labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1139.71 km (w terenie 284.70 km; 24.98%)
Czas w ruchu:58:46
Średnia prędkość:19.39 km/h
Maksymalna prędkość:71.58 km/h
Suma podjazdów:7710 m
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:27.80 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Przygoda

  • DST 15.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 16.36km/h
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2013 | dodano: 08.05.2013

Dziś dłuuugo za długo na uczelni. Jeszcze do tego się konkretnie wnerwiłem. Wieczorem musiałem odreagować, więc rower. Sił już nie było wiele, dzis w końcu trzeba odespać. Najpierw pojechałem do Wolskiego się pokręcić w okolicach kopca, tego z RMFem, później jeszcze pokręciłem po tych ścieżkach trochę. Dalej kawałek asfaltem i podjeżdżam w kierunku ZOO ścieżkami którymi niedawno z Michałem wracaliśmy. Słyszę jakby wołanie o pomoc, skręcam w kierunku głosu ale nic nie widzę. Jadę kawałek, ścieżka w lewo później w prawo widzę rowerzystę około 40 lat, siedzącego na ziemi, widać coś z ręką nie tak. Podjeżdżam bliżej, zaraz przybiega młode małżeństwo. Dzwonimy po pogotowie, sprowadzamy gościa do asfaltu i czekamy aż ktoś po rower przyjedzie. Swoją drogą ludzie z Pogotowia tak trochę z brakiem chęci przyjechali, jakby na skazanie. Wygląda na to że bark wybity, później zrobiło się ciemno, zjechałem w dół, kawałek wzdłuż Rudawy, Piastowska i do chaty.



standardowo

Środa, 8 maja 2013 | dodano: 08.05.2013

Dziś standardowa trasa Mieszkanie-PK. Rano wydawało się chłodno a później upał no i jak tutaj się ubrać ...



po zmroku

  • DST 23.12km
  • Teren 7.80km
  • Czas 01:02
  • VAVG 22.37km/h
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 maja 2013 | dodano: 07.05.2013

Po całym dniu brak sił na jazdę. Pokręciłem trochę w okolicy AGH i wzdłuż Rudawy. Później przebłiłem się pod Casto i chwilę znów szutrem obok Rudawy. W teren nie jechałem bo ciemno i nie miałem już koncentracji zbytnio.

są "wyniki" z Pychowic, z sztudentów byłem 12, jeszcze jeden niesztudent był przede mną, z Politechniki byłem 3. Strata do 1 miejsca niecałe 6 minut



Deszczowo

Wtorek, 7 maja 2013 | dodano: 07.05.2013

Wychodzę z zajęć-pada, a ja dziś na krótko. Czekam 2 minuty-no pada. Jadę, przynajmniej się umyłem :P Wstąpiłem jeszcze do sklepu i już przy Piastowskiej przestało padać



Akademickie Mistrzostwa Małopolski #2 Górka Pychowicka

  • DST 55.72km
  • Teren 27.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 17.41km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 maja 2013 | dodano: 06.05.2013

Dziś wcześnie rano wyjazd z domu, bo czas na studia a wczoraj był Rzeszów więc nie byłoby nawet czasu jechać w niedzielę. W sumie to w niedzielę jechałem do Krakowa może ze 2 razy przez cały rok. Tak więc ja na Specu a brat na Romecie pojechaliśmy na pociąg 4:40. Później dosyć szybko zajechaliśmy na mieszkanie.

Dziś byłem tylko na 1 ćwiczeniach, wykłady sobie odpuściłem, bo są ważniejsze sprawy na głowie :P Tak więc ogarnąłem się i pojechałem do Pychowic. Wczoraj pytałem kolegę gdzie są te zawody bo wiem gdzie Pychowice są ale nie wiem gdzie trasa. Jakoś udało się trafić, skręciłem w szuter tam gdzie mi radził i od razu zobaczyłem strzałki i rowery. Przy okazji zrobiłem sobie objazd połowy trasy. Raz na zjeździe prawie nie wyglebiłem, najechałem na duży kamień i mnie zamotało. Pierwsze wrażenie fajna, ale dosyć dużo płaskiego. Dojeżdżam pod biuro zawodów, tam widzę zjazd i zaraz podjazd również po trawie. Oj nie widzi mi się to, znaczy teraz na lajcie mogę podjeżdżać ale później to już nie bardzo. Zapisuję się i dostaję numerek 79. Trochę jeszcze rozmawiamy i jedziemy z Maćkiem na objazd trasy. Przejeżdżamy dosyć żwawo, już widać że w dwóch miejscach lepiej sobie pochodzić niż pojeździć. Ale ogólnie krótka się zdaje być ta trasa.

Start się zbliża, kilkanaście minut przed biorę rower i trochę kręcę po okolicy. Godzina 16, jednemu gościowi zabrakło wiatru w kole. Pompują najpierw jedną pompką, później drugą a my czekamy. W efekcie chyba pompował to koło co okrążenie a i tak dojechał na kapciu. Start, wydawać by się mogło że wszyscy podrą do przodu-no i podarli ale nie aż tak szybko aż się spodziewałem. Na całej trasie chyba jedna kałuża, oczywiście wjeżdżający tłum ochlapał wszystkich w tym i mnie. Trzymam się na nienajgorszym miejscu, gość na podjeździe się wywraca-jak on to zrobił sam nie wiem, nie potrafiłbym.

Chwila prostszego kawałka, wyprzedzam dwóch gości, pasuje chociaż na początku jechać w miarę dobrze. Bo to że później pary braknie było pewne, bo nie czułem dziś ognia i ogólnie chęci do ścigania. Zjazd w dół, do tego szutru którym podjeżdżałem, dohamowanie, lekko bokiem, wyjeżdżam na szuter, odjeżdża przednie koło. Podparłem się tylko nogą, bez gleby tak że nikt mnie nie wyprzedził. Później podjazd na którym jest kłoda tak że się muszę schylać, zresztą nie tylko ja. Chwila podbiegu. Podjazd na końcu kółka podjeżdżam, na górze stoi Michał, myslałem że na Radka czeka ale jakieś problemy z pedałami. Powoli staram się odrabiać i zyskiwać kolejne miejsca. Zakręty brane lekko bokiem, czasem się ratując przed wyleceniem z trasy, nie wiem czemu nie kleiło mi w ogóle do podłoża na zakrętach. Do przodu tył jeszcze dawał radę, ale na boki chodziły oba koła, ale przód szczególnie.

Gdzieś drugie kółko doganiam Maćka, kawałek z przodu jest Michał G. Wyprzedzam Maćka, jadę przed nim spory kawałek, ale później już czuję nie mam siły i to on pojechał do przodu. Staram się trzymać za resztą ekipy z PK ale kurcze co jest, ja za nimi? coś słabo im idzie. Kawałek mi odjechali, później Maciek odjechał do przodu, ja z kolei dogoniłem Michała i staram się trzymać koła. Z tyłu słyszę kolejnych zawodników, jeden nas wyprzedza. Widać Michał dziś nie w formie, na mecie przyznał że się bał żebym go nie wyprzedził, widać było nie miał dziś tempa, ale z kolei trudne podjazdy ładnie podjeżdżał. Ogólnie widzę po odległościach do innych że na podjazdach odrabiam, na zjazdach i płaskim lekko tracę. Dubla nie ma,tuż przed ostatnim kółkiem wyprzedza nas kolejny gość, staram się gonić, nie nie da rady. Z tyłu widzę ktoś ze 2 zakręty jest. Cisnę mocniej aby nie dać się wyprzedzić, w połowie ostatniego kółka Michał mi lekko odjeżdża, ja staram się trzymać dystans przed tym z tyłu i trochę odpocząć w razie W. Widzę że z nim ciężko, przyciskam lekko, zblizyłem się do Michała na jakies 20-30metrów. Na podbiegu doganiamy/dyblujemy Krzyśka z UJ.

Tuż przed metą widzę jeszcze przed nami dwóch zawodników, Michał był blisko, mnie zabrakło jakieś 40 metrów. Na mecie świadomość, że nie poszło tak jakbym chciał, czasów oczywiście nie ma, wg moich obliczeń jakaś godzina z sekundami, stoper pokazał 1:00:20 ale włączyłem go kilka sekund przed startem. Trochę gadania i z chłopakami ze Świebodzina w dół. Michał ze Świebo wpakował się do auta, ja z Radkiem aż do Mostu Zwierzynieckiego podążamy razem, tam odbijam pod Kopiec i jeszcze krótko laskiem na mieszkanie.


EDIT: Są wyniki, 12 miejsce, niecałe 6 minut straty do 1 miejsca



Po weekendzie

Poniedziałek, 6 maja 2013 | dodano: 06.05.2013

Po dłuższej przerwie czas wsiąść na rometa, już z dwoma pedałami. Dziś tylko na PK i po ćwiczeniach powrót na mieszkanie.



Kruk

  • DST 9.10km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 15.60km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 maja 2013 | dodano: 05.05.2013

Dziś na szybko, tylko do Kruku i powrót polami. Już przesycha trochę trasa więc jest dobrze. A teraz Jedziemy na Rzeszów, ale już nie rowerem lecz samochodem



Sobota

  • DST 10.35km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:36
  • VAVG 17.25km/h
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013 | dodano: 04.05.2013

Sobota jak zwykle dzień przeznaczony bardziej na obowiązki niż na rower. Dziś poza nierowerowymi rzeczami ogarnąłem trochę błotniki w Romecie. Udało się także załatać dętkę w Specu, była jedna mała dziurka a tyle kłopotu. Inna sprawa nie wiem czy sam jej nie przebiłem wczoraj na tym szybkim zjeździe po kamieniach gdzie trochę przypałowałem. Poza tym najważniejsza rzecz-rozebrałem amortyzator. Pierwsza sprawa amor nie chciał wyjść z ramy bez pogłaskania młotkiem. Stery też nasmarowane i jak na razie nie ma tego lekko wyczuwalnego zacinania sie na wprost. Z amora wyjąłem z łyżkę piachu i ziemi, oprócz tego rdzawa woda. Ku mojemu zaskoczeniu do przesmarowania amora potrzebny jest śrubokręt i jeden klucz. Całość trzyma się w zasadzie na jednej śrubie. Nasmarowałem tym co miałem w garażu i jak na razie śmiga, niemniej jednak prawa goleń jest już starta.

A dziś już po godz 19 na krótko na rowerek. Dziś po deszczu znaleźć coś ciekawego a blisko nie było trudno. Wiedziałem że droga do Kruku będzie konkretnie wymyta i tak było. Udało sie bezproblemowo przejechać, ale przynajmnej nie było nudno. Później zjechałem jeszcze na koniec drogi rowerowej i podjechałem pod kościół w Zawadzie. Zjechałem polami jak zwykle i tutaj o mało nie miałem kolizji z taczkami z ziemią. Gość rzucając ziemie na taczki rzucił ją w taki sposób że taczki wywróciły się na drogę a akurat jechałem tą stroną, na szczęście udało się ominąć :)



Objazd trasy Mega Cyklokarpaty Wojnicz po raz wtóry

  • DST 89.80km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:37
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 59.09km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2013 | dodano: 03.05.2013

Dziś co chwile spoglądaliśmy w niebo jakby miało nam coś powiedzieć. W nocy obudziła mnie burza, rano patrząc przez okno dalej było bardziej deszczowo niż słonecznie. O 9 jest zbiórka pod Orlikiem w Wojniczu, początkowo miałem nie wstawać, ale się przemogłem bo tak jakby pogoda się poprawiała. Na 7 do kościoła, szybki powrót do domu, 8:15 wyjazd, w krótkim rękawku, bo wydawało mi się że w bluzie się zgrzeje. Wiedziałem że wyjechałem dosyć późno, a jeszcze musiałem kupić jakiegoś batona i przypomniałem sobie że dziś otwarte w zasadzie tylko stacje benzynowe. Tak więc bez opieprzania aby zdążyć, chwilka spokojniej na rozgrzewkę, a później żwawo ale tak aby się zbytnio nie zmęczyć i móc przejechać całą trase Maratonu. Nie patyczkowałem się, w Tarnowie na tzw obwodnice, prędkość >40km/h, później już w okolicach Koszyc na podjeździe nieco wolniej. Na końcu obwodnicy patrzę na Krakowską, żaden rowerzysta mi się nie rzucił w oczy. Na światłach w Zbylitowskiej Górze mija mnie samochód z rowerami, ale jak się później okazało oni nie jechali do Wojnicza. Za mostem na Dunajcu prawie dogoniłem trójkę rowerzystów, jak się rozbujałem z górki to do samego Orlenu >45km/h ale gdy byłem ok 50 metrów za wspomnianą trójką to odbiłem na Orlen. Tam szybkie zakupy i szybko pod Gimnazjum. Średnia pod Gimnazjum 36,5km/h, licząc z wyjazdem po podwórku, światłami i orlenem(do Orlenu była 37) nie jest źle jak na dojazd na mtb :)

Pod Gimnazjum zjawiają się kolejne osoby, rozpakowanko i jedziemy pod boisko bo tam jest reszta. Startujemy, na asfalcie odbijamy w lewo i jedziemy na jakieś wioski, tam na szutrową drogę gdzie największą frajdą było omijanie kałuż. Jakoś tak szybko zleciało i już przejeżdżamy pod drogą osiedlową numer 4. Zaraz odbijamy w polną drogę której jedna koleina jest sucha a drugą cieknie woda. Trochę asfaltem i wjeżdżamy w lasek. Swoją drogą trasa Cyklokarpat już jest oznaczona, Marcin się postarał :) Zaczął mi coś świrować licznik, ale nie tylko mi. Dwa razy w niedalekich odstępach czasu poprawiam magnes, coś pomaga ale nie na długo. Dopiero w domu zorientowałem się że w magnesie rowek na szpryche się wysunął i dlatego był on tak luźny.

Chwilę dalej podjazdy w lesie, ostatnio wydawały mi się krótsze i ciągle wydawało mi się że ten szlaban to już. Ku mojemu zdziwieniu nie podjeżdżamy pod zamek tylko już na starcie odbijamy na zjazd wąwozem. Zjazd poszedł bardzo gładko, przynajmniej dla mnie :) W czasie powrotu deszcz tak jakby był coraz bliżej, oczywiście zaliczyliśmy długi podjazd asfaltem (chyba w Olszynach). W lesie Marcin chciał znaleźć jakąś swoją trasę, skończyło się na tym że dodatkowo zrobiliśmy małą pętle, ale coś tam trasy odnalazł. Od dłuższego czasu przyczepił się do nas jakiś mały pies, później chyba gdzieś odpadł na zjeździe. Jakieś 5 kilometrów przed metą łapie nas deszcz, na szczęście szybko udało się nam schować pod drzewami. Dobrze że już liscie są :) Gdy tylko lekko kropiło, pojechaliśmy dalej, ostatecznie przestało padać ale asfalty dalej wilgotne zostały. Na samej mecie jeszcze mały sprincik, w sumie to wygrałem :) prędkość była ok 52.

Jeszcze chwilka pogawędki pod gimnazjum i się rozjeżdżamy. Ruszam, coś nie gra, stery? ok ale coś jest nie tak. Już wiem, flak z przodu :/ zapas gdzieś mi kiedyś się odlepił i go nie przyklejałem spowrotem. Szybko na Orlen i z racji że oponkę mozna dobić do 5,5bar myślałem że dojadę. Ale ten kompresor jakiś lipny i wbiłem jakoś niewiele ponad 4. Szybko uderzyłem w Tarnów, tym razem Krakowską bo tam stacji więcej. Dojeżdżam pod Statoil Krakowska/Czerwona, dobijam na fulla. Jadę na koszycką, wzdłuż obwodnicy i jestem na Orlenie na Tuchowskiej. Patrzę na wiatr, jest więc jeszcze myjka i bez pompowania jadę do domu. Burza coraz bliżej ale udało mi się schować w domu zanim zaczęło padać :)

Ogólnie cały wyjazd na plus :) Nawet z pogodą się udało, trasa ciekawa bo nie było całkiem sucho. 12 maja mam nadzieję będzie ciekawie na cyklo, mnie raczej nie będzie dane wystartować ale myślę że Tarnowscy i nie tylko rowerzyści zadbają o frekwencję i fair rywalizacje :)

Jeszcze taka mała mapka z gps Lucjana, bo endomondo kolosa siódmego to nas co najmniej na Gubałówkę wysłało



Mokra Marcinka 10km

  • DST 12.80km
  • Teren 11.50km
  • Czas 01:16
  • VAVG 10.11km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013 | dodano: 02.05.2013

Najpierw brak czasu, później deszcz no ale około 19 wyjechałem. Szybko polami pod kościół i już po chwili byłem w lesie na Marcince. Ostatnio tam było dużo liści, dziś było dużo liści i to mokrych, poza tym wierzchnia warstwa błota. Trzeba było bardziej uważać coby się nie wyłożyć, były fajne uślizgi. Poślizgać się na korzeniach też jest fajnie :) Podjechałem sobie kawałek trasą do DH, ale w jednym miejscu źle dociążyłem koło i mnie uślizgnęło-musiałem się zatrzymać. Raz co mnie zdziwiło łańcuch wpadł mi między kasete a szprychy, a dokładniej tę osłonę, którą jeszcze mam. Pokręciłem się tam trochę, wyjechałem dopiero gdy licznik wskazał 10 km w samym lesie. Spokojnie do domu, dalej mokrym jeszcze asfaltem, oczywiście skracając sobie drogę spod cmentarza pod przystanek.