Marzec, 2014
Dystans całkowity: | 1860.63 km (w terenie 93.00 km; 5.00%) |
Czas w ruchu: | 77:15 |
Średnia prędkość: | 24.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.00 km/h |
Suma podjazdów: | 10390 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (89 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (70 %) |
Suma kalorii: | 24385 kcal |
Liczba aktywności: | 48 |
Średnio na aktywność: | 38.76 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
Zajęcia
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co by się nie działo na zajęcia jechać trzeba :D
Wtorek wieczorem
-
DST
51.46km
-
Czas
01:50
-
VAVG
28.07km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
HRmax
169( 84%)
-
HRavg
126( 62%)
-
Kalorie 1185kcal
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ciężkie miałem zbieranie się na rower, jak zwykle ostatnio z resztą... Dosyć ciepło wiec standardowo do Balic, Morawicy, Cholerzyna i na Sankę. Powrót przez Liszki i wzdłuż Wisły i Błonia. Jechało się całkiem przyjemnie, lecz spokojnie. Jest i 1000km w marcu :D
Wtorek
-
DST
12.50km
-
Czas
00:35
-
VAVG
21.43km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
PK i Lidl. w miedzyczasie jeszcze skoczyłem na myjkę i umyłem Krossa :D
Poniedziałek
-
DST
41.35km
-
Czas
01:59
-
VAVG
20.85km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek jak zwykle czyli rano voyager. Ale z racji deszczu rowerem jechałem tylko z dworca w Krakowie na mieszkanie. Wieczorem już nie padało, za to wiało strasznie. Ale musiałem chociaż na chwilę skorzystać z czystego powietrza po deszczu. Więc standardowo na Morawicę, no w tamtą stronę było ciężko, ale na szczęście ogranicznik mocy postaci skaczącego łańcucha działa. W kierunku południowym wiatr już mniej przeszkadzał a z Liszek do Kryspinowa to można było lecieć 40 bez żadnego wysiłku. Dziś zaszła mała zmiana- nie skręcałem na Balice ale jechałem prosto wzdłuż Wisły. Powrót obok kina Kijów i przez Błonia gdzie spotykam biegającego Pawła i jego tempem wracam na mieszkanie.
PK
-
DST
10.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rana trochę mokro, wieczorem zaskakująco ciepło.
Dookoła Wielkiej Wody
-
DST
121.22km
-
Czas
04:06
-
VAVG
29.57km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
179( 89%)
-
HRavg
141( 70%)
-
Kalorie 3232kcal
-
Podjazdy
1300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Odespałem wczoraj- wstałem o godzinie 10 :P takiemu to dobrze :D Przed 12 zjeżdżamy do Tarnowca, zaraz przyjeżdża Olek i jedziemy na most w Kłokowej. Dosyć ładnie zacząłem ten odcinek, chciałbym żeby tak cała trasa szła ;/ Tam czekają Buria i Adam. Miał być jeszcze Bartek ale on jeszcze w domu i będzie nas gonił. Do Lubinki w miarę spokojnie, ale sam podjazd już mocno ale stabilnie. Peleton się rozjechał, ja zostałem w czołowej grupie :D ale czułem że to już jest granica- kiedy ja podjeżdżając Lubinke miałem tętno 175? Po płaskim jeszcze się trzymałem, ale na jednym z małych podjazdów chłopaki poszli do sprintu, ja zostałem - raz nie miałem czym jechać, dwa wolałem oszczędzić kolano. Jak się okazało przy późniejszym zmęczeniu nóg kolano aż tak bardzo nie przeszkadzało. Zjechaliśmy w dół i po płaskim do Zakliczyna Krzysiek pociągnął jakieś niecałe 40. Peleton się rozjechał, dobrze bo już czułem że odchodzę na drugi świat. Od Zakliczyna w kierunku na Czchów, W międzyczasie peleton się rozłączył- zostałem tylko z Krzyśkiem i Olkiem. Na szczęście niedługo później dogonił nas Bartek i ich godnie zastąpił :D
Dalej jazda DK75, fajna trasa wzdłuż wody. Zapowiadało się fajnie lecz z przodu doszło do lekkiego spięcia. Krzysiek zjeżdżał ze zmiany dosyć gwałtownie, Olek wjechał w jego koło, ja chcąc go ominąć odbiłem w prawo hamując i przetrwałem ale Bartek nie zdążył i wyłożył się obok Olka. Całe szczęście nic za nami nie jechało, straty w sprzęcie są, ale jakoś dało się jechać dalej. Chłopaki się pozbierali i jedziem dalej. Chwile później skutków ubocznych widać nie było bo Bartek doprowadził mnie do 6 strefy obok lotniska w Łososinie Dolnej. Chwila później podjazd i mnie nie ma. Na zjeździe nie nadrobiłem, później jedziemy z Krzyśkiem, z boku wyjechał gościu gadający przez telefon- musiałem się z nim rozprawić ale zapomniałem że chłopaki są z przodu. Chwile później jechał tir więc tak ich dogoniłem- ale zostałem za ten czyn zdyskwalifikowany. No trudno, może następnym razem uda się zająć jakieś miejsce.
Dalej wspinaczka pagórkami do Gródka. No ja myslałem że dziś to będzie płaska trasa- a tutaj takie urozmaicenie. No tam już brakowało i Olek z Bartkiem zdecydowanie odjeżdżali, ale wziąż byłem na podium. Piękna widokowa trasa, leciała coraz szybciej bo człowiek mniej kontaktował. Dojeżdżamy do Zakliczyna, jeszcze kawałek pociągłem ale dobra zmiana to nie była. Wata w nogach, tempo nie to, a już na pewno nie po 2 dniach dłuższej jazdy. Do tego usiedzieć na siodełku już ciężko. Na Lubince Bartek odbija na Tuchów a my "toczymy się" na Tarnów. Podjazd na Zawadę dosyć stabilnie i nawet nie najwolniej. I jest 3000km w 2014
Kraków-Tarnów
-
DST
88.85km
-
Czas
03:02
-
VAVG
29.29km/h
-
VMAX
47.50km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
HRmax
157( 78%)
-
HRavg
125( 62%)
-
Kalorie 2130kcal
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zajęcia do 17:45, więc szybko na mieszkanie, ostatnie rzeczy do spakowania i w drogę. O godzinie 18:20 Spec już był przed domem :) Plecak na plecy żeby tak łatwo nie było i w drogę. Przez Aleje strasznie ciężko się przebić, korek spory więc zeszło dłużej. Ale było też kilka pozytywnych akcentów- jak kierowcy zobaczyli w lusterku mactronica to robili miejsce, jednak są tacy co szanują rowerzystów i motocyklistów :D Przed Bonarką przez chwilę jechal za mną wujek, później skręcił w prawo, ale pewnie nawet nie wiedział że to ja jechałem :P Dalej kawałek jechałem ścieżką dla rowerów, ale nie polecam, piesi na całej szerokości a dziur trochę jest więc trzeba uważać. Gdy przejechałem autostradę to zaczęła się przyjemniejsza jazda. Ale jechałem powoli, tak głównie poniżej 30km/h bo pierwsza rzecz czuje kolano, ale to przez siodełko a to już obniżyłem więc mozna jechać, byle delikatnie. Ale druga sprawa to taka że 2 godziny snu to trochę mało więc i siły nie ma tyle co zawsze. Nadzwyczaj szybko mi się dojechało do Targowiska, oczywiście zamęczyła ta prosta kawałek wcześniej z dwiema stacjami paliw, wydaje się prosto a jest tam chyba pod górę i ryje trochę mózg. Wygniotłem się w Łapczycy pod górę i wjechałem do Bochni- poczułem się już prawie jak w Tarnowie :D Nawet się udało bo tylko na 1 światłach musiałem się zatrzymać i dalej już znów byłem na DK94. Brzesko Bochnia dosyć sprawnie, nawet mnie minęła wolno jadąca policyjna Kia. Brzesko także przez miasto, za Brzeskiem wcinam żela, bo w sumie tylko to dziś do jedzenia mam. Tam już jakoś zleciało, może spałem nie wiem ale Dębno i zaraz już był Wojnicz. Oj za Wojniczem już było ciężej, tyłek jeszcze nie jest do długich jazd przyzwyczajony a w spodenkach nie ma juz wkładki, poza tym dodatkowe obciązenie robi swoje. Wpadłem na obwodnice i już została tylko Zawada. Nawet udało się podjechać w miarę sprawnie i się zbytnio nie pocąc :D Czas nie jest jakiś rewelacyjny, założenie było by jechać wolno, w Brzesku myślałem że będzie w tym tragedia, ale nawet 3godzinki z minutami na takie opierdzielanie się nie jest źle :D
Kraków
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś 2 razy na uczelnie
Babice-Zator
-
DST
100.58km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:47
-
VAVG
26.59km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
HRmax
154( 76%)
-
HRavg
114( 56%)
-
Kalorie 1763kcal
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji tego że dziś środa więc rower :D Wyjechałem jakoś około 14, piękna pogoda, żal siedzieć na mieszkaniu. Więc najpierw w kierunku Balic. No i tam pierwsza niespodzianka, zastanawiałem się dlaczego czasem głośniej słychać samoloty- wyjaśniło się, startował jakiś myśliwiec, cos na styl F16, huk niesamowity :D Dalej skręciłem w szuter wzdłuż lotniska i wróciłem na standardową drogę Morawica - Cholerzyn. Tam odbiłem na Sankę i jakos to szło. Trasą jak ostatnio dojechałem do drogi główniejszej i podążyłem dalej w kierunku Alwerni. W Babicach skręciłem w lewo i przemierzałem Wisłę. Gdzieś na tym odcinku pojawił się problem, zacząłem odczuwać lewe kolano i kij wie co się z nim dzieje. Efekt jest jeden, dalej musiałem zwolnic i jechać w zasadzie tylko na prawą nogę. W Zatorze skręciłem na kierunek Kraków i jakoś tak się powoli toczyłem. Swoją drogą myślałem że Zator jest większy. Trasa do Skawiny zleciała dosyć szybko, był nawet podjazd 15%, ale i tak musiałem się oszczędzać. Przed Skawiną chwila przerwy w sklepie i jedziemy dalej. Wlot do Krakowa przez Ruczaj, zleciało nadzwyczaj sprawnie i w koncu w domu z pierwszą czystą setką 2014 :D
Podjeździk © labudu