Sobota
-
DST
10.35km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:36
-
VAVG
17.25km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota jak zwykle dzień przeznaczony bardziej na obowiązki niż na rower. Dziś poza nierowerowymi rzeczami ogarnąłem trochę błotniki w Romecie. Udało się także załatać dętkę w Specu, była jedna mała dziurka a tyle kłopotu. Inna sprawa nie wiem czy sam jej nie przebiłem wczoraj na tym szybkim zjeździe po kamieniach gdzie trochę przypałowałem. Poza tym najważniejsza rzecz-rozebrałem amortyzator. Pierwsza sprawa amor nie chciał wyjść z ramy bez pogłaskania młotkiem. Stery też nasmarowane i jak na razie nie ma tego lekko wyczuwalnego zacinania sie na wprost. Z amora wyjąłem z łyżkę piachu i ziemi, oprócz tego rdzawa woda. Ku mojemu zaskoczeniu do przesmarowania amora potrzebny jest śrubokręt i jeden klucz. Całość trzyma się w zasadzie na jednej śrubie. Nasmarowałem tym co miałem w garażu i jak na razie śmiga, niemniej jednak prawa goleń jest już starta.
A dziś już po godz 19 na krótko na rowerek. Dziś po deszczu znaleźć coś ciekawego a blisko nie było trudno. Wiedziałem że droga do Kruku będzie konkretnie wymyta i tak było. Udało sie bezproblemowo przejechać, ale przynajmnej nie było nudno. Później zjechałem jeszcze na koniec drogi rowerowej i podjechałem pod kościół w Zawadzie. Zjechałem polami jak zwykle i tutaj o mało nie miałem kolizji z taczkami z ziemią. Gość rzucając ziemie na taczki rzucił ją w taki sposób że taczki wywróciły się na drogę a akurat jechałem tą stroną, na szczęście udało się ominąć :)