labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:769.17 km (w terenie 10.00 km; 1.30%)
Czas w ruchu:30:39
Średnia prędkość:25.10 km/h
Maksymalna prędkość:84.60 km/h
Suma podjazdów:7936 m
Suma kalorii:20982 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:27.47 km i 1h 05m
Więcej statystyk

Tak blisko

  • DST 153.70km
  • Czas 05:05
  • VAVG 30.24km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Kalorie 4455kcal
  • Podjazdy 1482m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 października 2014 | dodano: 19.10.2014

Pogoda taka piękna, nie mogłem sobie odpuścić :) Po pracy obiadek, zebrałem się, 12:45 wyjazd. Cel?- Krynica. Wziąłem lampki bo wiedziałem że za dnia nie ma szans. Zaczęło się fajnie, w miarę szybko dojechałem do Piotrkowic, zaczął się zjazd na Tuchów i czuję straszny wiatr. Prędkość w dół taka średnia, a telepie rowerem na boki strasznie. Przejeżdżam Tuchów, tam już pierwszy madafaka wymuszający pierwszeństwo, jadę tak po płaskim, strasznie ciężko, wiatr jednak daje po twarzy. Zastanawiam się czy zawrócić i dać sobie siana, albo pokręcić się gdzieś po okolicy, ale ostatecznie wygrywa opcja że jadę. Chyba trochę za bardzo się siłuję aby utrzymać tempo. Myśle sobie do Gromnika i dalej zwalniam. Ale jak pomyślałem tak nie zrobiłem, później był plan do Ciężkowic gdzie dojechałem jakoś w 55 minut, ale też nie zwolniłem tylko jechałem dalej. Na zakręcie wzdłuż rzeki trochę się uspokoiło to jechało sie jakby lżej. W Siedliskach dostrzegam latający helikopter nad Bobową, strasznie nisko. Nie wiem co on tam robił, ale na rynku w Bobowej jakieś disco, ludzi tłumy, strażakow i tak dalej. Im bliżej Grybowa tym bardziej czuję że będę zdychał :P Więc w Grybowie zatrzymuję się na banana. Zjadam i ruszam dalej, jednak ten banan niewiele daje więc w Florynce? zatrzymuje się i zjadam drugiego. Gdzieś tam ruch wahadłowy bo droga się osunęła, ale z jedzeniem dalej nie jest to więc wstępuję do sklepu po jakiego batona. Dopiero po tym się poprawiło, ale nie tak od razu i sam podjazd w Bereście męczy mnie strasznie. 

Na przystanku
Na przystanku © labudu

Dojeżdżam do drogi na Sącz, skręcam w kierunku na Krynice i akcja dnia :D Chcę wrzucić blat, wciskam manetkę i taki uj :/ Myślę sobie pewnie nie kliknąłem, drugi raz i nic, patrzę na kostkę, mruga czerwona dioda przy kliknięciu- czyli coś jest nie tak. Przerzutka się wypięła czy co jest? sprawdzam tył - działa i zjeżdżam na przystanek. Chwila zastanowienia, chyba nie ma już sensu jechać do samej Krynicy bo nie wiem na ile prądu wystarczy w tylnej przerzutce. Trzeba było naładować baterie, a nie tylko tyle co w sklepie 15 minut przy składaniu :P  Przednia najwidoczniej bierze zdecydowanie więcej prądu od tylnej. Próbuję zrobić zdjęcie diody, klikam manetkę i działa :O  niemozliwe, klikam jeszcze raz i już nie działa :/ Dobra wracam, ale już nie mieszając biegami. Wyjeżdżam na szczyt i zjazd serpentynkami w dół. Próbuję wrzucić blat- udało się - no to fajno, widocznie się zregenerował minimalnie akumulator. I tak sobie jadę w dół, bardzo przyjemnie bo wiatr teraz w plecy. Zjechałem w dół, dalej kawałek po płaskim i dosyć ostra hopka po serpentynkach, tam gdzie się osunęło. Redukuję bo czerwone światło, wyjeżdżam do góry, chce wrzucic blat- i już nie wszedł. Próbowałem jeszcze później ale nie da rady, muszę wracać z młynka. I tak sobie jade, już prawie nie zmieniając biegów. W sumie to chyba w drodze tam pojechałem za bardzo siłowo, teraz z wiatrem w plecy i na kadencji jedzie się bardzo miło :) Nawet sie nie obejrzałem a już były Ciężkowice. Mijam Tuchów, zaczał się podjazd na Piotrkowice. Obok sklepu zakładam lampkę z tyłu, bo zaczęło się ściemniać. Wyjeżdżam na górę, teraz sporo lepiej mi sie jedzie jak w Bereście. Dojeżdżam do domu i prawie zrobiło się ciemno :) Ale fail z ta baterią :/

Tak sobie mrugało
Tak sobie mrugało © labudu

W domu bateria naładowana i wszystko gra i buczy :D

21 wiek, rower na kablu
21 wiek, rower na kablu © labudu



To nie rower

  • DST 52.96km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.89km/h
  • VMAX 77.40km/h
  • Kalorie 2000kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 października 2014 | dodano: 18.10.2014

Dziś miało być coś więcej, ale pogoda taka a nie inna i wyszła delikatna szosa. Jeszcze w międzyczasie rower umyty i wyszejkowany i nasmarowany napęd, po zaledwie 17 km :P W składzie Krzysiek i Olek, krótko, tak 2 godzinki bo Olek jutro na Tatry jedzie. Najpierw z Krzyśkiem szybko obwodnicą pod BikeBrothers. Tam czekał już Olek, chwile tam posiedzieliśmy i pojechaliśmy do Marcina namówić go na jazdę. Nie udało się- pojechaliśmy więc w trójkę. Kierunek gdzieś na Lubinkę, więc najpierw na Koszyce. Pojechałem z przodu, zrzucam biegi w dół, kaseta zdaje się nie kończyć i ciągle jest jakieś przełożenie pod nogą, ale ciężko tak jechać bez licznika, zdecydowanie muszę coś zakupić bo tak w ciemno to nie jazda, ale to po pierwszym. Starałem się więc nie zamulać, trochę ciężko było jechać z przodu, później sił jakby trochę mniej ale nie było tragedii. W domu spojrzałem na endomondo i od Tarnowa do Rzuchowej przejechaliśmy dosyć szybko, no tak 41-42km/h. W Rzuchowej już czułem to w nogach więc przed podjazdem na Lubinkę lekko zluzowałem żeby sobie odpocząć. Zrównaliśmy się i podjeżdżamy sobie razem. Co chwila zmieniam pozycję rąk na kierownicy, bo tak źle, tak nie dobrze, później już się przyzwyczaiłem i było dobrze. Jadę sobie w miarę spokojnie do góry, miło się jedzie, lżej niż na Specu, trochę przełożenia cięższe ale taki urok szosy. Nie mogę wybrać sobie odpowiedniej zębatki na kasecie- bo raz za ciężko raz za lekko, 11 przełozeń- 1 ząb różnicy a i tak nie tak jak człowiek chce żeby było idealnie :P Zbliżamy się do szczytu, widzę z tyłu Krzysiek minimalnie zostaje, przed nami jeszcze 2-3 zakręty. Słyszę  jakby oddech Olka, nieco przyspieszyliśmy, ostatni zakręt przez szczytem Olek już zsapany i za chwilę zdechł. Myślę sobie - przeziębiony i do tego jutro na Zakopane jedzie. Na górze się złapaliśmy i dojechaliśmy do skrzyżowania, tam w prawo i w dół pod dom weselny. Tam akurat zjechało się wesele więc był lekki tłok ale my na górę na Lubinkę. Do góry jazda w miarę spokojnie i równo bez szarpań.

Na górze chwila zastanowienia- wracamy już do domu, ale trochę zapętlając. Obok kościoła w Pleśnej, tam dosyć szybko, było 77 a i tak wcześnie shamowałem, nie czuje jeszcze przyczepności na ile sobie mogę pozwolić na tych gumach. Dojazd do Słonej, pytanie- prosta czy serpentyny- wybór padł na serpentyny. Ruszyliśmy w górę, szybku zrzuciłem na najlżejsze przełożenie a i tak dalej jest dosyć ciężko. Trzeba się przyzwyczaić do innej kadencji, na góralu było łatwiej, młynek 22 i nie było asfaltu nie do podjechania :) Teraz sobie jedziemy w górę, tutaj bardziej sztywno więc nie to co lubię. Krzysiek zostaje, z Olkiem jedziemy równo, obok przekaźnika na najostrzejszym fragmencie Olek staje na pedały, mówie- za sztywno, nie dam rady, ale spróbowałem i dospawałem do koła. Ale myślę sobie - może spróbuję, dwa mocniejsze naciśnięcia na korbe i czuje jak się oddalam. Kurcze, jak to za...la, żeby to tak jechało pod górę to niewyobrażalne. Na górze się zjeżdżamy i skręcamy na Łękawkę. Dalej po płaskim do sklepu w Łękawicy i tam już odbicie do domciu. Początkowo ostry fragment pojechany dosyć mokro, tym razem jechaliśmy niemal równo, ale słyszałem na kole odgłos luzów na blokach Gianta. Na płaskim musiałem odpocząć dojeżdżamy do Zawady i pod kościołem krótka pogawędka. Rozjeżdżamy się jadę do domu, na drogę wybiega pies, mega hamowanie, tył już tracił przyczepność, Krzysiek z tyłu żeby we mnie nie wjechać postawił rower lekko bokiem, bo to zakręt jeszcze był. Ale udało się, cali dojeżdżamy do domu. Wgrałem trase na strave- i powiem ze przyzwoite czasy :D Po dzisiejszej jeździe stwierdzam ze to ten Scott to nie rower, to robot, albo inaczej- maszyna do nabijania kilometrów, ale całkiem przyjemna maszyna. Teraz mogę z przyjemnością pojechać Zakopane 2015 :D



Bez kompromisów

  • DST 16.40km
  • Czas 00:30
  • VAVG 32.80km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 października 2014 | dodano: 17.10.2014

Dziś pojechałem na rowerek bo było sucho, ale zachmurzenie duże i w efekcie po kilku kilometrach złapał mnie deszcz, przeczekałem chwilę u BikeBrothers i wróciłem w lżejszym deszczu do domu.

A dziś mogę oficjalnie zaprezentować przyczynę dla której pozbyłem się górala. Swoją drogą jak można sprzedać rower dla kawałka węgla- jak widać można. Za montaż odpowiadali chłopaki z Bieniasz Bike za co należą się im podziękowania, bo wbrew pozorom nie jest to proste. Jest to rower który zaprzątał moją głowę od 8 miesięcy i ostatecznie jest to składak złożony na ramie Scott Foil Premium. Wygląda to tak: 
Scott Foil
Scott Foil © labudu
Rama kupiona nowa, waży podobno 840gram, a widelec 340g w rozmiarze chyba 54, mój jest L czyli 56,5cm. Ważyć jej nie ważyłem samej, ale z suportem i łożyskami sterów wazy coś około 1060g. Jest to najwyższy model szosowy Scotta na 2012 rok, lakier matowy, pewnie będzie mnie jeszcze wnerwiać ten mat, ale zobaczymy. Rama z carbonu, z włókien HMX, nie wiem co to oznacza ale tylko najwyższe modele takie mają. Dziś mogę powiedzieć że wg mnie jest bardzo sztywna i dziś jadąc po nierównym asfalcie czułem się prawie jak na fullu więc stwierdzam że tłumi drgania bardzo dobrze. Geometria- no ciężko mi stwierdzić bo to moja pierwsza szosa, ale jak na razie geometria mi leży. Sztyca Ritchey, dedykowana do tego modelu. Zacisk sztycy zintegrowany w ramie. Podstawowym wymogiem przy wyborze ramy było wewnętrzne prowadzenie linek, spełniała je jakaś tam ilość ram ale między innymi Focus i Scott mieli dodatkowy atut w prowadzeniu wewnętrznym także w tylnym trójkącie aż do samego haka przerzutki. Padło więc na Scotta, chociaż był to pierwszy Scott którego brałem pod uwagę, po wielu Focusach, Cannondale oraz Trekach. Widelec pasujący do ramy, również z karbonu, karbonowa jest nawet sterówka, ciekawa zabawa z docinaniem i montażem gwiazdki w takiej sterówce z tego co zauważyłem.
Stery dostałem razem z ramą- jest to Ritchey WCS na łożyskach maszynowych oczywiśćie, chyba brakowało jednej części bo nie chodziło to tak jak należy, ale chłopaki znaleźli pasującą podkładkę i działa pięknie :)

Kokpit to już kwestia mojego widzi mi się, miało być względnie lekko, ale tym razem nie chciałem już karbonu z Chin. Padło na dobre aluminium, po filmiku z neta ciężko już wymówić aluminium, zamiast amelinium :P A z racji tego że rower jest na Shimano to wybór padł na firmę PRO, swój udział miała tutaj głównie stylistyka mocowania mostek-kierownica. Padło więc na zestaw PRO Vibe 7S, mostek długości 130mm, kierownica anatomiczna o szerokości 420mm. Samo mocowanie jest na 2 śruby - powiem szczerze widzę coś takiego pierwszy raz. Do tego wpadła owijka również z firmy PRO, oczywiście czarna- biała przy moim użytkowaniu po prostu byłaby brudna.
Kokpit wygląda tak:
Mostek PRO
Mostek PRO © labudu

Siodło to jedyna część używana w całym rowerze, chińskie Vertu Spyder, to chyba tak by przypominało mi o góralu. Siodełko w sumie do zmiany bo biały jakoś nie bardzo pasuje do reszty, ale na razie niech będzie, kiedyś wróci na swoje miejsce czyli do roweru mtb. 

Vertu
Vertu © labudu

Napęd to oczywiście elektroniczna grupa Shimano Ultegra 6870 Di2 będąca efektem farta ostatniej zimy. najlepsza w całym wszystkim jest przednia przerzutka która ma niesamowity dźwięk działania, mogę go słuchać bez przerwy, do tego sama się dostraja tak żeby przy przekosie łańcucha nie tarła o łańcuch. Tylna przerzutka 11 rzędowa, chodzi już bardziej kulturalnie ale to co ona robi z łańcuchem na kasecie jest trudno wyobrażalne na lince. Suport w ramie to pressfit, a korba to nie ta z zimy, postanowiłem ją zmienić na kompaktowe 50-34 i ramieniu 175, zamiast tego co miałem czyli 53-39 i ramię 172.5. Do tego pedałka Ultegry, łańcuch 11 rz Ultegry, założony na spince, chciałem tak bo łatwiej czyścić. Swoją drogą spinka Srama pod 11 rzędów jest w chorych cenach, mniej więcej 3x tyle co Sram Powerlink pod 9 rzędów. Całość sterowana za pomocą manetek pod elektronikę. Nie działa to tak jak w normalnych szosówkach gdzie wciskamy całą klamkę albo jej mały kawałek- tutaj ten mały kawałek jest podzielony na dwie części- są to jakby dwa guziki klawiatury, jeden większy, drugi mniejszy, łatwo w nie trafić, ale uginają się gdzieś około 1-2mm więc ruch jest prawie minimalny. Po prostu zaraz to klika guzik w kostce za nimi i dalej dzieje się samo :P 
Manetka di2
Manetka di2 © labudu
Manetka
Manetka © labudu

Jak to ze sobą jest połączone? a kablami, chociaż podobno można czy będzie można bez kabli przez fale radiowe, coś jak blutu :P Nie no generalnie to kabelkiem od manetek idzie sygnał do kostki pod mostkiem. To jest tak jakby komputer sterujący, tam można podpiąc do laptopa do regulacji, podpiąć ładowarkę do naładowania baterii, tam sygnalizuje tzw rezerwę pradu oraz stan ładowania. Tam też wciskając guzik do regulacji można coś poprawić- ale wolę nie klikać bo jest dobrze, a się na tym nie znam :)

Kostka
Kostka © labudu

Od tej kostki wychodzi jeden kabelek który zaraz za sterami chowa się w ramie i idzie do kostki obok suportu. Swoją drogą ta którą dostałem od Shimano była walnięta i gdzieś po 2-3 godzinach prób Maniek stwierdził że tam jest problem i trzeba było założyć sprawną. Koszt kostki która nie robi nic oprócz łączenia kabli, a sama kolejnośc ich wpinania jest obojętna wynosi ponad 100zł. Od tej kostki idzie jeden kabelek do przedniej przerzutki, jeden do tylnej  i ostatni juz do baterii. Bateria jest prototypem - tak jest na niej napisane, chociaż już są takie w normalnej sprzedaży, generalnie to można ją schować do sztycy. Ta rama jest przygotowana pod baterię poniżej bidonu, na zewnątrz ramy, ale nie podoba mi się tak i chciałem ja w sztycy. Problem pojawił sie bo sztyca jest aero i nie jest dedykowana pod taką baterię, a mocowania pod okrągłe sztyce nie pasują bo to jest dziwny kształt. Ostatecznie skończyło się na patencie przy pomocy jakiejś pianki/gąbki w którą zawinięta jest bateria i się trzyma :D Na zagranicznych forach czytałem tez o folii bąbelkowej ale na razie tak się trzyma. Całość działa super, a uczucie delikatnego kliknięcia i zmiany przełożen z tym dzwiękiem- coś pięknego :D 

Napęd
Napęd © labudu

Hamulce też Ultegry, pancerze Jagwire, linki miały być Jagwire ale Rowertour się pomylił i przysłał linki do górala :P Pancerze czarne- nie może być inaczej, końcówki linek też czarne- każdy szczegół jest ważny. Nie dotarła 3 przelotka do ramy i jest włożone tam coś podobnego ale nie idealnie takie samo i rzez to hamulec działa nieco gorzej, na pewno ma na to też wpływ wewnętrzne prowadzenie linek, bo zawsze to więcej oporu, a pancerza na cały rower nie poszło chyba nawet metr. 

Hamulce
Hamulce © labudu

Koła to inaczej być nie mogło - Ultegry :P Co prawda dostałem piasty, ale się ich pozbyłem bo miały dużo szprych i do tego na zwykłe szprychy a ja takich nie chcę. Zamieniłem je na kompletne koła Shimano na prostych szprychach o ilości 20 z tylu i 16 z przodu. Na kółka wpadły dętki, mimo że obręcze są pod UST oraz opony od BikeBrothers- fajną promocję mają na Hutchinson Fusion 3, dwie opony w cenie jednej. Ja wziąłem czarne, ale są jeszcze szare, białe i niebieskie. Teraz nie wiem, może te z szarym paskiem by były lepsze, ale w sumie jest klasycznie, na czarno :) 
Koła
Koła © labudu

Do rowerka wpadły jeszcze koszyki na bidon z górala i w efekcie całość waży 7,4kg licząc z pedałami. A z racji tego że wagę roweru podawać się powinno chyba bez pedał to można przyjąć 7,15kg, powiem krótko- jest czad z taką wagą. I w końcu razem z rowerem ważymy mniej niż 100kg :P Złożenie całości licząc komplikacje z prądami zajęło Mańkowi niewiele ponad 6 godzin. Wydaje mi się rower jak na studenta całkiem przyzwoita treningówka, złożony bez większych kompromisów, tak jak miało być, dlatego trwało to tak długo, ładować baterie, zmieniać łańcuchy i myślę posłuży. Do tego mam nadzieję nie będzie wymagał takiego wkładu jak góral bo to jednak inna jazda i mniej się niszczy. 

Więcej zdjęć tutaj https://onedrive.live.com/redir?resid=D76628026024486E!1237&authkey=!AIS3LLBV7IQVGlw&ithint=folder,jpg

Pozdrower i do zobaczenia na trasie



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 października 2014 | dodano: 17.10.2014

Na Voyagera



Deszczowo

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 października 2014 | dodano: 16.10.2014

Rano było fajnie więc rowerkiem na dworzec, wieczorem niestety już było mokro bo padał deszcz, a ja tylny błotnik zdjęty mam ;/ trochę mi tyłek ochlapało, ale bywało gorzej :P

aha- buty sobie dziś kupiłem po taniości :)


https://www.youtube.com/watch?v=m00udFijVf0



W końcu

Środa, 15 października 2014 | dodano: 15.10.2014

Dziś zaszalałem pod względem liczby kilometrów, bo zrobiłem ich aż jeden :) Ale cieszę się bo po 8 miesiącach "sprawe" mogę uznać za zakończoną.



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 października 2014 | dodano: 14.10.2014

Dziś znów na zajęcia ale dopiero na 11 więc mogłem spokojnie o 8:30 jechać :) powrót wieczorem, a jutro nie mam wgl zajęć na uczelni :D ale fajnie, znajdą sie inne zajęcia :D



Dworzec

  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 października 2014 | dodano: 13.10.2014

Na dworzec. W drodze powrotnej trochę wiało, i po co ja brałem dziś tego laptopa, tylko dodatkowe kg.



Komfort

  • DST 11.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 16.50km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 października 2014 | dodano: 12.10.2014

Tyle co do pracy i z powrotem. A w pracy mijam tate Olka, ale tak żeby mnie nie widział, powrót przez Marcinkę.



Fullem w terenie

  • DST 31.12km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 11.67km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Kalorie 1186kcal
  • Podjazdy 829m
  • Sprzęt GTI
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 października 2014 | dodano: 11.10.2014

Po 2 latach powrót na fulla, wczoraj montaż przerzutki żeby to wszystko działało a dziś na wtorek MTB :) Wyjazd jak zwykle za późno, zjazd przez las pod basen. Pierwsze metry niepewnie, dawno nie byłem w lesie, przybyło masę liści a do tego inny rower, ale spokojniej jak zwykle udało się bezpiecznie zjechać :D Dojeżdżam do kostki, ekipa- Mirek, Tomek, Olek i Marcin. Nie wyglebiłem przy hamowaniu co ostatnio jest modne, chwila pogawędki i jedziemy, myślałem że dłużej pokręcimy po lesie ale w sumie wystarczy. Kolos sprawdzał profil rowka przy użyciu przedniego koła a jak to się skończyło to chyba każdy wie. Po kręceniu w lesie wyjechaliśmy do ludzi i na Trzemeską Góre. Na pętli w Zawadzie podjeżdża jakiś gość na rowerze, mówię cześć ale się okazało że gość nie szprecha po polsku. Przy użyciu kolosowych imbusów udało się podnieść siodełko i pojechał sobie dalej. Żegnając się powiedział że mamy fajne rowerki a jego rower to shit :P Więc pojechaliśmy dalej, w terenie widać zalety fulla- nie trzeba tyłka podnosić. Dojeżdżamy na Słoną Górę i dalej do Woźniczej i już jestem w domku :D