labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1139.71 km (w terenie 284.70 km; 24.98%)
Czas w ruchu:58:46
Średnia prędkość:19.39 km/h
Maksymalna prędkość:71.58 km/h
Suma podjazdów:7710 m
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:27.80 km i 1h 26m
Więcej statystyk

BB a później Brzanka

  • DST 67.17km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 20.15km/h
  • VMAX 71.58km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 maja 2013 | dodano: 16.05.2013

Wyjazd jakoś kilka minut po 10. Cel - Tarnów, Krakowska. Żwawo w dół, jadę Tuchowską słyszę o labudu. Co jest, rozglądam się- Kryśka w serwisie kosiarek. Zawróciłem, chwila rozmowy i jadę dalej. Dojeżdżam do Braci Rowerowej w celu regulacji przerzutki. Wiedziałem że z terminami będzie ciężko, ale na szczęście Miłosz wyregulował przerzutkę na poczekaniu :) Okazało się że hak był krzywy, wyprostował, wyregulował przerzutkę, taki mały detal-skrócił pancerz, nasmarował łańcuch, podregulował tylny hamulec. Takim sposobem Bike Brothers zyskali kolejnego zadowolonego klienta :)

Las Tuchowski © labudu


Dalej Przemysłową do Zawady i w kierunku Łękawki, czyli standardowa trasa na Brzankę. Już po pierwszym zjeździe z asfaltu widoczna zmiana w nawierzchni, jednak wymywający deszcz zrobił swoje. Po zjeździe od kapliczki ku mojemu zdziwieniu otwarty szlaban. Podjazd po asfalcie w Karwodrży, ciężko po asfalcie przejechać bo obwoźny handel blokuje przejazd. Na ulubionym singielku kolosa poważnie przecieram gałęzie. Szybko jestem u podnóża Brzanki, tam zerwana droga ale przejazd jest. Na ostatnim podjeździe już poza asfaltem jakaś pani pyta czy mamy wyścig. Nie no tylko tak normalnie jadę. Wyjeżdżam na Brzankę, nie zatrzymuję się obok bacówki.

Odchudzony Spec na XC, bez zbędnego balastu © labudu


Zaraz wyprzedzam traktor z drzewem i zjeżdżam tym fajnym zjazdem w prawo. Tam dużo gałęzi i wymyte, przejazd utrudniony. Tam robię sobie przerwe, zdejmuję na chwile buta. Mam od jakiegoś czasu stłuczony palec po WF-ie i widać but był zbyt luźno i spory ból się pojawił. Po chwili dopinam mocno buta i jadę dalej. Najeżdżam na spore fragmenty błota, woda stoi w śladach kół po większych pojazdach, zapewne wywozili drzewo z lasu. Na asfalcie zjeżdżam, prędkość ok 60, przyśpieszam już na bardziej równym i osiągam całkiem przyzwoitą prędkość.

Nowa przerzutka © labudu


Zjazd w dół za kościołem czy co to tam jest i kawałek drogą na Ryglice. Przez Las Tuchowski nieco inną drogą, podjeżdżam do stawów z drugiej strony. Tam chwilka przerwy i do góry. Zjeżdżam do Karwodrży, podjeżdżam pod górę, mieszkaniec mówi-ciężko pod górę? odpowiadam-nawet nie, lekko się jedzie. Bo tak się jechało :) Szybko przez las, pokonuję Łękawkę i za chwilę jestem w Zawadzie. Koniec trasy :)



XT on board

  • DST 12.20km
  • Czas 00:42
  • VAVG 17.43km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 maja 2013 | dodano: 15.05.2013

W trybie awaryjnym, czytaj z niesprawnymi hamulcami oraz z tylko jednokierunkową tylną przerzutką-zmienia tylko w kierunku lżejszego biegu, dojechałem najpierw z mieszkania na dworzec a później z dworca do domu. W Zawadzie już modzenie przy rowerze, szprychy na razie pozostawiłem tak jak są, niestety łańcuch je wygiął w kolanka i raczej są do wymiany. Poza tym przeglądnięte linki i pancerze, teraz działają poprawnie :) I najważniejszy mod- zmiana tylnej przerzutki na XT RD-M772 SGS Shadow. Po początkowych problemach z regulacją udało się wyregulować tak że w miarę działa, ale jeszcze trzeba nad tym popracować, może ktoś mi to zrobi to będzie zrobione na błysk.

W końcu wrzuciłem wpis w niedzieli, gdyby ktoś nie widział AMP2013



Wolne :)

Środa, 15 maja 2013 | dodano: 15.05.2013

Ostatni raz na PK przed nieco dłuższym weekendem. Od 12:30 rektorskie :) Kolejny raz dopiero w poniedziałek. Trzeba jechać do domu



14.05.2013

Wtorek, 14 maja 2013 | dodano: 15.05.2013

Krótko, najpierw na uczelnie, później jeszcze do sklepu bo zapomniałem wstąpić w drodze powrotnej



Deszczowo

Poniedziałek, 13 maja 2013 | dodano: 13.05.2013

Na PK i na mieszkanie, troszkę popadało ale się nie roztopiłem. Ten deszcz to chyba z Jeleniej Góry przywędrował



Akademickie Mistrzostwa Polski 2013

  • DST 20.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 10.91km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 maja 2013 | dodano: 15.05.2013

Zaległy wpis, w sobotę trochę na siłę staram sie iść spać wcześnie-ale jak zawsze zasnąć nie mogę. Wstaję rano, przed 6 wychodzę z hotelu do kościoła na nogach, może się nie zmęczą zbytnio. Miała być msza o 6:30 ale była o 7:30 jednak więc wróciłem jeszcze na śniadanie. Gdy wróciłem z kościoła była 8:45, miałem w planach jechać jeszcze na trasę, no ale jednak już zbyt późno. No nic, będzie więcej sił.

Taka Jeleniogórska Wałowa © labudu



Pozostało trochę czasu przed startem, ale biznes jest biznes i doba hotelowa się kończy, przed startem musimy się przenieść do jednego pokoju, dobre 10 osób, bo drużyna PK i UJ, w pokoju z jedną łazienką po wyścigu-będzie ciekawie. Niby zimno, ale ja jak zawsze na krótko, przed 11 zbieramy się i powoli wyruszamy. Grzać się zbytnio nie ma co ponieważ sporo osób do ustawienia na starcie, zejdzie dobre 20 minut. Ale mimo wszystko rozgrzewka musi być, delikatna ale jest. W sumie w moim wykonaniu nie była to nawet rozgrzewka ale takie bardziej rozruszanie kości, bo inni to na prawdę się rozgrzewali.



Szczerze to widząc cały ten tłum, nie chciało mi się w ogóle ścigać. Ponad 170 osób na takiej trasie ze wspólnego startu-szykuje się rzeźnia. Poza tym Marek na pewno zasadzi mi wcześnie dubla, a z racji na ilość uczestników sędziowie zdejmują z trasy na końcu okrążenia na którym zostało się zdublowanym. Mój cel, ukończyć wyścig z 3 przejechanymi okrążeniami na koncie. Realnie patrząc do zrobienia są dwa, bo Marek to klasa sama w sobie



a tłok utrudni sprawę. Zaczęło się wyczytywanie do startu. Spokojnie jeszcze dużo czasu, startuję w połowie stawki.


Ratusz © labudu



Jeszcze krótka rundka po asfalcie. W końcu mnie wyczytali, czekam, czekam, dalej ustawiają, robi się zimno. Jest sygnał miuty do startu, sporo osób już chciało jechać, ja też ... Ostatnie grzanie rąk i nóg, ale w miejscu to sobie można. Godzina 12:00 STARTUJEMY!!!



Przód jedzie, my dalej stoimy, tłok jak na Burku. W końcu ruszam, jakieś samochody po prawej trzeba ominąć, miejsca się tasują, zakręt w prawo, zrobiło się ciaśniej ale względnie. Kawałek prostej, wszyscy ciągną do przodu, jednych wyprzedzam inni to mnie wyprzedzają. Staram się jechać tak na 90% możliwości, podjazd pod górę, no tutaj mozna nieco odrobić :) Jesteśmy pod Pałacem Paulinum czy jak to się zwie, rozpoczyna się zjazd w dół. Zakręt w lewo, myślałem że nie wyrobie między ludźmi. Na dół na pełnym gazie.


Koniec asfaltu i zakręt w prawo, tutaj będzie kocioł. Wulgaryzmy lecą już od początku. Dojeżdżam jeszcze z prawej strony przy samej kredzie i pakuję się przed kogoś, po zakręcie od razu odbijam znów na lewo bo puściej. Chłopak przede mną odibja w lewo, wjeżdżam mu w koło, lekka podpórka jedziemy dalej.



Na podjeździe ktoś włożył kierownice do mojej kieszeni... Zaraz małe skałki, tu będzie tłok, szybko zsiadam z roweru i wyprzedzam kilka osób lewą stroną. Gdy tak wyprzedzam ktoś zsiada nogą na moją korbe... Lecą ku**y na mnie, podobno trzepak jestem :P Jak zsiada niech patrzy, bo prawą nogą najpierw schodził więc lewa to już jego sprawa gdzie zdejmie. Scinam jakiś metr zakrętu ale wszystko w taśmach więc jest ok.

Budynek © labudu


Zjazd na łące, tam wszyscy garną się do przodu, ja tak szybko nie mogę, wyprzedziłem chyba dwóch, a mnie trzech. Za chwile zakręt w lewo pod kątem prostym, błotko i podjazd. Od razu schodzę z roweru i wyprzedzam kilku lewą. Dobra decyzja bo chłopakowi przymieliło koło i zrobił się tłok. Podjazd do góry, już stawka minimalnie się rozjeżdża, jeśli mozna to tak nazwać. Mijam linię startu, pyk i jedziemy. Kawałek błota, zaczyna się w końcu normalna trasa nie po łąkach i asfaltach :) ludzie się kotłują, schodki oczywiście pieszo, poślizguje się lekko ale jedną ręką wytargałem rower za sobą. Kurcze czuć spory oddech za plecami, ale nie ma lekko, ciśniem na maxa.



Staram się wyprzedzać co się da, na końcu zjazdu spod Pałacu zrobił się tłok i musiałem mocno schamować, tłok a były tam 3 osoby. Pojechały przede mną, wyprzedziłem chyba kogoś z nich kawałek niżej na skałkach. Na zawijasach nie tracę, przed dwoma głazami robię sobie miejsce przed sobą, pilnując aby mnie nikt nie wyprzedził .Skałki przejechane bez większych błędów, na pierwszej słychać trzask, koleś tuż za mną leży. No może będzie kilka sekund spokoju.

Hotel © labudu


Na kamykach gdzie się ciężko z pedałami zmieścić wypinam jednego spda bo za ludzie z przodu i za mała prędkość aby się przetoczyć. Oczywiście cały czas słychać w otoczeniu krzyki: co robisz baranie, jedź, po co prowadzisz i to nie do mnie chyba :P Dobre agenty, skoro tacy dobrzy są to co robią z tyłu stawki po czasówce? Po wyścigu większość się z nich śmiała właśnie. Kawałek do góry gładko, tuż przed asfaltem wyprzedzam kogoś tam, na asfalcie łyk z bidonu bo zaraz zaczynamy biegi a to mnie trochę męczy.

Zjazd obok pałacu © labudu


Pierwszy zjazd który normalnie zjeżdżam-teraz zbieguję połowę bo tłok się zrobił. Później jeszcze 2 zjazdy które sprowadza pewnie z 70% uczestników. Wszystko z biegu, na dół i znów na łąkę. Na łące już trawą i nie trzeba na tym zakręcie z roweru zsiadać. Jakoś kręcę-drugie kółko. Na podjeździe jadę za kimś-pytam chłopa gdzie Marek bo mi się już jechać nie chce, żartujemy że pewnie ma problemy z dublami ale że mógłby już przyjechać bo ile można jeździć. Już nawet nie pamiętam czy go wyprzedziłem czy on mi odjechał ,ale chyba go wziąłem własnie na podjeździe przed asfaltem.



Techniczne fragmenty ok, na asfalcie oczywiście łyczek, tego asfaltu to pewnie z 50 metrów tego podjazdu było ale zawsze coś. Po nawrotce, się sporo błota zrobiło, ludzie rozjeździli. Na zjeździe na którym ściągało w bok składam się już na samym początku. Inna nawierzchnia niż wczoraj się zrobiła, może złe pochylenie i przód odjeżdża. Oj daleko nie pojechałem, mówią kibice, no mają racje. Później nieco pod górkę, prawie wszyscy prowadzą, a ci co nie to jadą w zasadzie tym samym tempem. Zjazd w dół, zjeżdżam do połowy, dalej prowadze, jak większość. Tam miło dopinguje jedna z obstawiających trasę. Gdy trasy na różnych odcinkach są dosyć blisko siebie słyszę poruszenie, oho Marek jest blisko. Mój koniec też. Można lekko przycisnąć, bo wygląda na to że jednak zrobię 3 kółka ale na czwarte nie ma szans. Bardzo szybki zbieg w dół i na łąke. Oglądam się za mną czysto, no to ogień.



Piję na początku podjazdu, podjeżdżam bliżej mety Justyna krzyczy brawo, napij się wody. Piłem 100 metrów temu. Ale napij się jeszcze. Chcieć mi się nie chciało, ale skoro Pani Trener mówi no to się napiję. Przejeżdżam przez metę, widzę z drugiej strony jedzie Maciek, obok którego startowałem, ostatnio na AMM był sporo przede mną, dziś od początku widziałem że mu średnio idzie, bo wyprzedziłem go i później go nie widziałem, Michał to już w czasówce wypadł słabiej, a w Wolskim przyjechał duzo przede mną, w Pychowicach był juz tylko tuż przede mną. Forma widać mu spadła.



No nic ale ja ogień bez względu na to gdzie oni są, wygląda na to że last lap. Już coraz większe odstępy, a zawodników jakby mniej. Słyszę-uciekajcie bo Marek. Czyli można cisnąć. Jadę kawałek, podjeżdżam już ostatni podjazd pod Pałac. Słyszę, brawa, oglądam się i zjeżdżam na prawą stronę trasy. Spoglądam w lewo, przedarł na swoim Superiorze 27,5 cala bezszelestnie, zadnego zmęczenia. Tempo znakomite, ładnie chłopak daje i tyle go widziałem. Koła nawet nie było co utrzymywać bo zaraz odjechał.

Pokój hotelowy © labudu


Zaczynają się moje ulubione kamyczki, patrzę w tył, jakiś chłopak z AGH za mną, jakieś 20 metrów. Kamyczki idą gładko, jednak objazdy trasy i szukanie najłatwiejszego przejazdu przyniosło efekty. Udaje się nieco odjechać, międzyczasie dubluje mnie jakiś zawodnik. Krzywy zjazd teraz sprowadzam, za dużo do stracenia a mozna jeszcze nadrobić :) Podjazd przed pierwszym trudnym zjazdem, prowadzę kawałek, chłopak z AGH jedzie. Odrabia nieco ale się nie daję, przede mną ktoś jest, jeszcze bardziej przyspieszam. Ostatni zbieg, ktoś się pyta czy jadę czy prowadzę. Prowadzę, ale wyprzedzam go i tak na zbiegu, bo to też przećwiczyłem już tak że nie tracę tam masakrycznie. Wsiadam na rower, za drugim podejściem bo pierwsze nieudane, zjeżdżam w dół, coś przyrzęziło, przerzutka jakoś dziwnie przerzuciła. Wrzucam bodajże 3-6 i kręcę w dół. Zakret w prawo, redukuję na średnią z przodu i chyba 4 z tyłu. Jeden krótki, podjazd trzeba cisnąć bo z tyłu i z przodu ludzie a mozna powalczyć, zostało pewnie z 1,5km.

Na trasie © labudu


Redukcja z tyłu i mocno podjazd. Trach, myślę łańcuch spadł założe i pojade dalej, patrzę w tył, niestety nie. Przerzutka wygięta, łacuch w połowie. Do tego koło zblokowało. Ale trawa jest to się będzie jakoś slizgać. Na plecach? Nie chyba pchając jednak będzie lepiej. Oczywiście chłopak z AGH mnie wyprzedził. Wybiegam zza górki, Justyna krzyczy dajesz Dawid dajesz na rower, odpowiadam nie mam łańcucha, no to biegnij. Biegnę ile sił w nogach, niestety na zjeździe mnie wyprzedzają. Już z połowe łąki przebiegnięte, patrzę nikt nie jedzie. No to przestaję biec i z 10 spokojniejszych kroków. Znów się zerwałem do biegu, patrzę dalej nikogo nie widać, pewie już wszyscy zdublowani a reszta daleko. Dobra to teraz walczę o czas, pełen gaz, ktoś z ludków krzyczy – lepiej by ci było ten rower nieść- no czy ja wiem, nie każdy ma rower ważący 8kg. Wbiegam na metę, Dzięki-Dzięki do sędziów. Schodzę lekko w bok, rower na ziemie sam kładę się obok.

Trzeba biegać ;/ © labudu


Jednak biegi to nie jest moja specjalność, dają w kość. Dochodzę do siebie, łyk wody, biorę telefon, dzwonię do domu, do Krzyśka nie dzwoniłem bo liczyłem że jedzie Cyklo :) Biorę rower na plecy i idę do dziewczyn i Pani Trener. Chłopaki od nas, poza Tomkiem już skończyli, tylko ja zrobiłem 3 kółka a oni już w hotelu. No a Tomek to czołówka, 20 miejce zajął, dostał tylko 1 dubla. No ale tam gdzie ja w PT zajmuję miejsca w ogonie to on jest na podium.



Dzwonię do Maćka o klucz do kasety bo nie chce mi się iść, ostatecznie jednak podchodzę do chłopaków z Shimano i odkręcają mi kasete no i koło się kręci. Chyba im się SRAM nie widział :P Patrzę na wyniki, nie ma mnie, a kij tam idę do hotelu, to nie jest timedo tylko protimer, tutaj wyniki w necie dosyć szybko są, poza tym jak będę patrzył na dekorację to sobie sprawdzę. W hotelu ogarnięcie, pakowanie rowerów, oczywiście z moim jak zawsze są problemy żeby go na przyczepkę w pakować bo ta za wąska na mój rower jest :) Jedziemy na dekorację, już Mercedesem, patrzę na wyniki 60 miejsce :O Patrząc na to że niewiele jeżdżę, a w MTB się bawię dopiero jakoś od września, z moim sprzętem i wagą uważam to za dosyć przyzwoity wynik :)



Patrzę w drużynówce-Politechnika 14 miejsce na 35 chyba :) Jeszcze dekoracja, szampan się nie chce otworzyć bodajże drugiemu zawodnikowi. W losowaniu fantów długo nie było nikogo z Krakowa, dopiero pod koniec Maciek wygrał kask UVEXa-pewnie już jest na allegro, a Debora to już nie pamiętam co dostała. No dobra zwijamy się do Krakowa, wyjazd jakoś po 16. Humory dopisują, szczególnie mnie :)



Przerwa na stacji, ciekawe czemu kierowca tankuje zawsze przy autostradzie jak tam paliwo po 5,60zł jest, a w Jeleniej Górze czy gdzieś poza autostradą po 5,19 było? Ale kto bogatemu zabroni :P Później przerwa w KFC i już w Krakowie. Godzina przed 22, czekam jeszcze z Dawidem coby na transport nie czekał sam i później w lekkiej mżawce prowadzę rower a mieszkanie bo jechać by było ciężko chyba.

Straty w rowerze po weekendzie:
-zgubiony magnes kadencji
-pogięte szprychy tylnego koła
-wygięty hak
-pogięta prerzutka
-poszła spinka łańcucha
-porysowana rama
-tylny hamulec nie działa
tyle sobie przypominam na teraz

Wrzucam jakieś fotki choć na wielu mnie nie ma, galerie sobie można poszukać, jest tego dosyć sporo. Jest nawet filmik od jakiegoś trzepaka a youtubie- ciekawe czy ktoś mnie na nim wypatrzy- podpowiem, mijam go jeszcze na rozjeżdzie asfaltowym i tyle mnie widzieli na tym filmiku :) Link do wyników też wrzucam, a temu kto tutaj doczytał współczuję nudego życia skoro miał chęć aż tutaj to doczytać :P Pozdrower

Wyniki Czasówki

Wyniki wyścigu głównego



Czasówka JG

  • DST 17.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 10.74km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 maja 2013 | dodano: 12.05.2013

Dziś czasówka. Rano zrobiłem 2 okrążenia dla treningu. Spory ruch na trasie, podpowiadam kilku chłopakom jak jechać bo przestraszyli się kamienia. Obczajamy trasę i dochodzimy do wniosku że miejscami lepiej prowadzić rower niż jechać. Stoimy z 10 osób i myślimy jak tu przejechać bo nikt nie ma pomysłu, ja tam prowadzę, a w miedzyczasie przejeżdża Marek Konwa i tyle go widzieli... Bez żadnych problemów. Ma gość umiejętności. Przejeżdżam 2 okrążenia, jest coraz lepiej z techniką i wracam do hotelu bo start mam dopiero 13:57. Jakoś przed 13 zaczyna znów padać, no masz a zapowiadało się tak fajnie.

Dosyć wcześnie podjeżdżam pod start, czekam chwilę patrząc, wracam pod hotel, gadam z kolegami i jadę się rozgrzać chwilę. Cały czas w deszczu, staram się szukać drzew bo pod nimi nie pada :) 13:50 już mnie wołają. W ogóle widzę że mam ze 2 minuty przestawienia na zegarze u siebie. Jadę tylko z zegarkiem na ręce bo szkoda mi licznika zgubić, rano już odpadł mi magnes z korby. Chwila startu, najpierw mocno żeby się pokazać :) Wjeżdżam w błoto, ale patrzę że chyba teraz już można asfaltem jechać no to dlaczego by nie skorzystać. Pierwszy podjazd, strasznie ślisko, zatrzymuję się, kilka kroków i jadę dalej. Dalej idzie dobrze, kamień ze schodkami pokonuję schodkami, jednak te schody blisko trasy są wystarczającą sugestią. Podjeżdżam pod pałacyk zjazd po błocie, nieco większe niż wcześniej, z lekkimi problemami udaje się zjechać. Dalej w dół po dosyć sporych kamieniach. Tam gładko jak nóż w masło, jestem ciekaw gdzie będą fotki bo Pan fotograf mi chyba fajną na kamieniu strzelił :)

Za chwilę jednak muszę na chwilę zejść z roweru bo brakuje przyczepności. Kawałek twardym, chciałem tu przycisnąć ale nie ma z czego. Nawrót i podjazd z zawrotką. Nieco więcej błota ale się udaje. Zaraz trawersem w dół, zrzuca mi łańcuch z blatu ale odpalam na pych jak ja to mówię :) Lekko mi koło odjeżdża ale lekka podpórka i można jechać. Zaraz pod górę Jadę, ciężko pod górę nagle bach i koniec jazdy. Łańcuch pomiędzy kasetą a szprychami, zaklinowany. Szarpię się blisko minutę, w końcu wyrwałem i rozwaliłem tą plastykową osłonę. Już miałem odpuścić i biegiem do mety ale się udało. Później zjazd sprowadzany, podjazd też kawałek prowadzony bo nie ma przyczepności. Tam wyprzedzam chyba dwóch zawodników. Ostatni zjazd, a w zasadzie zbieg, zbiegam jak porąbany, wyprzedzam jakiś dwóch gości, szybko na rower, bloki zapchane, siedzę na tym siodełku nieco chaotycznie próbując zjeżdżać w dół bo błoto. W końcu się wpinam i już tylko łąka i do mety. Po raz pierwszy udaje się przejechać kamień bez podpórki i w dół łąką. Na końcu ze 3 metry podbiegu bo błoto i jeszcze chwila podjazdu i nareszcie słyszę charakterystyczny odgłos na mecie, czas zmierzony. Woda się leje, patrzę na wyniki 19:25, Marek zrobił 12:42 prze gość. Ja tam minute mogłem nadrobić, ale wiecej by było ciężko. Ostatecznie 76/177 byłem, jak dla mnie dobry wynik :) Zważywszy na to że w mtb bawię się w zasadzie od września, a treningiem tego nazwać nie można.

Jutro nie nastawiam się na wynik bo będzie rzeź. 177 osób ze wspólnego startu w XC. wychodzi średnio co 20 metrów zawodnik... Duble się zaczną już na samym początku, jak zrobię 3 okrążenia to będzie sukces. Poza tym w trudniejszych fragmentach jak jeden się zatrzyma to reszta stoi, a ja chcę cało stąd wyjechać. No nic trening bardzo dobry, trzymam kciuki za wszystkich w Wojniczu, ale na starcie pewnie i tak o tym pamiętał nie będę.

Zdjęc wiele nie mam, ale kilka wrzucę już z Krakowa

Drogowskaz © labudu



Będzie masakra

  • DST 16.17km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 13.86km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 maja 2013 | dodano: 10.05.2013

Najpierw przed południem do Cichego Kącika na zbiórkę. Później pakujemy się do Sprintera, rowery na przyczepkę i w drogę. Mniej więcej od Wrocławia widać że w Jeleniej kurzyć się nie będzie. Tak też było, rozpakowujemy się, chowamy rowery i przyjeżdżają kolejni ubłoceni i to konkretnie. Część odpuszcza dziś objazd, ja się jednak wybrałem. Pojechaliśmy 5 os grupką. Najpierw nieco za bardzo do centrum ale fajnym podjazdem asfaltowym jesteśmy u celu. Zjazd z asfaltu, jest fajnie, ale koło mieli a jeszcze jest względnie płasko. Co będzie potem?
Podjazdy tam gdzie twarde podłoże podjeżdżane, tam gdzie nie, to dziękuję ale z buta. Co ciekawe kamienie są szorstkie i można śmigać. Na zjeździe z jednego kamienia mało nie ląduję w błocie, za mało uniosłem koło i krzywo wylądowałem. Ogólnie to myślałem że to co było w Pychowicach ostatnio to jest ślisko, ale tutaj to jest ślizgawka. W zasadzie cały czas pada i wszędzie ślisko. Myślę sobie skoro Majka tutaj trenuje/trenowała to nie dziwię się że tak wysoko zaszła, z jej uporem i ogarnięciem tej trasy do perfekcji to jest już level-master. A ta trasa to i tak jest uproszczona podobno.

Zaczynają się konkretne zjazdy, Kilka udaje się zjechać, jeszcze bo pewnie jutro już będzie ciężej. Jeden połowę sprowadzam, na reszcie to trzeba się namęczyć aby się utrzymać. Za chwilę podjeżdżamy do ścianki w dół-Debora jakoś zjeżdża, ale zjazdy ma pięknie opanowane, Michał jedzie w dół i znów leży. Ja obczajam trasę-no kurcze nie ma opcji tego zjechać przy moich umiejętnościach. Ale nie odpuszczam, dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.

Powoli zjeżdżam, pozycja max do tyłu, czuję lecę do przodu, puszczam heble- za późno, mokra trasa błędów nie wybacza. Lecę przez kiere, rower za mną. Sztuka upadania aby nie polecieć centralnie na głowę, udaje się wylądować początkowo na kolanach, ale dalej sunę w dół, omijam drzewo, obracam się na bok, w końcu stoję. Rower gdzieś z boku leży, wypadł tylko bidon, bałem się żeby nie było ósemki z koła, ale wszystko ok. Kolano nieco rozwalone, ale tylko powierzchownie :) Dalej już nieco prostsze kawałki, ale trasa mega :) Szkoda tylko że nie będzie mi dane dużo na niej pojeździć.

Wracamy, radiowóz się doczepia o brak świateł, ale ogień i jadymy dalej :) Dojeżdżamy do hotelu, węża do mycia już dziś nie będzie-jutro od 11... Jedziemy do hotelu oddalonego o 2 km, tam gdzie dziewczyny nocują, z problemami ale rowery umyte. Wracamy do Merkurego hmm sporo osób przekłada opony na kostkę, ciekawe dlaczego. Ja nie zmieniam bo nie mam :P Z przodu fabryczna Speca, z tyłu Python i jakoś damy radę i tak nie dojadę wszystkich okrążeń.

Jutro czasówka, nie wiem jeszcze o której bo nie patrzyłem na listę startową, jadę z nr 267

Takie tam w Jeleniej Górze © labudu


Trochę się ubrudził © labudu




Sprawunkowo i 3 tys wybiły

  • DST 32.62km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 54.29km/h
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 maja 2013 | dodano: 09.05.2013

Dziś z zasady miał być dzień bez przemęczania, tylko tyle co transportowo, i też tak jakoś chęci do wybitniejszej jazdy nie było. Po raz pierwszy w pampersie, wrażenia bardzo pozytywne :) Najpierw Zakopianką do krakbike po bidon. Swoją drogą polecam, miła obsługa, ceny ok, kolejny "sklep" wpisany na moją liste :) później na Łagiewnicką po czytnik kart sd, żebym mógł zdjątka wgrywać :)
Na Zakopance gość w Octavii dał ostro w palnik gdy zobaczył gdy go wyprzedzam prawym pasem z prędkością ponad 50km/h, swoją droga gniótł się z 40km/h mając miejsce przed sobą, ale gdy mnie zobaczył to przyspieszył do ok 70-80.
Później wróciłem koło kopca na mieszkanie, jeszcze zakupy i na myjkę gdzie wcięło mi żeton 5zł. Mimo interwencji na stacji nie udało się odzyskać, ale kij z tym, to tylko 5zł, dokupiłem i rower umyłem za 2zł, a chciałem go sobie wypucować za 5 ;/

Kilka zaległych zdjęć

Widok na Kraków © labudu


Jakaś chatka, zdjęcie z wałów Wisły © labudu


Podjazd w Wolskim © labudu






9.05.2013

Czwartek, 9 maja 2013 | dodano: 09.05.2013

Najpierw dwa nuuudne wykłady, później mieszkanie i małe zakupy w mikesport. Powrót "drugą" stroną Wisły