 | dodano: 03.01.2015

Wiało i nie zachęcało do jazdy, ale 13:15 i udało się zebrać. Wcześniej umówiłem się z Olkiem obok sądu, oczywiście przejazd kolejowy był zamknięty, ale nie stałem długo, jakieś półtorej minuty, dojeżdżam pod sąd, chwile czekam i jedziemy. Początek powoli bo autobus jedzie i co chwila ma przystanek. Dalej już bardziej płynnie tyle że wieje i nie można poszaleć. Cały czas przed siebie, trochę obok siebie, trochę to Olek prowadził. Tak żeby zabić kilometry, wyjazd na Zalasową średnio mocno, chwila przerwy na obsługe telefonu. Zjazd do Ryglic, trochę powiewało ale bez tragedii, w Ryglicach woda na drodze. No żesz co oni tutaj robią że powódź. Dalej na Tuchów hopkami, oj dały trochę w kość, chyba za mocno jechaliśmy :P Dalej już do domu, główną drogą  Tuchowa bo tam jest pewność że będzie sucho. Podjazd na Piotrkowice, powiedziałem sobie że podjadę z blatu- i podjechałem. Nawet to jeszcze nie było 100%, na podjeździe dostawczak wyprzedza mnie na gazetę, pięścią dostał w pakę, oglądam się i widzę że jadę sam bo Olek kawałek został. Okazało się że zrobiłem KOMa, ale bez szału, 2 sekundy lepiej niż w czerwcu a wtedy jechałem na Specu więc lipa ;/ Poczekałem na Olka i zjazd do Poręby. Po płaskim do Tarnowca, pożegnanie i podjazd do Zawady już samemu.



Piękna pogoda

  • DST 64.20km
  • Czas 02:12
  • VAVG 29.18km/h
  • VMAX 73.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 2771kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 stycznia 2015 | dodano: 02.01.2015

Miałem jechać wcześniej ale tak wyszło że wyjechałem o 12:30. Do asfaltu oczywiście pieszo bo na podwórku i drodze dojazdowej to na łyżwach można jeździć :) Zjechałem do Tarnowca, dzis zdecydowanie cieplej i mniej mokro niż wczoraj. W Tarnowcu zauważam że droga już prawie sucha więc skręciłem w kierunku Tuchowa. Zawsze to ciekawiej niż ta wciągająca obwodnica. Ale jedzie się mega ciężko, wiatr jest mocniejszy niż się spodziewałem. Już po kilku kilometrach odnoszę wrażenie jakby samochody były zbyt blisko mnie, dlatego postanowiłem zjechać pół metra dalej na środek. Wtedy już było bezpieczniej. Zjazd do Zabłędzy i po płaskim do Tuchowa dosyć żwawo, wyprzedza mnie ciężarówka i za 50 metrów muszę się zatrzymać bo skręca w prawo. No żesz... Tym razem zostawiłem gościa spokojnie, dojechałem do rynku w Tuchowie, runda dookoła i znów kierunek na Tarnów. W tą stronę już lepiej bo wiatr tak nie przeszkadza różowo nie jest. Gdy podjeżdżam na Piotrkowice pojawia się mocne słońce, jezdnia sucha- normalnie warunki jak w lecie :) Ale nie trwało to długo i znów były chmury. W końcowej części podjazdu mijam zepsuty samochód, pchają go pod górkę, pomógłbym ale nie w tych butach więc wyprzedziłem ich i dalej w drogę. Zjazd do Poręby dosyć szybki, akurat samochody jechały średnim tempem więc jechałem równo z nimi. Przejazd przez Tarnowiec i dalej na Tarnów, skręt na Obwodnicę i w kierunku Merkurego. Przejeżdżam wysokosć parku biegowego i zaczyna się mega wiatr. Normalnie masakra, ale jakoś da się jechać i dojeżdżam do Merkurego. Kawałek do świateł i skręt na Wole Rzędzińską. To nie była dobra decyzja bo tam droga jeszcze mokra. Ale przynajmniej tak nie wieje :D Przejazd przez tory i na Tarnów, tam spotykam tylko 1 rowerzystę, wracającego chyba ze sklepu. Znów wjeżdżam na Obwodnicę i z znów pod wiatr. Mijam drogę na Skrzyszów i zaczęła się masakra. Mega boczny wiatr, normalnie walka z rowerem, cały czas jadę przechylony jak na zakręcie a i tak ledwo mieszczę się na drodze, tak mną miota. Po kawałku zaczęły już boleć ręce bo cały czas musiałem mocno trzymać kierownice. Dopiero jak droga zaczęła lecieć w wałach ziemnych to zaczęło być lepiej. Dalej do Zbylitowskiej Góry zleciało już przyjemniej, nawrót na węźle. Trochę słychać piasek przy zmianie biegu, dojazd do Tuchowskiej i dalej standardowo Tarnowiec i w górę do domu :)



Pierwszy raz w 2015

  • DST 50.25km
  • Czas 01:42
  • VAVG 29.56km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 2719kcal
  • Podjazdy 268m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 stycznia 2015 | dodano: 02.01.2015

Wczoraj optymistycznie założyłem oponę na zewnątrz bo ma być cieplej, ale nie sprawdziłem tego że będzie padać :/ Temperatura około zera, przy gruncie chyba mróz i marznący deszcz- ale jak wczoraj się zaplanowało jazdę na zewnątrz to nie może być inaczej :) Po pracy więc wyprowadziłem rower pod asfalt, bo wyjechać byłoby ciężko po tym lodzie, powolny zjazd asfaltem do Tarnowca i tam już można jechać :) Soli na asfalcie tyle że przyczepność jak w lecie. Ale masakra, już po zjeździe do Tarnowca czuje że mam całe stopy przemoczone, ehhh te ochraniacze to do niczego się nie nadają, ale jak było sucho to nawet w takiej temperaturze było bardzo ok. Kierunek na wschód z wiatrem i jedzie się fajnie :) Nawrót na węźle obok Merkurego i w drogę powrotną. Ten kierunek już nie był miły, wiatr wiał od zachodu, do tego na początku kawałek zjazdu to człowiek traci trochę ciepła. Płaskie to masakra, jadę jakieś 25 km/h bo nie mogę przepchać tego wiatru. Nogi dosyć przymrożone już, szczególnie stopy ale w okolicach Tuchowsiej jakby ciszej z wiatrem i jak jadę dalej w kierunku Zbylitowskiej Góry to robi się całkiem ok. Nawrót na węźle i znów w kierunku wschodnim. W okolicach Białej wyprzedza mnie samochód z rowerem na bagażniku, mrugnięcie awaryjnymi i od razu milej :) Tak się miło zrobiło że pojechałem jeszcze raz pod Merkurego, dobrze bo wiatr delikatnie w plecy to nie czuć tak tego zimna i się znów rozgrzałem. Nawrót pod Merkurym i powtórka z marznięciem w drodze powrotnej. Tym razem jakoś bardziej trzymam ciepło ale temperatura robi swoje i całą obwodnicę ostatecznie przejechałem jakieś pół minuty wolniej niż poprzednio. Na węźle na Krakowskiej rower już nieco za bardzo hałasuje więc postanawiam jechać w kierunku domu. Cały był pokryty impregnatem solnym i trzeba go zmyć :P zjeżdżam z obwodnicy, endomondo mi mówi liczbę kilometrów więc postanowiłem pojechać jeszcze do Nowodworza żeby dobić do 50. Na koniec jeszcze w Zawadzie kawałek wyżej domu bo metrów dalej brakowało :)