Technicznie
-
DST
15.74km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:48
-
VAVG
5.62km/h
-
VMAX
52.00km/h
-
Kalorie 741kcal
-
Podjazdy
727m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś trening techniczny. O 16 wyjazd pod Basen na Marcinkę. Tam zdziwienie bo tłum ludzi, z grona Tarnowskich Bikerów to chyba nie było tylko tych co po Piwnicznej się szwędali. Ruszamy na objazd trasy Pucharu Tarnowa, szybko się okazało że w czubie jechał Orlik z Elitą, taki też jest plan na 21 września :) Co chwila więc musieliśmy czekać na resztę, szybko dało się zauważyć że trasa minimalnie bardziej wilgotna niż ostatnio ale to jeszcze wyschnie :) Przy przecięciu głównej ścieżki dostrzegam Mirka Bieniasza, dalej kawałek jedziemy razem. Znaczy kto jechał to jechał, w sumie zostaliśmy w trójkę, kto można się domyśleć :) Technicznie wymiatają, zostawili mnie niestety na podjeździe kostką i dalej walczyłem sam. Obok transformatora było ostro, mały błąd i poszedłem jak na żużlu. Chłopaków dostrzegłem dopiero na pętli obok wiaty, tam też na mnie poczekali. Po jakimś czasie zjechała się reszta ekipy i jedziemy dalej, ale już na pierwszym zjeździe została nas już znówu trójka. Kończymy jazdę obok basenu, po chwili dojeżdża Leszek. Po długim czasie reszta ekipy, Mirek zalicza wejście smoka, a raczej zejście do poziomu zero, na suchym asfalcie :) Chłop nie ma wprawy w jeździe po błocie i nie wie żę zabłocone opony nie trzymają na asfalcie :) Ale było przynajmniej śmiesznie. Mirek wraca do Tarnowa bo jutro ma zawody a my dalej w kierunku na las. Miał prowadzić Kolos ale wyszło jak wyszło i pojechaliśmy na Uphill a później zjazd tą samą drogą. Zjeżdżamy pod kostkę i na dziś tyle, chwila pogawędki i wracamy do domu, w deszczyku.
Takiej ekipy na jeździe z Kolosem nie było już dawno :)
Wieczorem
-
DST
43.30km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
26.78km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Kalorie 1791kcal
-
Podjazdy
436m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś wieczorem się zebrałem, po 19 już było. Krzysiek już wcześniej pojechał, ja dziś chciałem lajtowo. Zjechalem do Tarnowca i w kierunku Pleśnej. W Radlnej małe odbicie w kierunku rozdzielni, tak aby coś terenu było :P Wróciłem na Świeboasfalt i widzę Krzyśka który już wraca. Ja z kolei powoli dotoczyłem sie do Plesnej by rozpocząc podjazd na Rychwałd. Jechało się miło, szkoda że wolno :) Wyjechałem do góry i zjechałem w dół, dalej do Rzuchowej i kawałek podjazdu na Lubinkę ale nie jechałem na szczyt bo późno się robiło tylko odbiłem na Błonie. Dalej na Tarnów i powrót obwodnicą do domu :)
Znów z Olkiem :)
-
DST
26.67km
-
Czas
01:03
-
VAVG
25.40km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Podjazdy
467m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
O 18:30 miałem jechac z Olkiem ale nie wyrobiłem się, wysłałem smsa że 18:40 żeby sobie Marcinke podjechał, 18:40 wyjeżdżam, jadę w dół, telefon- czeka pod szkołą, ale nie tą co ja jadę... I tym sposobem zafundował mi rozgrzewkę pod górę, gdy dojechałem pod szkołe był też już Krzysiek. No to jedziemy, dzis bardziej lajtowo. Wyjechaliśmy na Trzemesną, ja w zasadzie to już się wytoczyłem bo masakra dziś, Olka wgl nie widziałem. Dalej zjeżdżamy do Karwodrzy, tam próba złapania się tira, nie udało się. Udało sie za to złapać koło Olkowi i tak jedziemy sobie do góry, końcówka dużo mocniej i Krzysiek minimalnie zostaje. Już jest ciemno więc zjazd w dół i do Łękawicy. Tam na podjeździe Olek nudząc się naszym tempem liczy żaby, było ich pięć.
A dziś jeszcze mały test, wszedłem w posiadanie takiej oto kanapy
Trafiło się okazyjnie więc jakieś wady muszą być- ta sztuka na przykład nie ma żadnej gabki czy poszycia, ale zasadniczo mi to nie przeszkadza :) Przynajmniej waga roweru znów wróciła do akceptowalnego poziomu. Chińczyk podobno nie płakał jak sprzedawał więc mogę jeździć bez obaw, najwyżej skończę z frytkami z tyłka, wygląd mi się podoba, po dzisiejszej przejażdżce stwierdzam że jeszcze minimalne poprawki w ustawieniu kąta i się polubimy :)
Szosą
-
DST
49.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
28.00km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Kalorie 2002kcal
-
Podjazdy
526m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
O 18:30 wyjazd, wcześniej zdążyłem jeszcze umyć błoto i nasmarować łańcuch :) Najlepsze-niemal wychodzę z domu a mama przychodzi żeby coś koleżance do Tarnowca zawieźć. Zawiozłem, gdy wróciłem na główną drogę do Tarnowca widzę Olka skręcającego na Zawadę. Na szczęście mnie zauważył i poczekał :) Tak więc już razem w kierunku Nowodworza. Dalej do Pleśnej, jedzie się dziwnie ciężko ale tam płasko to można wytrzymać :) Dojeżdżamy do przejazdu kolejowego obok boiska i skręcamy na Piotrkowice. Tam dotaczamy się do podjazdu, a tam kawałek po sklep na maxa. Olek zostawił mnie na dobre 5 metrów, może więcej, nie wiem, zajechany już byłem. Dalej po płaskim w kierunku Karwodrzy, tam powoli dochodzę do siebie i w Tuchowie kawałek nawet wyszedłem na zmianę. Ale później na Sobieskiego zaczęły się hopki więc mogłem tylko pomarzyć. Dojeżdzamy do torów i decyzja- teraz serpentynki. Tam podjechało się nawet przyjemnie, szkoda że powoli i już ciemno się zrobiło. Na koniec standardowo przez Łękawicę.
Piknik
-
DST
44.49km
-
Czas
02:14
-
VAVG
19.92km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Kalorie 1665kcal
-
Podjazdy
417m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w Tarnowie odbywał się Piknik Rowerowy- pojechałem więc zobaczyć co tam się dzieje- nic ciekawego więc po kilku rozmowach zwinąłem się stamtąd. Po długich męczarniach udało się wyjechać z Tarnowa i kierunek Rychwałd. Podjechałem zjechałem i wróciłem do domu
Niedziela
-
DST
11.00km
-
Czas
00:41
-
VAVG
16.10km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela czyli to samo co sobota, rano trochę mokro po deszczu ale bez tragedii. Tym razem kontrola trzeźwości obok przejazdu kolejowego, ale tym razem inny policjant
Sobota
-
DST
11.00km
-
Czas
00:41
-
VAVG
16.10km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota więc do pracy. Obok kościoła w Tarnowcu kontrola trzeźwości przez policjanta z Bieniasz Teamu. Powrót jak zwykle około 12 przez Marcinkę
Czwartek
-
DST
42.22km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
18.09km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Kalorie 1584kcal
-
Podjazdy
650m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie zdążyłem na czas do domu więc myślałem ze będe jeździł sam. Jednak telefon od Krysi i na szutrówce w dolinie Izy udało się złapać do dwuosobowego peletonu, oprócz Krysi jest też Iza. Dzików nie było, to tylko ja. Wyjeżdżamy do góry przez otwarty szlaban i jedziemy na zjazd Staszka. Tam trochę się zmieniło, ktoś targał drzewo. Dojeżdżamy do żółtego i jedziemy w górę. Dalej zjeżdżamy szutrem z Lubinki i przez Błonie do Tarnowa. Zaczęło się robić ciemno więc serwisówką obwodnicy szybko do domu.
Szosa
-
DST
57.83km
-
Czas
02:28
-
VAVG
23.44km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Kalorie 2116kcal
-
Podjazdy
1240m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś szosa z Olkiem czyli jak umrzeć kilka razy jednego dnia :P Dziś postanowiłem zrobić serwis Epiconowi bo zbliżało się 5 tys km od ostatniego i nie działał już idealnie :) W sumie gdy montowałem amortyzator do ramy Olek już czekał pod bramą. W koncu wyjechaliśmy przez Słona Góre do Pleśnej. Tam podjazdy obok kościoła, 3 razy, każdy ciut lepiej od poprzedniego :) Dalej górą Lubinki w kierunku Janowic i podjazd główną drogą na Lubinkę. Tam nie dałem rady utrzymać koła Olkowi, na górze narada- jedziemy na Rychwałd i znów przez Słoną w górę. Tak też zrobiliśmy i pod kościołem w Zawadzie rozstaliśmy się.
Wtoryk eMTeBe
-
DST
99.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
16.50km/h
-
Podjazdy
1900m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wtorek, ja nienasmarowany łańcuch ani nic, rano jeszcze byłem w firmie, ale jakoś się zebraliśmy, lekko po czasie pojawiamy się na Tuchowskiej. Skład skromny ale fajny :) Mirek i Łukasz, no i Krzysiek oczywiście. Ruszamy do góry, ja jakoś nie mam sił i weny na jazdę. Podjeżdżamy szutrem na Marcinkę, bez szału, byle się wytoczyć. Dalej w kierunku Łękawicy lasem. Tam się wydaje być mokro, mnie tam specjalnie podłoże nie przeszkadza ale nie lubie przemieszczać się pomiędzy mokrymi gałęziami. Dalej dziura w drodze, myślę sobie przejade albo będzie spektakularna gleba :) Udało się przejechać :) Dalej dojeżdżamy do asfaltowej drogi i wstępuję do sklepu bo czuję się zmęczony. Zaopatruję się w TurboBatony i jedziemy dalej. Wyjeżdżamy hopkami i stwierdzam że po tym kokoczu to chyba od razu wrócę do domu bo żadnego funu z Brzanki nie będzie w takim stanie. Jedziemy dalej, w międzyczasie jakiś pseudo zjazd, nawet Mirek zjechał wiec nie ma się czym podniecać. Dalej toczymy się w kierunku Kokocza, dalej idzie dosyć ciężko, dopiero na samym podjeździe na Kokocz zaczął się jakiś wyścig, z początku nie startowałem. Dopiero gdy było bliżej końca postanowiłem pojechać mocno równym tempem, tak też zrobiłem i w efekcie obok wiaty na Kokoczu zameldowałem się pierwszy i to nawet bez sapania. Chwila przerwy i jedziemy na Brzankę :) Zdecydowałem się jechać, nie mogę tak po prostu odpuścić.
Jedziemy dalej przez jakieś wsie, fajne zjazdy były, ja trenowałem sobie technikę na takich asfaltach bo uważam nieco tam brakuje jeszcze. Zaczął się podjazd na Brzankę, i tam jakby coś puściło. Zaczęło się jechać miło i przyjemnie, znane szlaki, nic tylko czerpać radość z jazdy. Zabawa na zakrętach i korzeniach czyli to co rowerzyści lubią najbardziej :) Mijały kilometry, jadę cały czas z przodu co chwila czekając na chłopaków. Nowo wymyte korzonki, można hopać. Dojeżdżam do bacówki, tam z pół godziny przerwy, trzeba było odpocząć a ja sr...szukałem WC :P Koniec przerwy jedziemy, w dół na Klasztor. Tam już trzymam się bliżej chłopaków bo nie pamiętam drogi jak tam się jechało. Skręcam w prawo i tym razem pierwszy ostrożnie, rozwaliłem tego lata tam Nobby Nica na kamieniu i to siedzi w głowie. Zjazd obok klasztoru i chłopaki obmyślają jakąś trasę. Szczerze to nawet ich nie słuchałem, nie wiem gdzie chcieli jechać, ja skręciłem w lewo w drogę obok szkoły, czy co to tam jest takiego dużego. Reszta po jakimś tam seplenieniu skręciła za mną. Czyli jedziemy na Nosalową :)
Kawałek do góry zleciał szybciej niż ostatnio, pewnie jechaliśmy tak samo ale już wiedzielismy gdzie jechać :) Piękne odcinki i zjeżdżamy w dół, zaczął się ten najtrudniejszy fragment. Powiedziałem sobie że muszę go dziś zjechać w całości, początek za gałęziami zjechany, dalej wąwozik całe szczęście bez patyków w kole, ostatni fragment, chwila zastanowienia czy lewa czy prawa. Wybrałem lewą po korzonkach bo prawą już jechałem. Udało się zjechać więc czekam na resztę, nagrywam jakiś filmik, generalnie Tarnowski OTR :P Tym razem otwieramy furtkę i nie jedziemy przez strumyk. Dojeżdżamy do asfaltu i i dalej przez Meszną Opacką i Pleśną dojeżdzamy do obwodnicy. Krzysiek odłącza się i jedzie do domu, a ja, Łukasz i Mirek jedziemy dalej przemysłową. Skręcamy w boczną ścieżkę jak zwykle i przypominamy sobie że są remonty i może być nieprzejezdne. Jedziemy dalej i faktycznie nieprzejezdne. Jedziemy jakąś znalezioną ścieżką, okazuje się że wyjeżdżamy przez magazyn obok Blachdachu na ulicę Tuchowską. Miny magazynierów były niecodzienne :P Dalej powrót przez Marcinkę do domu.
Dzięki za wspólną jazde.