Dworzec
-
DST
13.44km
-
Czas
00:45
-
VAVG
17.92km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krossem na Dworzec, dziś inaczej bo w jedną strone Tuchowską
Niedziela wieczór
-
DST
59.58km
-
Czas
01:55
-
VAVG
31.09km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jakoś się zebrałem blisko zmroku, do południa padało wiec była lipa. Niestety wilgotność powietrza mnie zniszczyła, zimno było. Do tego wziąłem zwykłe rękawiczki i zwykłe skarpety :P A ochraniacz nie zrobił tego co powinien. Najpierw na Rychwałd bo wybieram się już tam od dawna a wybrać sie nie mogłem. Wyjeżdżam całkiem mało zmęczony na górę i dzwoni Seba. Tak zeszło 20 minut, w międzyczasie rozglądam się, coś chłodno a tam śnieg pomiedzy trawą leży. No ok, jadę w dół w kierunku Lichwina, objeżdżam wieś dookoła, niby trochę cieplej, ale całkiem ciepło to się zrobiło ale jak zjechałem w normalne wysokości do Pleśnej. Dalej do Rzuchowej, na prostej ktos mruga światłami, nie wiem czy to przez lampkę czy ktoś znajomy- ale świeciła na 10% i dosyć w dół więc nie wiem o co biega :) Dojazd do Nowodworza i skręt na Łękawkę, tam podjazd i znowu w dół do Skrzyszowa. Tam leci fajnie, tylko gdyby nie te dziury. Wbijam na obwodnice i moment jestem w domu :)
Sobota
-
DST
19.87km
-
Czas
00:35
-
VAVG
34.06km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jakoś nie było czasu to tylko do Rzuchowej pętelka i powrót, dziękuje dobranoc
Testując złom
-
DST
28.21km
-
Czas
01:00
-
VAVG
28.21km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw na Marcinkę bo Kolos gdzieś kręci, pojechałem zobaczyłem, później jeszcze pojechaliśmy razem pod kościół. Dalej już sam posłuchać co w scottcie trzeszczy. Trzeszczy generalnie wszystko, nie mam jakoś zaufania do tego roweru teraz ale potestować trzeba. Na Słoną górę, zjazd w dół do Pleśnej i dalej wzdłuż Białej do Tarnowca i do domu
Niedokończona jazda
-
DST
34.23km
-
Czas
01:05
-
VAVG
31.60km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało się wrócić z zajęć o czasie :) Zaleta mojego profilu dyplomowania czyli totalna olewka :) Wróciłem do domu, szybki objadek i w drogę. Jest kilka minut po 17 więc w sumie na godzinkę tylko póki jasno i ciepło :) Najpierw zjazd do Tarnowca, miałem jechać na Rychwałd ale mi się nie chciało więc myślę że krócej i ciekawiej będzie na słoną. Jadę do Pleśnej, jakoś tak bez weny, Niewyspany jestem bo po jeździe z Marcinem musiałem jeszcze robić projekty i wstałem w sumie o 4 rano żeby je skończyć. Do tego niby wcześniej jakoś bardzo mocno nie jeździłem ale czuć zmęczenie. Dotoczyłem się do Pleśnej i myślę - Słona bo podjazd mnie obudzi trochę, a słońce już dosyć nisko było to mogłoby za długo wyjść. Wyjeżdżam na Słoną serpentynami, a raczej się toczę- wrzucam młynek i największą z tyłu i toczę się do góry. Na koma nie ma co iść nawet bo bez sensu. Wyjechałem do góry i rzeczywiście zaczęło się jechać lepiej :) ja zawsze powtarzam- grzeję się 10 kilometrów a najlepiej na podjeździe. Wypłaszczenie na Słonej przelatuje z blatu i myśle sobie - jest fajnie :) Zjeżdżam pod zajazd pod Grzybem, właczam lampki bo droga od Tuchowa to droga od Tuchowa i można się spodziewać klaksonów. W dół lece dosyć szybko, później przez Porębe równo z samochodami. Na podjeździe obok kościoła już jednak nie wytrzumuje tempa aut więc zostaje. Przejeżdżam przez Nowodworze, dojeżdżam do Tarnowca, mama czeka na przystanku, machnąłem ręką i skręcam do Zawady. Jadę dobrym tempem do góry, słyszę że z tyłu męczy się stary jelcz. Dogania mnie na zakręcie 150 metrów od domu, myślę sobie - to pojadę kawałek wyżej na przystanek i wrócę równo z mamą do domu. Ostatni zakręt, autobus zaczyna mnie wyprzedzać i wtedy zza zakrętu wyjechało auto. Odbiłem w prawo, autobus też odbił, usłyszałem huk i ocknąłem się na asfalcie. Autobus jedzie ale po chwili się zatrzymał, próbuje się podnieść, patrzę za mną stoi BMW. Wstaje, patrze na rower, widzę w jednym kawałku, koła jakoś bardzo niepogięte, czyli pewnie skończy się na rysach. Patrzę na leżący rower- aż się łezka w oku zakręciła- taki fajny był, tyle zbierania, tyle składania, żadnej ryski a teraz już nigdy nie będzie jak przed wypadkiem. Noga napierdziela, więcej w sumie nie czuje, Przyszedł kierowca- niby twierdzi że się zmieści i mnie nie potrącił. Później jakoś zmienił zdanie, do tego obsłuchało mu się trochę od świadka- bo jak można wyprzedzać na zakręcie, na wąskiej drodze ... Jakbym nawet zdążył odbić to skończyłbym w głębokiej betonowej fosie. Kierowca w sumie chyba myśli że wstane i się rozjedziemy dalej, ale no way- ile razy słyszę i widzę jak mijają nas(rowerzystów) na tzw gazetę- kara musi być. Dzwonię na 112, przyjeżdża policja i pogotowie. Pierwsze- co się stało, drugie badanie alkomatem. Już to co mnie wkurzyło że pierwszy byłem badany- czyli widać stereotyp najebanego na rowerze wiecznie żywy. Jesienią miałem sytuacje że spośród całego korku aut alkomatem byłem badany tylko ja- na rowerze. Dziś badanie wykazało 3 - jak to zwykle u rowerzystów bywa- każdy narąbany. 3 zera oczywiście, za chwilę przyjechała karetka badanie czy ruszam nogami, od razu kołnierz i do karetki. Jakieś tam badania, przychodzi policjant że kierowca twierdzi że nie miałem świateł włączonych. No twierdził też że się zmieści wyprzedzając.... Na szczęście są świadkowie- światła były właczone, poza tym co za róznica, jasno jeszcze było, a już był w połowie manewru wyprzedzania czyli musiał mnie widzieć. Po prostu myślał że stary jelcz wyprzedzi rowerzystę pod górkę jak Ferrari Malucha a tak się nie stało. Chciałem zostać w Zawadzie, ale po konsultacji zdecydowałem się na pierwszą w życiu podróż karetką. Rower tata wziął do domu, a policjanci też niekumaci- numeru ramy nie mogli znaleźć w rowerze, Krzysiek im dopiero pokazał. .. W szpitalu jak się okazało trafiłem na lekarza kolarza, prześwietlenie - nic nie mam złamanego, tylko potłuczenia i o godz 20:38 wychodzę do domu. Trochę pochodzę jak kaleka ale jeszcze niejednego KOMa zrobię, czy na Scottcie - zobaczymy. Jeździjcie w kaskach, a kierowcom przypominam - metr od rowerzysty a można i więcej
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dworzec i z powrotem, rano już bez lampek :D
Obwodnica
-
DST
59.20km
-
Czas
02:00
-
VAVG
29.60km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeden z ostatnich dni przed zmianą czasu. Dla mnie to taka
zmiana że jazda zamiast w słońcu to w świetle Mactronica jeszcze. Dziś
minimalnie wcześniej powrót z zajęć to udało się wyjechać jakoś po 18, w każdym
razie nie było jeszcze całkiem ciemno. Podobno Czajnik gdzieś miał jechać
kręcić ale nie odbiera telefonu. Plan więc żeby nie dublować wczorajszej jazdy
to najpierw z wiatrem na obwonicę a później wspinaczka na Rychwałd, bo Krzysiek
dziś tam był. Z
początku szybko aby jak najwięcej zrobić za dnia, ale lampka od samego początku
włączona dla bezpieczeństwa. W Tarnowcu chwila w korku bo auto skręcało a to za
nim jechało jakoś dziko i strach było wyrzedzać. Dojechałem do obwodnicy,
wjeżdżam węzłem w kierunku zachodnim, jeszcze na pasie wyjazdowym widzę że za
wiaduktem kolejowym mruga coś czerwonego. Migało ze 3-5 sekund i znikło-
mocniesze od lamp samochodów- pewnie Marcin z Wallem. Więc pomijam to że jestem
nie rozgrzany tylko rura do przodu. Dobrze że z wiatrem to szybciej leci,
prędkość pewnie koło 50. Mijam zakręt znowu chwilę pomrugało na szczycie
podjazdu i znikło. Gdy wyjechałem na równine byłem już pewny że to jest Marcin,
ale nie szło go tak szybko dogonić- czyli się zagina. Dla niepoznaki wyłączyłem
przednią lampkę na wypadek jakby się obejrzał i żeby się nie zorientował.
Dojeżdżam do węzła,
skręcamy na miasto, już niewiele brakuje. Skrzyżowanie i skręca znów na
obwodnice. To gitara, już go mam J
Oj słabo podjazdy Panie Marcinie, żeby jechał szybciej popchałem go za plecy.
Ciekawe jaka była jego pierwsza myśl. Ustatliliśmy że jedziemy razem, coś tam
ileś minut miał się zaginać, a później spokojnie. Nie wiem nie zauważyłem tego
zaginać :D I jedziemy tak pod wiatr, no szału nie ma z prędkością, dobrze że
nie mamy liczników. Jakoś tak lecimy, problemy z siodełkami, kierownicami jak zawsze, przerwa pod
Taurusem żeby coś niby podregulować. Nawracamy i znów na Krakowską, ale
nawrócić też nie jest tak łatwo. Wgl nie wiem co się dzieje, odkąd otworzyli
autostrade z Krakowa do Tarnowa jeszcze nie spotkałem tak dużego ruchu na
Obwodnicy- no raz jak całe KTA wracało z żużla był chyba większy, co ciekawe
ruch wzmożony to robią pomiar ruchu w dwóch punktach na obwodnicy. Na pewno wynik wyjdzie bardzo realny. W tą
stronę będzie bardziej z wiatrem więc lecimy nieco szybciej. Chwilami grubo
pona 50- tak jak w Kiepskich było- Panie już grubo po 7- no faktycznie 4 po.
Max chyba 55był, ale ileż tak można- znaczy no ja bym mógł ale przyczepką
zaczęło nieco miotać więc musiałem zwolnić. Dalej już spokojniej chociaż tempo
też złe nie było, Na Krakowskiej jeszcze decyzja o jednej rundzie po obwonicy.
Ta już spokojnie żeby był czas na ominięcie kota i cegieł leżących na poboczu-
ehh ta tarnowska obwodnica... Pod Merkurym
tym razem nawrót wiaduktem aby było
więcej podjazdów- od czegoś trzeba zacząć. Zrobić taki wiadukt nad obwodnicą
100 razy w ciągu dnia to by i
przewyższenia wyszły sensowne :D Powrót
na krakowską i chwila pogawędki obok sklepu. To ja już jadę do domu, samemu to
spokojnie mogłem kręcić na tyle szybko ile chciałem. W Tarnowcu też jest pomiar
ruchu zauważyłem a Zawada podjechana już spokojnie, a projekty się same zrobią
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie ma to jak wstać o 4:30(idąc spać o 2:40) żeby zdążyć na 7:30 na zajęcia, ubrać się i przypomnieć sobie o potrzebie wydrukowania jeszcze jednej kartki z maila, zalogować się i przeczytać maila wysłanego dnia wcześniejszego że zajęć nie ma. Godzina 5:05- nie wiadomo czy to iść spać czy co ze sobą zrobić. Ostatecznie wyjazd na dworzec kilka minut po 7, a powrót około 17 jeszcze za widoku :)
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano koło 7, powrót po 19
Wieczorem
-
DST
40.54km
-
Czas
01:20
-
VAVG
30.41km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd dosyć późno, około 20:30 ale pasuje jechać. Najpierw do Tarnowca i w kierunku na Łękawkę główną drogą. Plan na dziś jest taki aby jeden kierunek objechać pomiędzy górkami, a w drugi ten z wiatrem obwodnicą. Zjazd do Skrzyszowa i na DK94 aż do węzła na Krakowskiej. Dalej wiaduktem do Koszyc i przez Kłokową wracam do domu :)