Maj, 2015
Dystans całkowity: | 1433.76 km (w terenie 124.00 km; 8.65%) |
Czas w ruchu: | 60:20 |
Średnia prędkość: | 23.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 95.80 km/h |
Suma podjazdów: | 18451 m |
Suma kalorii: | 40630 kcal |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 44.80 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Fucha
-
DST
3.00km
-
Czas
00:09
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
A takie tam jeżdżenie po wsi
Brzanka
-
DST
53.20km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:31
-
VAVG
21.14km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Kalorie 3166kcal
-
Podjazdy
872m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyciągneli mnie chłopaki na rower. Start spod Kościoła dla mnie o 17:15, wyjeżdżam i widzę zjeżdżającego Olka, dalej przyjechała reszta grupy tj. Marcin, Andrzej i Michał. Jedziemy razem kawałek i zatrzymuję się bo coś przerzutki nie działają, koło było krzywo włożone. Do tego powietrza w kole za mało ale z tym nic nie będę robił, przy okazji czekamy i dojeżdża Marcin z Maćkiem, później gonimy resztę grupy bo im się spieszyło. Zjazd polami do Łękawki spoko, ale na podjazdach się męcze, jednak przeziębienie daje o sobie znać. Zjazd obok domu pomocy społecznej kończy się dla mnie glebą, zbyt optymistycznie podszedłem do przejazdu przez koleine i dalej już pojechałem bez roweru. Szybko się pozbierałem i jedziemy dalej, spojrzenie na Endomondo gdzie są chłopaki i walimy po płaskim asfaltem dojeżdżając do autostrady w Karwodrzy. Podjazd i zjazd w okolice stawów. Tam fajna ścieżka, wzdłuż stawów i dojeżdżamy do standardowej drogi na Brzankę. Trochę po płaskim, zatrzymujemy się na mostku. Dojeżdża tylko Maciek, reszta stchórzyła i wracają do domu. Dobra to została nas czwórka i podjazd na Brzankę obok strumyka. Ciężko było miejscami ale udało się wyjechać, mnie sprawiło to sporo trudu, technicznie jakoś jechałem chociaż tylne koło latało mi na boki trochę, ale kondycyjnie była tragedia. Na górze chwila odpoczynku i zjazd Stalbomatem, tam zostaję trochę z tyłu, jeszcze się zatrzymuję bo Maćkowi spadł łańcuch a później chłopaki się śmieją że tym razem atrapa nie dała rady. Tutaj chyba nie o atrapę amortyzatora chodzi. Powrót podobną drogą jak jechaliśmy wcześniej. Na szczycie szutru dosyć mocno, powiedziałbym nawet że był to sprint ale poza tym spoko. W Łękawce w lesie juz trochę ciemno, rozdzielamy się na dwie grupy, ja z Olkiem jedziemy prosto na Tarnów, Marcin z Maćkiem wracają przez Słoną Góre. W Łękawce zimno, w Zawadzie ciepło- taka anomalia. Jazda udana, byle do środy.
Szosa
-
DST
24.00km
-
Czas
00:51
-
VAVG
28.24km/h
-
VMAX
67.00km/h
-
Kalorie 937kcal
-
Podjazdy
352m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw obejrzeć fuche, a później później lekkie kręcenie w okolicach Piotrkowic
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dworzec
Gromnik
-
DST
51.75km
-
Czas
01:36
-
VAVG
32.34km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Kalorie 2392kcal
-
Podjazdy
441m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jakoś nie było czasu, wyjazd na rower o godzinie 21:58. Trochę głupia pora, ale sobie wymyśliłem by jechać na rondo w Gromniku. Początek dosyć spokojny, i co ciekawe tą spokojną jazdą zrobiłem koma z Poręby do Piotrkowic. Równym tempem dojeżdżam do Gromnika, tam nawrót na rondzie i w drogę powrotną. I nawet mam dobry czas. Dojeżdżam do Tuchowa i przyzwoitym tempem podjeżdżam na Piotrkowice. Koma nie było ale nie bardzo było czym jechać dziś. Zjazd do Poręby spokojnie i nastawiam się na hopkę koło kościoła w Porębie. No tam to pocisnąłem, zagiąłem się konkretnie ale poszło w 53 sekundy czyli średnia 35km/h - nie jest źle. W Tarnowcu wróciłem do świata żywych i jakoś się wytoczyłem na Zawade
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rege w deszczu
-
DST
67.10km
-
Czas
02:32
-
VAVG
26.49km/h
-
VMAX
72.00km/h
-
Kalorie 2857kcal
-
Podjazdy
831m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czasem trzeba sobie odpocząć. Ale żeby nie siedzieć przed telewizorem to można pokręcić wolnym tempem. Więc dziś z Marcinem Cz. 17:45 zbiórka przy obwodnicy i powoli w kierunku Rychwałdu/Lubinki. Trochę padało ale deszcz w takiej temperaturze to nic złego. Najpierw przez Błonie podjazd na Lubinkę by później zjechać do Pleśnej. Zjazd do Pleśnej powoli bo dosyć ślisko na asfalcie, dalej powolny podjazd na Rychwałd i kolejny powolny zjazd za wyciągiem do Janowic. No niektórzy stwierdzili że wolno to nie było jeszcze na moich oponach. Wyjazd na Lubinkę, na końcu lekki sprint i na górze w lewo, dalej do Szczepanowic, dotoczenie się Koszyc i powrót przez Kłokową do domu
Deszcz © labudu
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
na dworzec
Komowo
-
DST
97.00km
-
Czas
03:20
-
VAVG
29.10km/h
-
Podjazdy
1100m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pomysł chodził od dawna po głowie, gorzej z wykonaniem. Dziś umówiłem się z Marcinem K, mimo że raczej nadawaliśmy się na odpoczynek niż na konkretniejszą jazdę. Do Marcina mam 11 km, jechało sie naprawdę ciężko, ale skręcam w boczną uliczkę i z naprzeciwka jedzie Marcin- no chociaż zgraliśmy się idealnie :D Później wzdłuż Dunajca i w kierunku na Zakliczyn. We Wróblowicach mały problem, Marcin złapał kapcia, miałem łatki, załataliśmy ale pompki brak. Akurat jechał jakiś kolarz i pożyczył pomkę, swoją drogą zajefajna, Marcin nabił do 8 atmosfer :D Udało się i jedziemy dalej, na moście w Zakliczynie troche szybciej, rondo i na Melsztyn. Tam wcinam batona bo pasuje nabrać sił przed górkami. Skręt w bok i oczekiwanie na podjazd, tym razem wyczekałem pod kościół żeby się za wcześniej nie zajechać. Jakoś tak początek spokojnie, nie czuję się zbytnio na siłach. Marcin też nie najlepiej ale w koncu mu odjeżdżam bo stwierdził że to nie jego podjazd. Im dalej w podjazd to szło jakby lepiej, na górze zawracam, jadę kawałek i przyjeżdża Marcin. Czas był prawdopodobnie na KOMa, bo Marcinowi niewiele zabrakło, no a na kole to mi nie jechał, ale mój gps wyjechał gdzieś w pola. Dalej dokręcanie na zjeździe po serpentynkach, łuki na ile można nie znając trasy, tam pan ze Skody jechał to nie dało się ściąć jednego. Zjazd do stacji benzynowej, w sumie nie wiem gdzie ten KOM się kończy, udało się wygrać :) teraz tylko czekać na grupę szaleńców pobijających ten czas na zjeździe. Później spokojny dojazd do Porąbki, przy okazji sprawdzając gdzie są segmenty. W Porąbce jakiś pogrzeb wiec przejeżdżamy cichaczem obok kościoła. Na podjeździe Marcin mi zdecydowanie odjeżdża, jednak te tony na ściankach to jest problem, miałem odpuścić już szybkie podjeżdżanie bo szans z Marcinem nie mam, a też nie czuję się najlepiej. Później staram sie jechać równo z Marcinem aż on trochę zwalnia, ja przyspieszam i wychodzę przed niego. Zaczęło się trochę więcej nierówności na drodze, a na jednej hopce wyprzedziłem skuter. Więc zaczęła się jazda na maxa, na górze był prawie zgon znaczy się pojechane na maxa. Do Grześka zabrakło 3 sekundy, będzie trzeba spróbować jeszcze kiedyś. Od razu zjazd w dół, nawet się udaje płynnie zjechać, już na mocne dokręcanie nie ma sił, ale coś tam jadę, na koniec sobie przestrzeliłem skręt i pojechałem na wprost. Na zjeździe zabrakło 7 sekund do KOMa, sporo jak na taki zjazd... Zaraz przyjeżdża Marcin, trzeba się schłodzić więc chwila przerwy w sklepie. No dobra- ponad pół godziny bo czuć już tą jazdę. Przy okazji zabawa ze stravą wiec nowy zapis będzie.
Rowery na postoju © labudu
Droga powrotna była dosyć ciężka. Pierwsze co to podjazd na Bocheniec, nie bardzo jest czym jechać w nogach więc gdzieś za połową decydujemy że odpuszczamy bo czas i tak byłby lipny. Teraz zjazd, trochę wieje ale udaje się zrobić tymczasowego koma. średnia 61km/h, co ciekawe pokazało nam takie same czasy 1:06, ale o 0.001s szybszy był Marcin, ale i tak następnego dnia pobił ten czas Piotrek. Dalej Godów od Groty, czyli chwila przygotowań do podjazdu, 10% podobno tam jest. Startujemy, Marcin początkowo dobrze, później spuchł, ja kręce tym co z sił mi zostało, na koniec się wypłaszczyło ale jak to zazwyczaj bywa już nie bardzo było czym rozkręcać. KOM niby wpadł ale można to zrobić szybciej. Dalej już decydujemy się na jazdę w kierunku Tarnowa, gdzieś za Łysą Górą mapa pokazywała że droga jest, ale droga się skończyła i musieliśmy wracać. Już wielkich górek nie było, może z jeden podjazd i zaczęły się pojawiać tereny bardziej znajome z Maratonu Wojnickiego. Przejeżdżamy Wojnicz, podjazd w Zgłobicach poszedł słabo, nie jechał żaden tir żeby się złapać. Zgłobice Koszyce Świebodzin i do domu.
Porąbka © labudu
Setka
-
DST
109.45km
-
Czas
03:35
-
VAVG
30.54km/h
-
VMAX
95.80km/h
-
Kalorie 4431kcal
-
Podjazdy
1273m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
3 maja nie jeździłem, nie wszyscy mieli wolne, rano się nie zebrałem, wieczorem nie bardzo były siły na coś konkretniejszego niż 10km. Dziś z wyjazdem długo zwlekałem. W końcu 12:25 ruszam, najpierw z kluczem do Marcina. Jechało się ciężko, czuje się jakbym był chory czy coś w tym stylu. Ledwo ledwo ale kręce, coś koło 20 minut i jestem na miejscu, trochę się zagadaliśmy i średnia spadla bo człowiek bez autopauzy jeździ. W końcu odjechałem, nawet fajnie się złożyło bo kilka minut wyszło słońce. Kawałek podjazdu na Lubinkę i jadę drogą której nie lubie czyli wzdłuż Dunajca.
Wjazd do lasu © labudu
Strumyk w Rudzie © labudu
Tak mnie jakoś wzięło, najpierw kawałek za busem, później kawałek wolniej żeby omijać świeże łaty na asfalcie- do tego były one posypane drobnymi kamykami. Dojeżdżam do Janowic i w prawo, zatrzymuję się w sklepie bo paliwa potrzeba. Celem jazdy na dziś jest podjazd w Siemiechowie, Rafał zrobił tam koma, trzeba go pokonać żeby sobie nie myślał że dobry jest. Ale najpierw jakieś jeszcze kręcenie po płaskim, dojeżdżam do Zakliczyna i pomyślałem że nigdy nie jechałem przez Rude Kameralną. Pojechałem wiec w tamtym kierunku, początek poszedł gładko, ale w samej Rudzie jak się zaczął podjazd to przepychanie z młynka, strasznie słaby jestem dziś. Szybko zleciało i jestem na głównej drodze na Zakliczyn. Jakieś skutery mnie mijają ze dwa razy, pewnie jakby mocniej dokręcił to by nie dały rady bo tak kręcą. Na rondzie skręt na Siemiechów i jazda w górę pod wyciąg. Tam raczej spokojnie bo też nie ma czym kręcić. Wyjeżdżam pod wyciąg i teraz skupienie trzeba zrobić KOMa. Trochę po płaskim i się zaczyna, zakręciłem mocniej, z 200 metrów i coś mnie zatrzymało, musiałem zrzucić na młynek i dalej kręcić z siodełka. Dobrze że segment ma tylko 800 metrów, jakoś to przecierpiałem, byłem zdziwiony że aż tak ciężko idzie. Wyjeżdżam do góry, okazało się że czas to 2:53 czyli sporo ponad minutę poprawiony czas Rafała. No to teraz w dół na Lubinkę.
Za trakorem © labudu
Zjeżdżam i Marcin wczoraj zrobił Koma od sklepu. Dokręcam na zjazdach, składam się jak najszybciej mogę, na przedostatnim zakręcie, ostatnim w prawo taki 90* za późno sobie dohamowuję- oj było gorąco, linia taka mało wyścigowa, prawie kołem na poboczu ale udało się zostać w asfalcie. Myślę sobie no to po komie, później wyszło na jedno bo strava nie zaliczyła mi tego odcinka. Dalej miała być Słona Góra ale w Pleśnej okazało się że kładą nowy asfalt i muszę jechać dookola przez Łowczów. Kawałek po płaskim, kawałek za traktorem i podjazd. No wężykiem trochę jechałem tak cieżko było. Wyjechałem i zjazd do Poręby pod pętle, podjazd do góry, tam kom bo zawsze tam gadaliśmy. Melduję się w domu po 109km, wystarczy.