Sierpień, 2013
Dystans całkowity: | 1442.62 km (w terenie 331.00 km; 22.94%) |
Czas w ruchu: | 75:21 |
Średnia prędkość: | 19.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.08 km/h |
Suma podjazdów: | 17604 m |
Suma kalorii: | 2700 kcal |
Liczba aktywności: | 42 |
Średnio na aktywność: | 34.35 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
Puchar Tarnowa #3 Marcinka
-
DST
35.57km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
18.09km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jechałem z nastawieniem że będzie lipa, bo ostatnio w zasadzie nie było jazdy. Pierwsza niespodzianka przy zapisach, w sumie spodziewałem się okrojonej obsady, mam numer 88, a jest przecież już około 10:30, w Lipiu o tej porze miałem numer 99. Czyli jak na razie 8 osób, ostatecznie było ich 10 w mojej kategorii. Można sobie lać IZO do woli w namiocie Bieniasz Teamu, więc korzystam, powinno być lepsze niż woda. 11:35 jadę na rozgrzewkę, wpakowałem się na Lotniczą i mogłem sobie spokojnie kręcić. Spotkałem tam tylko jednego z numerkiem i co najważniejsze nie ma tam progów, dziur i tym podobne. Kręcę sobie spokojnie, po 10 minutach już jest prawie ok, ale mimo że nastawiałem się na to że dojadę ostatni to nogi jak z waty i gdy trzeba przycisnąć to nie bardzo jest czym. Po 12 wracam na start, przychodzą Marcin z Sebastianem, bo Krzysiek z rodzicami to już w zasadzie standard na Pucharze. Schodzą się sędziowie, wykonuję sobie kilka próbnych startów z różnych przełożeń, z jednego był jeden wielki zgrzyt :| ostatecznie decyduję się na sam nie wiem co, średnia z przodu i coś na środku z tyłu, 3 albo 4. Okazuje się że startujemy razem z elitą.Obok restauracji
© labudu
Start, jak zawsze z tyłu, chyba 3 rząd, mocno do przodu, ale jestem przyblokowany przez dwóch kolarzy. Ale na spokojnie, lekko zwalniam i uciekam na prawo, na podjeździe blat nie wskakuje, udaje się to dopiero po zakręcie. Tam blat i troszkę nadrabiam. Zakręt i najostrzejszy kawałek, teraz albo nigdy. Na prawą i w stójce wyprzedzam kilka osób. Ostatecznie do lasu wjeżdżam 4 w Orlikach, czyli chyba 6 z tych co startowali. Wjazd do lasu, podjazd po betonie i dalej z górki/płasko, z tyłu słychać ktoś jest. Ostro w górę po zakręcie w prawo, ze średniej tarczy, byle nie tracić. Na zjeździe od altanki, wpadam przodem w dziurę, trochę mnie potelepało. Na zjeździe obok placu zabaw nie wiem czy jechać prawą czy lewą, ale co to za różnica. Wyjazd na łąkę i jak zwykle >50km/h. Podjazdy po łące, przejazd po łące i zaczynam się zastanawiać jak ja te 5 kółek w ogóle dojadę, dubel będzie bo sił braknie pod koniec.Podjazd
© labudu
Dojeżdżam pod restauracje, już teraz wolniej, dopiero teraz dowiaduję się że jestem czwarty. Czyli że trzeba się sprężać co też robię, ostry podjazd od 2 czy 3 kółka robię już z młynka, coby nóg nie zakwasić. Na wyjeździe na kostkę, po 2 okrążeniu, numerek się odwiązuje i gdy chcę to poprawić wypinam przypadkowo licznik, ale nie będę się zatrzymywał, powiem Krzyśkowi. Na następnym okrążeniu podaje mi go i dalej już wiem ile jadę. Na 3 i 4 kółku tracę pozycje, czyli jestem 6. Wydawało mi się że już koniec wyścigu, bo coś zaczęło syczeć, myślałem że dobiłem gdzieś na łące na zjeździe, bo ciśnienia chyba dziś za mało było, czułem że rower minimalnie pływa. Raz na podjeździe po korzeniach zarzuca mi przód i musiałem się podeprzeć lekko prawą nogą. Na ostatnim okrążeniu na łąkę wjeżdżam lekko bokiem, uciekł przód ale udało się opanować. Na mecie już prawie zgon, dłuższą chwilę zajęło mi dojście do świata żywych, ale dubla nie było i 6 miejsce jest. Paradoksalnie forma kijowa, ale przez okrojoną obsadę moje najlepsze miejsce na PT. Miejsce nieważne, ważniejsze czasy. Porównując się do elity, miałbym czas dający 3 miejsce w tamtej kategorii. No i np dzis do chłopaka który był 5 w orlikach straciłem 2 minuty, a na poprzednich edycjach było to 4. To samo do 4 miejsca, kiedyś było to 5 i 8 minut, dziś 3. Do zwycięzcy straciłem 6 i pół minuty, a ostatnio na Marcince straciłem do niego około 11 minut. No i byłem przed Mateuszem z Elity z Bieniasz Teamu :)Podium
© labudu
Dziś nic nie wylosowałem :( później powrót do domu i na żużel. Jesteśmy w PO :DWyniki
© labudu
Objazd trasy Pucharu Tarnowa
-
DST
8.72km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:32
-
VAVG
16.35km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Planowany odpoczynek, przy rowerze nic nie robiłem poza myciem-zostaje jeszcze nasmarować łańcuch i ma jeździć. Ogólnie to zauważyłem że gdy się staram aby wszystko w rowerze było ok to zawsze coś nawali, a gdy to oleję to działa :D Pojechałem dziś tylko na objazd trasy, jakoś po 19:30, trasa już oznaczona, trzeba przyznać chłopaki wymyślili bardzo ciekawą trasę. Dużo lepsza niż 5 eliminacja z 2012. Jedyne co mi nie odpowiada to jej długość bo przy mojej obecnie lipnej formie to jak przygrzeje słoneczko jutro to te 5 kółek po 4km może stworzyć niemały problem, ale co tam, pierwszy dubel też kiedyś być musi :D
Niby rozjazd
-
DST
8.03km
-
Czas
00:30
-
VAVG
16.06km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być coś niby w stylu rozjazdu, niby rozjeździłem się już na składaku no ale wieczorkiem się wybrałem. Najpierw z mamą na pętlę i powrót, a później już sam zjazd do Tarnowca i podjazd obok ruin na Marcinkę. Na samym początku podjazdu myślę sobie: "ciekawe ile się uda z blatu" wrzucam blat i 4 z tyłu i jazda. Początek dosyć ostry, idzie z 7-8 osób, odwracają się "kolarz jedzie, dajesz, dajesz" no czyli z takim dopingiem nie idzie się poddać. Przemykam koło nich, chyba mając 17km/h :) no i tak już zostało na tym przełożeniu pod sam kościółek. Z mamą jeździłem 18 minut, czyli zjazd do Tarnowca 1,5km, później kawałek po płaskim i podjazd w górę a pod kościółkiem miałem 28:40 chyba :) Dobrze że robiło się ciemno bo pewnie nici by z odpoczynku było :D
Lwowska
-
DST
14.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
16.80km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano na Lwowską, później zastałem tylne koło bez wiatru, lekko dopompowałem na stacji i do domu.
Jaworz
-
DST
88.10km
-
Teren
50.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
14.56km/h
-
VMAX
80.08km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Podjazdy
2400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Święto więc pasuje jechać na rower. Rano do kościoła, później przed 9 do Tarnowa na miejsce zbiórki. Na miejscu okazuje się że jedziemy tylko w trójkę-Mirek, Krzysiek i ja. Pakujemy się do Vectry, rowery na bagażnik pożyczony od Marcina i jedziemy do Czchowa.
Tam szybko się wypakowujemy i w górę. Fajny podjazd na rozgrzewkę, ze 2 km, wyjeżdżamy na górę, skręt w prawo i zaczynają się schody. Na początek kawałek podjazdu w lesie, kilka trudniejszych fragmentów, poza tym to tyle że z początku trasy zawsze nieco ciężej się kręci. Jedziemy dalej, kawałek ostrego podjazdu, raz zmuszony jestem się zatrzymać, podprowadzić 2 metry i dopiero ruszyć-brak techniki. Drzewa
© labudu
Dalej wydaje się spokojnie, zielonym szlakiem, w oczekiwaniu na fajne zjazdy. Skrzyżowanie, patrzę w lewo- zielony szlak wiec jadę, zaczyna się w dół, jakaś chatka i prawie ścianka. Zjeżdżam bo mam wrażenie że zjeżdżałem tam za Adamem w niedzielę więc dziś też to powinienem zjechać. Ale widze że jest zbyt ostro, kończy się to niemal przeleceniem przez kierownicę. Udaje się uratować bez gleby, ale ruszyć z miejsca na takiej stromiźnie to powodzenia. Sprowadzam kilka metrów i ruszam, mimo że dalej jest dosyć ostro, brak przyczepności czy hamulce nie dają rady a zakręt, nie wiem ale dalej nie jadę, zarzucenie tyłem i hamowanie bokiem. Tam można ruszyć, zjeżdżam do końca ale już widzimy że to nie jest to, czyli trzeba wracać. Mozolnie do góry, podejść z rowerem byłoby to ciężko. Docieramy do skrzyżowania, okazuje się że zielony był w prawo, a w lewo to był zielony pogrubiony kwadracikiem na środku.Też drzewa
© labudu
Teraz już jedziemy trasą, chyba tam Piekarska Góra była, zaczynają się zjazdy które pamiętałem, popadało więc kamienie inaczej poukładane czyli nudno nie było :) Wyjeżdżamy pod górę, osioł :D i dalej pod Bacówkę. Za Bacówką nie pamiętałem gdzie jechać, rzut oka na endomondo i już wiadomo, że w prawo na Rajbrot. Dojeżdżamy do Rajbrotu i polami niebieskim szlakiem. Na podjeździe gdy odpoczywamy dogania nas 2 rowerzystów. Też robią sobie przerwę, jedziemy dalej, oni zostają ale doganiają nas na szczycie. Tam pamiętałem że w prawo bo tam mi się korba odkręciła.Jazda
© labudu
Więc jedziemy w prawo, zjeżdżamy w dół, nie widzę szlaku ale jadę dalej. Droga jakby się kończy więc wracamy żeby znaleźć szlak. Chyba lepiej było jechać tam dalej, bo u góry o dalszym biegu szlaku ani widu ani słychu, a później przypomniałem sobie że kawałek musieliśmy się przeprawiać. Zjeżdżamy w dół, nieco inną drogą, przeprawiamy się przez strumyk, ale po drugiej stronie drogi nie ma. Więc idziemy w stronę światła, bo tam się las kończy. Dochodzimy do drogi i jedziemy dalej, dojeżdżamy nią do trasy z niedzieli. Czyli teraz będzie ostro w górę. Masę much ale jakoś jedziemy. Wyjeżdżamy na szczyt, robimy sobie fotke na tle Laskowej, miejscowi próbują nas przegonić, myślą że się kręcimy jak złodzieje, informują nas że za robienie zdjęć są mandaty itp. Ehh ci górale :P Zjeżdżamy za nimi w dół do Rozdzieli, gniotą się strasznie w dół, pod sklepem przerwa na uzupełnienie bidonu. Myślałem że dziś zamknięte będzie.Prawie gleba
© labudu
Dalej kawałek asfaltem, czas leci a my dopiero w połowie drogi. W Laskowej odbicie na grę wstępną, czyli podjazd z początku asfaltowy, później terenowy. Jest to 600 metrów przewyższenia, na dystansie około 5-6km. Krótko mówiąc godzinka ciągłego pedalenia pod górkę, znaczy no są miejsca gdzie niektórzy prowadzą rowery. Mirek po 3 minutach pyta czy długo jeszcze, ale widoki piękne. Jechało się dziś nieco łatwiej bo wiedziałem co mnie czeka. Teraz to już tylko minimalne pagórki w kierunku na Jaworz. Minimalne górki to teraz sama przyjemność, a zjazd to niebo w korbie. Mijamy się kilka razy z biegaczem, dziś już przebiegł ok 10km, ale ogólnie gość setki robi. No to ja już wolę rowerem :) Dojeżdżamy do szczytu Jaworza i zjeżdżamy kamieniami pod wieżę widokową. Turyści mi mówią że jest forma :) Lubię takie zjazdy :) Piękne widoki, chwila przerwy i dalej kamerdolcami. Zaraz po starcie na budziku 40km/h po tych kamieniach, ale jednak czujnik tego nie wytrzymuje i się przestawia, licznik wskazuje zero, więc kilka sekund przerwy na poprawke. Teraz jeszcze tylko jeden podjazd po płytach, reszta to spora dojazdówka.Prowadzimy
© labudu
Dojeżdżamy do Łososiny, jadę asfaltem, tak średnim tempem, przejeżdżam 3/4 lotniska i zauważam że Krzysiek z Mirkiem są daleko z tyłu. A wydawało mi się że cały czas są tuż za mną. Kolejne podjazdy się dłużą, ale w końcu docieramy do auta. Pakowanko i do Tarnowa. Podjazd do Zawady nawet względnie, nie zmęczyłem się jakoś bardzo :DZjeżdżamy
© labuduNa zjeździe
© labuduWidoczki
© labuduW lesie
© labuduLaskowa
© labuduGórki
© labuduPchamy
© labuduJaworz
© labuduKrzysiek na podjeździe
© labudu
Sklep
-
DST
6.44km
-
Teren
1.00km
-
Czas
00:19
-
VAVG
20.34km/h
-
Podjazdy
120m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś bardzo mało związanego z rowerem, do ogrodzenia pojechaliśmy Rometem ale z silnikiem :) malowanie skończone więc i czasu będzie jak na razie więcej. Z jednej strony dobrze, z drugiej mniej. Ogólnie to dziś pojechałem tylko do sklepu po zakupy na jutrzejszy Czwartek MTB, ale wyszedł test sprzętu bo baloniasty Ralph przedziurawił dętkę i na szutrze widziałem że powietrze minimalnie ucieka. W domu powietrze jeszcze było, a ja założyłem Rona, to już planowana kombinacja na niedzielę. Jutro będzie delikatnie, a później odpoczynek przed niedzielą coby nie dostać dubla
Lwowska
-
DST
14.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
16.80km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lwowska, powrót w lekkim deszczu ale w połowie drogi przestało :D
Rano
-
DST
25.44km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
21.81km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozgrzewka z rana, do Tarnowa i powrót. Wieczorem jeszcze kręcenie po Marcince.
Standard
-
DST
25.00km
-
Czas
01:05
-
VAVG
23.08km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Monotonnie czyli rano na Lwowską, po południu przejazd na Wolę. Powrót do domu przez Łękawicę, dołącza jeszcze Krzysiek a na podjeździe łapiemy jeszcze Radka. Prawie jak peleton. Dziś od Speca przerwa-ot tak
Pomiędzy Czchowem a Laskową
-
DST
101.13km
-
Teren
50.00km
-
Czas
07:27
-
VAVG
13.57km/h
-
VMAX
73.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Podjazdy
2500m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli Beskid Wyspowy. Rano do kościoła rowerem, taki mały test tylnego koła, bo lepiej żeby nawaliło kilometr od domu. Przed 9 wyjazd do Tarnowa żeby się do Transita zapakować. 7 osób- Adam, Krysia, Iza, Tomek, Marcin i Piotrek. Jedziemy do Czchowa i mamy gdzieś tam jeździć w kierunku na Laskową(Laskowa bo tę miejscowość kojarzę z nart w zimie), bardziej powinno być Limanową no ale :) Już na samym starcie dosyć ostro w górę. Strach pomyśleć co będzie dalej. Na 8 kilometrze pierwszy bardzo poważny podjazd. Wytargałem niby, ale z problemami, na młynku i na czubku siodełka.
Fajne podjazdy i zjazdy. Jeden dłużył mi się strasznie, ale ważne że było siedemnaście stopni, chwilami patrząc w górę zastanawiałem się czy aby na pewno dobrze jadę bo jechałem pierwszy. Raz musiałem dosyć ostro hamować, bo zbyt późno zobaczyłem że Adam hamuje. Tylne koło poszło w górę, a my skręcaliśmy w prawo. W międzyczasie zaczęło spadać lewe ramię korby, okazało się że na podkładka zabezpieczająca jest pęknięta, czyli już nie zabezpiecza. Dokręciłem ile sił i znów ciągłe spoglądanie w dół. W Rozdzielach postój pod sklepem. Góralki i coś zielonego kręconego. Jedziemy dalej i ma być jakiś podjazd, ale wcześniej gra wstępna. Powiem szczerze nie wiedziałem że tam takie górki są, jechaliśmy w górę sporo czasu. Najpierw asfaltem, później zaczął się lekki teren. Przewyższenia? jakoś koło 600 metrów. Wyprzedza nas nawet maluch, i po co te rowery skoro maluch za 200zł nas wyprzedza ? Stromo było
© labudu
Jedziemy dalej kawałek, przerwa, wieża widokowa, prawie jak ta na Brzance. Ale widoki 100 razy lepsze. Tabliczka że : "Całowanie na wieży grozi utratą przytomności". Dobre dobre, przyjeżdżają też miłośnicy zieleni. Jedziemy dalej, na podjeździe pieszy mówi że on już dawno by odpuścił. Mnie trochę droga zaczyna się ciągnąć, te buty są za luźne i stopy trochę bolą. Widać samoloty, lotnisko w Łososinie Dolnej. Podobno ostatni podjazd i jesteśmy obok Transita. Pakujemy rowery, chciałem jeszcze zapakować pięknego czarnego Horneta, ale nie ma przekładki ;/ Z Tarnowa już wolnym tempem do domu.Miłośnicy zieleni
© labudu
Dojeżdżam do domu, szybki obiad i w zasadzie 10 minut od mojego przyjazdu jedziemy z Krzyśkiem robić za pilotów. Moja mama z sąsiadką wzięły się za rowerowanie. Tempo wolne więc spadła średnia. Pojechaliśmy do Kruku, Skrzyszów, Łękawica i do Zawady asfaltem. Dojeżdżamy do szkoły, mija nas Marcin, właśnie z Krynicy wraca. Jak na niego to mega trasa, jestem pod wrażeniem. A jutro? jutro będzie trawka :DWidok1
© labuduWidok2
© labuduWidok3
© labuduWidok4
© labudu