Po DK94
-
DST
99.00km
-
Czas
03:07
-
VAVG
31.76km/h
-
HRmax
159( 89%)
-
HRavg
123( 69%)
-
Kalorie 2345kcal
-
Podjazdy
666m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po starej czwórce, spokojnie aby się nie zajechać
Objazd trasy Klasyku Beskidzkiego
-
DST
106.00km
-
Czas
03:49
-
VAVG
27.77km/h
-
HRmax
179(100%)
-
HRavg
126( 70%)
-
Kalorie 2866kcal
-
Podjazdy
1732m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś był organizowany objazd trasy Klasyku Beskidzkiego. Dla nas start z Boguszy, co to w ogóle jest, taka wieś pomiędzy Krynicą a Nowym Sączem. Stamtąd już rowerami na miejsce startu, niestety mieliśmy lekkie opóźnienie z jazdy autem i peleton spotykamy już kilkanaście kilometrów od startu, ale dołączamy do nich i jedziemy razem. Trochę przeciągnąłem niektórych na podjazdach :) było fajnie ale starałem się nie przesadzać. Trochę osób się pogubiło, a my musieliśmy się zatrzymać bo Marcin złapał gumę, więc dalej już jechaliśmy w trójkę. Dojazd do Ropy i ostatnie kilometry do Boguszy już dały się we znaki, a tam jeszcze pod górkę :)
Objazd trasy klasyku © labudu
Baza
-
DST
75.40km
-
Czas
02:56
-
VAVG
25.70km/h
-
HRmax
166( 93%)
-
HRavg
115( 64%)
-
Kalorie 2205kcal
-
Podjazdy
1403m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kręcenie z Marcinem na południe od Krakowa, raczej spokojnie, bo ten wyścig z niedzieli dalej czuć...
Ochojno do znudzenia
-
DST
46.80km
-
Czas
01:56
-
VAVG
24.21km/h
-
HRmax
164( 92%)
-
HRavg
119( 66%)
-
Kalorie 1455kcal
-
Podjazdy
999m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spokojnie podjazdy w Ochojnie, cisza spokój i do góry :)
Rozjazd
-
DST
36.90km
-
Czas
01:31
-
VAVG
24.33km/h
-
HRmax
156( 87%)
-
HRavg
108( 60%)
-
Kalorie 1137kcal
-
Podjazdy
583m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tragedia z siłami, ale swoje przekręcone
ŻTC Bike Race Grójec
-
DST
130.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
42.39km/h
-
HRmax
170( 95%)
-
HRavg
147( 82%)
-
Kalorie 1339kcal
-
Podjazdy
248m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś coś nowego dla mnie, start w płaskim wyścigu. ŻTC Super Prestige w Grójcu, wow jaka nazwa jakby to faktycznie coś poważnego było. Odległość od Krakowa jakieś 250km w jedną stronę. Sam wyścig to jazda po pętlach na serwisówce drogi ekspresowej. Z mojej strony lekka głupota jechać wyścig jak w zasadzie nie jestem przygotowany do sezonu po zimie no ale. Dojeżdżamy na miejsce, całe szczęście dziś nie jestem kierowcą ale pasażerem, biuro zawodów czynne jeszcze z godzinę, ale kolejka taka że trzeba stać na zewnątrz budynku. Początkowo dostajemy komunikat że biuro zamykają o 11:30 i do widzenia, czyli zerowe szanse na zapisanie. Ostatecznie start został przesunięty o chyba pół godziny, co daje nam możliwość zapisania się co najważniejsze, w pośpiechu ogarnięcie sprzętu i przebranie się oraz podjechanie do sektora startowego na około 10 sekund. O rozgrzewce weź człowieku zapomnij, a ciepło nie jest... Przebijanie się w grupie na start ostry i jestem z Maćkiem z przodu czyli jest różowo.
Labudu na podium © labudu
Start z zatrzymania, przygotowanie do startu takie że ja coś majstruje w liczniku, Maciek pije z bidonu a ci krzyczą że start. No to jedziemy. Od początku aktywna jazda żeby podzielić peleton. Wyścigi na południu Polski pod tym względem dosyć kuleją, tu jest ciekawie, no i niestety dosyć niebezpiecznie. Sam doświadczyłem kilku zajechań drogi, raz chłop z Legii dosłownie zajechał mi drogę spychając na pobocze. Przy mocniejszych fragmentach ciężko nieraz dospawać, jakieś ucieczki były, w kilku byłem ale ciężko odjechać przy takiej grupie. Na końcu pierwszego okrążenia mocna zmiana z Maćkiem na kole i wyszły fajne fotki :) Później poszedł gdzieś mocny zaciąg i grupy się podzieliły, dosyć mocno pracowaliśmy żeby dogonić odjazd, a później samemu już będąc w odjeździe była fajna współpraca na zmianach. Szkoda że płasko to i wietrznie więc momentalnie wyprułem z siebie większość sił i później już była męczarnia. Im bliżej finiszu tym było gorzej, ale samo się nie zrobi, sam finisz lekko pod górkę ale już nie było czym jechać, poszedłem ile mogłem, starczyło chyba na 8 miejsce open i 3 w kategorii także jest pudło :)
BodyiCoach na czele © labudu
Podsumowując wyścig, trochę lipa organizacyjna z tymi zapisami, start trochę chaotyczny, jazda innych dosyć niebezpieczna, o zamiataniu trasy to chyba nie słyszeli, przez co nie jeden zapłacił kapciem, z pozytywów - aktywna jazda na zmianach, i dla mnie dobry trening patrząc na zimę :) I wpadło pierwsze podium w sezonie, chyba najbardziej szalone jak dotychczas :) Bez bazy i po dwóch nockach w pracy takze prawie 48h maraton i po tym wyścig, zdobywając podium, czuć zmęczenie na samą myśl- ale udało się i to się liczy :D
Krótko
-
DST
25.10km
-
Czas
00:57
-
VAVG
26.42km/h
-
HRmax
148( 83%)
-
HRavg
112( 62%)
-
Kalorie 717kcal
-
Podjazdy
412m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mało czasu więc tylko raz Ochojno i powrót przez Światniki
kwadrat
-
DST
34.30km
-
Czas
01:19
-
VAVG
26.05km/h
-
HRmax
141( 79%)
-
HRavg
107( 60%)
-
Kalorie 992kcal
-
Podjazdy
516m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tylko kwadrat, lajtowo bo po testach dziś
Rozjazd
-
DST
42.80km
-
Czas
01:37
-
VAVG
26.47km/h
-
HRmax
161( 90%)
-
HRavg
118( 66%)
-
Kalorie 1216kcal
-
Podjazdy
721m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
spokojny rozjazd
Prievidzsky Cyklomaraton
-
DST
127.00km
-
Czas
03:14
-
VAVG
39.28km/h
-
HRmax
187(105%)
-
HRavg
151( 84%)
-
Kalorie 2429kcal
-
Podjazdy
560m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy start w tym sezonie, pierwszy start w nowym teamie. Start nie blisko, bo na Słowacji, prawie 300 km drogi w jedną stronę, ale co zrobić jak w Polsce już ogoliliśmy wszystko i musimy ruszać na podbój Europy :) Na starcie meldujemy się w 3 osobowej ekipie, poza mną są jeszcze Agnieszka i Rafał. Krótka rozgrzewka przed startem, meta wydaje się być pode mnie. Kawałek mocniejszej hopki, ale do przelecenia z blatu, później wypłaszczenie ogień i finisz lekko pod górę. Start, dosyć tłoczno, trzeba uważać na dziury ale jakoś idzie. Wyjeżdżamy z wioski i... powiedziałem sobie że nogi jeszcze nie ma a trzeba się pokazać, na pierwszym podjeździe idzie ogień z mojej strony i uciekamy we dwie osoby. Oczywiście większych oczekiwań co do tej ucieczki nie było ale był fun. Po jakiś 10 minutach peleton nas dogania, ucieczka oczywiście w takim tempie żeby się nie zajechać, i dalej już w grupie, za bardzo się nie otwierając na wiatr. Całkiem inna jazda niż w Polsce, więcej ucieczek, mocniejsze tempo i jazda na rancie. Momentami ciężko się utrzymać w grupie, z minusów to dziury na asfalcie. Początek wyścigu cięzko, szczególnie na podjazdach, z czasem robiło się coraz lepiej. Gdzieś na płaskim, koło 90 km złapałem gumę i na tym moje ściganie się zakończyło. Popisałem na fejsie, wymieniłem dętkę, w międzyczasie przejechała Agnieszka w małej grupce więc ruszyłem im w pogoń. Około 100 kilometra mała hopka, ciężko było ale jakoś podjechałem, na zjeździe z tejże hopki doganiam Agnieszkę już w 2 osobowej grupce i wyszedłem na zmianę i tak do mety. Trochę nadrobiliśmy czasu, póxniej jeszcze dojechaliśmy do auta jakiś Słowaków i było wgl lżej. Do mety to już w mega wolnym tempie ale da się zrozumieć. Wynik nie ważny bo wyniku nie było, ale wyścig na plus na pewno, kolejne km do nadrabiania zimy. Średnia zabójcza, koło 39 mi wyszło a jechałem sporo sam..
Słowacja © labudu