Czasówka AMP 2014
-
DST
19.05km
-
Teren
18.00km
-
Czas
01:35
-
VAVG
12.03km/h
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pada od rana- można było przewidzieć- Jelenia Góra więc musi padać. Rano 2 okrążenia objazdu trasy, w sumie to większe kamienie da się ominąć bokiem więc nawet jak ich przejechanie nie jest wielką trudnością to lepiej walić po płaskim. Utykam za jakąś grupką debatującą nad jednym kamieniem i chłopaki mi odjeżdżają. Szczęśliwie 200 metrów dalej spotykam Olka. Wczoraj był ambitny plan spróbowania dwóch zjazdów- ale nie przełamałem się. Olek zjechał wszystko. Ja mam nie najgorszą technike zbiegania więc jestem w 100% przekonany że zbiegając nadrabiam nad tymi co mają przeciętną technike i zjeżdżają. Później standard czyli powrót do hotelu, mycie roweru, smarowanie i pranie ubrań z błota.
Te korzonki w piątek zjechałem- ale skoro i tak zbiegam początek zjazdu wyżej to lepiej z buta na sam dół :)
Szczęśliwie w losowaniu kolejności startu w czasówce jestem z samego początku- chyba 11, w każdym razie startuję o 13:05. Dobrze się to składa bo jakoś przed 13 miało zacząć padać. No można powiedzieć lunęło. 20 minutowa rozgrzewka na nic się zdała bo było jeszcze zimniej niż w hotelu, ale chociaż noga się rozkręciła. Jutro będzie masakra bo 20 min to będzie trzeba stać w sektorze... Ale rozgrzaliśmy się z Maćkiem i dzięki pomocy Justyny jeszcze 5 sekund przed startem mam na sobie bluze. Start puszczany za pomocą parasolki- czyżby jakaś ironia? Ruszam i już widzę nie jest dobrze- nie ma nogi. Z kolanem na razie ok, mimo że rano chodzić było ciężko. Start był dosyć mocny ale pierwsza górka już lekko błotnista i cieżko się jedzie. Wrzucam na młynek i jedziemy w zasadzie tylko na kasecie. Dobrze że przede mną nie ma wielu osób- trochę przycisnąłem na płaskim, ale koło głazów myślę sobie- odpuść bo wylecisz i stracisz. Więc zmieniłem taktykę na dobre równe tempo i pewną przyczepność. Przy schodach szybkie zejście i podbieg. Niby można to podjechać ale człowiek się umęczy a myślę że schody są wystarczającą sugestią.
Czasówka na łące © labudu
Dojeżdżam do Pałacu Paulinum- tam w ubiegłym roku Marek mnie zdublował. Dziś to czasówka- a Marek jechał 4 min wcześniej więc go tutaj nie będzie. Zjazd wzdłuż schodów dosyć szybko- Odkąd upuściłem powietrze w kołach to zjeżdża się tam lepiej. Kolejne głazy objechane dosyć ok- na jednym musiałem dotknąć taśmy bo była dosyć blisko i ciężko by przejechać. Technicznie w miarę ok- kawałek musiałem podbiec bo na korzeniach brakło przyczepności. Przejazd przez asfalt i mocno do góry- no tutaj trzeba nadrobić mimo że już sapie znacząco. Wyjazd do zjazdu z dwoma wariantami- chyba podbiegam ale nie pamiętam. Zjazd na pewno zbiegam, bo tak zdecydowanie szybciej. Ale wpinam się szybko i nie straciłem wiele. Kawałek dalej odjeżdża koło na korzeniu i z buta w górę. Dosyć kawałek tam było ale nie wsiadać pod górkę nie jest ciekawie. Dojazd do najtrudniejszego zjazdu dnia dosyć szybki, łatwo tam też nie jest ale na sam zjazd obok kamienia się nie decyduję. Szybki zbieg, cyknęli mi fotkę i jadę dalej. Widziałem rano na tym zjeździe jak Olka ciągło a Ficus zbiegał- dla mnie wystarczy :P Podjazd dobrze ostatni techniczny zjazd- zjeżdżam chyba połowę, później mnie wyniosło nie na tą koleine co chciałem jechać, wypiąłem jedną nogę, pół sprowadzenie i jadę dalej. Wyprzedzam tam gostka i zjazd po trawie. Zdziwiło mnie że się zrobiła, był to lajtowy zjazd tyle że cały czas rower pływał. Teraz szybko, trochę pobalansowałem ale szczęśliwie udaje się zjechać. Teraz czeka mnie woda w oczach, szybki zjazd, kilka kamieni i łąka.
Po wyścigu z Panią Trener, ochrzanu nie było bo jeszcze nie było wielu wyników innych :)
Łąke zjeżdzam względnie- bez dokręcania ale jakoś szło, nawet opony trzymały, ale widać wiele nie było przez tą wode. Zaczął się podjazd niby deptam ale czuje ze to nie to. Przejazd przez lasek tak bez błysku, strumyk przeprowadzam i raz kozie śmierć wsiadam mimo że zaraz śliski kawałek podjazdu. Maksymalnie dociążam tył i Nobby Nic się wyskrobał. Teraz już tylko łąka- na kawałku bardziej płaskiego wrzucam średnią i ogień. Próbuje wstać na pedały ale trochę ślizga. Dojeżdżam do mety, ostatni zakręt 90 stopni- byle nie wyrąbać- udaje się i meta. Patrzę na stoper- 19 minut, no chyba nie ma tragedii bo Sabina z Bieniasz Teamu wygrywając u dziewczyn zrobiła gorszy czas. Chwila oczekiwania bo Maciek jechał minute później - przedłużało się trochę bo zerwał łańcuch. Strażacy umyli rower i do hotelu. Dziś na tyle, oficjalnie kończę na 30 miejscu na 168, z czasem 18:41 Wyniki tutaj wyniki czasówka
komentarze
GRATULUJĘ!
Oj dać Ci jakiś super dobry rower i.... pierwsza dziesiątka na przyszły rok jak nic.
ale zdrowie to macie po takich trasach jeździć/biegać ;P