Czerwiec, 2014
Dystans całkowity: | 1560.39 km (w terenie 128.00 km; 8.20%) |
Czas w ruchu: | 69:48 |
Średnia prędkość: | 22.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.00 km/h |
Suma podjazdów: | 9484 m |
Suma kalorii: | 3372 kcal |
Liczba aktywności: | 47 |
Średnio na aktywność: | 33.20 km i 1h 29m |
Więcej statystyk |
Krossem
-
DST
28.00km
-
Czas
01:26
-
VAVG
19.53km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak wyszło że raz na dworzec, później Paczkomaty na Mądlu i do domu. A na koniec na Łazienną jeszcze i tyle na dziś :)
Jak ktoś ma pecha to ...
-
DST
90.32km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:45
-
VAVG
19.01km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
1000m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wtorek, a z racji tego że profesor Janusz zadbał o moją formę, która ostatnio podupadła i rozkazał pisać egzamin we wrześniu w czasie gdy większość grupy pisała egzamin, to ja mogłem spokojnie wybrać się na godzinę 10 na ulice Tuchowską by godnie uczestniczyć we Wtorku MTB. Wyjeżdżam z domu o 9:56- wczoraj zegar zsynchronizowałem z Olka GPSem więc jestem spokojny że zdąże. Dojeżdżam do serwisu o licznikowej 10:01 czyli równiutko o 10 satelitarnej. A tu Tosiek mówi mi że Mirek już pojechał. No to ogień, dziwne że się nie minęliśmy. Telefon i doganiam go przed ruinami zamku. Od razu jedzie się lepiej. Początek dosyć standardowy, Mirek trochę zamulał :P Przed Brzanką odbiliśmy w lewo i pojechaliśmy w.. daleko na wschód. Tam gdzieś pokręciliśmy i jakoś za Kowalową wyjechaliśmy na pasmo. Dalej żółtym szlakiem i miło się jechało. Dojechaliśmy do Bacówki, szybkie tankowanie do bidonów, benzyna po 5.54zł/litr i jedziemy na klasztor. Skręcamy w prawo, jedziemy z 100 metrów, słyszę odskakuje kamień spod koła i flak. Dziwne bo nie zauważyłem tego kamienia, miałem wrażenie jakby on wyleciał Mirkowi spod koła. Szybka diagnoza- opona rozcięta w dwóch miejscach, trzeba zakładać dętke. Jak się okazało odkręcić mocno przykręcony wentyl nie jest tak łatwo i musieliśmy go uszkodzić żeby to się udało. Pech chcial że to wentyl Shimano i dziad nie chciał się poddać. Ostatecznie się udaje, łatamy prowizorycznie opone, zakładam dętke ale widać że wypycha. Więc rzeźbą w gównie Mirek stworzył opaskę na oponę z jakiejś i tak dojechałem do domu. Powrót wzdłuż torów aby dalej nie kusić losu, ale na zjeździe spod klasztoru się nie oszczędzałem więc chyba prowizorka ładnie działała :) Szkoda opony bo jest w kosz, ale przez miesiąc i tak już starta trochę była więc jakos to przeżyje. Ale można powiedzieć kapitalny wyjazd i było warto :) Dzięki Mirek za szmatkę :P
Do sklepu
-
DST
5.00km
-
Czas
00:15
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Leadera w Tarnowcu
Postartowy rozjazd
-
DST
88.88km
-
Czas
02:59
-
VAVG
29.79km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak tradycja nakazuje po starcie należy zrobić delikatny rozjazd. Jak należy tak zrobiłem, a że wypadało mi jechać tacie po jedną część do motocyckla to sobie myślę za jednym zamachem załatwie rozjazd i zakupy. Pech chciał że siedziba Rometa jest oddalona od Zawady o dobre 30km. Wyjechałem więc na obwodnice i dalej czwórką, zamierzenie było aby jechać wolno, ale po płaskim było tak 35, a podjazd obok Merkurego poszedł bardzo wolno. Po kilku kilometrach zaczęło się jechać zdecydowanie lepiej i miejscami nawet ponad 40 było. W efekcie do Podgrodzia zajeżdżam że średnią 33,5km/h. Tam wyłączam endomondo bo za bardzo baterie żre. Droga powrotna bardziej lajtowo, wstępuje jeszcze do sklepu w Pilźnie i dalej sobie jadę na Tarnów. W sumie bardziej lajtowo ale tempo i przeloty nawet nie wiem czy nie lepsze niż tam :P Dojeżdżam do świateł w Ładnej i odbijam w lewo na Skrzyszów. Tam powoli dojeżdżam do domu.
A wieczorem o 19 już typowy rozjazd z Aleksandrem. Był plan by zabijając nudę pojechać od basenu ale wiadomo jakby to się skończyło i jednak pojechaliśmy od szkoły w Tarnowcu. Równym tempem do góry, na Łękawice i Skrzyszów w lajtowym tempie i rozmowach. Od szkoły w Tarnowcu po skrzyżowanie Konarskieg/Tuchwska zajeżdżamy w 31 minut- cholerka- miało być lajtowo :P Dalej dotaczam się do domu i na dziś tyle :)
Transport
-
DST
10.00km
-
Czas
00:36
-
VAVG
16.67km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przekombinowałem- Puchar Tarnowa 2014 #2
-
DST
32.62km
-
Teren
23.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
16.87km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Podjazdy
500m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli o tym jak lamiłem na tej górze :P Do czwartku bardzo poważnie zastanawiałem się nad moim startem- bo kolano, bo przez sesje nie jeździłem i formy nie ma, a z generalki i tak już nici więc nie ma sensu. Ale ostatecznie stwierdziłem że jestem winien start tej górze i nie ma co oddawać meczu walkowerem. Ale po ostatnich dniach nauki, do tego noc z soboty na niedziele gdzie o 3:30 uszczelniałem jeszcze oponę więc snu było może ze 2 godziny bo o 6 byłem na nogach i pakowałem się z rowerem do pracy. Na szczęście w chwili wolnej udało się zapisać i na powoli zrobić spokojnie objazd trasy. Po objeździe na parkingu spotykam Krzyśka- myślałem że się będzie uczył a tak to mogłem mu zostawić skręcony rower- zawsze to kilka minut mniej na zabawe ze sprzętem. Ale wydaje się ślisko, Nobby już się trochę starł, w sumie to do ogranicznika i nie trzyma jak powinien, pokombinowałem i ciśnienie poszło w dół, jakoś trzeba sobie pomagać :) Raz było za mało, raz znowu za dużo, ostatecznie zostało na 1.8atm, to gdzieś 0,5atm mniej niż jechałem na objeździe. Pojechałem do pracy, co miałem zrobić zrobiłem w pośpiechu i o godzinie 11:37 melduję się na placu przed basenem. Leszek dalej walczy z autem, miałem wcześniej telefon co się dzieje :) A ja szybko wziąłem rower i na rozgrzewkę. Tak jeżdżę po tym asfalcie i masakra. Bardziej się chce spać niż jechać, robię jakieś niby interwały ale 20 min rozgrzewki nie robi większych efektów. Nie ma góry, a jak wiadomo- prawdziwa jazda zaczyna się wtedy gdy w dieslu kończą się obroty. Coś jakby zaczęło powoli robić się lepiej, ale widzę obok startu zaczęło się robić tłoczno. Zaczynają ustawiać, no i już pierwszy grymas, jest 13 orlików i startujemy razem z Elitą. Będzie tłoczno z początku. Z przodu ustawiona Elita, my z tyłu a ja z racji tego że mam 0pkt to jestem jeszcze za kibicami i autami na parkingu. Start wcześniej bo jak są wszyscy to po co czekać.
No i przed © labudu
Generalnie to plan jest taki aby przejechać to równo, najszybciej jak się da, bez szarpania bo nie ma czym, start mocno, ale zrobiło się lekkie zamieszanie, niebezpiecznie miał Piotrek bo gość mu chamsko przed kołem przejechał. Ja coś tam próbuje gonić ale nie bardzo jest czym. W efekcie do lasu wjeżdżam nawet za Filipem co uważam za moją porażkę. Podjazd kawałkiem po betonie i zjazd w dół. Na objeździe znalazłem sobie fajną ścieżkę, widziałem po śladach że wszyscy gnają środkiem, wiec wiadome że na 1 okrążeniu będzie tam tłok- upatrzyłem sobie ścieżkę po prawej. Jest tam niby więcej uskoków i luźnych kamieni, ale grunt jakby bardziej wymyty i jest twardo. Wiedziałem że jestem dosyć z tyłu i trzeba tam wyprzedzić bo później zacznie się jazda na kole i tracenie dystansu. Jak myślałem tak zrobiłem, szybki zjazd prawą stroną, maksymalnie opóźnione dohamowanie do nawrotu i wyprzedzam w ten sposób 3 osoby :) Dalej troszkę w lesie i wyjazd na łąkę. Tam próbuję wyprzedzać, zrównuję się z Olkiem ale ten wrzucił drugi bieg i spuchłem. Wjazd do lasu, niestety jesteśmy zblokowani i muszę prowadzić. Dalej to już w zasadzie stawka się unormowała. Wyprzedziłem chyba jeszcze jednego gościa i dalej to szło. Dogoniliśmy Michała z AGH i chyba jeszcze ktos z Lublina z nami jechał. Ja już też się trochę pogubiłem, dopiero mnie uświadamiali co się działo :P Na drugim kółku (chyba to drugie było, już zgona miałem, może to 3 było, nie wiem :P ale raczej 2 ) odjechałem z Michałem Olkowi kawałek, jedziemy z przodu, szybki wjazd na łąkę, zblokowane tylne koło, podbiło, krzywo wylądowało i odgłos jakby fajerwerki. Zrzuciło oponę, u mnie z tyłu, nic tylko walnąć ten rower w krzaki. Ale jadę dalej, kij to trawa jest, najwyżej będzie po obręczy a dalej sie pomyśli. Do lasu stwierdziłem podprowadzę- w międzyczasie patrzę- trochę powietrza w kole zostało :) No to eureka- jakoś powoli ale dojadę. Trochę wynosi tył na zewnątrz ale delikatnie da się. Na łąkę wyjeżdżam z niewielką stratą do Michała, niewielka tj może z 20 metrów zjazd w dół trawą, może nawet trochę przesadziłem. Na dole patrzę- Krzysiek, wołam daj pompkę. Podjeżdżam i dymanko, ja swoja pompkę odkręciłem dziś rano jako zbędny balast. To tylko pompka podręczna więc chwile się tym pompuje, dobiłem do takiego pół przyzwoitego ciśnienia i w drogę. W czasie pompowania wyprzedził mnie Olek.
Na trawie © labudu
A tu na podjeździe, w tle rękaw Olka © labudu
No to teraz ściganie część druga. Za cel postawiłem sobie - wrócić tam gdzie byłem przed pompowaniem :P Strata nie była jakoś mega wielka, ale odrobić ją było bardzo ciężko, bo przecież gonię nie byle kogo. Chyba coś koło 1,5okrążenia mi to zajęło ale można było powiedzieć że się udało. Z Olkiem nawet stoczyliśmy walkę na podjeździe po bruku, a później w lesie na zjeździe i niby szło dobrze, Olek jakby na chwilę został, ale później to ja spuchłem. Jednak to gonienie do reszty dało mi w kość i nie było czym jechać. Jeszcze walczyłem ile sił bo wiedziałem że to już ostatnie okrążenie ale ciągle brakowało. Plus taki że w tym momencie juz dubla nie dostanę :P W sumie siły rozłożyłem chyba dobrze bo na końcu na łące to już było widać koniec sił był, wgl dużą część wyścigu jechałem z młynka na kadencji, co mnie bardzo zdziwiło bo tak było mi lepiej po prostu. Końcówka bardzo mocno i ostatecznie zająłem 7 miejsce, do Olka tracąc 37 sekund, aha - Olek jest inna kategoria więc tak naprawdę to z nim się nie ścigałem, to jest po prostu dobry duch na zawodach :) motywuje do jazdy :) Mój czas 57:55
Tutaj co drugi szedł bokiem © labudu
Teraz ja © labudu
Niewyraźni © labudu
Ogólnie jak na moją dyspozycje dnia i tygodnia to start mogę uznać za udany, no trochę przekombinowałem z tym ciśnieniem, bo nie przemyślałem nierówności na trasie, ale z samej jazdy mogę być zadowolony. Minus taki że straciłem sporo do Piotrka, wydawało mi się że w Lipiu byłem bliżej niego, ale teraz był ciężki okrec, może to dlatego. A gdy przyszedłem do domu to poszedłem spać :P No i trzeba przyznać Xouted się postarał robiąc masę świetnych zdjęć :)
A i chłopaki super filmik zrobili http://youtu.be/N_tnLBNSf6o
Na dole łąki © labudu
Sobota, w sumie sobota i niedziela
-
DST
17.50km
-
Czas
00:54
-
VAVG
19.44km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd około 7 rano do Tarnowa na Lwowską. Wygospodarowałem godzinkę wolnego czasu i szybkie zakupy w Gemini. A powrót po pracy o godzinie 2:30 w nocy, tak tak, po 19 godzinach, co najlepsze źle sobie usłyszałem przez telefon o której będziemy kończyć i nie wziąłem lampek ale kij tam :P Już w drodze powrotnej z Ciężkowic miałem farta z Policją to na 6km do domu nie ma prawa się nic nadarzyć :P dobrze że latarka w telefonie jest :)
Piątek
-
DST
53.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
21.20km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw na uczelnie, później powrót na mieszkanie. Po południu upewniłem się że mogę odebrać buty z mudserwisu- niestety muszę jeździć w starych- reklamacja odrzucona. Więc wróciłem na mieszkanie. A na sam koniec zakończenie sezonu AZS w Kwardacie. Dostałem fajną koszulkę za wyróżnienie z sekcji mtb. Powrót na Voyagera i w Tarnowie do domciu :)
Krossem
-
DST
25.00km
-
Czas
01:15
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
A Krossem 2 i pół raza na uczelnie
Specem
-
DST
5.00km
-
Czas
00:19
-
VAVG
15.79km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
A tak Specem na dworzec