Piękna pogoda
-
DST
64.20km
-
Czas
02:12
-
VAVG
29.18km/h
-
VMAX
73.80km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Kalorie 2771kcal
-
Podjazdy
520m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem jechać wcześniej ale tak wyszło że wyjechałem o 12:30. Do asfaltu oczywiście pieszo bo na podwórku i drodze dojazdowej to na łyżwach można jeździć :) Zjechałem do Tarnowca, dzis zdecydowanie cieplej i mniej mokro niż wczoraj. W Tarnowcu zauważam że droga już prawie sucha więc skręciłem w kierunku Tuchowa. Zawsze to ciekawiej niż ta wciągająca obwodnica. Ale jedzie się mega ciężko, wiatr jest mocniejszy niż się spodziewałem. Już po kilku kilometrach odnoszę wrażenie jakby samochody były zbyt blisko mnie, dlatego postanowiłem zjechać pół metra dalej na środek. Wtedy już było bezpieczniej. Zjazd do Zabłędzy i po płaskim do Tuchowa dosyć żwawo, wyprzedza mnie ciężarówka i za 50 metrów muszę się zatrzymać bo skręca w prawo. No żesz... Tym razem zostawiłem gościa spokojnie, dojechałem do rynku w Tuchowie, runda dookoła i znów kierunek na Tarnów. W tą stronę już lepiej bo wiatr tak nie przeszkadza różowo nie jest. Gdy podjeżdżam na Piotrkowice pojawia się mocne słońce, jezdnia sucha- normalnie warunki jak w lecie :) Ale nie trwało to długo i znów były chmury. W końcowej części podjazdu mijam zepsuty samochód, pchają go pod górkę, pomógłbym ale nie w tych butach więc wyprzedziłem ich i dalej w drogę. Zjazd do Poręby dosyć szybki, akurat samochody jechały średnim tempem więc jechałem równo z nimi. Przejazd przez Tarnowiec i dalej na Tarnów, skręt na Obwodnicę i w kierunku Merkurego. Przejeżdżam wysokosć parku biegowego i zaczyna się mega wiatr. Normalnie masakra, ale jakoś da się jechać i dojeżdżam do Merkurego. Kawałek do świateł i skręt na Wole Rzędzińską. To nie była dobra decyzja bo tam droga jeszcze mokra. Ale przynajmniej tak nie wieje :D Przejazd przez tory i na Tarnów, tam spotykam tylko 1 rowerzystę, wracającego chyba ze sklepu. Znów wjeżdżam na Obwodnicę i z znów pod wiatr. Mijam drogę na Skrzyszów i zaczęła się masakra. Mega boczny wiatr, normalnie walka z rowerem, cały czas jadę przechylony jak na zakręcie a i tak ledwo mieszczę się na drodze, tak mną miota. Po kawałku zaczęły już boleć ręce bo cały czas musiałem mocno trzymać kierownice. Dopiero jak droga zaczęła lecieć w wałach ziemnych to zaczęło być lepiej. Dalej do Zbylitowskiej Góry zleciało już przyjemniej, nawrót na węźle. Trochę słychać piasek przy zmianie biegu, dojazd do Tuchowskiej i dalej standardowo Tarnowiec i w górę do domu :)
komentarze
Teraz jak obracam korbą to jeden wielki szum piachu, strasznie to brzmi ale taki urok starych kół i wolnobiegu do którego piach ma wstęp szybki i łatwy. Będzie trzeba albo rozkładać i wysypywać kuleczki albo się nie przejmować i samo się przeczyści za jakiś czas :P Wolnobieg w sumie i tak już prawie do wyrzucenia.