Coś pokręcić
-
DST
34.88km
-
Czas
01:18
-
VAVG
26.83km/h
-
VMAX
47.51km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak zwykle po zmroku tylko jeździć można. Wyjechałem z mieszkania i zaczęło padać- no ale nie ma opcji, przecież wiecznie padać nie będzie. Więc do góry czyli pod ZOO, aby nie było w przewyższeniach zero, w dół obok klasztoru i dalej asfaltem na Kryspinów, Zabierzów i powrót przez Balice i Mydlniki. Na sam koniec kręcenie się w okolicach IKEI i oglądanie Galerii Bronowice która jest wybudowana na Azorach :) Będzie blisko do oszołoma. Wolno bo mi się nie chciało szybciej :P
Uczelnia
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli PK, powrót z mapą w ręce
ciemno
-
DST
41.74km
-
Czas
01:34
-
VAVG
26.64km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano na 4:20 na autobus. Trochę ciemniej bo tylko z czołówką, w miarę żwawo na dworzec. W Krakowie już jakoś jaśniej, zmiana czasu. Po zajęciach jak zwykle w poniedziałek niewyspany jeszcze jakaś runda- najpierw na Balice-Zabierzów, zakończenie na Królewskiej, pogawędka na światłach z menelem. Na Armii Krajowej spokojnie wyprzedzam autobus jadący >40km/h i zjazd do domu :)
PK
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
2x uczelnia, gorąco jak w lipcu.... W drodze powrotnej zniszczony na Królewskiej inny rowerzysta który był mega ujarany że mnie wyprzedził :D Wyprzedził na pełnym ogniu tuż za przejściem i ciągle się obracał. W trosce o jego szyję sprawiłem że obracać już się nie musiał a później to został już solidnie z tyłu :D
Niedzielny ruch
-
DST
68.17km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
22.11km/h
-
VMAX
62.57km/h
-
Podjazdy
700m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjechałem jakoś około 14, sam bo Krzysiek pojechał się szarpać z Olkiem i Piotrkiem na szosie, gdy ja jeszcze w pracy byłem. Cel jaki zostawał do jazdy za dnia był jeden-Brzanka. Zjeżdżam do Łękawki i na asfalcie widzę jakiegoś szosowca. Gonię- widze Piotrek wraca do Tuchowa. Jadę z nim na szczyt, dopiero co odstawił Krzyśka do domu, także minęliśmy się. Gdy rozstaje się z Piotrkiem wracam na dół do Łękawki i standardowo na kapliczkę. Zjazd do Karwodrzy, singielek- masa liści, szuterkiem do Uniszowej i podjazd na Brzankę gdzie masa ludzi. Ogólnie dziś dużo ludzi a liści jeszcze więcej. Powrót z Brzanki również jak zwykle, tyle że nie wjeżdżałem pod stawy w Lesie Tuchowskim. Końcówka w Zawadzie na asfalcie lekko mocniej no i chyba tyle na dziś, bo do jazdy po ciemku muszę się w nowy uchwyt do elektrowni zaopatrzyć.
+15,68km w 40 minut
Sobota MTB
-
DST
76.42km
-
Teren
35.00km
-
Czas
03:27
-
VAVG
22.15km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Podjazdy
700m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota jak sobota, czasu mało, jakąś samoróbą próbowałem naprawić uchwyt na lampkę, okazało się nieskuteczne a poważniejszych modyfikacji szkoda wykonywać bo i tak kiedyś pęknie a straci na mobilności. Tak więc najpierw do Mirka pod garaż. Na Tuchowskiej kręcimy 53km/h po płaskim. W czasie przejazdu do samego Lipia na światłach się rozjeżdżamy w efekcie ja ze Staszkiem jedziemy Słoneczną i Jana Pawła a Krzysiek z Mirkiem gdzieś indziej, chyba Jasną ostatecznie pojechali. W Lipiu sporo kolarzy: Olek, Leszek, Sławek i Tomek, chyba o nikim nie zapomniałem :) Głosowanie i jedziemy na Chotową. Przez Lipie honorowo prowadzi Mirek, później jak ruszyliśmy na poważnie to różnie to bywało. Generalnie Olek z Krzyśkiem z przodu, ja się kręciłem trochę tu, trochę tam. W lesie najpierw jedziemy 31, zwalniamy bo reszta zostaje, jedziemy 26-27 a oni cały czas trzymają ten sam dystans.
Dogania nas Sławek, później czekamy na resztę a gdy są już blisko to but i całą czwórką ponad 40 na budziku. Chyba zadziało im to na psychikę bo nawet już nie gonili. Dojeżdżamy do Chotowej, kawałek asfaltu i powrót. Robi się coraz ciemniej, lampke czasem trzymam w ręce, czasem jadę na samej czołówce która w zasadzie wystarcza bo wszędzie dookoła jasno. Na sam koniec jeszcze w okrojonym gronie czerwonym do Klikowej i na zakończenie już w dwójkę podjazd do Zawady nie na czas.
No i poszło
-
DST
25.25km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:21
-
VAVG
18.70km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś rano na rower, samopoczucie jakieś średnie. Nad Rudawą mgła i zimno co zniechęca do jazdy. W Wolskim ślisko bo liście, ale przynajmniej trochę cieplej. Pokręciłem troch po lasku, trochę się przebudziłem bo jednak fajnie tak po lesie :D Ale czas gonił bo zajęcia więc na mieszkanie. Ostatni zjeździk po korzeniach w Wolskim, trochę słabe już hamulce bo mokro, źle wjechałem no i dosyć przebudzająca gleba. Powoli się zbieram, najgorsze to że gleba na prawą stronę, stronę haka, ale na szczęście wystarczyło tylko pół obrotu baryłką. Co mnie zdziwiło nie wytrzymały plastiki, a kilka gleb już przeżyły. Poszedł uchwyt na pompkę i uchwyt na lampkę co mnie najbardziej boli, bo wszystko to było z lewej strony więc strzeliło tylko od wstrząsów. Już wnerwiony wróciłem na mieszkanie, spakowałem się i na PK. Skręcając rower zobaczyłem że imbus przy śrubie haka wyrobił się i nie mogę w bezinwazyjny sposób odkręcić śruby haka. Ahh to badziewie, zobaczyłem też że za jakiś czas będę hamował będę hamować o dętkę, a co najmniej o oponę bo rantu obręczy już w zasadzie nie ma. Pasowało jednak by te koła do zimy te koła wytrzymały na rowerze, a na przyszły sezon pomyśleć o jakiś innych kołach. Dworca do domu powoli bo z pokrowcem w torbie, i tyle na dziś. Trza coś z tym uchwytem wykombinować bo jutro sobota MTB, niby dziś z elektrowniami dotarła czołówka ale jak się człowiek przyzwyczai do dobrego to wiadomo :)
Za dnia
-
DST
43.61km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
24.23km/h
-
VMAX
55.98km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 1482kcal
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wąwóz
© labudu
Dziś udało się wyjechać nie przy Mactronicu ale przy słońcu :O Co prawda trochę mokro było bo padało gdy miałem zajęcia no ale z góry nie lało więc jechać można. No i skoro coś widać dookoła to mogę pojechać w tereny mniej znane :D Czyli wybór na zachód i poszukiwani czerwonego rowerowego. W mojej opinii jest on źle oznaczony, trochę błądzenia, pytania miejscowych i udało się trafić. Trochę kojarzyłem też już z kiedyś. Tak wiec najpierw do Zabierzowa i do lasu. Wjechałem na szutrowe alejki, ale taki to szuter że można bez obawy szosówką czy też na blokadzie amorka jechać. W Kleszczowie na rondzie w prawo i dalej błądzę. żadnego znaku do Czerwonego, jest tylko niebieski. Wracam się 2 razy i pasuje tylko ta 1 szutrówka aby nią jechać. Miejscowy to potwierdza więc w drogę. Mówił coś o jakiejś Brzoskwini a to po prostu kolejna miejscowość. Zjazd kojarzę, był na Skandii, w Brzoskwini podjazd, też kojarzę, jadłem tam batonik :PPodjeździk
© labudu
Dojechałem do lasu ale nie zdecydowałem się jechać dalej bo mógłby mnie złapać zmrok a nie czuję się w tamtych terenach aż tak pewnie. Wróciłem więc tą samą trasą do Brzoskwini i dalej asfaltem na wschód. Kawałek fajnego zjazdu i pięknie położony kościółek na pagórku w Morawicy. Zatrzymałem się by zrobić zdjęcie.Kościółek
© labuduKościół w Morawicy
© labudu
Kościółek na wzgórzu, obok cmentarz, w spokojnej miejscowości, Aż trudno uwierzyć że z miejsca skąd robiłem zdjęcie od kościółka dzieliło mnie zaledwie... 4 pasy autostrady Kraków-Katowice :P Bramki na A4
© labuduBalice
© labudu
Dalej wzdłuż Muru do Balic i na południe wzdłuż lotniska. Kawałek dalej odbiłem na serwisówkę, by pokonać autostradę i wbić na szutrówkę ze Skandii. No i dalej dosyć żwawo wbiłem na mieszkanie. Wiadukt nad autostradą
© labudu
No i w końcu są jakieś zdjątka :D
PK
-
DST
12.00km
-
Czas
00:37
-
VAVG
19.46km/h
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na zajęcia, nic szczególnego i jeszcze do sklepu
Płaskato ciemnato
-
DST
40.27km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:15
-
VAVG
32.22km/h
-
VMAX
46.57km/h
-
Kalorie 1021kcal
-
Podjazdy
102m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciężko z siłami po tylu godzinach snu ale na rower jeszcze trochę się znalazło. Jako że z zajęć wróciłem już po zmroku to nie było parcia aby pojeździć jeszcze za dnia więc na spokojnie sobie chwilkę odpocząłem. Wyjechałem jakoś przed 20, włączyłem dodatkowy motywator w postaci endomondo. Najpierw na Orlen dobić koło, łatałem wcześniej ale nie napompowałem do odpowiedniego ciśnienia. Dalej na Królowej Jadwigi w kierunku Balic. Dalej standardowo do Zabierzowa ale gdy byłem w Zabierzowie to tych kilometrów mało mi się widziało więc pojechałem jeszcze kawałek dalej. Plan urodził się taki aby jechać aż będzie 21 na liczniku a później zawrócić. Było z 21,5 bo trochę samochodów jechało a szkoda się zatrzymywać. W sumie to zajechałem za jakiś Kochanów, domy w nim już się skończyły. Droga powrotna zawsze lepsza bo wiadome było gdzie jadę, jakoś tak szybciej zleciała. Cały czas starałem się aby prędkość nie spadała poniżej 30. Pod mieszkaniem wyszło niemal równe 40km :D średnia ponad 31 :D