Zaszalałem
-
DST
5.00km
-
Czas
00:15
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zaszalałem, całe 5km z uczelni na mieszkanie. Ale co zrobić jak strach wsiąść więcej na rower. Chociaż przesmarowałem łożysko w suporcie w Specu, w weekend będe musiał wziąć i wybić całkiem bo czyszczenie nic nie dało po tym błocie
Zaległe
-
DST
2.24km
-
Czas
00:08
-
VAVG
16.80km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na PK
-
DST
5.00km
-
Czas
00:15
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Politechnike w jedną stronę
AMP 2014 wyścig główny
-
DST
22.65km
-
Teren
13.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
13.19km/h
-
HRmax
194( 96%)
-
HRavg
167( 83%)
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótka rozgrzewka- dopompowanie opon. Okazało się że wczoraj jechałem na ciśnieniu 0.7atm. No super się trzymało ale przez kilka kółek mogłoby to nie wytrzymać tego ciągłego dobijania. Ustawienie w sektorze i dobre 15 min czekania. Start dziwny- sędzia powiedział że 30 sekund do startu i od tego czasu w każdej chwili może być start i pistolet wystrzelił :P Z początku masakra, tłok straszny, gorzej niż rok temu. Mimo że startuję jakieś 60 miejsc wcześniej bo dziś z 30 pozycji. Ze 2 razy miałem buty innych w szprychach, na podjeździe chciałem przycisnąć i mnie przyblokowali. Ale na końcu asfaltu jestem 2 miejsca za Tomkiem także nie jest źle. Później trochę męczenia ale zasadniczo trzymam pozycje. Co szybciej to zbiegam, ciągle z tyłu na zjazdach słychać- uwaga jadę a po chwili grzmot roweru i słowa na k :P Ja to co trudniejsze zbiegam, a co się bedę. I widać nie wychodzi mi to tragicznie, bo jak się później okazało miejsce tuż za 30 to było. Później na jednym ze zjazdów glebię, ale nic groźnego szybko się zbieram tak że nikt mnie nie wyprzedza.
Ciężko ale trzeba © labudu
Na końcu drugiego kółka zaczęła się dla mnie masakra- błoto w napędzie plus od zjazdów zaczęło nawalać kolano. Walczę z napędem- polewam wodą, później zatrzymuję sie i smaruje- ale pomaga tylko na chwile. Nie byliśmy do tego przygotowani- taki Marek miał co kółko 2litry wody do polewania łańcucha. Ale coraz więcej podbiegam bo pedałować sie nie da- albo skacze albo zaciąga- i jak tu żyć. Tracę dobre 10 miejsc, wyprzedza mnie też Olek- który mnie motywował, bo widziałem szanse by dojechać przed nim- ale z takimi problemami nie ma opcji. Na łące wyprzedza mnie Marek- tak więc ostro do mety, wyprzedzam jeszcze na kadencji jakiegoś gościa i do mety. Miejsce 42- kurde spadłem a do tego plan był by zrobić 4 kółka a tutaj tylko 3. Znowu ja i rower i się nie udało. Schodzę z roweru i lekki problem by iść ale później jeszcze dopinguję innych, ale wnerwienie większe niż rok temu. Ale już za późno- czas potestować inne rozwiązania smarne i jeździć dalej by za rok było lepiej :)
Czym by tu polać © labudu
Czasówka AMP 2014
-
DST
19.05km
-
Teren
18.00km
-
Czas
01:35
-
VAVG
12.03km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pada od rana- można było przewidzieć- Jelenia Góra więc musi padać. Rano 2 okrążenia objazdu trasy, w sumie to większe kamienie da się ominąć bokiem więc nawet jak ich przejechanie nie jest wielką trudnością to lepiej walić po płaskim. Utykam za jakąś grupką debatującą nad jednym kamieniem i chłopaki mi odjeżdżają. Szczęśliwie 200 metrów dalej spotykam Olka. Wczoraj był ambitny plan spróbowania dwóch zjazdów- ale nie przełamałem się. Olek zjechał wszystko. Ja mam nie najgorszą technike zbiegania więc jestem w 100% przekonany że zbiegając nadrabiam nad tymi co mają przeciętną technike i zjeżdżają. Później standard czyli powrót do hotelu, mycie roweru, smarowanie i pranie ubrań z błota.
Te korzonki w piątek zjechałem- ale skoro i tak zbiegam początek zjazdu wyżej to lepiej z buta na sam dół :)
Szczęśliwie w losowaniu kolejności startu w czasówce jestem z samego początku- chyba 11, w każdym razie startuję o 13:05. Dobrze się to składa bo jakoś przed 13 miało zacząć padać. No można powiedzieć lunęło. 20 minutowa rozgrzewka na nic się zdała bo było jeszcze zimniej niż w hotelu, ale chociaż noga się rozkręciła. Jutro będzie masakra bo 20 min to będzie trzeba stać w sektorze... Ale rozgrzaliśmy się z Maćkiem i dzięki pomocy Justyny jeszcze 5 sekund przed startem mam na sobie bluze. Start puszczany za pomocą parasolki- czyżby jakaś ironia? Ruszam i już widzę nie jest dobrze- nie ma nogi. Z kolanem na razie ok, mimo że rano chodzić było ciężko. Start był dosyć mocny ale pierwsza górka już lekko błotnista i cieżko się jedzie. Wrzucam na młynek i jedziemy w zasadzie tylko na kasecie. Dobrze że przede mną nie ma wielu osób- trochę przycisnąłem na płaskim, ale koło głazów myślę sobie- odpuść bo wylecisz i stracisz. Więc zmieniłem taktykę na dobre równe tempo i pewną przyczepność. Przy schodach szybkie zejście i podbieg. Niby można to podjechać ale człowiek się umęczy a myślę że schody są wystarczającą sugestią.
Czasówka na łące © labudu
Dojeżdżam do Pałacu Paulinum- tam w ubiegłym roku Marek mnie zdublował. Dziś to czasówka- a Marek jechał 4 min wcześniej więc go tutaj nie będzie. Zjazd wzdłuż schodów dosyć szybko- Odkąd upuściłem powietrze w kołach to zjeżdża się tam lepiej. Kolejne głazy objechane dosyć ok- na jednym musiałem dotknąć taśmy bo była dosyć blisko i ciężko by przejechać. Technicznie w miarę ok- kawałek musiałem podbiec bo na korzeniach brakło przyczepności. Przejazd przez asfalt i mocno do góry- no tutaj trzeba nadrobić mimo że już sapie znacząco. Wyjazd do zjazdu z dwoma wariantami- chyba podbiegam ale nie pamiętam. Zjazd na pewno zbiegam, bo tak zdecydowanie szybciej. Ale wpinam się szybko i nie straciłem wiele. Kawałek dalej odjeżdża koło na korzeniu i z buta w górę. Dosyć kawałek tam było ale nie wsiadać pod górkę nie jest ciekawie. Dojazd do najtrudniejszego zjazdu dnia dosyć szybki, łatwo tam też nie jest ale na sam zjazd obok kamienia się nie decyduję. Szybki zbieg, cyknęli mi fotkę i jadę dalej. Widziałem rano na tym zjeździe jak Olka ciągło a Ficus zbiegał- dla mnie wystarczy :P Podjazd dobrze ostatni techniczny zjazd- zjeżdżam chyba połowę, później mnie wyniosło nie na tą koleine co chciałem jechać, wypiąłem jedną nogę, pół sprowadzenie i jadę dalej. Wyprzedzam tam gostka i zjazd po trawie. Zdziwiło mnie że się zrobiła, był to lajtowy zjazd tyle że cały czas rower pływał. Teraz szybko, trochę pobalansowałem ale szczęśliwie udaje się zjechać. Teraz czeka mnie woda w oczach, szybki zjazd, kilka kamieni i łąka.
Po wyścigu z Panią Trener, ochrzanu nie było bo jeszcze nie było wielu wyników innych :)
Łąke zjeżdzam względnie- bez dokręcania ale jakoś szło, nawet opony trzymały, ale widać wiele nie było przez tą wode. Zaczął się podjazd niby deptam ale czuje ze to nie to. Przejazd przez lasek tak bez błysku, strumyk przeprowadzam i raz kozie śmierć wsiadam mimo że zaraz śliski kawałek podjazdu. Maksymalnie dociążam tył i Nobby Nic się wyskrobał. Teraz już tylko łąka- na kawałku bardziej płaskiego wrzucam średnią i ogień. Próbuje wstać na pedały ale trochę ślizga. Dojeżdżam do mety, ostatni zakręt 90 stopni- byle nie wyrąbać- udaje się i meta. Patrzę na stoper- 19 minut, no chyba nie ma tragedii bo Sabina z Bieniasz Teamu wygrywając u dziewczyn zrobiła gorszy czas. Chwila oczekiwania bo Maciek jechał minute później - przedłużało się trochę bo zerwał łańcuch. Strażacy umyli rower i do hotelu. Dziś na tyle, oficjalnie kończę na 30 miejscu na 168, z czasem 18:41 Wyniki tutaj wyniki czasówka
Jelenia
-
DST
13.21km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:58
-
VAVG
13.67km/h
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyjazd z Cichego Kącika busem do Jeleniej Góry. Przygody na trasie- 7km korek na A4 bo był wypadek a do tego we Wrocławiu gość autem przed nami nie poradził sobie z tylnym napędem i mało nam przyczepki z rowerami nie zgarnął. Na miejscu jesteśmy więc później. Rozpakowanie się, kolacja i na trasę. Oczywiście pada, wzięliśmy lampki. Trasa podobna jak rok temu, ale jakoś ciężej się jedzie. Na jednej przeszkodzie jadę na pamięć, zmyliło mnie, myślałem że to są korzenie z prawej a to był konkretne, taki prawie metrowy uskok na kamieniu. Pojechałem go zbyt wolno i poszedłem na twarz. Myślałem że rower poszedł ale na szczęście wytrzymał- ze mną trochę gorzej, trochę się porysowałem i konkretnie potłukłem kolano, zobaczymy co będzie rano. Dalsza część trasy z problemami ale jakoś poszła, nie udało się zjechać 2 zjazdów, a co ciekawe rok temu jeden z nich zjechałem, a teraz jest ciężko. Później próbuje zjechać jeden ze zjazdów ale ciągnie mnie do przodu strasznie. Postanawiam obniżyć siodełko- jak postanowiłem tak zrobiłem i zaczęła się inna jazda- techniczne fragmenty zaczęły iść łatwiej, ale też się trzeba namęczyć. Ostatni zjazd ominięty bo niby był za trudny, ostatnio go nie zjechałem- znaczy zjechałem ale na kolanach. Dłuższy fragment po łące i jeszcze na myjnie bo wąż już zwinięty. Zobaczymy jak będzie jutro, chociaż z tym kolanem może być problem. Plus taki że startuję dosyć wcześnie to trasa nie będzie rozjeżdżona :) tak myślę.
Kraków
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po Krakowie po smar, niestety padało
Czwartek
-
DST
11.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
22.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnie kolokwium z tego maratonu. Może uda się wyjść na prostą, a w Krakowie już sporo wody między krawężnikami. Na koniec jeszcze spotkanie na miasteczku.
Ze Staszkiem
-
DST
32.36km
-
Czas
01:09
-
VAVG
28.14km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
HRmax
166( 82%)
-
HRavg
120( 59%)
-
Kalorie 616kcal
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Staszek dziś był u mnie przeserwisować suport a z racji tego ze jestem ograniczony czasowo i pogoda też nie tegez więc pojechaliśmy na szybką godzinną runde Morawica Liszki. Wszystko fajnie ale musiałem czekać. Stachu trochę nie wyrabiał :D Udało się tuż przed deszczem, jak przyjechałem do domu to zaczęło padać ;/